22.07.2024
W świecie poruszenie po decyzji Bidena o porzuceniu starań o reelekcję na urząd prezydenta USA mimo wcześniejszych zapewnień, że jest zdeterminowany walczyć do końca.
Nic dziwnego, że w większości komentarzy przypisuje się tę, mimo wszystko zaskakującą deklarację prezydenta naciskom ze strony przychylnych mu polityków, nawet bardziej niż ewentualnym rodzinnym namowom, zaniepokojonych widmem nieodwracalnej porażki i brakiem szans na skuteczną reaktywację, po przygnębiającej debacie telewizyjnej z Trumpem. Były też informacje o cofaniu dotacji przez donatorów. Mniej widoczne mogły być pomruki niezadowolenia z Doliny Krzemowej, a co to znaczy dla przeprowadzenia efektywnej kampanii wyborczej pokazuje poparcie Muska dla Trumpa i kandydatura Vence’a na wiceprezydenta, polityka nie tylko młodego, ale mającego dobre relacje z koncernami najnowszych technologii. Jak by nie było, ostateczną decyzję podejmował jednak sam Biden, a to, jak wiadomo, gdy przychodzi ostatecznie rozstać się ze swymi aspiracjami i wysoką pozycją w społeczeństwie, nie jest sprawą łatwą. I za to należy się uznanie, jak również za jego zasługi dla demokratycznego świata.
Trwa analizowanie skutków zaistniałej sytuacji dla całych regionów i polityk krajowych, w większości z rozsądną konkluzją, że należy się przygotować na każde rozwiązanie i pospiesznie nie palić za sobą mostów. Przejawy rozwagi można też dostrzec w polskich reakcjach, a że nie zawsze tak było wystarczy przypomnieć sobie telewizyjną wypowiedź Morawieckiego o preferencjach w rywalizacji Clinton z Trumpem: miał to być,według naszego wicepremiera, wybór między dżumą a cholerą. Teraz widoczne jest zrozumienie, że dla bezpieczeństwa Polski potrzebne będą dobre stosunki z każdym rządem amerykańskim.
Zwraca uwagę zadowolenie Trumpa i jego przechwałki, że teraz będzie mu łatwiej wygrać wybory. Euforii nie widać jednak u wielu republikańskich polityków. Pewnie mają rację, bo cała dotychczasowa strategia tego obozu, oparta na eksploatowaniu starości Bidena, po niechybnym odmłodzeniu konkurencyjnej ekipy, może rykoszetem uderzyć w ich, przecież też leciwego kandydata.

Eugeniusz Noworyta
Dyplomata, b. stały przedstawiciel Polski w ONZ, b. ambasador w krajach Ameryki Płd.
Więcej: Wikipedia
Cokolwiek by nie mówić Joe Bidenowi należą sie wyrazy uznania. Płyną one zresztą od wielu ludzi w USA i z calego świata. Z obecnej sytuacji najbardziej do zapamietania nadaje się powtarzane w wielu miejscach zdanie : “od tej pory o Joe Bidenie bedzie sie mówić wyłącznie dobrze”. Miejmy nadzieje, że ta decyzja urzedujacego prezydenta skończy sie także dobrze dla kandydata/tki PArtii Demokratycznej w nadchodzacych wyborach.