14.12.2024
W czasach, gdy przestałem turbować się polityką w żółtych trampkach, odkąd są dla mnie ważniejsze wartości, znalazłem sporo miejsc, poświęconych prozie i poezji, uplasowań mówiących o potrzebie nauki, o wykształceniu opartym o wiedzę. Dzisiaj, kiedy stwierdzam, że byłem niepotrzebnie zajęty obserwowaniem bieżących wydarzeń w politycznym przedszkolu, mam do siebie pretensję, że zamiast skupić się na tematach odległych od huśtawek, łopatek i wiaderek rozbisurmanionej dziatwy, kolejny raz dałem się nabrać na puste obietnice rozliczeń i mam za swoje: miotam się po terenach opanowanych przez PiS-owską bezczelność. Bezczelność triumfującą, podkreślającą, że ma w dupie nie swoje prawo i tuskową sprawiedliwość.
*
Nie wiem, jak z innymi, ale na mnie ich nieśmiertelna obecność działa odwrotnie, niż dotychczas. Przedtem uważałem ich za prymitywów w służbie głupoty. Aktualnie sądzę, że głupkami są rządzący, a PiS to nie jest banda szubrawców, ale cwane kreatury i elastyczne mózgi.
*
Oczywiście, nie wszyscy z rządu są głupkami. Tylko niektórzy należą do grupy bojaźliwców, ostrożniaków i ugodowców. Tu nasuwa się tekst Kapuścińskiego mówiący o popłochu wśród dworzan otaczających cesarza Etiopii; tam też był podział na kratowych, czyli radykalnych zwolenników wsadzania do ciupy i stołowych, czyli chcących się dogadać.
*
Wchodzenie w układy zakłada, że ewentualne porozumienia będą zawarte pomiędzy równymi. Dogadywanie się uczciwego ze złodziejem występuje w antyrzeczywistości, czyli w grotesce i nie należy do posunięć mądrych. Tak jak opóźnianie nieuchronnej egzekucji. O czym świadczy ospałe działanie prokuratury i nieskuteczne chwytanie za kark ludzi ziobropodobnych.
*
Moda na uciekanie w śmiertelną chorobę podobna jest do obronnego zachowania dzieciaka przed klasówką. Przejął i zapoczątkował ją wśród polityków zagrożonych więzieniem wicegłówny specjalista od mówienia nieprawdy, niejaki Zbigniew Z. A w ślad za nim zaniemógł Marcin R.
*
Były Zbawca Narodu, Jarosław K, gra społeczeństwu na nosie. Ignoruje protesty przeciwników miesięcznic i nadal ujada o zamachu. Grozi mu nieuchronna kara w postaci zawiasów.
Macierewicz i pozostałe Czarnki, bezpiecznie zaiwaniają po radiowych i telewizyjnych programach. Są do nich zapraszani. Na klęczkach i w czołobitnej postawie, spija im się z warg wszelkie androny.
Zamiast uważać ich za przestępców i unikać z nimi kontaktu, przeprowadza się z nimi rozmowy o kwitnącej Polsce za ich czasów. I nic im za to nie grozi, i wszystkie te brednie uchodzą im płazem.
*
Szybkimi krokami zmierzamy do powrotu PiSlandii. Powinniśmy więc przygotować się na zasłużoną odsiadkę i kolejne nudy na pudy: wyciąganie wniosków.

Marek Jastrząb
Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.
źródła obrazu
- jastrzab: BM

Efekt zwątpienia w sprawiedliwość i prawo, pisane małymi literami, nachodzi wielu z nas. Nic dziwnego – opisana przez Autora rzeczywistość sprawia takie wrażenie. Nie wiemy czy jest to pewność siebie i buta reprezentowana przez „cwane kreatury i elastyczne mózgi”, czy odgrywany teatr przypominający łabędzi śpiew indyków czekających na niedzielę. Biorąc pod uwagę tempo prac prokuratorów i służb specjalnych nadal zainfekowanych kaczyzmem (ziobryzmem) nie jestem pewien czy prędko się o tym dowiemy.
Sławek
Nie jet to „efekt zwątpienia” a efekt maksymalnego wkurzenia na maniakalne popełnianie przez PO tych samych błędów. Pamiętamy, co zadecydowało, że PO dostało łupnia w 1915 i co (z tych samych powodów) sprawi, że znowu straci szansę w wyborach następnych.
Marku masz rację – wkurzenie jak najbardziej, dotyczy i mnie także. Za nim podąża zwątpienie czy Tusk się przebudzi a wraz z nim PO/KO i cała koalicja rządząca. Czy przebudzą się na tyle szybko przed wyborami prezydenckimi, aby ich nie przegrać ? A może po raz kolejny uratują ich zatroskani o losy naszego kraju wyborcy ?
Może uratują. Oby. A może dojdą do wniosku, że nie warto ratować tego, co robi wszystko, by mu się nie udało?
„Rozliczenia” są tematem wszechobecnym. Dziwi mnie – ale i niepokoi – wciąż niezakończone dochodzenie prokuratury w sprawie katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.
Ze skąpych, sporadycznych informacji wynika, że w zasadzie jest już ukończone.
Przyczyny wypadku są od dawna ustalone, bo to wyjaśniała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Prokuratura ma wskazać sprawców i odpowiedzialnych za tę katastrofę.
A to musi obalić pisowski mit smoleński i całkiem pogrążyć Macierewicza.
Rozumiem, że w wielu przypadkach dochodzenia i sprawy sądowe muszą trwać dłużej, ale dlaczego w tym, jakże spektakularnym, przypadku wciąż trwa zwłoka?
Zapowiedziane wiosną przez ministra Bodnara zakończenie śledztwa do końca tego roku wygląda na kolejną wpadkę. Brak rzetelnej systematycznej informacji obok naglaśnianych medialnie i słabo wytłumaczanych niepowodzeń w rozliczeniach źle nam wróży. Zadziwia nieudolność demokratów do przejmowania narracji.
Zakończenie mogło nastąpić przed 2015 rokiem, gdyby nie zapomniany prokurator Seremet, którem najwyraźniej nie zależało na zlikwidowaniu trwającego i wciąż rozdmuchiwanego konfliktu. Ba, rozniecał go niejednoznacznymi wystąpieniami.