Zbigniew Szczypiński: Ciągłość i zmiana5 min czytania


31.12.2024

Ciągłość, czy zmiana ? A jeżeli zmiana, to czy nadal w obrębie tej samej ciągłości, czy zmiana wszystkiego, całkowite zerwanie z ciągłością tego co było i zastąpienie wszystkiego czymś nowym ?

To tylko przykładowe pytania jakie cisną się w takim czasie jak koniec roku, wielkiego bum jakie zawsze temu towarzyszy i wejście dokładnie w to samo, mimo zmienionych kalendarzy, bólu głowy po sylwestrowej zabawie, i tej samej jesiennej pogody za oknem.

To co tak naprawdę zmieniło się w noc sylwestrową ?

Brutalna ale prawdziwa odpowiedź jest tylko jedna – nic się nie zmieniło, wszystko zostało takie jak było, ta cała celebra, odliczanie końcowych minut, odpalanie rakiet, wybuchy petard to tylko pusta konwencja – robimy to tylko dlatego, że taka jest obowiązująca konwencja, tu i teraz. W różnych kulturach, w różnych czasach były inne zwyczaje i one dla tamtych ludzi były normą, ktoś kto ich nie przestrzegał narażał się na sankcje, większe, mniejsze, ale zawsze na kłopoty.

Wróćmy do pierwszego pytania – ciągłość czy zmiana w kontekście zmiany kalendarzy i przyjęcie za oczywiste, że żyjemy w nowym roku, nie 2024 a 2025, bo tak uważamy, tu i teraz w naszej kulturze, w której data oznacza czas od narodzenia jednego z bogów jakich ludzie sobie kiedyś wymyślili. Tak się to przyjęło i trwa mimo, że były już w naszej historii takie momenty, w których zmiana, rewolucyjna zmiana, zmiana wszystkiego, oznaczała również zmianę kalendarzy. Mam na myśli wielką rewolucję francuską, która w rewolucyjnym zapale, zmieniła również kalendarz i lata miały się liczyć od nowa, od zwycięstwa tej rewolucji, w której lud Paryża zdobył Bastylię, zdetronizował króla i rządził rewolucyjnym terrorem. Długo to nie trwało, rewolucja, jak każda rewolucja, zjadła również swoje dzieci i wszystko wróciło do tego co było, a nawet gorzej.

Ale to wtedy zmiana była zmianą, zmianą wszystkiego, nawet kalendarza.

Teraz nie zmieniło się nic, dominuje ciągłość, nie zmiana.

Gdybym miał postulować jakąś zmianę, to zacząłbym od wprowadzenia zakazu tego bezsensownego odpalania petard i innych środków pirotechnicznych na przełomie roku. To są pozostałości po wierzeniach w gusła, wiary w to, że hałasując odpędzamy złe duchy bo one tego nie lubią. Nie wiem czego nie lubią złe duchy ale wiem, że nie lubią tego nasze zwierzęta – psy, koty. Nie lubią tego również ludzie chorzy, starzy i samotni. Ilość tych odpalonych petard zastanawia, suma wydanych i przepalonych bez sensu pieniędzy jest ogromna – gdyby te pieniądze przeznaczyć na jakiś sensowny cel to przez te wszystkie lata mielibyśmy naprawdę możliwość ulżenia doli tych zwierząt i tych ludzi.

Oczywiście władza, która wzięłaby się za te prymitywne zwyczaje i wydała walkę tej głupocie, miałaby trudno – lud lubi to co głupie i co pozwala każdemu pokazać jaki jest ważny, jak go stać na przepalenie tych kilkuset złotych na bezsensowne fajerwerki.

Ale może i na to przyjdzie czas, to mała sprawa ale symboliczna.

W tych dużych sprawach przewaga ciągłości jest ogromna, rok po zmianie nadal jesteśmy w dołkach startowych do rozpoczęcia tego marszu jaki jest przed nami. Scena polityczna nadal się gmatwa, nasze wielkie nieszczęście jakim jest urzędujący jeszcze prezydent nie daje szans na wprowadzanie zmian w zdemolowanym przez poprzedników systemie prawa i praworządności, bo zmiany ustawowe – a to są zmiany, które wymagają ustawy, nie będą możliwe, bo Andrzej Duda, jeszcze prezydent, ich nie podpisze.

Swoją drogą zastanawiam się co się z nim stanie po upływie kadencji i jaka powinna spotkać go kara, jakie sankcje za to wszystko co zrobił polskiemu państwu.

Wiem jedno – to będzie temat wielu rozpraw i książek, ale dla niego musi się znaleźć takie miejsce odosobnienia, by ten narcyz to boleśnie odczuł.

Ten rok to rok wyborów prezydenckich – kampania już się zaczęła mimo, że formalnie jeszcze nie został ogłoszona. To będzie brutalna kampania, tu toczy się walka o wszystko – nowy prezydent pozwoli wyczyścić brudy i przekręty prawne poprzedników.

Na zwycięstwo Karola Nowogrodzkiego / Nawrockiego PiS nie ma co liczyć, Jarosław Kaczyński liczyć może jedynie na chaos i destabilizację państwa, którym już nie rządzi. Warunki do takiej destabilizacji są, ilość ludzi starej ekipy jest znaczna, ich postawy zależeć będą od tego jak zdefiniują szanse na sukces obecnie rządzących albo na powrót tego co było. To nie jest walka na programy, to jest walka o zdominowanie emocji – jak dotąd brak wyraźnych sukcesów ministra Bodnara wywołuje zniechęcenie i apatię w obozie władzy. Po drugiej rośnie poczucie zagrożenia, zapowiadane na styczeń ilości wniosków o uchylenie immunitetów posłom PiS, wizja odpowiedzialności karnej za te wszystkie przekręty i złodziejstwa, mogą stać się czynnikiem integrującym, zwiększającym determinację, każdą, poczynając od pójścia do wyborów. Zniechęcenie elektoratu koalicji 15 Października może przejawić się w spadku frekwencji wyborczej, a to ta frekwencja była głównym czynnikiem sukcesu obecnie rządzącej koalicji.

Powtórzę – tu walka toczy się w sferze emocji, wygra ten, który będzie budził większy entuzjazm, liczą się nie fakty a emocje.

To gorzka puenta na koniec rozważań o tym święcie demokracji jakim podobno są wybory powszechne w tych warunkach jakie mamy obecnie, w 2025 roku, który zamyka pierwszą ćwiartkę nowego tysiąclecia.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

3 komentarze

  1. slawek 02.01.2025
  2. WaszeR Londyński 02.01.2025
    • slawek 02.01.2025