23.03.2025
Miał być koncert mocarstw, jest kakofonia. Miała być rozgrywka wielkich, jest wielka gra pozorów. Patrzę na szachownicę, widzę ruchy figur, ale coś się nie zgadza. Figury nie mają cienia, jakby napisała Ursula K. LeGuin. Rozgrywany w świetle kamer pojedynek wydaje się nierzeczywisty, a intuicja podpowiada, że prawdziwa walka toczy się gdzie indziej i kryje się w cieniu. Trump udaje, że walczy z nielegalnymi imigrantami, chociaż nie odsyła ich więcej niż wcześniej Biden czy Obama. Udaje też, że odnosi sukcesy w rozmowach z Rosjanami i jest coraz bliżej „trwałego pokoju”, mimo że z rozmów z Putinem nic konkretnego poza wspólnym meczem hokejowym nie wynikło. Rosjanie udają, że są zainteresowani rozmowami na temat zawieszenia broni, no bo przecież oni „miru mir”, a jednocześnie wysyłają drony nad Ukrainę.
Ukraina udaje, że zgadza się na pokojowe propozycje Amerykanów, ale tak naprawdę chodzi jej o to, żeby nie drażnić Trumpa i jak najdłużej utrzymać amerykańskie wsparcie, bo wiedzą doskonale, że lepsza jest dla nich dalsza walka niż pokój na warunkach waszyngtońskiej administracji. Europa udaje, że jest w jak najlepszych stosunkach z USA i że NATO wciąż pozostaje fundamentem europejskiego bezpieczeństwa, a jednocześnie w panice szuka awaryjnych rozwiązań, które pozwoliłyby zastąpić amerykańską technologię wojskową i wywiadowczą, na wypadek, gdyby Amerykanie porzucili swoich sojuszników po drugiej stronie Atlantyku. Chińczycy udają, że niczym się nie interesują i pozostają neutralni, a jednocześnie coraz mocniej rozpychają się na całym świecie, zastępując pustkę po Amerykanach, którzy w ciągu miesiąca zniszczyli całą swoją soft power budowaną przez dziesięciolecia.
Wiem, hipokryzja jest nieodłącznym elementem polityki, ale chocholi taniec, który teraz wszyscy odstawiają, nie wróży nic dobrego. Żyjemy w zawieszeniu, w fałszywym equilibrium, ale to równowaga chwiejna, nóż postawiony na czubku. Pytanie, kto pierwszy pęknie. Potem będzie już tylko przewracające się domino.
Piotr Stokłosa
Bingo!
Idealna ocena rzeczywistości w pigułce.
nieco ponad 100 lat temu ludzie też mieli poczucie, że kończy się zastany porządek, że nadchodzi wielka zmiana – nie do końca wiadomo na czym polegająca i jakie będzie miała skutki. Fin de siecle, dekadencja, niemoc…
Zakochani w sobie rządzący nie wiedzieli jak zaradzić rodzącym się napięciom. Rozdawali karty, ale nie wiedzieli w jaką grę grają.
Ciekawa perspektywa. Na codzień takiej nie widzimy, ale jezeli się głębiej namyślic, to jest coś na rzeczy. W istocie polityka to coraz bardziej teatr a rzeywistość sobie. Rzeczywista jest z pewnością amerykańska dewastacja własnej soft-power i destabilizacja misternie budowanych sojuszy miedzynarodowych USA po 1945 r.