18.04.2025
Grenlandię, Panamę, te państwa jak najbardziej może wziąć na krzyk; bez trudu i z pocałowaniem go w tyłek oddadzą mu, co zechce. Z Rosją już gorzej i jak dotychczas wychodzi na to, że to on włazi Putinowi w przesłodką dupkę.
A już fatalnie porobiło się z Chinami. Amerykański olbrzym nałożył gigantyczne cła na to państwo i zakazał handlu metalami ziem rzadkich. W reakcji, zamiast walizki z pieniędzmi, otrzymał cios w w oburzony nos. Ogólnie się wie, że rozeźlone Chiny maleństwem nie są i w ludzi też są zasobni; gdyby się wściekły na na serio, z Trumpa i jego totumfackich nie zostałaby nawet mokra plama. Toteż zadzieranie z nimi prowadzi do samobójstwa; Trump zdaje się nie dostrzegać wschodniego niebezpieczeństwa i po chojracku brnie na szafot.
Również na amerykańskim terenie ponosi ekonomiczne i społeczne klęski. Kalifornia wytoczyła mu proces dowodząc, że majstrowanie przy cłach jet bezprawne, ponieważ powinno zostać zatwierdzone przez Kongres. To może być początek jego końca, bo żaden naród nie lubi, jak mu się wmawia, że dzięki okradaniu go, jest bogatszy.
Na uniwersytetach poległ z kretesem; demokratyczne uczelnie nie dały się nabrać na pomysł z redukcją dostępu do wiedzy i przetrzepały mu majteczki. Co dowodzi, że czym się zainteresuje, rozpływa się w niepowodzeniach i pospiesznych rejteradach.
Zadzieranie z jednym krajem, zmieniające go ze sprzymierzeńca we wroga może i ma jakiś tam niewielki problematyczny sens. Ale sensu tego nie ma wcale, gdy zadziera się z większością z nich. Wtedy jest się osamotnionym i skazanym na wojenkę ze wszystkimi. A temu nie podoła żaden Herkules. O czym już wie nasze krajowe ugrupowanie Kwa Kwa.

Marek Jastrząb
Pisarz, publicysta
Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii
źródła obrazu
- jastrzab: BM
W historii Polski zwykle nosa miewała obiegowa opinia publiczna, zwana dość niefortunnie “narodem”. Kiedy wybuchła afera z przekrętem JK w sprawie budowy dwóch wież, zamieciona od razu pod dywan przez Ziobrę & consortes, tenże własnie “naród” warszawski cała sprawę skwitował określeniem “kwa, kwa towers”. Zdaje się, że szef MAGA też doczeka podobnego określenia, zwłaszcza, że wbrew nazwie nie jest żadnym, za przeproszeniem, magiem.
Wyjątkowo delikatnie opisał Pan tym razem wybuch amerykańskiej głupoty na najwyższych szczeblach. Głupoty o cechach samobójczych. I gdyby nie to, że wszelki juesejowy smród natychmiast rozchodzi się po świecie i podtruwa istniejące układy, nie omijając Polski, chętnie bym poczekał na scenkę z szafocikiem skracającym nos wespół z rudym puklem panu cwaniako-nieudacznikowi Trumpowi.