Marek Jastrząb: Kontynuatorzy4 min czytania


01.06.2025

Brakuje pisarzy zdolnych dźwignąć temat człowieka zmagającego się z aktualnymi problemami. Jak choćby przeludnienie, klimatyczne perturbacje czy głód. Lecz zamiast tego można zaobserwować kłębowisko naskórkowych powielatorów zapominających, że Historia, to proces, z którym nie trzeba się godzić. Przeciwnie, należy próbować zmienić jej wpływ na przyszłe wydarzenia. Nie wolno poprzestawać na banalnym stwierdzeniu, iż ma jedynie odzwierciedlać makabryczny stan rzeczy, gdyż jego obowiązkiem jest wyjść z propozycją zmiany jej kierunku. Brakuje pisarzy, których wizja czekającego nas jutra przedstawiona byłaby jako czas zdeterminowany ziemskimi wstrząsami.

Obecni autorzy nie wyłabudali się z lemowskich dokonań. Brakuje twórców podążających jego śladem. Wyciągających wnioski z np. Summy technologiae, kluczowego, filozoficznego eseju o cywilizacyjnych rozdrożach. Jakkolwiek wydana w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, do tej pory cieszy się wzięciem naukowo uzasadnionym profetyczną zawartością. Cieszy się niezmienną poczytnością u tych, co trudnią się używaniem logiki.

*

Czym powinna być literatura? Czy jeszcze ma coś do powiedzenia? A może pełni tylko rolę relaksującą? Opisującą urojony świat? Dlaczego dzisiejsi poeci wolą pisać o kwiatach i nieboskłonach, niż chwycić się z rzeczywistością za bary? Dlaczego obecni prozaicy trudnią się nierzeczywistymi frasunkami? Dlaczego w dzisiejszym kształcie powtarza to, co już było, przez co sprawia wrażenie, jakby zaczynała się od dzisiejszych twórców? Przecież jej aktualny rozwój powinien być kontynuacją wczorajszych dokonań. Literatura dzisiejsza musi być konsekwencją wczorajszej. Konsekwencją, a nie – powtarzaniem starych schematów w nowym upierzeniu. Krokiem w przód, a nie dreptaniem w miejscu. Chodzi o jej rozwój, a nie o reprodukcję.

*

Pisarze, zajmujący się przyszłością jako konsekwencją teraźniejszości, są nieobecni w dzisiejszym świecie. Ich miejsca pozajmowali kopiści, zdolni do powtarzania nośnych wątków, natomiast niezdolni do wyjścia poza schematyczne wątki z obcymi.

Pójście na prozatorską łatwiznę sprawia, że przyjezdni z odległych galaktyk, portretowani są jako nieprzyjazne maszkary. Figurynki przebiegłe i złośliwe, wrogo nastawione do ludzi, maszkarony o wymyślnych kształtach, które swoją wyższą inteligencję wykorzystują w niecnych celach zawłaszczenia ziemskiej biedy. Taśmowo więc powstają szablonowe portrety koszmarnych potworów z laserowymi mieczami, Toczy się wojny z przeciwnikiem okrutnym, zimnym i bezwzględnym. Prowadzi się boje o przetrwanie jednego gatunku kosztem drugiego.

Akcja tych prefabrykatów przeniosła się w inne rejony I obejmuje różnorodne, nieistniejące konstelacje. Lecz mimo zmiany czasów (bardzo odległe lata) i pomimo zaopatrzenia bohaterów w nadprzyrodzone umiejętności, zmieniła się w nich tylko dekoracja; problemy zostały te same: te same dylematy, stare nawyki i przesądy ludzi szwendających się po niewyobrażalnie odległych przestrzeniach.

Współcześni fantaści zadowalają się kostiumem, a homo sapiens, to dla nich dodatek do fabuły; kontentują się malowaniem przerażających obrazów z nadciągających bitew pomiędzy astralnymi koboldami.

*

Zapanowała moda na nieustanne kreowanie wymyślonego świata. Maniera zabudowy przestrzeni nasyconej uproszczonymi rozwiązaniami; miejsca przedstawiane w identycznej scenerii, wiążą się z tymi samymi zachowaniami opisywanymi podobnie: sztampowo, stereotypowo, banalnie.

Mamy do czynienia z mnożeniem identycznych bytów; o wyobraźniowej mizerii produkowania podobnych „dzieł” świadczy to, że nawet stwory z gwiazdozbioru oddalonego o miliony lat świetlnych od planety Ziemia, mają problemy podobne do naszych: te same historyczne uwikłania, dworskie intrygi, tytuły szlacheckie.

Tym sposobem znajdujemy się w „nowym”, lecz jakże epigońskim środowisku nierealnego świata. Zjawisko to nazwać można zniwelowaniem głębszych myśli. Refleksji, wrażeń, sposobów widzenia.

*

Tęsknię za literaturą kontynuacji dorobku poprzednich pokoleń. Za znajomością wcześniejszych dokonań. Za wytyczaniem nowych szlaków i poszukiwaniem nowego wyrazu twórczości. Za porzuceniem negowania tego, co było i odkrywania Ameryki po raz milionowy. Na szczęście są nieliczni pisarze o śmiałym umyśle i oni są w stanie wyjść z obecnego epigoństwa. Lecz większość piszących woli kroczyć sprawdzonymi ścieżkami gwarantującymi popularność. Woli poprzestać na sprawdzonych wzorcach, gdyż pozostawanie w ich kręgu, jest bezpieczne.

Marek Jastrząb

Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM