Sławek: Anatomia bezkarności7 min czytania


13.08.2025

W najnowszym podcaście Radia Rebeliant profesor Włodzimierz Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego i kierownik Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, przedstawił bezlitosną diagnozę polskiego państwa. To nie jest kolejna dyskusja prawników o paragrafach – to anatomia systemu, w którym bezkarność stała się głównym narzędziem władzy, a obywatele płacą za to najwyższą cenę.

Prezydencka gra w bogów

Już pierwsze słowa nowego prezydenta Karola Nawrockiego wzbudziły niepokój sędziego Wróbla. Zapowiedź, że będzie „promował i awansował” tylko tych sędziów, którzy nie „godzą w porządek konstytucyjny”, brzmi jak echo czasów, gdy władca decydował o życiu i śmierci poddanych. Sakralizacja władzy prezydenckiej, jak to nazywa Wróbel, to zjawisko szczególnie niebezpieczne w państwie, które miało być republiką.

„Prezydent nie może należeć do partii politycznej. Można powiedzieć, dlaczego tak to wymyślono. Właśnie wymyślono, że ktoś, kto ostatecznie ten urząd zaczyna pełnić, ma obowiązki konstytucyjne wobec wszystkich obywateli” – tłumaczy sędzia. Tymczasem współczesny prezydent zachowuje się jak „szef partii”, realizując własny program polityczny kosztem konstytucyjnych obowiązków.

Szczególnie bulwersujące są dla Wróbla sformułowania, że prezydent „odpowiada przed Bogiem i historią”. To nie są określenia z polskiej konstytucji – prezydent odpowiada przed sądem karnym, jeżeli naruszy prawo i przed Trybunałem Stanu. Na bieżąco jego decyzje dotyczące praw obywatelskich podlegają kontroli sądowej.

Retoryka przemocy i jej konsekwencje

Profesor Wróbel z oburzeniem przypomina słynną frazę Andrzeja Dudy o „wieszaniu sędziów”. Jego reakcja na te słowa była jednoznaczna: „Panie prezydencie, czemu nie ma pan odwagi, żeby z imienia i nazwiska wskazać sędziów, których chciałby pan powiesić?”

Ta pozornie metaforyczna retoryka ma jednak realne konsekwencje. Gdy prezydent wypowiada się o funkcjonariuszach publicznych w sposób pełen przemocy, to napędza nienawiść społeczną i hejt. „Te metafory trafiają czasami na podatny grunt u osób, które nie potrafią wchodzić w zawiłości różnych retorycznych figur, tylko przyjmują to dosłownie” – ostrzega sędzia.

Problem neosędziów – nie chodzi o prawników, ale o ciebie

Kiedy zwykli obywatele słyszą o sporze wokół „neosędziów”, często myślą, że to wewnętrzna wojna kasty prawników. Nic bardziej mylnego. Wróbel wyjaśnia dlaczego każdy Polak powinien się tym przejąć: „Moja sprawa, ja nie wiem czy ona jest do końca załatwiona, bo za chwilę przyjdzie ktoś i powie, że orzekała o tym osoba wadliwie powołana”.

To właśnie ryzyko wznawiania postępowań i niepewność prawna stanowią największe zagrożenie. Można wygrać sprawę w sądzie, ale czy to orzeczenie będzie ostateczne? Czy za kilka lat ktoś nie zakwestionuje legitymacji sędziego? Sądy nie są dla siebie – są władzą, która ma służyć obywatelom, zwłaszcza gdy wejdą w konflikt z państwem.

Obywatele, w tym politycy „Muszą pamiętać, że za chwilę się może ta karta odwrócić i nie mogą upatrywać ochrony swoich praw w łaskawym oku jednego czy drugiego prezesa, ale właśnie w niezależnych instytucjach” – przestrzega profesor.

Ustawa, która miała naprawić chaos

Przez ponad rok w szufladach ministerstwa leży tak zwana „ustawa naprawcza” przygotowana przez komisję kodyfikacyjną pod kierownictwem profesora Wróbla. Miała usunąć przepisy sprzeczne z konstytucją wprowadzone przez ekipę Ziobry. To nie były rewolucyjne zmiany – chodziło o oczywistości: przywrócenie indywidualnej resocjalizacji jako celu kary (Ziobro to wykreślił), usunięcie bezwzględnej kary dożywocia (sprzecznej z konwencją europejską), czy zapewnienie, że 14-latkowie nie odpowiadają jak dorośli.

Dlaczego projekt utknął? Wróbel wskazuje na „urzędniczą mitręgę” – system, w którym każdy resort musi napisać uwagi, nawet jeśli opiniujący urzędnik nie ma pojęcia o prawie karnym. „Na koniec zobaczyłem takich, no, nie wiem, czy tam nie było ponad 1000 stron różnych uwag, różnych resortów, również takich resortów, które z prawem karnym kompletnie nie mają nic wspólnego”.

Gdy prawo europejskie spotyka się z polską rzeczywistością

Szczególnie wymowny jest przypadek dyrektywy obrończej UE, której implementacja została zablokowana przez resort Tomasza Siemoniaka. Chodziło o wzmocnienie pozycji obrońcy w postępowaniu przygotowawczym – aby już na etapie śledztwa, gdy zbiera się dowody, obrona miała większe prawa.

Wróbel tłumaczy mechanizm nadużyć: prokuratura może bardzo długo nie stawiać nikomu zarzutów, dzięki czemu podejrzany nie ma prawa do obrońcy. „Może być tylko świadkiem co najwyżej. Łatwo go słuchać, bo świadek ma obowiązek składania zeznań”. Dopiero po postawieniu zarzutów uruchamia się „infrastruktura obrony”.

Prokonstytucyjna wykładnia jako recepta na kryzys

Gdy Trybunał Konstytucyjny nie funkcjonuje, a parlament uchwalił przepisy sprzeczne z ustawą zasadniczą, co robić ? Wróbel popiera koncepcję profesora Wojciecha Sadurskiego: w ostateczności sądy muszą pominąć ustawę sprzeczną z konstytucją i oprzeć się bezpośrednio na konstytucji.

„Państwo prawa w konflikcie z autorytaryzmem nie może być bezbronne” – podkreśla sędzia. To nie abstrakcyjna idea, ale praktyczna ochrona naszych praw. „Państwo prawa to w istocie państwo bezpieczeństwa naszych praw i wolności. To o to chodzi, żebyśmy żyli w państwie, w którym czujemy się bezpiecznie w ramach zagwarantowanych nam praw”.

Zabawki autokratów, które nowa władza chce zatrzymać

Najbardziej gorzka diagnoza dotyczy obecnej władzy. Dlaczego po dwóch latach nie przywrócono praworządności? „Te zabawki, które autokraci stworzyli, także władza deklarująca się jako władza demokratyczna chętnie by dla siebie zatrzymała, zachowała” – stwierdza bez ogródek Wróbel.

Dotyczy to zwłaszcza mediów publicznych. Media to równie ważny instrument kontrolny jak sądy, bo bezpośrednio docierają do obywateli z informacją o działaniach polityków. „Dlaczego znowu po tak długim okresie czasu nie mamy ustaw, które by oddzielały wreszcie świat polityki od mediów?” – pyta retorycznie.

Apel do młodego pokolenia

Na koniec rozmowy Wróbel opowiada o swoim byłym studencie Mikołaju, który pięć lat temu zapytał, czy warto być sędzią w tym kraju. Dziś Mikołaj kształci się na przyszłego sędziego w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

„Umiejętność bycia prawnikiem w trudnych czasach jest szczególną umiejętnością i szczególnym wyzwaniem” – mówi profesor. Zachęca młodych ludzi, by nie wycofywali się w prywatność, by nie stawali się urzędnikami w najgorszym tego słowa znaczeniu – osobami, które wolą nie myśleć i nie rozstrzygać konfliktów.

Epilog – największe zagrożenie

Na pytanie o największe zagrożenie dla Polski Wróbel odpowiada bez wahania: brak racjonalności, brak myślenia. To diagnoza wykraczająca daleko poza prawnicze spory. W kraju, gdzie retoryka przemocy zastępuje argumenty, gdzie „zabawki autokratów” są zbyt atrakcyjne by je oddać, gdzie biurokratyczna mitręga blokuje elementarne naprawy – tam nie ma miejsca na racjonalną debatę o przyszłości.

Rozmowa z profesorem Wróblem to nie tylko lekcja prawa konstytucyjnego. To ostrzeżenie przed krajem, w którym bezkarność władzy staje się normą, a sprawiedliwość – luksusem dostępnym tylko dla wtajemniczonych. Czy Polska znajdzie drogę powrotu do państwa prawa? Odpowiedź zależy od tego, czy obywatele zrozumieją, że walka o praworządność to walka o ich własne bezpieczeństwo.

Omówiony wywiad Radia Rebeliant z sędzią Sądu Najwyższego, profesorem Włodzimierzem Wróblem, to audycja obowiązkowa dla każdego uważnego obserwatora:

Sławek

 

9 komentarzy

  1. Stanislaw Obirek 13.08.2025
  2. Senex 13.08.2025
    • slawek 14.08.2025
  3. Zbigniew 14.08.2025
    • slawek 14.08.2025
  4. buond 14.08.2025
  5. Krzysiek 15.08.2025
  6. buond 16.08.2025
  7. Izydor 16.08.2025