13.08.2025
W najnowszym podcaście Radia Rebeliant profesor Włodzimierz Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego i kierownik Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, przedstawił bezlitosną diagnozę polskiego państwa. To nie jest kolejna dyskusja prawników o paragrafach – to anatomia systemu, w którym bezkarność stała się głównym narzędziem władzy, a obywatele płacą za to najwyższą cenę.
Prezydencka gra w bogów
Już pierwsze słowa nowego prezydenta Karola Nawrockiego wzbudziły niepokój sędziego Wróbla. Zapowiedź, że będzie „promował i awansował” tylko tych sędziów, którzy nie „godzą w porządek konstytucyjny”, brzmi jak echo czasów, gdy władca decydował o życiu i śmierci poddanych. Sakralizacja władzy prezydenckiej, jak to nazywa Wróbel, to zjawisko szczególnie niebezpieczne w państwie, które miało być republiką.
„Prezydent nie może należeć do partii politycznej. Można powiedzieć, dlaczego tak to wymyślono. Właśnie wymyślono, że ktoś, kto ostatecznie ten urząd zaczyna pełnić, ma obowiązki konstytucyjne wobec wszystkich obywateli” – tłumaczy sędzia. Tymczasem współczesny prezydent zachowuje się jak „szef partii”, realizując własny program polityczny kosztem konstytucyjnych obowiązków.
Szczególnie bulwersujące są dla Wróbla sformułowania, że prezydent „odpowiada przed Bogiem i historią”. To nie są określenia z polskiej konstytucji – prezydent odpowiada przed sądem karnym, jeżeli naruszy prawo i przed Trybunałem Stanu. Na bieżąco jego decyzje dotyczące praw obywatelskich podlegają kontroli sądowej.
Retoryka przemocy i jej konsekwencje
Profesor Wróbel z oburzeniem przypomina słynną frazę Andrzeja Dudy o „wieszaniu sędziów”. Jego reakcja na te słowa była jednoznaczna: „Panie prezydencie, czemu nie ma pan odwagi, żeby z imienia i nazwiska wskazać sędziów, których chciałby pan powiesić?”
Ta pozornie metaforyczna retoryka ma jednak realne konsekwencje. Gdy prezydent wypowiada się o funkcjonariuszach publicznych w sposób pełen przemocy, to napędza nienawiść społeczną i hejt. „Te metafory trafiają czasami na podatny grunt u osób, które nie potrafią wchodzić w zawiłości różnych retorycznych figur, tylko przyjmują to dosłownie” – ostrzega sędzia.
Problem neosędziów – nie chodzi o prawników, ale o ciebie
Kiedy zwykli obywatele słyszą o sporze wokół „neosędziów”, często myślą, że to wewnętrzna wojna kasty prawników. Nic bardziej mylnego. Wróbel wyjaśnia dlaczego każdy Polak powinien się tym przejąć: „Moja sprawa, ja nie wiem czy ona jest do końca załatwiona, bo za chwilę przyjdzie ktoś i powie, że orzekała o tym osoba wadliwie powołana”.
To właśnie ryzyko wznawiania postępowań i niepewność prawna stanowią największe zagrożenie. Można wygrać sprawę w sądzie, ale czy to orzeczenie będzie ostateczne? Czy za kilka lat ktoś nie zakwestionuje legitymacji sędziego? Sądy nie są dla siebie – są władzą, która ma służyć obywatelom, zwłaszcza gdy wejdą w konflikt z państwem.
Obywatele, w tym politycy „Muszą pamiętać, że za chwilę się może ta karta odwrócić i nie mogą upatrywać ochrony swoich praw w łaskawym oku jednego czy drugiego prezesa, ale właśnie w niezależnych instytucjach” – przestrzega profesor.
Ustawa, która miała naprawić chaos
Przez ponad rok w szufladach ministerstwa leży tak zwana „ustawa naprawcza” przygotowana przez komisję kodyfikacyjną pod kierownictwem profesora Wróbla. Miała usunąć przepisy sprzeczne z konstytucją wprowadzone przez ekipę Ziobry. To nie były rewolucyjne zmiany – chodziło o oczywistości: przywrócenie indywidualnej resocjalizacji jako celu kary (Ziobro to wykreślił), usunięcie bezwzględnej kary dożywocia (sprzecznej z konwencją europejską), czy zapewnienie, że 14-latkowie nie odpowiadają jak dorośli.
Dlaczego projekt utknął? Wróbel wskazuje na „urzędniczą mitręgę” – system, w którym każdy resort musi napisać uwagi, nawet jeśli opiniujący urzędnik nie ma pojęcia o prawie karnym. „Na koniec zobaczyłem takich, no, nie wiem, czy tam nie było ponad 1000 stron różnych uwag, różnych resortów, również takich resortów, które z prawem karnym kompletnie nie mają nic wspólnego”.
Gdy prawo europejskie spotyka się z polską rzeczywistością
Szczególnie wymowny jest przypadek dyrektywy obrończej UE, której implementacja została zablokowana przez resort Tomasza Siemoniaka. Chodziło o wzmocnienie pozycji obrońcy w postępowaniu przygotowawczym – aby już na etapie śledztwa, gdy zbiera się dowody, obrona miała większe prawa.
Wróbel tłumaczy mechanizm nadużyć: prokuratura może bardzo długo nie stawiać nikomu zarzutów, dzięki czemu podejrzany nie ma prawa do obrońcy. „Może być tylko świadkiem co najwyżej. Łatwo go słuchać, bo świadek ma obowiązek składania zeznań”. Dopiero po postawieniu zarzutów uruchamia się „infrastruktura obrony”.
Prokonstytucyjna wykładnia jako recepta na kryzys
Gdy Trybunał Konstytucyjny nie funkcjonuje, a parlament uchwalił przepisy sprzeczne z ustawą zasadniczą, co robić ? Wróbel popiera koncepcję profesora Wojciecha Sadurskiego: w ostateczności sądy muszą pominąć ustawę sprzeczną z konstytucją i oprzeć się bezpośrednio na konstytucji.
„Państwo prawa w konflikcie z autorytaryzmem nie może być bezbronne” – podkreśla sędzia. To nie abstrakcyjna idea, ale praktyczna ochrona naszych praw. „Państwo prawa to w istocie państwo bezpieczeństwa naszych praw i wolności. To o to chodzi, żebyśmy żyli w państwie, w którym czujemy się bezpiecznie w ramach zagwarantowanych nam praw”.
Zabawki autokratów, które nowa władza chce zatrzymać
Najbardziej gorzka diagnoza dotyczy obecnej władzy. Dlaczego po dwóch latach nie przywrócono praworządności? „Te zabawki, które autokraci stworzyli, także władza deklarująca się jako władza demokratyczna chętnie by dla siebie zatrzymała, zachowała” – stwierdza bez ogródek Wróbel.
Dotyczy to zwłaszcza mediów publicznych. Media to równie ważny instrument kontrolny jak sądy, bo bezpośrednio docierają do obywateli z informacją o działaniach polityków. „Dlaczego znowu po tak długim okresie czasu nie mamy ustaw, które by oddzielały wreszcie świat polityki od mediów?” – pyta retorycznie.
Apel do młodego pokolenia
Na koniec rozmowy Wróbel opowiada o swoim byłym studencie Mikołaju, który pięć lat temu zapytał, czy warto być sędzią w tym kraju. Dziś Mikołaj kształci się na przyszłego sędziego w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.
„Umiejętność bycia prawnikiem w trudnych czasach jest szczególną umiejętnością i szczególnym wyzwaniem” – mówi profesor. Zachęca młodych ludzi, by nie wycofywali się w prywatność, by nie stawali się urzędnikami w najgorszym tego słowa znaczeniu – osobami, które wolą nie myśleć i nie rozstrzygać konfliktów.
Epilog – największe zagrożenie
Na pytanie o największe zagrożenie dla Polski Wróbel odpowiada bez wahania: brak racjonalności, brak myślenia. To diagnoza wykraczająca daleko poza prawnicze spory. W kraju, gdzie retoryka przemocy zastępuje argumenty, gdzie „zabawki autokratów” są zbyt atrakcyjne by je oddać, gdzie biurokratyczna mitręga blokuje elementarne naprawy – tam nie ma miejsca na racjonalną debatę o przyszłości.
Rozmowa z profesorem Wróblem to nie tylko lekcja prawa konstytucyjnego. To ostrzeżenie przed krajem, w którym bezkarność władzy staje się normą, a sprawiedliwość – luksusem dostępnym tylko dla wtajemniczonych. Czy Polska znajdzie drogę powrotu do państwa prawa? Odpowiedź zależy od tego, czy obywatele zrozumieją, że walka o praworządność to walka o ich własne bezpieczeństwo.
⁂
Omówiony wywiad Radia Rebeliant z sędzią Sądu Najwyższego, profesorem Włodzimierzem Wróblem, to audycja obowiązkowa dla każdego uważnego obserwatora:
Sławek

Równie ciewkawy jest artykuł prof. Tomasza T. Koncewicza w Rzeczpospolitej „Potrzebne są chirurgiczne cięcia”, który kibicuje ministrowi Zurkowi w przywracaniu praworządności.
Wypowiedzi ludzi takich jak prof. Włodzimierz Wróbel trzeba nagłaśniać i upowszechniać w każdy dostępny sposób. Ciemny naród trzeba oświecać; nie pozostawiać tego instytucjom pisowskim czy prezydentowi… Oni apelują do mięśni, a trzeba trafić do tkanki mózgowej!
Myśl o konieczności oświecania narodu jest słuszna i zbawienna. Sporo moich znajommych robi to bądź amatorsko, bądź profesjonaklnie na skalę zgodną z ich możliwościami.
*
Są także poważne głosy wskazujące jak niewielka jest skala takich oddziaływań: „Obywatele nie podejmą walki o praworządność, bo nic z tego nie rozumieją a jedyne, co ich interesuje, to ich dach nad głową, miska, fura i przedłużanie rzęs. Większość nawet nie rozumie prostego tekstu, więc trudno, żeby słuchali podcastów politycznych czy czytali teksty takie jak Twój.” „Społeczeństwa obecnie nie mają żadnego porównania z jakimikolwiek wcześniejszymi. Jest ku temu wiele powodów a błędem elit czy ogólnie rozumiane j inteligencji jest kompletny brak wiedzy o stanie mentalnym i intelektualnym osób w wieku 10 – 50.” „W Polsce 3.5 miliona osób, to 20% pracujących, zarabia płacę minimalną, W 2024 do kancelarii komorniczych wpłynęło prawie 4 miliony nowych wniosków o egzekucję długów.”.
*
Tego rodzaju opinie wskazują, ze znaczne odłamy społeczeństwa pozbawione są nie tylko informacji, ale przede wszystkim świadomości, że pewne rzeczy per saldo dotyczą ich bardziej, niż mogą przypuszczać. Tzw. liberalno-demokratycna, swiatła część opinii publicznej pozbawiona jest mozliwości nawet elementarnego dialogu z większością tych środowisk. Pośród nich króluje pisowska i brunatna propaganda zabobonu i ciemnoty. Zdaje się, że to najpowazniejszy współcześnie problem wspólnoty – jak nie dać sie pokonać środowiskom autorytarnym i faszystowskim.
Najciekawsze dla mnie jest to co na końcu – to o braku myślenia, racjonalnego myślenia które powinno być najważniejszą cechą ludzi decyzyjnych. To bardzo rzadka cecha, dominują emocje, bieżący interes polityczny albo, co jeszcze gorsze, materialny.
Od pewnego poziomu ludzi muszą zastąpić algorytmy, do bólu racjonalne, zimne, nie poddające się emocjom…
Podobnie jak Pan uważam, że czeka nas eksplozja AI, co zresztą już widać po tempie jej rozwoju. „Od pewnego poziomu ludzi muszą zastąpić algorytmy, do bólu racjonalne, zimne, nie poddające się emocjom…” to zdanie nalezałoby uzupełnic stwierdzeniem – czy bedzie sie nam to podobało czy nie to scenariusz nieuchronny.,
Nareszcie,… należy jeszcze TO przesłanie przetłumaczyć z polskiego „na nasze”, aby wyborcy zrozumieli co kryje się programami partii.
Tylko że ta diagnoza państwa polskiego anatomia systemu prowadzi do daleko idących wniosków gdzie naprawie musi podlegać cały system , system który tak naprawdę nigdy nie służył obywatelom a kaście politycznej, system w którym obywatele praktycznie zostali ubezwłasnowolnienie w decydowaniu o czymkolwiek, system w którym kolejne kasty polityczne mogą zawłaszczać bezkarnie dobra tego państwa dla realizacji własnych, partykularnych interesów. Tak należy zrewidować i na nowo zdefiniować cały system nie tylko wymiar sprawiedliwości, to władza musi czuć respekt przed obywatelem. Zmienić trzeba bardzo dużo.
,… bardzo amatorsko naiwnie rozumiem to tak.
Nareszcie,… Nareszcie człowiek z odpowiedniego środowiska kompetentnie wskazuje kto i skąd powinniśmy oczekiwać rozwiązań patowej niemocy naszej polityki.
Tylko prawnicy posiadają kompetencje, aby ocenić, wykazać potrzebę i wprowadzić stosowne rozwiązania. Potrzebujemy Okrągłego Stołu. Potrzebujemy nowego KORu. Potrzebujemy „Elementarza wyborcy”
Proponuję UŚWIADOMIĆ obywatelom elementarne zasady działania państwowych ustrojów. Pilną potrzebą jest zredagowanie ELEMENTARZA WYBORCY.
Jak powszechnie wiadomym być powinno, państwowość każdego kraju opiera się na umowie społecznej. Ta umowa polega na posługiwaniu się jednym wspólnym językiem, kiedyś wspólnej religii (dzisiaj służy do tego prawo stanowione) jako wyznaczniku moralnych zasad, wartości i norm oraz wspólnym terytorium. KK w pełni korzysta a nawet nadużywa zdobyczy nowoczesności, zbytku oraz praw.
Rozwój cywilizacyjny spowodował podział społeczeństwa na klasy. Na podstawie podziału pracy, charakteru własności i podziału dóbr określić można ustrój państwa. Dla własnego i wspólnego dobra, obywatele jednego państwa rezygnują z części swoich osobistych swobód. Struktura państwa nasuwa skojarzenie z ekosystemem. Każde zachwianie proporcji w „systemie” powoduje społecznie kosztowne następstwa. Po PRL-u ustanowionym ustrojem została demokracja rzekomo opierająca się na liberalnym kapitalizmie, bo obecnie już jawi się nam nowoczesny feudalizm (oligarchia), a on (feudalizm) będzie obywał się bez powszechnych wyborów. Obywatel – suweren stanie się inwentarzem.
Nieprawdą jest, że każdy człowiek jest kowalem swojego szczęścia, ponieważ należy urodzić się w przyjaznych czasach, w dobrym państwie i w dobrej rodzinie. Mieć szczęście do dobrych nauczycieli,..
Najbardziej wyrazistym przykładem jest sytuacja narodu i państw obu Korei. Korea Północna wygrała wojnę z USA, odcięła się od świata zachodniego. Jej obywatele są nie tylko szczęśliwi, oni muszą tacy być. Natomiast Korea Południowa należy do kultury Zachodu. Co mogą chcieć od życia południowi Koreańczycy? Myślę, że berlińskiego muru. Dlaczego RFN nie przyjęło stylu rządzenia od NRD? O różnicach jakości życia świadczy też historia naszego kraju. U nas dokonał się za pomocą i animacją UE gospodarczy cud. Czym polityczna kultura Lenina i Marksa może zaimponować światu? Dokąd zmierzają uchodźcy? Na i do Zachodu. Polska jest dowodem, że styl życia i rządzenia Zachodu jest rozwiązaniem egzystencjalnych problemów a nawet dość powszechnego dobrostanu. Wieść niesie, że w Polsce jest już lepiej niż w USA,… Nasza prawica obiecuję nam autonomię i niezależność,.. KRL-u? Lewica opiekę z KRL?
W czasach, kiedy prawie wszyscy potrafią czytać i pisać a powszechna konsumpcja stała się motorem rozwoju technologicznego i ekonomicznego, życie elit stało się bardzo przejrzyste i coraz trudniej uzyskać a potem utrzymać autorytet . Trudno zgodzić się z jawną niekompetencją i zaniechaniami. Dzisiejsze instytucje państwowe mające precyzyjnie i fachowo sterować życiem państwa, utraciły kontakt z fundamentalnymi podstawami dla których zostały powołane. Mało kto przestrzega przepisy regulaminy czy obowiązki. Bez ryzyka popełnienia błędu, można przywołać słynne twierdzenia, że rząd się sam wyżywi, służba zdrowia sama się wyleczy, wojsko samo się obroni, ministerstwo edukacji jest ministerstwem permanentnych doświadczeń na uczniach , kościół sam ,… Uważam, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest powszechny brak jakiejkolwiek odpowiedzialności ludzi, którzy piastując ważne stanowiska w państwie prezentują moralność Kalego.
Słabością naszego państwa nie są źli ludzie, bo ci byli, są i będą, ale niezdolność instytucji państwowych, społecznych i zawodowych a nawet religijnych do samooczyszczania się.
Czy zatem nie należy dekretem zobowiązać, pod rygorem rozwiązania, wszystkie instytucje społeczne, polityczne i religijne, aby uzupełniły swoje statusy o paragraf rugujący niesubordynowanych członków ze swoich szeregów, bo przecież tego nie czynią. Odpowiedzialność za niefrasobliwe zachowania się funkcjonariuszy publicznych i państwowych powinna polegać nie na fantomowej odpowiedzialności politycznej, ale wzorem amerykańskiego policjanta, na utracie praw do pracy w zawodzie i przywilejów emerytalnych.
Należy również zrewidować ordynację, w szczególności ordynację wyborczą do sejmu i senatu. Nikt nie zaprzeczy, że wszelkie hierarchie wojskowe, naukowe a nawet kościelne, spełniają demokratyczne wymogi awansu. Każdy może w tych wysokiej rangi instytucjach zrobić karierę, pod warunkiem pokonania kolejnych stopni awansu. Jak to jest, że do Sejmu dostaje się poseł z ulicy, stadionu, tylko patrzeć a z przytułku też, któremu brak kwalifikacji do pracy nawet w urzędzie gminy. Jeśli Sejm ma skupiać reprezentantów społecznych klas i grup zawodowych, należy tak sformułować inną ordynację. Ale to już było,…
„Należy” to słowo z gatunku życzeniowych, jak: godzi się, można, potrzeba, powinno się, pozostaje zrobić, przystoi, warto, wypada itp. A tu zbliżają się kolejne wybory, koalicja jest skłócona, AI sieje zamęt, Kościół wspiera Pis i miesza ludziom w głowach, prezydent-kibol będzie się starał wysadzić rząd… Tymczasem (czyli tylko przez dwa lata!) w naprawianiu wątłej polskiej demokracji potrzeba czynu – „czynu naród czeka” – doradza poeta. I w tym wypadku warto go posłuchać!