23.08.2025
Od dłuższego czasu „chodzi za mną” temat głupoty, tej wszechobecnej występującej wszędzie, na każdym poziomie decyzyjnym, od zawsze. Próba zmierzenia się z tak postawionym problemem przekracza moje siły oraz nie mieści się w formule tekstu pisanego do Studia Opinii. Trzeba wybrać – wybieram formę zasygnalizowania – takiej ilustracji zjawiska, no może wskazania jakiś rozwiązań.
Tyle tytułem wstępu, a teraz ad rem…
Głupota to ocena, ocena ludzi, ocena ludzkich decyzji, czy wyborów. W przyrodzie nie ma głupoty, nawet jeżeli nam, ludziom wydaje się, że w świecie przyrody jest coś niedorzecznego, coś sprzecznego z logiką, naszą ludzką logiką, to wystarczy poczekać, odkryć jakieś nowe zjawisko i coś, co wydawało się nielogiczne, a nawet głupie, ma swoje głębokie uzasadnienie.
Głupota ma różne wymiary, może być głupotą jednostki, ale też całych społeczności, może być głupotą instytucji, to znaczy głupotą ludzi decyzyjnych w tej instytucji. Czasami możemy mówić o głupocie dużych systemów, nawet państw, czy wielkich korporacji.
Najczęściej spotykamy się z głupotą jednostki, głupotą jednego człowieka, często naszego znajomego. Ponieważ ze znajomymi spotykamy się częściej, notujemy ich głupie wypowiedzi częściej niż głupie zachowania innych ludzi. Ale głupota występuje wszędzie. Zacznijmy od drobnych przykładów – jeżeli ktoś kieruje się przesądami, na przykład o tym, że nie zaczyna się niczego w piątek, bo „piątek to zły początek” to może wystarczy mu wyjaśnić przyczynę tego, że tak mamy w naszej kulturze, w której, w dawnych czasach, gdy po gościńcach wędrowały karawany kupców, na które napadali zbójcy, w piątek było tych napadów znacząco więcej, jako że zbójcy przestrzegli nakazów religii, tej dominującej religii, w której sobota była dniem Marii, a niedziela dniem bożym. Wystarczyło kilka wieków, by w zbiorowej pamięci powstało takie skojarzenie – zaczniesz podróż w piątek, to cię ograbią zbójcy. Zbójców, takich jak kiedyś, na drogach już nie ma, ale w zbiorowej pamięci zostało.
To tylko drobny przykład jednostkowej głupoty, jest ich milion a nawet więcej. Z różnych rodzajów głupoty jednostek na szczególną uwagę zasługują takie, które przeczą elementarnej wiedzy jaką ludzkość już posiadła, a dotyczącą świata przyrody. Na przykład wypowiedzi, ale i zachowania ludzi przeczących istnieniu zarazków – wirusów czy bakterii wywołujących choroby zakaźne. Ruchy antyszczepionkowców działające w wielu krajach, w tym w Polsce, głoszą, że żadnych zarazków nie ma, że nie warto się szczepić i oni tego nie robią – więcej nie szczepią własnych dzieci, a wszelką krytykę, czy działania państwa zmuszające ich do tego, by się zaszczepili uważają za opresję. Głoszą przy tym populistyczną teorię, że epidemię wymyślają firmy farmaceutyczne, bo na nich zarabiają wielkie pieniądze.
Podobne bzdury głoszą ludzie zaprzeczający zjawisku ocieplania klimatu i wpływu na to gospodarki opartej o paliwa kopalne. To, co dzieje się obecnie w przyrodzie to norma, mówią że tak już bywało, a katastrofą klimatyczną starszą ekoterroryści. Takich ludzi jest sporo. Kłopot, gdy takie sądy głoszą ludzie pełniące najwyższe urzędy w państwie – patrz prezydenci Polski.
Możemy zagłębić się ten świat absurdu i pokazywać kolejne przykłady ludzkiej głupoty, ale to robota bez sensu, chciałoby się powiedzieć robota głupiego. Może więc pomyślmy holistycznie, po całości i spróbujmy zaproponować jakieś rozwiązania.
Na starcie przyjmujemy, że głupota to coś, co zaprzecza wiedzy na poziomie szkoły podstawowej. Obecnie nie ma już ludzi, którzy nie mają takiego minimalnego wykształcenia – czasy które ja jeszcze pamiętam, gdy do pracy w Stoczni Gdańskiej zgłaszali się ludzie bez takiej szkoły, bo kończyli czteroletnią szkołę, skończyły się definitywnie i obecnie prawie normą jest matura, nie mówiąc o prawie powszechnym „wyższym niedokształceniu” – posiadaniu dyplomu jednej z kilkuset uczelni wyższych, w tym Collegium Humanum i jej podobnych. Zostańmy na poziomie szkoły podstawowej 7 czy 8 klas, w której uczeń nabywał wiedzę o świecie i ludziach.
No to co robić, gdy mimo tego ktoś mówi i robi coś, co zaprzecza temu, że on taką szkołę ukończył? A co jeżeli mówi to ktoś mający doktorat z prawa uzyskany na najstarszym uniwersytecie w Polsce?
Mnie przychodzi do głowy tylko jeden pomysł – piętnować i wyśmiewać takich ludzi, a właściwie to, co mówią i robią. To słaba sankcja, ale lepsze to niż nic. Milczenie wobec głupoty to najlepsza dla niej pożywka. Pomysły, by wprowadzać zakaz takich wypowiedzi w przestrzeni publicznej w sytuacji wszechobecnych mediów sieciowych są skazane z góry na porażkę.
Skoro już padło coś o mediach i sieci, to jest przed nami naprawdę duży temat – czy da się bronić wolności wypowiedzi, tego fundamentalnego prawa liberalnej demokracji, w sytuacji wyboru pomiędzy wolnością a bezpieczeństwem. Rozwój narzędzi informatycznych, stale rosnąca liczba systemów które oferują wielkie korporacje działające w sferze AI i rosnący poziom zagrożenia bezpieczeństwa kraju atakiem cybernetycznym dokonanym przez wrogie państwo stawia nas przed dramatycznym wyborem: czy większą wartością jest wolność, czy nasze bezpieczeństwo. Giganty cyfrowe działające w logice zysku działają globalnie, oferują nam, państwu średniej wielkości, trójpakiet – chmurę obliczeniową, sztuczną inteligencję i cyberbezpieczeństwo. Kupujemy abonament i jesteśmy userem albo adminem. Nasze dane zasilają chmurę obliczeniową zakupionego systemu. Stawia nas to przed wyborem pomiędzy wolnością jednostki, a zbiorowym bezpieczeństwem. W tej walce wolność jest mniejszą wartością niż zbiorowe bezpieczeństwo i dlatego nasze liberalne przywiązanie do wolności wypowiedzi musi przegrać. Nadchodzące czasy to czasy rosnącej cenzury wypowiedzi w sferze publicznej. Wojna zaczyna się od wojny hybrydowej, w której pierwszym celem jest opanowanie systemów informatycznych przeciwnika. To będą, to są już nowe czasy, w których ta gorąca wojna będzie coraz rzadsza, by podbić kraj wystarczy opanować jego przestrzeń cyfrową. To tu toczy się wyścig, to tu wielkie mocarstwa walczą na śmierć i życie, a że w ich imieniu robią to prywatne wielkie korporacje, to jeszcze gorzej. Tymi korporacjami kierują, konkretni ludzie, do których należą. Tacy jakich widzieliśmy w pierwszych miesiącach drugiej kadencji Donalda Trumpa, ludzie nieustanie pobudzeni, teraz wiemy, że będący często pod wpływem narkotyków, jak Elon Musk skaczący po scenie z wielką piłą łańcuchową w ręku. Jeżeli to ma być ten nowy świat, świat rządzony przez ludzi, takich jacy są, tu i teraz, to ja zdecydowanie wolę by światem rządziła ta AI, która będzie, samomyśląca i samoprogramująca – ona nie będzie głupia tak, jak głupi są ludzie.
Zaczęliśmy do drobiazgów, od przykładów zwykłej ludzkiej głupoty jaka była i jest od zawsze a kończymy w świecie przyszłości, tej za trzydzieści- pięćdziesiąt lat.
A jaki będzie świat za sto lat? A jaki za dwieście?

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Obserwując współczesne ruchy polityczne oraz rozwój nowych środków komunikacji elektronicznej (komórki, internet, media społecznościowe) można odnotować, że zarówno giganci elektroniczni, jak i partie polityczne wykorzystują i wzmacniają pokłady głupoty ludzkiej, aby lepiej oddziaływać i manipulować dużymi grupami odbiorców. Głupota ludzi współczesnych wynika głównie z lenistwa na tle niechęci do poznania swiata współczesnego, który jest dość skomplikowany, a przez to wymagający. Zamiast tego znaczna część ludzi zastępuje wiedzę łatwymi i zrozumiałymi dla siebie stereotypami, które są dla nich wystarczające. Takimi osobami łatwo się manipuluje – stąd popularność ruchów populistycznych czyli de facto współczesnego faszyzmu. Rozwój sztucznej inteligencji, kiedy przekroczy próg autonomii własnej będzie musiał zareagować na to zjawisko. Możemy tylko domniemywać w jaki sposób….
Gratuluję chwycenia się za bary z tematem, który tak wspaniały, jak i pojemny niczym czarna dziura. Z zasygnalizowaniem poradził sobie Pan wyśmienicie.
Moja uwaga: wprowadzenie zakazu głupich wypowiedzi w przestrzeni publicznej nie tyle skazany jest na niepowodzenie, co – mówmy otwarcie – poprzez nagłośnienie zyskuje właściwości promocyjne owej głupoty.
W tym zasygnalizowaniu podałem jako przykład antyszczepionkowców . Jest jeszcze większa i starsza grupa, myślę tu o płaskoziemcach, tych którzy nie wierzą, że ziemia jest kulą jak każda planeta, że nad ziemią lata stacja kosmiczna, ze Polak poleciał w kosmos. To jest dopiero odlot od rozumu…
Wracając do istoty głupoty warto wspomnieć o dwóch jej przyczynach. Pierwszą był brak dostępu do wiedzy. Przez setki lat głupota wynikała z braku dostępu do wiedzy większej części populacji. MAsowa oświata i edukacja społeczeństw rozpoczęła się w najwyżej rozwinietych krajach w XVIII wieku a upowszechniła na dobre w wieku XX-tym.
Druga przyczyna ujawniła się na szeroka skale dopiero w wieku XXI, kiedy rozwój internetu i środków komunikacji elektronicznej powoduje, ze niemalże każdy człowiek może mieć nieograniczony, prawie darmowy dostep do wiedzy. Tą druga przyczyna jest lenistwo skutkujace masowym odrzuceniem wiedzy i zastępowanie jej wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej fałszywymi pogladami – stereotypami, zabobonami, uprzedzeniami, gusłami i dowolnie idiotycznymi konfabulacjami w stylu antyszczepionkowców czy płaskoziemców, foliarzy, etc. Zjawisko ucieczki od wiedzy jako czegoś wymagającego, ambitniejszego niż powszechnie królujaca ciemnota, ujawniło się w całej okazałości. Ono jest wzmacniane, przez gigantów elektronicznych zarabiających na tym fortuny. Z drugiej strony jest wzmacniane przez ruchy faszystowskie, eufemistycznie określane jako populistyczne. Uważna obserwacja rzeczywistości wskazuje na nieszczęścia jakie te procesy ekploatacji i popularyzacji głupoty powodują i mogą spowodować.
Czasem zastanawiam się, czy przejaw bezdennej głupoty jest wciąż tylko głupotą, czy już chorobą psychiczną.
Przykładem takiej sytuacji jest dla mnie wiara Jarosława Kaczyńskiego w „zamach” smoleński.
Myśli Pan e on naprawdę w to wiery
Myślę, że pojęcie wiary u Kaczyńskiego jest inne, niż powszechnie rozumiane. Jego świat zapełniony jest antonimami. Opiera się na fałszu, zakłamaniu i instrumentalnym traktowaniu wszystkiego, co może mu się przydać w realizowaniu zamiarów politycznych.
Na przykład w sprawach religii uchodzi za rzymskiego katolika. A regularnie uprawia pogański obrzęd Dziadów, czyli prasłowiańskie upamiętnianie osób zmarłych tragiczną śmiercią – zwany przez niego miesięcznicami smoleńskimi.
O dziwo, Kościołowi to nie przeszkadza, chociaż swego czasu za drobniejsze rzeczy Rydzyk wyklinał mu bratową, przy okazji wyzywając ją od czarownic.
„Zamach smoleński” został przez niego podchwycony, ponieważ była to okazja, by na śmierci brata i powszechnym współczuciu dla bliskich pozostałych ofiar katastrofy budować mit założycielski. A że otacza się wyłącznie pochlebcami (podobno ostatnio jeden się wyłamał, więc poszedł w odstawkę), mógł uwierzyć w kreowaną fikcję.
Z upływem czasu sytuacja się zmieniła. Do prostej wiary dołączył znany psychologom proces wypierania ze świadomości niewygodnego faktu, o którym przypominają mu demonstranci na obrzędach Dziadów: Jego brat przyczynił się do tragicznej katastrofy nie podejmując decyzji o wskazaniu lotniska zapasowego.
W sumie też nie wiem – wierzy, czy nie? Odpowiedź może znać psychiatra, inny paranoik albo prezydent Trump ze swoim: może tak, może nie.
Jednak najgorsze jest to, że ma 30% powtarzających za nim wyznawców, a prokuratorskie dochodzenie w sprawie winnych ciągnie się szesnasty rok.
I na tym mądrym wywodzie powinna się ta dyskusja zakończyć.
Dlaczego kończyć dyskusję o głupocie, skoro kwitnie i ma się dobrze… Polecam lekturę wiekopomnego dzieła Aleksandra Bocheńskiego 'Dzieje głupoty w Polsce’, które ukazało się w roku 1947. Od tego czasu miało pięć wydań; ostatnie w r. 2020!