30.08.2025
Mijają pierwsze tygodnie od zaprzysiężenia nowego prezydenta. Czego się już dowiedzieliśmy? Czy będzie to, zgodnie z oczekiwaniami, kolejny prezydent partyjny, czy też nabierze dystansu do macierzy i stanie się państwowcem? Niechaj za tło do prognozy posłużą nam sylwetki jego poprzedników.
Lech Wałęsa mógłby być dobrym wzorem, nie w jego zasługach dla zmian ustrojowych w Polsce lecz roli użytkownika siekierki dla ociosywania kantów raczkującego ustroju, a także skutecznego gracza w naginaniu hybrydowych przepisów przejściowego okresu do potrzeb bieżącej polityki (falandyzacja prawa).
Stosunek obecnego lokatora Belwederu do Aleksandra Kwaśniewskiego nie będzie regulowany jego zasługami w integrowaniu Polski ze strukturami zachodnimi lecz dystansem jaki go dzieli od formacji politycznej lewicowego polityka.
Lech Kaczyński to potencjalne źródło partyjnych inspiracji jednak zakłócone jego proeuropejskim nastawieniem i dosyć koncyliacyjnym podejściem do odmiennych uczestników sceny i politycznej.
Do Bronisława Komorowskiego przylgnęło określenie strażnika żyrandola i obok głównej przyczyny – jego liberalnej orientacji, przypisywana mu pasywność przesądza o tym, że obecny prezydent nie będzie tu szukał swego natchnienia.
Paradoksalnie, jak to wynika z wypowiedzi jego współpracowników, to właśnie aktywność nowego szefa państwa, będzie go też korzystnie odróżniać od poprzednika w Pałacu Prezydenckim, Andrzeja Dudy,mimo ich bliskich afiliacji politycznych i wzajemnych gestów zauroczenia.
W opinii mediów, Karol Nawrocki już udowodnił, że jest najaktywniejszym prezydentem od czasu Lecha Wałęsy. Rzecz w tym, że jest to aktywność destrukcyjna, a jej widocznym celem jest ubezwłasnowolnienie rządu. Do tego celu wykorzystywane będą przede wszystkim dwa narzędzia: prezydenckie weta i rady gabinetowe. Świadczy o tym zwłaszcza zawetowanie ustawy wiążącej obniżkę cen prądu z rozbudową odnawialnych źródeł energii oraz ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, co wpisuje prezydenta do grona animatorów antyukraińskich nastrojów. Z kolei, rady gabinetowe mają służyć przepytywaniu rządu z bieżącej, pozostającej w jego kompetencji polityki, utrwalając wrażenie o wyższości urzędu prezydenta nad rządem wbrew konstytucji, która nie tworzy figury „walczącego prezydenta” lecz nakazuje współdziałanie naczelnych organów państwa.
Trudno przesądzić rezultat tego starcia. Prezydent wetując rządowe ustawy, przy braku wymaganej parlamentarnej większości do odrzucenia tej blokady, zmusza rząd do działań zastępczych umożliwiających obejście prezydenckiej obstrukcji, np. w drodze wydawania rozporządzeń, a to z kolei, co już zapowiedział ośrodek prezydencki, będzie zwalczane jako działanie niekonstytucyjne. Pytanie, do czego w tej konfrontacji posunie się środowisko polityczne prezydenta i jakimi argumentami będzie dysponował rząd. To ryzyko działania musi być jednak podjęte przez rząd, ponieważ w przeciwnym wypadku, przegra on pod ciężarem zarzutów o bezradność i brak wiarygodności.
Ośrodek prezydencki podpiera się serdecznym aliansem z USA i jego prezydentem Donaldem Trumpem, który rzeczywiście okazuje poparcie polskiej (jak i europejskiej) prawicy. Rzecz w tym, że wielorakie są ryzyka wynikające z klientyzmu, a ponadto mogą nastąpić zmiany w układzie sił w Ameryce po jesiennych wyborach do Kongresu. Póki co, w sytuacji, jaka jest, nie można jednak ulec zniechęceniu.


Problem podstawowy z obecnym lokatorem Belwederu jest taki, ze nie reprezentuje środowiska, które go wylansowało. A właściwie został wyjęty z kapelusza przez J. K. Który liczył, ze tak obciążona kreatura będzie bezwolnym narzędziem w jego ręku. Jeśli uznać ze JK jest głównym psujem demokratycznej Polski to znajdzie w Nawrockim skutecznego kompana w kontynuacji dzieła zniszczenia.
Nowy lokator dużego pałacu nie urzęduje jeszcze pełnych 30 dni a już zdażył zawetować większość ustaw uchwalonych przez parlament. Jak zapowiadał tak robi, przez co zyskuje powoli miano „wetorezydenta” oraz urzędnika stosującego liberum weto. Próba obalenia rządzącej większości parlmentarnej i znienawidzonego przez jego mocodawców Tuska, może się zakończyc blamażem ośrodka prezydenckiego. Obsadzenie tego ośrodka ekstremistami politycznymi zarówno z zaplecza kadrowego PiS, jak i zaplecza kadrowego batyra skazuje ten ośrodek na wpadki podobne do tych z brakiem zaproszenia do Białego Domu czy wyciekami instrukcji negocjacyjnych na spotkanie z administracją waszyngtońską. Paradoksalnie dobre relacje z Trumpem będą obciążeniem dla batyra, ponieważ Trump będzie próbował narzucić Polsce wiele niekorzystnych dla nas rozwiazań co oznaczałoby olbrzymią dezaprobatę społeczną dla urzędującej głowy państwwa. Dotyczy to zarówno ryzyka wycofania wojsk amerykańskich z Polski jak i odzyskiwania mienia pożydowskiego w naszej ojczyźnie. Dodatkowo ostracyzm wielu przywódców europejskich nie ułatwi batyrowi budowy jakiejkolwiek pozytywnej pozycji w Europie.
*
Warto podkreślić, że prokuratura pod kierownictwem nowego ministra sprawiedliwości nie zaprzestała sprawdzania wyników wyborów prezydenckich. Po zakończeniu tego sprawdzania możemy być świadkami istotnych zmian politycznych.