2013-06-02. Nie będzie to sprawa nowa i oryginalna. Ma ona już ponad 7 lat, a z punktu widzenia polskiej polityki, a przede wszystkim polskiej demokracji, znaczenie bardzo ważne. Wręcz fundamentalne, ponieważ dotyczy wymiaru sprawiedliwości, głównie prokuratora generalnego, ale także polskich organów ścigania.
Ostatnia wypowiedź – oficjalne stanowisko, tak to należy traktować – prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta – dotycząca okoliczności śmierci, ale głównie prowadzonego dochodzenia wobec śmierci posłanki lewicy, p. Barbary Blidy, jest skandalem. Tak należy traktować jego odpowiedź na pismo szefowej RPO, p. Ireny Lipowicz (nie pierwsze tego rodzaju stanowisko z jego strony zresztą). Nie tylko skandalem wywołanym przez funkcjonariusza państwa, lecz polityka i naukowca. Słowa jego oświadczenia, że „okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy badane były rzetelnie, wszechstronnie” są dla niego nie tylko dyskwalifikujące, lecz również moralnie skandaliczne.
Nie od dziś, ani nie od wczoraj wiadomo – i wiedzą to nie tylko prawnicy, ale również politycy – że sprawa śmierci Barbary Blidy, a jak wielu twierdzi, jej zabójstwa, lub może tylko wyniku szarpaniny z policjantką w willi, jest jedną z najczarniejszych plam na pracy polskiej prokuratury i organów bezpieczeństwa, a przede wszystkim konkretnych polityków i urzędników. Nie od dziś nazwiska osób za to odpowiedzialnych – winnych tej śmierci – są znane. To Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro, Bogdan Święczkowski i Grzegorz Ocieczek.
Te cztery osoby – a nie tylko policjanci, członkowie CBA, ABW, prokuratorzy – stanowią klucz do wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Działacze wspomnianych instytucji mają dostęp do materiałów to potwierdzających. Ma do nich dostęp także Andrzej Seremet – i nie jest ważne, że jest to 100 materiałów akt, czy opinie innych instytucji. Ma dostęp i powinien czuć się zobowiązany do doprowadzenia sprawy do prawdy. I nie chodzi tu o sprawy formalne, ale o działania funkcjonariuszy służb, policjantów w dniu śmierci, postrzału B. Blidy – przez funkcjonariuszkę policji. Ważniejszym jednak jeszcze bardziej tematem jest to, jak do tego działania przygotowywali się politycy – głównie ci już wspomniani – w biurze ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego…
Przypomnijmy inne sprawy, ważne z punktu widzenia politycznego i prawnego.
Komisja śledcza Sejmu poprzedniej kadencji, badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy, działała ponad trzy lata i przygotowała liczący ponad 250 stron raport. Był to autorski projekt jej przewodniczącego, Ryszarda Kalisza. Głównym wnioskiem było postawienie byłego premiera, Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, przed Trybunałem Stanu, a także stwierdzenie, że Barbara Blida nie chciała popełnić samobójstwa.
Projekt został przedstawiony Sejmowi poprzedniej kadencji – i został przyjęty. Od jego przyjęcia minęło ponad 1,5 roku i rząd nie podjął w tej sprawie konkretnych działań? – to poważne pytanie, przede wszystkim do premiera Donalda Tuska.
Ryszard Kalisz bardzo precyzyjnie opisał w swoim raporcie układ zależności – zaczynał się on w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego, prowadził przez Zbigniewa Ziobrę do ówczesnego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego i jego zastępcy, Grzegorza Ocieczka, szefa delegatury na Śląsku, aż do prokuratury okręgowej w Katowicach. Ryszard Kalisz wiedział doskonale, ale nie mógł na mównicy sejmowej powiedzieć tego wprost, że kluczem do wyjaśnia sprawy jest złamanie zmowy milczenia prokuratorów katowickich – i nie zmieniło nawet tego umorzenie przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi śledztwa w sprawie nielegalnych nacisków na działania prokuratorów, do jakich miało dojść w prokuraturach katowickich, w trakcie dochodzenia przeciwko Barbarze Blidzie.
Postępowania prokuratorskie powinny zostać wznowione. Andrzej Seremet nie chce tego. Dlaczego? Ponieważ może uderzyć to w układ polityczny, który za nim stoi. Wystarczy przejrzeć strukturę instytucji, na czele której stoi – i którą, niestety, ochrania również obecny rząd.
A dziś wyjątkowo jeszcze bardziej konieczne jest przedstawienie pełnej dokumentacji działania zorganizowanego układu politycznego, który uruchomił służby specjalne dla zatrzymania Barbary Blidy.
Ryszard Kalisz budując swój raport, zwrócił uwagę na naruszenia Konstytucji RP na najwyższym szczeblu administracji państwa. Wbrew opiniom pokazał bardzo dobitnie, gdzie zostały przekroczone konkretne przepisy prawa, co z kolei miało wpływ na wystąpienie deliktu wobec Konstytucji, dokonanego przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. Do wniosku o postawienie ich przed Trybunałem Stanu wystarczy wola polityczna, przekonanie posłów, że oto urzędnicy państwa sprzeniewierzyli się Konstytucji RP. Ryszard Kalisz równie precyzyjnie określił w raporcie, za co powinni karnie odpowiadać były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski oraz były wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek.
Od pierwszego dnia po tragedii w domu Barbary Blidy jestem przekonany, że za jej śmierć jest odpowiedzialny polski system polityczny, powiązany z układem prokuratorskim i służb specjalnych, który wyraził zgodę na działania ABW, mające być początkiem rozgrywki politycznej z lewicą.
O wątkach i okolicznościach śmierci Barbary Blidy wiedzy jest wiele. Brakuje jednak instytucji i organizacji – organizacji państwowej – która by się tym zajęła do rzetelnie i do końca. To co przedstawił Andrzej Seremet pokazuje, na jakim szczeblu stoi do dziś w Polsce prawo i etyka polityczna. To ważny sygnał także dla premiera Donalda Tuska. Zobaczymy, czy będzie potrafił to zmienić.


Andrzeja Seremeta – sędziego, nie prokuratora, jak kontrkandydat – wskazał PiS-owski (chyba nikt temu nie zaprzeczy) prezydent, po rozmowie z kandydatem. Nie wiemy, jakie deklaracje składał obecny PG, ale sądząc po efektach jego działania (pozostawienie czy powołanie na nowe wysokie stanowiska prokuratorów z zaciągu PiS-owskiego – teraz by należało mówić: Ziobrowskiego – ale pod tym względem dwie konkurujące partie maja wspólny interes) wielce jest prawdopodobne, że podjął jakieś zobowiązania. Ewentualna wierność tym zobowiązaniom nakazuje dopuszczać, że w decydującej rozmowie brał jeszcze udział ktoś nadal żyjący, kto ma sposoby, by za słowo trzymać p. Seremeta. Weźmy chociaż pod rozwagę umorzenie śledztwa ws. bandyckiego zachowania P. Dudy et consortes, opisane na tym portalu przez S. Stupkiewicza.
Premier popelnia caly czas pomylki, liczac ze ma do czynienia z ludzmi propanstwowymi a nie proPiSowskimi. Pierwsze pozostawienie Mariusza na stanowisku szefa CBA. Nastepne nie odwolanie P.Seremeta. To wszystko naklada sie i Premier, jak kapitalisci, kreci sznur na swoja szyje.
Pozdrawiam:
Czy premier może to zmienić mając jako koalicjanta opotrunistuczne ugrupowanie PSL równie skorumpowane jak PiS? Nepotyczne PSL nie pójdzie na wojnę z obecnym układem prokuratorskim, bo ma za uszami zbyt wiele grzeszków. Na scenie politycznej pozostaje premierowi pewnie tylko SLD. Jeśli PiS, czyli podkreślam: „Prawio i Sprawiedliwość” krzyczy od lat że czarne jest białe i ma poparcie 30% wyborców, na co może liczyć premier, nawet jeśli czciałby postawić przed trybunałem Kaczyńskiego i Ziobrę?
Jeśli prokurator generalny jest skorumpowany i jawnie łamie prawo co może go ruszyć? On jest niezawisły. To słowo w konotacji zbrodni bezkarnej dziwnie brzmi: n i e z a w i s ł y…
To pytania dla prawników. Tylko czy w Polsce znajdą się prawnicy, którzy zaskarżą tak bezczelne oświadczenie pana Seremeta i tak bezczelnie zakopywaną pod dywan zbrodnię jaką jest bezkarne zabójstwo Barbary Blidy? Gdzie były te flesze telewizji? Gdzie jest ta kurtka agentki? Gdzie jest jej i Kaczyńskiego i Ziobry sumienie, ich Prawo i Sprawiedliwość? Kto złamie tę zmowę milczenia?
Pytania, pytania, bez odpowiedzi…
Ciągle jeszcze obowiązuje zasada : „ Wy nie ruszajcie naszych, my nie ruszymy waszych”.
Azrael pokazuje w jaki sposób działa ten „układ” i ludzi którzy są zdeterminowani go rozbić, co prawda tu występują w odmiennej roli. Nagonka na „Tych Polityków” świadczy o tym że „układ” obawia się ich bardziej niż Barbary Blidy.
Aby układ w sprawie Blidy zaczął się pruć, nie trzeba od razu uderzać wysoko. Wystarczy zacząć rozpracowywać drobne matactwa – brak odcisków palców na broni, zamienione kurtki, zamienianie się telefonami przez funkcjonariuszy obecnych na miejscu zdarzenia. Może jeszcze przepytać tę agentkę ABW, która na przesłuchaniu Komisji Śledczej pytana o wykształcenie nie chciała powiedzieć, że jest psychologiem. A warto by ją spytać, jakie zadanie psychologiczne przed nią postawiono, dołączając ją do składu ekipy wysłanej po Blidę. Tylko do tego wszystkiego trzeba uczciwej prokuratury. Bo nawet nie specjalnie fachowej. Tylko z tą uczciwością „niezależnych” prokuratorów niestety fatalnie i to chyba nie tylko na najwyższym szczeblu.
Przecież takie operacje w ABW muszą mieć dokumentację – czyjeś podpisy pod rozkazami. Jej szef jest podwładnym Premiera. W czym więc jest problem? Dlaczego nie opublikowano materiałów dotyczących tej sprawy, aby pan Seremet nie mógł umywać rąk. Jak przebiegało wewnętrzne dochodzenie w sprawach wytartych odcisków na broni, kurtki, billingów etc.
.
Dlaczego Premier zatwierdził roczne sprawozdanie Prokuratora Generalnego pozbywając się jedynego narzędzia korygującego całokształt działań prokuratury – widać tak chciał. Dlatego są raczej 'marne szanse’ na wyjaśnienie i ukaranie winnych.
Sprawa Blidy nie zostanie sprawiedliwie osądzona.
Rzetelnie prowadzona sprawa?!!
Kilkudziesięciu agentów siedzi w domu tragicznie zmarłej i przez parę godzin wydzwania w różne miejsca, zamieniając się telefonami, żeby było trudno ustalić kto i do kogo dzwonił. Następnie z pistoletu znikają odciski palców a prokuratura łódzka stwierdza że nie ma dowodów na to że ktoś je usunął. Policjantka, która była przy śmierci Blidy, zamienia się kurtkami z koleżanką, żeby nie było można odkryć ewentualnych śladów prochu i ustalić jak doszło do śmierci.
To są powszechnie znane fakty. Ci ludzie nie wyparowali. Gdyby chodziło o kogoś innego, podejrzani dawno siedzieli by w areszcie aż by wyśpiewali prawdę. Ale to nie była „zbrodnia komunistyczna”, ot przykry zbieg okoliczności.
O tym wszystkim i Tusk i PO dobrze wiedzą i nic nie robią. To nie jest przypadek.
Gdyby Blida była posłanką prawicy, dawno by sprawę potraktowano tak jak na to zasługuje. Ale będzie się ją rozmydlać pod różnymi pozorami, np. że nie można stawiać oskarżeń sprawcom, bo ludzie pomyślą że PO specjalnie chce wyeliminować konkurentów przed wyborami. No nie wypada. Na sprawiedliwe rozwiązanie tej sprawy nigdy nie będzie dobrego czasu.
Za Blidą nie stoi duża siła domagająca się sprawiedliwości. Nie znajdzie się wiele osób które będą domagać się ukarania sprawców. Elity milczą. Nie będzie pielgrzymki w intencji sprawiedliwego rozwiązania tej sprawy.
Ciekawe czy ci, co przyczynili się do śmierci Blidy, spowiadali się z tego, a jeśli tak to czy uzyskali rozgrzeszenie.
No więc skończmy z tym nieprzyjemnym tematem, skoro mamy tyle pilnych i ważniejszych spraw.
To ostatnie zdanie to sarkazm?
Od dawna wiadomo, że sprawa wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci Barbary Blidy – jest testem wiarygodności organów sprawiedliwości Rzeczpospolitej Polskiej.
Ponieważ nie ma widoków aby komukolwiek z obecnych władz (już nie wspomnę o pajacach rządzących gdy sprawa miała miejsce) zależało na wyjaśnieniu tej sprawy, trzeba czekać. Czekać aż jakiś dociekliwy dziennikarz zgromadzi, zakupi, zdobędzie jakimkolwiek sposobem szczegóły, wypowiedzi osób zamieszanych w tragiczne wydarzenia tamtego dnia.
Siłą tego portalu jest jego wiarygodność i odpowiedzialność za słowo, tak korzystnie wyróżniające go na tle internetowej praktyki anonimowości i bezkarności, która sprawia, że niestety większość komentarzy blogerów (o komentarzach do komentarzy już nie mówiąc), przypomina ściany szkolnej wygódki, gdzie można, korzystając z anonimowości, wypisywać, co ślina na język przyniesie. Oczywiście absolutnie nie chcę porównywać zamieszczonej tu opinii Azraela do „twórczości” królującej na wielu portalach i blogach internetowych i – co więcej – uważam ją za z wszech miar uprawnioną i poważną, podobnie jak i komentarze do niej. Niemniej jednak, będę się upierać, że na tej akurat stronie nie powinno być komentarzy anonimowych, a podpisywanie swej opinii imieniem i nazwiskiem jest nie tylko przejawem elementarnej cywilnej odwagi, ale – po prostu – równie elementarnej uczciwości dziennikarskiej.
Drogi panie Anatolu: w zasadzie ma Pan rację. Ale my, jako redakcja, prawie o każdym z naszych stałych komentatorów i autorów wiemy daleko więcej niż znajomość jego nicka; czasem nawet dla samego zainteresowanego byłoby to, być może, zaskoczeniem… Ale na ogół jest to wynik dżentelmeńskiej umowy między nami. Nie sądzimy bowiem, by każdy zaglądający na te łamy musiał dokładnie wiedzieć kto jest kim. Są tacy, którzy czasami, gdy wiedzą za dużo, sięgają po kamień…
Oczywiście, sami piszemy bez pseudonimów. Ale to nasz wybór. I my jesteśmy zawodowcami; to inna kategoria.
Witamy Azraela w Platformie Oburzonych!
.
(To oczywiście tylko złośliwy, podszyty sarkazmem żart – dopisek dla tych co się nie znają na żartach)
@BM
Drogi Panie Redaktorze,
widać, że nie do końca się zrozumieliśmy. Ani przez chwilę nie wątpiłem, że Redakcja robi wszystko, aby zapewnić portalowi należyty poziom i wiarygodność. Ale uważam, że rzecz polega właśnie na tym, aby „każdy zaglądający na te łamy” wiedział, „kto jest kim”, mógł się zgodzić lub nie z konkretnym autorem, a także – co nie jest mało ważne – znając go, mógł sam osądzać stopień jego obiektywności, kompetencji czy wiarygodności. A, że wiąże się to z pewnymi, całkiem realnymi nieprzyjemnościami czy nawet zagrożeniami? No, cóż. To ryzyko związane z publicznym demonstrowaniem swoich poglądów. Nie uważając się za szczególnego bohatera, publikowałem zawsze (poza krótkim okresem stanu wojennego, ale dziś sytuacja jest zupełnie inna) pod własnym nazwiskiem. Jak na tym wychodziłem – inna sprawa. Wystarczy wrzucić moje nazwisko do Google i przeczytać kim jestem wg części internautów skąd pochodzę i co robię (na szkodę Polski i Polaków, rzecz jasna). Niemniej – powtarzam – jeśli chce się mieć prawo do korzystania z wolności słowa, trzeba za to słowo brać odpowiedzialność.
@Anatol Arciuch
Ja bym raczej wolał, żeby się odnosić do tego, co autor komentarza głosi, a nie do tego, kto to głosi.
Drogi Panie Anatolu: rzecz w tym, że nic w Przyrodzie nie jest całkowicie czarne, ani zupełnie białe. Jestem jednak zdania, że nie jest tak bardzo ważne kto pisze, jak co pisze. Inne podejście oznacza najpierw grzebanie ludziom w życiorysach (a, jak wiadomo, tylko krowa nie zmienia poglądów…), a potem w rozporkach. Dlatego postanowiono jak w orzeczeniu. Pozdrowienia.
Podziękowania dla Autora, że przypomina i wypomina(!) tę sprawę. Na razie(?) chyba tylko takie działania pozostały. Czy RPO jeszcze coś może zrobić…? Poseł Kalisz odpuścił.
.
Ale zapomnieć NIE MOŻNA.
@Anatol Arciuch
Proszę Pana, do dziś nie wiedziałem o Pana istnieniu, a to co przeczytałem w Googlu nic mi nie mówi. Ale to nie ma znaczenia. Dla mnie ważniejsze jest czy w konkretnej sprawie, w której Pan się wypowiada, ma Pan rację czy nie. Pańskie poprzednie zasługi czy ich brak nie mają znaczenia dla debaty. W debacie liczy się argumentacja, a nie ogólna opinia jakiegoś autorytetu.
Dr Adam Majewski, autor wspaniałej książki „Wojna, ludzie i medycyna”, wspomina jak w czasie wojny polskie wojska stacjonowały w Szkocji i wiele osób uczyło się angielskiego. Pewnego razu w kasynie oficerskim rozwinęła się dyskusja nad tym jak należy wymawiać pewne angielskie słowo. Padały różne opinie, w końcu wstał pewien pułkownik i oznajmił: „Panowie, ja tu jestem najstarszy stopniem; od dzisiaj to słowo wymawia się tak” (tu podał jak).
Panie PIRS. W nie do końca minionej epoce tow. Wiesław zwykł był mawiać: „Nieważne CO kto mówi, ale Z JAKICH POZYCJI”.
Będziesz pan dyskutował z klasykiem?! 🙂
@Jerzy Łukaszewski
Coś chyba w tym powiedzonku Gomółki jest. Słyszałem, że podobno jakiś redaktor przepytywał jakąś panią posłankę z PO cytując jej fragmenty programu PiS-u. Pani tezy zjechała, nie pozostawiła na nich suchej nitki, mówiła, że tylko durnie, populiści i demagodzy mogą takie brednie wymyślić. Potem pan redaktor powiedział, że ją okłamał, i że cytował program PO. Nie wiem czy pani posłanka zbladła. Wiem, że się nie spaliła ze wstydu oraz mandatu posła nie złożyła. Coś bąknęła, że to były inne czasy i to się już nie liczy. Ale jak w pysk strzelił potwierdza to słowa Gomółki.
@Jerzy Łukaszewski
Muszę więc najpierw ustalić z jakich pozycji Pan mi zwraca uwagę 🙂
Wielokrotnie na różnych forach opowiadałem się za ukaraniem winnych morderstwa Blidy, bo miałem okazję ja poznać i miałem dla niej sympatie.
Ale szlag mnie trafia, kiedy widzę jak w zwykłej kryminalnej sprawie Olewnika jednak kolejna prokuratura mozolnie dochodzi do prawdy, zaś na naszych oczach, podczas politycznej zbrodni, WSZYSTKIE RECE ZOSTAŁY UMYTE i to przez człowieka, który jako najwyzsza instancja W HANIEBNY I BEZCZELNY sposób publicznie KŁAMIE.
Marcinkiewicz dzisiaj ostrzegł, ze Kaczynski po objeciu władzy będzie chciał skazać Tuska, Sikorskiego i Komorowskiego żeby uchylić się od odpowiedzialności za zmuszenie brata do samobójstwa.
Chyba pora rozliczyć tego kieszonkowego Borgię.
@PIRS mówię z pozycji Piwnicy pod Baranami. Oni ten cytat wykorzystywali 🙂
@bisnetus, tak, czytałem o tym. Stara szkoła, powinna mieć ochronę prawną jako zabytek. Albo wręcz tworzyć Muzeum Mentalności Polskiej.
Co zaś do sprawy B. Blidy, czy wie może ktoś dlaczego nic w tej sprawie się nie dzieje? Nawet lewica wspomina o tym jedynie okazjonalnie, jak trzeba powarczeć na kogoś. Im tez nie zależy?
Tekst Azraela jest bardzo ciekawy i daje do myślenia. Zresztą 'Azrael’ to jest jednak marka – 'Anatol Arciuch’ mi też niż nie mówił. Szybki rzut oka w internet – i już wiem. Był pan redaktorem naczelnym pisowskiego „Nowego Państwa”. W tym kontekście pana żądania o podanie nazwiska Azraela wydają mi się mocno niepokojące.
Myślę, że każdy kto chce wie, jak naprawdę nazywa się Azrael i nawet jak wygląda. Informacji o nim jest pełno – w necie, w telewizji, w radiu… Podejrzewam, że p. Arciuchowi bardziej chodzi o zasadę, niż o cokolwiek innego – i osobiście odczytuję jego pretensje jako skierowane pod adresem raczej koemntatorów. W innym miejscu wyjaśniam, dlaczego jestem innego zdania niż p. Arciuch.
Azraelowi chwała za poruszenie tematu oraz nazwanie rzeczy po imieniu. Kompromitacja Prokuratora Generalnego nie pierwsza i ostatnia. Ale warto podjąć nie tylko sprawę śmierci Pani Barbary Blidy ale i inne wyczyny z minionych lat, choćby sprawę Marczuk- Seredyński dotycząca Wydawnictwa Naukowo-Technicznego, czy prof. Widackiego. Może trzeba po nazwisku wskazać prokuratorów „dziergających” zapewne nadal sprawy które przed Sądem padają jak muchy po spryskaniu owadobójczym aerozolem. Może takie wytykanie wreszcie coś da z nadzieją powrotu europejskich standardów postępowania karnego. I jeszcze jedna sprawa skandalicznej ochrony prokuratorów , którym po 3 latach wszelkie bezeceństwa uczynione są z mocy prawa kasowane. To jest praprzyczyna bezkarności i dyspozycyjności politycznej prokuratorów.