Ojciec Ludwik Wiśniewski OP (ur. w 1936 roku) to postać intrygująca. Znam go od lat 80. minionego wieku gdy zacząłem pracować w 1985 roku w duszpasterstwie akademickim jezuitów w Krakowie. Ojciec Wiśniewski był już wtedy chodzącą legendą.
Był nie tylko znanym duszpasterzem akademickim, który od 1936 roku pracował w takich miastach jak Gdańsk, Lublin, Wrocław i Krakowie, ale też znanym z bezkompromisowości działaczem opozycyjnym. Po zmianie systemu politycznego został wysłany w 1990 roku do Sankt Petersburga gdzie pracował w parafii św. Katarzyny do 1996 roku. Po powrocie do Polski pracował w Małem Cichem i Szczecinie, a od 2005 pracuje w Lublinie, gdzie prowadzi założona przez siebie Akademię „Złota 9”. W pewnym sensie jest to powrót do korzeniu, do pracy u podstaw. Ale to mu nie wystarcza. Od czasu do czasu pisze teksty, zwykle nagłaśniane przez „Tygodnik Powszechny” i wysyła listy do najważniejszych osób w Kościele katolickim w Polsce. Zaczął w 2010 od nuncjusza apostolskiego w Polsce Celestino Migliore listem zawierającym krytykę kondycji struktur Kościoła katolickiego w Polsce oraz propozycję ich naprawy. Jak wiadomo, to nuncjusz jest łącznikiem z Watykanem i to on w dużym stopniu jest odpowiedzialny za to, kto zostaje biskupem. O ile mi wiadomo ten pierwszy list pozostał bez odpowiedzi, podobnie zresztą jak i następne, które były kierowane bezpośrednio do biskupów.
Zacznijmy od eseju „Blask wolności” z 2015 roku, w którym pojawiają się stwierdzenia daleko przekraczające polski kontekst i wskazujące na podstawowe przeświadczenia katolicyzmu. Ich zderzenie z tematami jakie poruszają w tzw. duszpasterskich przesłaniach polscy biskupi byłoby niezwykle pouczające, jednak przekraczałoby temat tego krótkiego eseju.
Oto podstawowe przekonanie, który organizuje cały tekst Wiśniewskiego:
„Jestem przekonany, że przyszłość ludzkości w dużej mierze zależy od tego, czy ludzie różnych kultur, cywilizacji i religii znajdą wspólny język: czy będzie możliwy rzeczywisty dialog między nimi. Moim zdaniem będzie możliwy, kiedy ludzie będą się odwoływać do natury ludzkiej, nie zaś jedynie do kultury czy Objawienia”.
To brzmi jak banał, ale trzeba powiedzieć, że to przekonanie dominikanin dzieli z wieloma innymi ludźmi, wierzącymi i niewierzącymi, którzy szukają dróg przezwyciężenia podziałów politycznych, religijnych i cywilizacyjnych. Ale nie znajduje ono uznania u większości polskich katolików. Właśnie dlatego głos o. Wiśniewskiego jest tym bardziej znaczący, że niepozbawiony elementów krytycznych wobec samego Kościoła.
Inny tekst, który zwrócił moja uwagę, to esej opublikowany 10 lipca 2016 roku pod tytułem „Do jakiej Polski przyjedzie papież”, w którym Wiśniewski idzie dalej niż w „Blasku wolności” z 2015 roku i zdecydowanie piętnuje upolitycznienie Kościoła, a zwłaszcza niektórych hierarchów, jak i wykorzystywanie religii przez rządzącą dzisiejszej w Polsce partię.
Ma zresztą świadomość, że to o czym pisze jest oczywistą oczywistością dla wieku. Dlatego ma poczucie, że pisze również w imieniu innych: „nie ja jeden próbuję wskazać najważniejsze momenty, które tak drastycznie podzieliły nasz naród”. Jednak jego diagnoza jest o tyle ciekawa, że jest on naprawdę jednym z pierwszych mówiących z wewnątrz Kościoła, którzy nie boją się słów krytycznych pod jego adresem.
W tym tekście najważniejsza jest lista 8 chorób polskiego katolicyzmu przenikliwie zdiagnozowanych: 1) toniemy w manicheizmie, 2) zapomnieliśmy dialogu, 3) pleni się sekciarstwo, 4) popadliśmy w skrajny klerykalizm, 5) upolityczniliśmy Kościół, 6) unarodowiliśmy Kościół, 7) akceptujemy intelektualną jałowość, 8) upoiliśmy się triumfalizmem. Na koniec cytat:
„Nasz polski i katolicki triumfalizm objawia się tym, że zachowujemy się jak właściciele prawdy, właściciele religii, właściciele Kościoła i Boga”.
Zgadzam się w całej rozciągłości.
W maju 2017 roku Tygodnik Powszechny opublikował skróconą wersję listu o. Wiśniewskiego, skierowanego do polskich biskupów, a zatytułowanego „Sprawy wymagające szczególnej duszpasterskiej troski”. Chętnym redakcja udostępniła całość na swoim portalu. No i bardzo dobrze, choć ciekaw jestem, czy adresaci list przeczytali i z jakim skutkiem. Jak na razie nie ma oficjalnych reakcji, a w każdym razie ja nic o nich nie wiem, bo być może toczą się jakieś sekretne rozmowy wewnątrzkościelne do których zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu.
W ostatnim Tygodniku Powszechnym (nr 4/2018, s. 11-15) mamy kolejną odsłonę krytycznej diagnozy dominikanina.
Już została dość szeroko skomentowana, więc przypomnę tylko najważniejsze dwa stwierdzenia o. Wiśniewskiego. Pierwsze na temat medialnego imperium Rydzyka:
„To również trzeba powiedzieć pełnym głosem: Radio Maryja, Telewizja Trwam i ‘Nasz Dziennik’ sączą od lat truciznę, nazywając to ewangelizacją. Ta trucizna jest tym bardziej jadowita, że jej rozprzestrzenianie popiera wielu biskupów”.
A drugie na temat religii smoleńskiej:
„Oskarżam Jarosława Kaczyńskiego, organizatorów i uczestników miesięcznic (także tych, którzy w tym wydarzeniu uczestniczą w dobrej wierze) o to, że niszczą autentyczne chrześcijaństwo i Kościół w Polsce”.
Tekst kończy apel do biskupów:
„Jedyną siłą, która w Polsce dysponuje jeszcze pewnym autorytetem, jest Episkopat. Dlatego ośmielam się prosić, zresztą w imieniu wielu myślących podobnie: Księża Biskupi, wkroczcie na publiczną arenę. Wybiła godzina, kiedy jesteście bardzo, ale to bardzo potrzebni – Kościołowi, lecz również Polsce”.
Jest pewna różnica. Ostatni tekst o. Wiśniewskiego spotkał się ze zdecydowaną reakcją sekretarza episkopatu i szefowej portalu wPolityce. Warto te dwa głosy odnotować, bo być może wskazują jak trafną jest ta ostatnia (zresztą poprzednie również) diagnoza dominikanina. Rzecznik episkopatu nawet nie próbuje wsłuchać się w racje i troski zasłużonego duszpasterza, zacietrzewiona dziennikarka potrafi tylko bezmyślnie atakować.
Oto fragmenty oświadczenia tego pierwszego ks. dra Pawła Rytela-Andrianika.
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski z dnia 17 stycznia 2018: „Ojciec Ludwik Wiśniewski w tekście pt. „Oskarżam” zarzucił polskim biskupom, że „milczą” w bieżących sprawach dotyczących życia Kościoła i społeczeństwa. (…).Zarzut o. Ludwika Wiśniewskiego, że „biskupi milczą” jest bezpodstawnym oskarżeniem i krzywdzącym nadużyciem”.
Ta druga jest znacznie śmielsza, swoje omówienie tekstu „Oskarżam” kończy takim oto stwierdzeniem:
„Osobliwe to przesłanie dominikanina, który od lat z lubością atakuje tych biskupów, kapłanów i wiernych, którzy bezkompromisowo kroczą drogą Chrystusa. Kapłan „Tygodnika Powszechnego” życzy sobie w Polsce katolicyzmu bezobjawowego, bezrefleksyjnie otwartego i tolerancyjnego. Widać wyraźnie, że dawno wyparł się podstawowego zadania, jakie swoim następcom przekazał Chrystus. Chrześcijan ma być znakiem sprzeciwu. Polscy katolicy są wyrzutem sumienia dla Zachodniej Europy, są znakiem sprzeciwu dla świata. I tacy pozostaną – bez względu na maniakalne apele o. Wiśniewskiego oraz inne autorytety „Tygodnika Powszechnego”, wciąż z uporem posługującym się przymiotnikiem „katolicki”.
Nie są mi znane dokonania ks. dra Pawła Rytela-Andrianika ani redaktor Marzeny Nykiel. Oboje są za młodzi, by mogli się wypowiadać na temat obecności religii w przestrzeni publicznej, gdy takie wypowiedzi były aktem odwagi.
Dzisiaj ich wypowiedzi są służalczymi aktami propagandy.
Źle trafili.
Słowa o. Wiśniewskiego bronią się same, a ich autentyczność potwierdza jego biografii. Nykiel i Rytel-Andrianik zostaną zapamiętani jako ideologiczni działacze wspierający system opresji – czy to religijnej, czy politycznej.
Jednak chciałbym zakończyć pozytywnym akcentem. Oprócz ideologów w stylu rzecznika episkopatu, który próbuje umniejszyć wagę diagnozy dominikanina, czy prawicowej dziennikarki, która – korzystając z chwilowej koniunktury politycznej – zohydza przedstawicieli krytycznej myśli w katolicyzmie, są też myślący księża, którzy w pełni solidaryzują się z o. Ludwikiem Wiśniewskim. Jednym z nich jest ksiądz Alfred Wierzbicki, etyk, teolog, kierownik Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jego zdaniem:
To jest bardzo poruszający tekst ojca Ludwika. Znam go chyba od 40 lat. Nie sądzę, żeby tam była jakaś przesada. Ojciec Ludwik obserwuje to samo co ja – mianowicie odchodzenie ludzi od Kościoła.
Ksiądz Wierzbicki w programie „Fakty po Faktach” w TVN24, dodał:
Ja jestem zasypywany mailami od znajomych, ale także nieznajomych, którzy mi piszą, że nie chcą już chodzić do Kościoła. Nawet niektórzy piszą wprost, że nigdy się nie pojawią w Kościele.
I to jest bardzo dobra wiadomość. Polscy katolicy zaczynają myśleć i nie oddają swego sumienia w jasyr ideologów czy to kościelnych czy medialnych. O politycznych nie wspominając!
[responsivevoice_button voice=”Polish Female” buttontext=”Czytaj na głos”]Stanisław Obirek
Nie zdzierżyłem…
Tak na dobrą sprawę to powinienem użyć tego dużego przycisku w płuczce na większa ilość wody i pozostać obojętny…
Trafiam ostatnio na zatroskane teksty dotyczące przyszłości KK sekcja polska.
Często w zadziwiających miejscach. Wszyscy się martwią ile stracą kiedy owce przestaną wierzyć.
W latach 80-tych, nasz Polak nie był jeszcze święty a ja wiązałem koniec z końcem pracując w świecie Islamu, nie wyłapywałem żadnej troski papy o przyszłość swojego imperium czy umiłowanej Ojczyzny która miała być odnowicielem wiary.
Miałem dostęp do prasy zachodniej nie wspominając o prywatnych kontaktach z ludźmi różnych wyznań. Najważniejsze było utrupić komuchów i konwertować Rosję na jedyną słuszną wiarę w Trójcę Świętą o której słyszałem dookoła, że jest to oficjalny politeizm tak pokrętnie przedstawiany, że nikt niczego nie rozumie. A jak stara się zrozumieć, to zwyczajnie staje się ateistą, niewiernym psem traktowanym identycznie przez inne wyznania. Stale nękano mnie, że powinienem zacząć w Coś wierzyć i przejść do ich religii. Żydzi jedynie dawali mi spokój..
Słucham lamentów nad upadkiem wiary, moralności z nią związanej itp.
Czytam obecnie jacy to hierarchowie KK polskiego są zdemoralizowani, zachłanni na mamonę, bez zasad i bojaźni bożej. Tragedia! Owieczki przestają żreć strawę duchową ze żłobu bo znajdują ją obecnie w Internecie i to lepiej strawną, przyprawioną do gustu głodnego bydlęcia które samo oświeciło się i podjada wszystko.
Czytam diagnozy przyszłościowe, analizy z wymienionymi przyczynami stanu obecnego, krytykę w czambuł kościelnej wierchuszki, oglądam filmy z objawieniami nawiedzonych wiarą pastuchów otoczonych podobnymi im durniami.
Słucham ble ble w różnych stacjach TV gdzie dyskutanci skaczą sobie do oczu a potem wsiadają do jednego samochodu po skończonym spektaklu i prawią sobie komplementy czasem mówiąc wybacz ale tak wyszło..
A narodek płaci za każdą usługę w KK , chrzci dziatwę, posyła do kościoła aby nabrała wiary, i uzyskała kolejne stopnie wtajemniczenia dopuszczające do przedstawienia zwanego ślubem, i błogosławieństwo aby pomnażać trzódkę zgodnie z zasadami wiary kolportowanej przez zdrowe samce unikające jak ognia odpowiedzialności i trudów wychowania nowej generacji owiec do strzyżenia. Stare wierne barany mają prawo do katolickiego pochówku, który mają już opłacić odhodowane bachorki, parcelka na cmentarzu też zdrożała….
Nazywa się to cercle of life, świetnie pokazany w filmie “Król Lew”, wszystko cudowne…
od muzyki począwszy, przez animację i teksty, które dziateczki wasze mają schować głęboko w podświadomości aby wykazywać się empatią nawet do swego przyszłego zabójcy.
Nastała rewolucja informacyjna, niemal wszystko można znaleźć z chwili obecnej i przeszłości,
ale ten fakt jeszcze nie dotarł do starych cwanych łbów pastuchów wszystkich wyznań.
Powstaje Wieża Babel, multikulti z jakąś tam formą religii synkretycznej która zapanuje nad miliardami wystraszonych owiec…
Polska jest w strefie cywilizacji łacińskiej, która jest atakowana z zachodu i wschodu.
Wszystko co polskie jest do d… tak twierdzą nasi sąsiedzi z krain bliższych i dalszych…
Proponują nam abyśmy potulnie poszli do szlachtuza a oni na tym pustym wyludnionym teranie
zbudują to co im nareszcie będzie pasowało.
Na dzień dzisiejszy mówię… takiego wała … jak zemrę to będę mieć to w ….
Jak wspomniałem wysoko cenię sobie reakcje wszelkie, bo tylko obojętność zabija. Jednak prosiłbym o precyzję w reakcji – jest Pan za czy przeciw. Mimo wszystko dałem Panu plusa i 5 gwiazdek.
Akurat o. Wiśniewski wydaje mi się być człowiekiem ze wszech miar wyrazistym i domaga się prostej i zdecydowanej reakcji ludzkiej. Wzrostu humanizmu dla niego to wzrost chrześcijaństwa. Ja się z nim zgadzam. Co poza tym, jest czczym gadaniem. To samo zresztą jest zapisane w Nowym Testamencie, którego warto się trzymać jeśli się chce widzieć jasno w tym bałaganie.
Ojciec Ludwik Wiśniewski OP jest jednym z n ielicznych kapłanów, którzy dostrzegają fatalną rolę fantayzmu podszytego hipokryzją w polskim odłamie KRK. Nic dziwnego, że wskazuje byznesmena Rydzyka i jego sekciarskie media, jak i znaczacą częśc episkopatu jako głównych sprawców dechrystianizacji Polski. Odchodzenie ludzi od KRK w Polsce nabiera przyspieszenia i winę za to w największym stopniu ponoszą w/w. Tacy ludzie jak ksiądz Wiśniewski, ksiądz Wierzbicki, ksiądz LEmański, ksiądz Boniecki, wielu księży Dominikanów to tylko wiorzchołek góry lodowej. Z pewnoscia jest ich znacznie, znacznie więcej i dzieki nim jest nadzieja na jakis dialog w Polsce. Inaczej Rydzyk i znacząca część biskupów doprowadziłaby wespół z żoliborskim karłem do wojny domowej. Na szczęście nie dajemy się uwieść podpalaczom.
Sam porzuciłem dawno KRK ale bliżej mi do wymienionych wyzej księży, do mysli tischnerowskiej niż do wojujacego i równie nietolerancyjnego jak pseudokatolicyzm po polsku, wojującego ateizmu. Zgadzam się, ze o przyszłości ludzkości zdecyduje zdolność do dialogu i porozumienia a nie zdolnośc do szowinistycznego, nietolerancyjnego fanatyzmu rewligijnego. Gdyby miała zdecydowac ta druga cecha nie widać dobrej przyszłości przed ludzkością.
Panie Profesorze…
>>prosiłbym o precyzję w reakcji – jest Pan za czy przeciw.<<
Widzi Pan, z wiarą to jest tak jak z muzyką.
Ponoć muzyka łagodzi obyczaje, z czym się zgadzam bądź nie, bo przewrotny drań ze mnie jest.
Jedni stają się lepsi słuchając czegoś tam a inni nie, bo zwyczajnie się nudzą, albo irytują, albo zasypiają.
Dla każdego coś należy dobrać na jego poziom intelektualny i wrażliwość na określone dźwięki i ich wzajemne relacje. Co nazywa się harmonią…
Z wiarą jest identycznie…
Wierzymy i już… słuchamy i już….
Przeciętnemu odbiorcy muzyki wystarczyć ma jedno kryterium. podoba się bądź nie…
Jak polubisz, to może zainteresujesz się kiedyś dlaczego to lubisz, będziesz wracać do określonej melodii jak do narkotyku.
Ale dlaczego tak się dzieje? Powstają przeboje lokalne, światowe, które zapadają w pamięć i wracamy do nich aż będziemy mieli przesyt ale już po kilku dźwiękach rozpoznamy naszą ulubioną melodię.
Muzyka stale ewoluuje, powstaje nowa, piękniejsza bądź nie, od tej którą znamy i akceptujemy, i stale wracamy do niej.. bo jest ….. A jeśli mamy jakie takie pojęcie o harmonii, o zapisie nutowym o formie muzycznej to mamy satysfakcję, że wiemy dlaczego akurat ten rodzaj muzyki nam odpowiada.
Ja całe moje życie produkowałem dźwięki solo, w duecie, w zespołach kameralnych i orkiestrach według zapisanych wzorców kompozytorskich, produkowałem i dalej produkuję dźwięki które są jak słowa międzynarodowego języka, zrozumiałe niemal na całym świecie.
Pan wraz ze swoim otoczeniem produkuje słowa które też są dźwiękami, zrozumiałymi dla określonej społeczności. Te słowa mają swój sens, zabarwienie, emocje i mają przekazać słuchaczowi pańskie racje.
Często słowa nie maja sensu, jak w muzyce. Pańskie słowa i ich zestawienie opiera się na starych partyturach, na Księgach Objawionych i ich wariacjach. W dzisiejszych czasach to jest anachronizm niezrozumiały dla odbiorcy tak jak motety, powszechne w muzyce dawnej.
Pana dawni przełożeni są bezradni, mówią tak jak kiedyś, robią przedstawienia związane z tradycją zmieniających się pór roku, podejmują od lat próby zainteresowania młodych ludzi udziałem w tych spektaklach z coraz gorszym skutkiem dla instytucji którą reprezentują.
A co gorsze nic już nie mogą zamieść pod przysłowiowy dywan, dotyczy to wszystkich religii na świecie.
Zasadne jest pytanie, czy ludziom potrzebna jest wiara? Moim zdaniem tak, podobnie jak muzyka.
Mogą wybrać muzykę…
Chyba rozumiem Pańskie stanowisko i chyba się zgadzam, czego dowodem może być takie oto użycie słów w rozmowie z Tomaszem Stawiszyńskim w Teatrze Powszechnym: http://audycje.tokfm.pl/podcast/Ciemne-strony-katolicyzmu-Dyskutuja-prof-Stanislaw-Obirek-i-Tomasz-Stawiszynski/58258. Ja też jestem za pluralizmem, a nie tylko za tolerancją, bo nie tyle toleruję inaczej myślących ile się od nich uczę, więc jestem za wielością w tym radykalnym sensie. Ma Pan rację szukam w starych partyturach, ale wiem, że to tylko partytury.
“I to jest bardzo dobra wiadomość. Polscy katolicy zaczynają myśleć i nie oddają swego sumienia w jasyr ideologów czy to kościelnych czy medialnych. O politycznych nie wspominając!”
Czyli, jak mówi Goethe — jestem częścią tej siły, która czyniąc zło, dobro osiąga. (Ich bin ein Teil von jener Kraft,
Die stets das Böse will und stets das Gute schafft.)
To zresztą nie jest pierwszy przejaw tego zjawiska. Iluż ludzi dopiero po zdeptaniu konstytucji i zniszczeniu instytucji państwa poznało ich działanie i sens. To się przyda, gdy trzeba będzie odbudować państwo.
Na fałszywych przesłankach można czasem zbudować użyteczną teorię. Na przykład, używając pojęcia eteru można było wyjaśnić pewne zjawiska fizyczne. Ale do pewnego momentu. W końcu teoria oparta na nieprawdziwych przesłankach musi dać nieprawdziwe przewidywania. Dlatego wymyślanie ideologii na bazie bajek biblijnych i ewangelicznych w końcu prowadzi do wynaturzeń. Dlatego zamiast szukać różnic między o. Wiśniewskim i o. Rydzykiem, warto wszelkie religie potraktować tak samo, jak traktujemy Mity Greków i Rzymian, i zacząć się zastanawiać nad bardziej istotnymi sprawami.
Jedno nie wyklucza drugiego. Nawet przy przyjęciu założenia, że wszystkie religie są fałszywe, może się sensownie zastanawiać czy odwołujący się do nich ludzie są zdolni budować międzyludzkie stosunku oparte na wartościach przekraczających religijne umocowania. W moim przekonaniu to jest możliwe. W tym sensie o. Wiśniewski może być postrzegany jako humanista demaskujący fałsz własnego obozu ideologicznego, a o. Rydzyk jako hochsztapler wykorzystujący naiwność wierzących w jego bajdurzenia ludzi.
Religie… jak w podróżach Guliwera, wojna o to z którego końca należy rozbić jajko.
Są międzyreligijne wojny i wewnątrz-religijne.
W naszym pięknym acz nieszczęśliwym kraju trwa od nastania “wolności” ta druga, prowadzona przez
zawziętych badaczy bajek budujących na ich podstawie rzeczywisty w ich mniemaniu świat, dobry dla nich, wyznawców legend sprawdzających się przez wieki w hodowli trzody wiernych.
Hazelhard ma 100% racji.
>>W końcu teoria oparta na nieprawdziwych przesłankach musi dać nieprawdziwe przewidywania. Dlatego wymyślanie ideologii na bazie bajek biblijnych i ewangelicznych w końcu prowadzi do wynaturzeń<<
Dogadanie się przeciwstawnie myślących w sferze wiary jest niemożliwe, tak zwyczajnie… każdy ma rację.. Podobnie jest w muzyce, muzyka tzw. orientalna jest dla naszej kultury ciekawostką, można się do niej przyzwyczaić, nawet polubić, ale słuchać od rana do wieczora to wg. naszych kryteriów kulturowych można określić najdelikatniej dziwactwem. Jeden dziwak nikomu nie przeszkadza..
Np. muzyka arabska pozostala na polifonii jednogłosowej i wprowadziła zamiast pionowej harmonii ćwierćtony i melizmatykę ozdobną którą do dziś się fascynuję.
Ta muzyka dla nas jest "fałszywa", co nie jest prawdą…
Grałem z ichniejszymi muzykami z najwyższej półki, naprawdę z najwyższej… łączyły nas wyłącznie dźwięki bo religia nas dzieliła, udawaliśmy że jest zbędna w naszych kontaktach muzycznych, ale siedziała w tle. Dwa odrębne światy, dwie przeciwne cywilizacje.
Nie potrafimy dogadać się w sprawie muzyki a mamy porozumiewać się na poziomie transcendencji?
Posłuchajcie śpiewu tego muezzina który przedstawia kunszt śpiewaczy z najwyższej półki.
Coś cudownego, modlitwa do Boga.. na każdym zrobi wrażenie… tak myślę..
https://www.youtube.com/watch?v=mUHDYlJHaOQ
i te obrazki…. odwiedzić i wracać!
Ja, otwarty a jednocześnie zaszczepiony na wszystkie dźwięki świata, podziwiam to wykonanie…
Ale słuchać tego w moim pięknym acz nieszczęśliwym kraju pięć razy dziennie….
Nie życzę sobie… ani Wam.
To wyrok śmierci dla mojej polskiej kultury, czyli dla europejskiej też..
Jest bardzo smutne, że na scenie publicznej głośno zawierają głos w imieniu wiary i kościoła osoby które głoszą nienawiść i nie miłość Chrystusa. Gdy czytam znowu niektóre teksty biskupów, które chyba nie są wielbiciami Rydzyka i jego fałszywych nowiń, mam wrażenie że oni jak diplomaci formulują swoje słowa. Dlaczego nie mówią na głos co i w jaki sposób w naszym świecie dzisiaj rozumieć posłanie Chrystusa, dają konkretne przykłady, nawołają n.p. do miłości uchodzców nie tylko w modlitwie i zbierania na tycy leż też bezpośrenią pomoc ludziom?! Bo zresztą WY POLACY jeteście naród który przeżył wiele cierpień i rozumi sytuację tych ludzi, jesteście gościnni. Gdyby tylko władze do Was puściły uchodzców od razu ogarnieliście ich z Waszą miłością i pomocą.
Zresztą nie tylko ludzie polityki i kościoła, które wbrew intencji Nowego Testamentu głoszą hasła nienawiści, lecz też osoby publiczne kościoła które się tym nie głośno przeciwstawiają prowadzą kościół do zapaści.
Jeszcze kilka słów do moich wcześniejszych i wpisu Magoga. IMHO, religie nie są dlatego szkodliwe, że są przyczyną wojen, tylko religie są wspaniałą metodą do usprawiedliwiania najrozmaitszych podłości.
W każdym systemie dysydenci wydają się być postaciami walącymi głową w ścianę, historia pokazuje czasem ich zwycięstwo, albo (częściej) dostają tylko pomniki stawiane przez dziedziców, którzy ich odrzucali. Dysydenci budzą sympatię, ale ich skuteczność jest zwykle ograniczona. W Moskwie krążył swego czasu dowcip o sekretarce, która przepisywała “Cichy Don”: “bo syn czyta tylko książki w maszynopisie”. Rewolucją okazał się jednak magnetofon i piosenka, bardowie przekładali dysydencką literaturę na prosty przekaz. Ojciec Ludwik wpływu na biskupów raczej mieć nie będzie. A na wiernych? Mam wrażenie, że po jego teksty sięgają przekonani i podobnie myślący. Pytanie ilu młodych kapłanów dociera do tych tekstów? Pamiętam jak pod koniec lat 70. przyjechał do Szwecji Stefan Kisielewski. Przekonywał mnie, że w polskim Kościele coś się zmienia. Zapytałem go, czy chce przez to powiedzieć, że seminaria zaczęły produkować kapłanów rozumiejących soborowego ducha. Pan Stefan zaklął szpetnie i sięgnął po kieliszek. Dobrze, że takie teksty są, pytanie, co zrobić, żeby docierały? Kiedyś pytałem ilu jest księży takich jak ks. Musiał, dziś zastanawiam się ilu jest takich jak Wojciech Lemański i dla ilu o. Wiśniewski jest dziś wzorem osobowym. Znajomości wśród młodych księży nie mam, więc nawet nie próbuję zgadywać.
Pozwolę sobie na drobną uwagę i do Magoga i do Hazelharda. IMHO tak bywa jak Panowie piszecie, ale tak wcale nie musi być. Możliwość dogadania się jest warunkowana możliwością dopuszczenia szczeliny we własnym rozumowaniu. Ja takową dopuszczam zgadzając się, że religie bywają “wspaniałą metodą do usprawiedliwiania najrozmaitszych podłości”. Ale tak nie musi być. Przykładem życie i nauczanie Buddy, Sokratesa (tak on też był religijny i powoływał się na wewnętrzny głos Dajmoniona), Jezusa by tylko trzech z brzegu wymienić. Co z ich naukami zrobili uczniowie i wyznawcy to inna sprawa, podobnie jak i powody dla których pierwotny impuls religijny uległ zepsuciu. O tym, moim skromnym zdaniem, warto rozmawiać.
O Sokratesie się mówi, że to chrześcijanin przed chrześcijaństwem. To nie dziwi, jeśli się założy, że źródło religii jest niezależne od etapu rozwoju historii ludzkiej. A Sokrates, słowami Diotymy, warstwa po warstwie, w “Uczcie” odkrywa głębię miłości – od miłości do ludzi, przez miłość do dzieł człowieka aż po “miłość do bytu wiecznego”, tym określając nieśmiertelność.
A że człowiek “używa” religii do niecnych czynów? Cóż, człowiek ma wolną wolę…
” Możliwość dogadania się jest warunkowana możliwością dopuszczenia szczeliny we własnym rozumowaniu”………
Chce Pan Profesor powiedzieć, że możliwość dogadania się z teistami ma polegać na zaprzeczeniu własnej adoracji rozumu??
I dlaczego mam sie dogadywać z wyznawcami bytów wszelakich i wyśmienitych, których nikt nigdy nie widział?? Na niwie państwowej – jest mi to zupełnie niepotrzebne. A na prywatnej – zbędne. Niech się między sobą dogadują czy napletek jezuska jest lepszy od łysiny buddy. Oraz – czy Maryja to zawsze dziewica.
…” W tym sensie o. Wiśniewski może być postrzegany jako humanista demaskujący fałsz własnego obozu ideologicznego, a o. Rydzyk jako hochsztapler wykorzystujący naiwność wierzących w jego bajdurzenia ludzi.”
Jasne – niech o.Wiśniewski sobie demaskuje a Rydzyk niech układa na wysokości – obaj są po jednych pieniądzach – obaj nie przepracowali jednego dnia uczciwie. Zakasawszy rękawy.
A biorąc po uwagę zasady Państwa Prawa i jego indelontności religijnej – obaj są po jednych pieniądzach.
Pozdrawiam
P.S. – serdecznie w doopie mam listy Wesołowskiego. Zawsze może dać w mordę swoim oponentom w Epidiaskopie i wziąć się za uczciwą pracę. Ot – takie marzenie.
…Wiśniewskiego
Podejście oparte na religii ma tę wadę, że religia narzuca dogmaty. A wtedy nawet jeśli rozum mówi nam że coś jest bzdurą to jednak na siłę dopasowuje się wytłumaczenie zgodne z dogmatem. Religia tworzy zamknięty świat i można się poruszać tylko w jego obrębie. Skrajny przypadek to Świadkowie Jehowy, którzy znają Biblię na pamięć i wszelkie wątpliwości „obalają” cytując fragmenty Biblii. Kiedy prosiłem żeby odpowiadali swoimi słowami, strasznie ich to męczyło bo zmuszało do myślenia.
To nie religia narzuca dogmaty; religia to odniesienie do transcendencji, do absolutu. To kościoły czy inne organizacje wyznaniowe narzucają dogmaty.
Drogi Profesorze..
Do wiernych KK nie chce dotrzeć fakt że są wyznawcami judaizmu zreformowanego przez kogoś tam
a nazwano tę osobę Jezusem, i nadano jej przymioty istniejącej historycznie udowodnionej postaci takiej jak Sokrates. Chrześcijaństwo jest judaistyczną sektą i jako taka nie ma dobrej prasy u Żydów, mało tego jest znienawidzona bo jest obecnie sektą potężną zagrażającą od wieków istnieniu pierwowzoru.
Jak dołożymy do tego Islam, klon judaizmu z jego Koranem, to myślenie o jakiejkolwiek ugodzie jest mrzonką. Ten kocioł sam musi się wygotować i zajmie to dużo czasu.
Dzisiaj mamy grupy interesu które mają swoje lokaty połączone z religiami.
Biznes to biznes i do jego prowadzenia postać każdego boga jest wielce przydatna w każdym zakątku świata.
https://www.forbes.pl/100-najbogatszych-swiat/2017
Ciekawe jakie wyznania dominują bo jak wiemy, bez pomocy bożej byliby zwyczajnymi dziadami..
Wygląda na to, że reagując na kolejny głos krytyki pod adresem religii stanę się jej apologetą. No ale niech będzie, skoro już temat wywołałem do tablicy to sam jestem sobie winien. W każdym razie w argumencie Pirsa pojawia się dość częste w dyskusjach zawężenie religii do dogmatu, co jest niesłuszne. Bo owszem religia rozumiana instytucjonalnie w istocie bywa utożsamiana z systemem doktrynalnym, ale tak nie musi być. Wystarczy jeden przykład, Paul Tillich, jeden z najbardziej wpływowych teologów protestanckich XX wieku. Jego teologia jest przykładem rozsadzania dogmatów i to z wnętrza teologii. A takich przykładów mógłbym przywołać dziesiątki i to z różnych tradycji religijnych.
Paul Tillich, “Dynamika wiary” niedostępna ale można przeczytać to.
Współczesna interpretacja wiary. dr Piotr Lorek
http://www.nowysacz.luteranie.pl/2010/11/wspolczesna-interpretacja-wiary-dr-piotr-lorek/
…………………
Jak tu wypośrodkować współczesny świat i jego wiedzę z czymś co nie podlega żadnemu sprawdzeniu od tysięcy lat?
Czysta ekwilibrystyka teologiczna. Luteranie i nie tylko oni odkrywają Amerykę, czyli coś co koczownicy wiedzieli od początku kiedy budowali wiarę w jedynego boga.
Judaizm – dalej Chrześcijaństwo jako sekta…
Chrześcijaństwo już kościół – Reformacja i powstanie kolejnych sekt…. sporo tego..
Islam – klon judaizmu prawie dokładny.. też są podzieleni..
Religie wschodnie – sporo tego… najlepiej za mordę trzyma Hinduizm – reinkarnacja – cierpliwości będziesz Braminem!
Latający Potwór Spaghetti – kwintesencja prawdziwej wiary, nic nie można podważyć!
Należy dokonać błyskawicznej konwersji!!
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Latający_Potwór_Spaghetti
Pozdrawiam
Magog
OBIREK
Nie przekonuje mnie to. Rozsadzanie dogmatów świadczy o tym że są dogmaty, a to że niektórzy ludzie próbują niektóre obalić nie zmienia istoty sprawy.
Nie znam teologii, a jeszcze na tyle żeby dyskutować o jej niuansach. Ale spójrzmy na definicję. Teologia – dyscyplina wiedzy posługująca się metodami filozoficznymi w wyjaśnianiu świata w jego relacji do Boga (lub bogów). Już mamy pierwszy dogmat: Boga czy bogów, a jeszcze narzucane są ich pewne cechy, relacje działań, nakazy itd.
Wszystkie niemal religie opierają się na WIERZE, a to świadczy o istnieniu dogmatów. Różne odłamy chrześcijaństwa przyjmują pewne dogmaty a inne odrzucają, ale bez dogmatów nie ma chrześcijaństwa (jeśli nie było zmartwychwstania, mówi św. Paweł, to nie ma już tej religii – pierwszy z brzegu).
Wyjątkowo nielogiczny i sprzeczny sam w sobie jest katolicyzm, ale inne religie mu nie ustępują.
Z biegiem czasu i z przystosowaniem się do lokalnych warunków oraz potrzeb zwykłych ludzi religie obrastają pewnymi wierzeniami, których oryginalnie nie było. Czasem pojawia się postać nauczyciela większego formatu i wprowadza świeże spojrzenie, które obala przesądy i niejako sprowadza określoną religię bliżej do jej istoty i stąd może powstać wrażenie obalenia dogmatów.
“Z religią i bez niej dobrzy ludzie zachowują się dobrze, a źli – źle; ale żeby dobry człowiek czynił zło – do tego potrzeba religii.” Steven Weinberg – amerykański fizyk teoretyczny, noblista.
Trochę się w tym stwierdzeniu Noblista zapętlił, bo w pierwszej części zdania powinien dodać “na ogół”, żeby było w pełni logiczne. Niezależnie jednak od tego, coś w tym stwierdzeniu jest na rzeczy, choć przymiotniki “zły”, “dobry” wymagają uściślenia.
Szanowni Państwo, chcemy czy nie chcemy religia egzystuje w naszej, polskiej, rzeczywistości a nawet wywiera na nią wielki wpływ. Zgadzam się, że wpływ bardzo negatywny, zgadzam się, że lepiej byłoby gdyby religie nie istniały a ludzie bardziej wierzyli nauce niż dogmatom wiary. Można i trzeba o to walczyć, zabiegać, edukować… ale na razie… jest jak jest.
Profesor, swoimi tekstami, pokazuje czytelnikom, że w instytucji kościoła jest sporo wewnętrznych głosów niezgadzających się w głównym nurtem i chyba jeszcze więcej niegodzących się na ekstremizmy typu ojciec dyktator. Dobrze byłoby gdyby ludzie, którzy nie potrafią żyć bez wiary/religii wiedzieli o tym bo inaczej przebije się do nich tylko głos Rydzyka.
Zaprzestanie pisania o tym nie sprawi, że religia zniknie a jak ktoś ma w doopie listy Wiśniewskiego to przecież nie musi czytać.
Szanowny Darku – Prof. Obirek jest namacalnym dowodem, że nie masz racji. A o. Wiśniewski jest takim listkiem figowym dla działań Radzyjka. O. Wiśniewskiemu dadzą pogadać…a jak zacznie uwierać to zamkną mu buzię jak Bonieckiemu, Lemańskiemu i wielu wielu innym. A Ty będziesz siedział i pierdząc w stołek klepał te swoje mądralińskie nasładzania – jaki to pluralizm poglądów panuje w KK. I jak to już zaraz…za chwileczkę dwa tysiące lat strzyżenia owieczek zamieni się w rozdawnictwo zgromadzonego runa. Szanowny Darku – Hallllloooo – tu Ziemia.
Pozdrawiam
Przyjmujesz księdza po kolędzie??
Nie. W bogów przestałem wierzyć mniej-więcej w tym samym czasie kiedy przestałem wierzyć w św. Mikołaja. Niestety, chrzest i pierwszą komunię zaliczyłem bo nie miałem nic do gadania. Z innych sakramentów (łącznie ze ślubem kościelnym) świadomie zrezygnowałem. Formalnie z kościoła wypisałem się 7 lat temu.
—–
“O. Wiśniewskiemu dadzą pogadać…a jak zacznie uwierać to zamkną mu buzię jak Bonieckiemu, Lemańskiemu i wielu wielu innym. ” – czyli jest trochę tych listków figowych i właśnie o to chodzi żeby ICH wypowiedzi nagłaśniać a nie tylko rydzyk i rydzyk.
A propos pierdzenia… nie pierdzę, mam dobry środek na wzdęcia 😉
Pozdrawiam.
Pytanie Sir Jarka “jaki to pluralizm poglądów panuje w KK” traktuję poważanie i spróbuję na nie odpowiedzieć najkrócej jak potrafię, ale najpierw uwaga ogólna. Bardzo się cieszę wymianą zdań i jakością komentarzy bo one dają mi do myślenia i stanowią najbardziej przekonujący argument za tym, że warto pisać i się spierać. Rozumiem, że za sceptycyzmem odnośnie istnienia możliwości odrębnego zdania w kościele (a szerzej w instytucjonalnych formach religii) stoi negatywne doświadczenie. Też go podzielam. Nie wierzę w możliwość zmiany w ramach takich struktur, dlatego od 2005 roku jestem poza nimi i jest mi z tym dobrze. Niemniej jednak to właśnie nasz krytycznie życzliwy głos może na te struktury wpłynąć. I w tym sensie w pełni podzielam postulat Darka. Piszmy, dyskutujmy i nie traćmy nadziei, że można poprawić to, co jest!
Dlaczego religia jest utożsamiana z KRK lub innymi kościołami?
Szanowny Autorze, szkoda, że poprzestaliście na napiętnowaniu oponentów, których uznaliście za propagandystów spóźnionych na walkę z komuną. Tu pomimo celebrowania otwartości i tolerancji nagle się zamknęliście. No cóż, metaforyka otwartości również zasługuje na krytykę, uprawia ją nie tylko p. Nykiel, ale również np. J. Hartman, którego trudno posądzić o sprzyjanie KK. http://liberte.pl/pochwala-zamknietosci/