2018-05-03.
przed mniej więcej stoma laty przemysł samochodowy stał się siłą napędową amerykańskiej gospodarki.
jeden z pionierów tej ekspansywnie rozwijającej się branży, henry ford, lansował hasło, że nabywcy jego samochodów mogą wybierać sobie wozy dowolnego koloru, pod warunkiem, że wybiorą czarny.
chwytliwe hasła mają długi żywot. wizjoner, który zapoczątkował masową produkcję tanich samochodów i usadowił przeciętnego amerykanina za kierownicą, umarł w 1947 roku. hasło jego autorstwa, od lat zapomniane ożyło w innej epoce, daleko od miejsca swego wykreowania i w całkiem innej sferze ludzkiej aktywności, niż przemysł motoryzacyjny, a jego nowy promotor nie ma nawet prawa jazdy.
jest politykiem którego głównym celem stało się wpajanie swym rodakom hasła: możecie głosować na dowolną partię, pod warunkiem że będzie ona prawa i sprawiedliwa, a nade wszystko moja, bo jest to jedyne ugrupowanie polityczne wsłuchujące się w głos szarego wyborcy – czyli w woks populego.
w kraju tego polityka działa parlament i powołuje się rząd, istnieje konstytucja, ale wszystko to jest dekoracją, bo kiedy na scenie grana jest sztuka z demokratycznego repertuaru, potrzebna jest scenografia. uchwala się więc ustawy — najczęściej bez debatowania ich i pod osłoną nocy, i tylko te, które zostały zaakceptowane przez głównego politykantimusa kraju. człowiek ten oprócz swego krzesła w sali parlamentu, ma gabinet w innym punkcie miasta i tam powstają wszystkie akty prawne, przypieczętowane później przez parlament i podpisywane przez prezydenta, choć przy składaniu niektórych podpisów drży mu ręka i długopis omal nie spada na podłogę.
rezydent tego partyjnego gabinetu, to w swoim przekonaniu właśnie suweren, czyli woks populi a nawet woks dei.
appendix: pytanie za milion pieniądzów – co to za kraj i jak się nazywa jego najważniejsza osoba.
Starożytny Rzym?
Zapytany przez skonfundowanego kelnera w krakowskiej restauracji o to, jak chce być tytułowany, Franc Fiszer odpowiedział spokojnie:
– Mów pan do mnie po prostu: Boże Ojcze.
Ale Franc Fiszer żartował…
Byłem świadkiem. Tzw. Duże Kolegium Radia i Telewizji. Prowadzi Maciej Szczepański, lekko napruty. Zabierający głos redaktorzy naczelni i dyrektorzy na ogół zwracają się do niego per “towarzyszu ministrze” (jako prezes Komitetu miał grupę uposażeniową równą sekretarzom stanu, ale żadnego tego typu tytułu nie miał), czyli leją wazelinę litrami. W pewnym momencie Szczepański po kolejnym takim występie z wyraźną pogardą dla zgromadzonych powiada “mówcie mi, kurwa, po prostu ekscelencjo”…
Mnie kojarzy się to ze skeczem Opani i Kowalewskiego.
https://www.youtube.com/watch?v=gJEc4bt-2Es
ANKH MORPORK… i jego władca VETTINARI … “Świat dysku” Terry Pratchett
Havelock Vetinari?
Toć on był tyranem (choć przyjął tytuł Patrycjusza), a nie demokratą. Wychowany na skrytobójcę, był cichy, zgrabny i elegancki i nigdy nie musiał podnieść głosu. Wystarczyło że podniósł brew…
“Patrycjusz nie należał do ludzi, którym można grozić palcem – chyba że ktoś chce liczyć tylko do dziewięciu.”
.
“Z Patrycjuszem zawsze tak wygląda, pomyślał z goryczą. Człowiek przychodzi do niego z całkowicie uzasadnioną skargą, a potem wycofuje się tyłem, w ukłonach, z ulgą, że w ogóle może stąd wyjść. Trzeba oddać Patrycjuszowi sprawiedliwość, stwierdził niechętnie. Bo jeśli nie, wyśle ludzi, którzy sami ją wezmą.”
.
“Lord Vetinari słuchał w skupieniu, ponieważ przekonał się, że pilne słuchanie zwykle zbija ludzi z tropu.”
.
“Mimo swego wykształcenia, Patrycjusz miał umysł mechanika. Kiedy taki człowiek chce coś otworzyć, znajduje odpowiedni punkt i aplikuje minimalną siłę niezbędną do osiągnięcia celu. Czasem ów punkt leżał pomiędzy żebrami, a siłę aplikowało się za pośrednictwem sztyletu…”