2018-05-22.
Wywołany do tablicy przez Ernesta Skalskiego (Ernest Skalski: Pipes, no i Rosja) dogrzebałem się następujących dodatkowych wypowiedzi Richarda Pipesa na temat Rosji.
1 marca 2006 roku w artykule „Dlaczego niedźwiedź warczy” w „Wall Street Journal”, Pipes pisał:
Rosja dziś, tak jak w przeszłości, składa się z mnóstwa małych enklaw – rząd nie czuje się za nie odpowiedzialny, a one niewiele oczekują od rządu. Sądząc po wynikach wyborów, ledwie 10% Rosjan, w większości skupionych w dużych miastach, podziela zachodnie widzenie praw i obowiązków rządu. Powodem tego stanu rzeczy jest w niemałym stopniu fakt, że post-komunistyczny reżim świadomie nie odciął się jasno od sowieckiej przeszłości. Poza dwoma miastami stołecznymi, Moskwą i St. Petersburgiem, wszędzie widać relikty ery komunistycznej. (…) Z badań opinii publicznej wynika, że niemal jedna trzecia Rosjan, głównie ze wsi i małych miasteczek, nie jest świadoma, że reżim komunistyczny przestał istnieć. (…). Zwiastuje to trwałe kłopoty w relacjach Rosji ze światem zewnętrznym. Ani rząd Rosji, ani Rosjanie jako społeczeństwo nie są w stanie stworzyć modus vivendi ze społecznością międzynarodową. Czują, że są niezwykli, że są otoczeni przez wrogów, i że ci wrogowie odmawiają im należytego prawa na Ziemi. Władze podtrzymują te odczucia, ponieważ tworzą one więzi między rządzącymi i rządzonymi, które poza tym są bardzo słabo rozwinięte.
Pipes pisał to 12 lat temu. Od tego czasu mieliśmy aneksję Krymu, i sankcje Zachodu, które te więzi z władzą, a głównie z Putinem, wzmocniły.
Zaś w 2016 roku, na miesiąc przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi, zapytany, czy Rosja miesza w wyborach, Pipes odpowiedział tak:
Tak, Rosja uczestniczy w naszych wyborach. Moim zdaniem jest przyjacielsko nastawiona do bardzo złego kandydata. Trump, gdyby został wybrany, byłby katastrofą. Trump ma przyjacielski stosunek do Putina a Putin taki sam do Trumpa, i to nie jest dobre. Mam nadzieję, że Rosja zmieni swój stosunek do reszty świata – że będzie w nim więcej gotowości do współpracy i mniej wrogości. Ale nie jestem wielkim optymistą, że tak się sprawy potoczą.
A przy okazji już nie o Pipesie. W tekście poświęconemu zmarłemu historykowi, politologowi i doradcy Reagana, Ernest Skalski cytuje rozmowę dwóch Bułgarów na temat relacji Rosji z Zachodem; w niej zarzut, że wbrew wcześniejszym zapewnieniom USA naciskały na rozszerzenie NATO. Po pierwsze, żadnych takich zapewnień nie było. Zaczęto o nich mówić głośno i szeroko po aneksji Krymu. Rozmawiałem o tym z profesorem Michaelem McFaulem, który przez wiele lat był prawą ręką Obamy do spraw Rosji i w latach 2012-2014 ambasadorem USA w Moskwie.
– Niektórzy obrońcy Putina twierdzą – powiedziałem – że Stany Zjednoczone prowokowały Rosję, naciskając na rozszerzenie NATO na wschód.
Na to McFaul:
To nie ma sensu. Ani kolejne ukraińskie rządy, ani członkowie NATO nie chcieli przyłączenia Kijowa do Sojuszu w najbliższej przyszłości.
W ciągu pięciu lat w administracji Obamy uczestniczyłem niemal we wszystkich spotkaniach prezydenta z Putinem i Miedwiediewem. Przez trzy lata spędzone w Białym Domu przysłuchiwałem się wszystkim rozmowom telefonicznym między przywódcami USA i Rosji. I nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek ktokolwiek wspomniał o rozszerzeniu NATO. Nie przypominam sobie, aby nawet w miesiącach poprzedzających aneksję Krymu jakikolwiek przedstawiciel władz Rosji ostrzegał przed konsekwencjami ekspansji Sojuszu. Powód był prosty: przez wiele lat NATO nie brało pod uwagę rozszerzenia się na wschód. Niektórzy uważają to za błąd, ale takie są realia.
Andrzej Lubowski
W dzidzinie kremlinologii oprócz rzetelnej wiedzy znawców Rosji jak właśnie Pipes istnieje wiele „innych narracji” rozpowszechnianych przez samych Rosjan. Rosja zamykając się na świat i chcąc w nim odgrywać rolę mocartwa globalnego skazuje się sama własnymi działaniami na marginalizację. Oczekiwania mieszkańców Rosji i władzy co do mocarstwowej pozcyji na świecie sa odwrotnie proporcjonalne do możliwości Rosji. Rosja nie może, nie umie, nie chce sie modernizować i nie porzeszkadza jej fakt, że musi to robić jezeli ma apetyty mocarstwowe. Pytanie czy zanikająca (dosłownie) Rosja jest dla bezpieczeńśtwa europejskiego i światowego groźna jest jednym z najważnieszjych zagandień współczesnego świata.
Pamiętam wykład Richarda Pipes’a na uniwersytecie wrocławskim, w którym w zasadzie jako dominującą wyłożył tezę określającą problemy Rosji jako wynikające z niechęci do przezwyciężenia organizacji państwowości patrymonialnej. Rosja to jednak także wiele światowego dorobku kultury i nauki, i także postępująca ewolucja społeczna, tyle że we własnych warunkach i własną drogą. NYT żegnając Pipes’a odniósł się do tej tezy – formułowanej wobec Rosji za definicyjnymi określeniami Maxa Webera. Ja chciałbym ją tu zapisać jedynie z uwagą, że droga od rzeczywistego komunizmu może być o wiele dłuższa niż sądziłby to polski steropianowy zbowid – prawie zawsze w wygodnych kapciach. Szacunku do Rosjan uczyli mnie zresztą właśnie Amerykanie, po prostu doceniając Rosjan intelektualnie, sądzę, że całkiem słusznie.