05.07.2021
Zadzwonił do mnie kolega z gór, który kiedyś był dobrym, uczciwym człowiekiem i wrzasnął mi w słuchawkę: – Jestem narodowcem!
Zdębiałem i zacząłem się zastanawiać, skąd się to ludziom bierze. Myślę sobie, że jest to duma zastępcza. Człowiek chce być z czegoś dumny, ale jeśli z siebie nie może, bo nic istotnego w życiu nie zrobił, to musi być dumny z: ojczyzny, sztandaru, orła, prezydenta (no z tego akurat się nie da), do wyboru.
A więc jest dumny, że jest Polakiem. Ja też jestem Polakiem i Piłsudski był Polakiem, i Gierek był Polakiem i Sienkiewicz był Polakiem… No dobrze, ale co z tego? A Achilles był Grekiem, Monet Francuzem, Marco Polo Wenecjaninem, Tomasz Man Niemcem. Każdy kimś był.
Z tymi zresztą naszymi wielkimi to dość ciekawie. Chopin, pół Polak, pół Francuz. Do Mickiewicza przyznają się także Białorusini i Litwini. „Litwo ojczyzno moja” pisał. Matejko był Czechem. Wit Stwosz Niemcem. Kopernik, też nie całkiem jasne. Pisał po łacinie, mieszkał na pograniczu Polski i Prus, w jakim języku na co dzień mówił, nie wiadomo.
Części naszych narodowych wieszczów narodowcy nie lubią: Curie Skłodowskiej, Szymborskiej, Miłosza, Tuwima (bo Żyd!!!), Tokarczuk. Nie lubią też części naszych bohaterów, np. Wałęsy.
No to jedźmy dalej. Jesteśmy dumni z ojczyzny. A tak konkretnie z czego? Z pozycji międzynarodowej? Nigdy nie była zbyt mocna (jesteśmy małym krajem), a teraz jest fatalna. Opinia o naszym kraju, po okresie zachwytu po 1989 roku, zmieniła się na raczej pośmiewisko, lub żenadę.

Z gospodarki? Tu OK. urośliśmy do 6.gospodarki w UE (po brexicie do 5.), do 21. gospodarki świata. No ale to akurat zasługa „ośmiu lat rządów PO”, których narodowcy nie lubią. No i nie oszukujmy się. Do potęgi USA, Chin, Niemiec, Japonii, dosyć nam daleko.
Z historii? W skali świata nigdy nie odgrywaliśmy znaczniejszej roli. Jesteśmy małym krajem. Kudy nam do imperium rzymskiego, brytyjskiego, chińskiego, a już mongolskiego zwłaszcza.
Z twórców, artystów, pisarzy, malarzy? No ale to „wykształciuchy”, „łże-elity”, „Żydy”… A poza tym, co w tym wyjątkowego? Inne kraje też mają artystów, pisarzy, malarzy. Balzac, Wolter, Kartezjusz, Salvador Dali, Michał Anioł, Leonardo… raczej Polakami nie byli.
Tak się składa, że wszystko to, z czego chcemy być dumni, inni też mają. Szukam czegoś, w czym byśmy byli wyjątkowi i nie widzę. Kompletnie nie widzę, w czym jesteśmy lepsi od Francuzów, Brytyjczyków, Amerykanów, Włochów, Hiszpanów…
Dlatego myślę sobie tak: człowiek, który całe życie poświęcał się dla innych, walczył z komuną, ratował ludzi z opresji, leczył ciężko chorych, tworzył wielkie dzieła, nie zastanawia się, czy jest „patriotą”, bo jest. Tak jak nie zastanawiam się, czy mam nogę, bo mam. Nie zastanawiam się, czy jestem uczciwy, bo jestem. Czy jestem człowiekiem, bo jestem.
A jeśli ktoś zastanawia się, czy jest „patriotą”, to chyba nie jest tego pewien, skoro musi się zastanawiać.
I myślę, że jeśli ktoś musi informować o tym, że jest patriotą, to dlatego, że w jego przypadku nie jest to oczywiste. O faktach oczywistych informować nie trzeba. Nie piszę sobie na koszulce „Mam nogę”, bo ją mam, każdy widzi.
To jest właśnie duma zastępcza. Skoro z własnych dokonań dumny być nie mogę, bo marne one, oj marne, to muszę być dumny z ojczyzny, czyli dokonań cudzych. Z dokonań tych „elit”, „wykształciuchów”, tych wszystkich, co robią, a nie głoszą. Bo jakoś tak się dziwnie składa, że do dorobku tej ojczyzny przyczynili się ci, którzy książki pisali, a nie ci, którzy je palili.

Krzysztof Łoziński
Emeryt
Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.
Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”

Zachęcają nas, żeby być dobrym Polakiem, katolikiem, Europejczykiem itp. Nikt nie zachęca do tego żeby być dobrym człowiekiem.
Bardzo trafna uwaga. Właśnie. Ale chyba jeszcze gorsze jest to, że takich jak Pana(Pani) stwierdzeń raczej nie widać. Pewnie przez moje niedopatrzenie, ale ja jakoś nie zauważam. Może lepiej być np. bogatym niż dobrym?
Zauważył to już Blaise Pascal:
„Nie uczy się ludzi, jak być ludźmi, a uczy się ich wszystkiego innego; im zaś nigdy tyle nie zależy na reszcie, co na tym, aby być ludźmi. Zależy im wyłącznie na umiejętności jedynej rzeczy, której się nie uczą.”
Ciągle nam wtłaczają normy zachowania, rytuały, tak jakby od nich zależało jakimi ludźmi będziemy. Szczególnie ważny jest rytuał w katolicyzmie, tak jakby stosowanie się do niego dawało przemianę duchową. No i podstawą tam jest wiara, widocznie rozum nie jest do niczego potrzebny, mógłby tylko człowieka skłonić do zastanawiania się nad fałszami doktryny.
<>
Pascal był mądrym facetem. Szkoda, że to powiedzenie jest tak mało popularne. Ktoś mógłby go np. użyć w kolejnych dyskusjach o naszej edukacji; choć by dziś. Wiele by to nie dało, bo zmiany edukacji dają efekty po nastu- dziesięciu- latach, a rządy myślą w kategoriach terminów wyborów, ale jakby tak ktoś przypominał, to może by do ludzi dotarło, że edukowanie dzieci w stylu Herbarta było dobre dla kształtowania mięsa armatniego, ale niekoniecznie dla dobra dziecka. Ale nikogo takiego nie widać.
Dobry, inspirujący, tekst. Masz rację. Zastanawiam się jednak jaki procent społeczeństwa może mieć inny, taki oryginalny, nie żaden ersatz, powód do dumy. I wychodzi mi tych procentów tak 0,5, no góra 1,0. A co zaproponujesz pozostałym? A ambicje na dumę przecież mają.