Jacek Pałasiński: Drugi obieg (514)15 min czytania

13.12.2022

Rocznica dnia, w którym zmieniło się całe życie autora D.O. Nie jego jednego. Jak by jego życie wyglądało, gdyby tamtego dnia nie było? Choć to pytanie bezsensowne i nie ma na nie żadnej dobrej odpowiedzi, to autor je sobie zadaje z zatrważającą regularnością.

1.

Jak twierdzi „Nie”, 14 grudnia, „na 100%”, Zi0br0 poda się do dymisji.

Jeśli rzeczywiście, to nie upijaj się z radości, Czytelniku.

Parę dni temu „Wyborcza” pisała o sprytnym planie Ciula Zdradzieckiego, co to chce nas zniszczyć: Zi0br0 do dymisji, Komisja Europejska wypłaca miliardy z KPO, Zi0br0 wraca i dalej rozprzyprawuje na ostro wszystko. Nie wspominając o fakcie, że Zi0br0 może nie będzie ministrem, ale będzie nadal prokuratorem generalnym i będzie sobiepanił w wymiarze (nie)sprawiedliwości i (bez)prawia.

Podobno Ziobry nie było na spotkaniu szajki w ich melinie. Znaczy mają wszystko ustalone.

Swoją drogą, ciekawe, co szajka uknuła.

A uknuć coś musi, bo w świetle sondaży (patrz pkt. 2), jak nie uknuje, to pójdzie siedzieć. I dobrze o tym wie.

Coś niesamowitego!!! Kłamca Krzywomordy po raz pierwszy powiedział prawdę! Zanotujcie datę, zapiszcie w annałach! https://tvn24.pl/…/zjednoczona-prawica-premier-mateusz…

Więc nie upijajcie się z radości, bo nie robi się optymistycznie, tylko robi się groźnie. Bo szajka już chyba dowiodła, że ją stać na wszystko.

2.

Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w pierwszym tygodniu grudnia, 32 procent uzyskałaby Koalicja Obywatelska, 28 procent Prawo i sprawiedliwość, 10 procent Lewica, 9 procent Polska 2050, a 5 procent Konfederacja – wynika z najnowszego sondażu Kantar Public. Pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby progu wyborczego. Chęć udziału w wyborach parlamentarnych zadeklarowało 67 procent badanych.

D.O. uwierzy, jak zobaczy. Szajkę na ławie oskarżonych. https://tvn24.pl/…/sondaz-parlamentarny-kantar-public…

D.O. uwierzy, jak zobaczy.

3.

Guardian: Władimir Putin nie zorganizuje konferencji prasowej na koniec roku po raz pierwszy od co najmniej dekady, co obserwatorzy Kremla postrzegają jako zerwanie z protokołem z powodu jego wojny na Ukrainie.

Ucho, głupcze! (patrz kolejne zdjęcie

Maratonowe konferencje prasowe są tradycyjnie okazją dla rosyjskiego prezydenta do polerowania swojego wizerunku, spektakl, który pozwala Putinowi grać populistę w ogólnokrajowej telewizji na każdy koniec roku. W poniedziałek Kreml ogłosił, że w tym roku nie zorganizuje konferencji prasowej. Urzędnicy powiedzieli, że nie będzie też przyjęcia noworocznego na Kremlu, prawdopodobnie pod wpływem niechęci do świętowania, ponieważ wojna Rosji na Ukrainie nie poszła zgodnie z planem.

Ponieważ D.O. jest ciekawski, to przekopiował zdjęcie ze strony głównej tvn24.pl. (https://tvn24.pl/…/rosja-new-york-times-wladimir-putin…), odwrócił je dla ułatwienia sobie zadania, bo chciał odkryć, któryż to z Putinów stoi z kieliszkiem sowieckoje szampanskoje podczas spotkania z kadetami, na których znów groził wojną nuklearną i mówił, że wojna, pardon: specjalna operacja wojskowa, potrwa tak długo, jak trzeba i że Rosji się nie spieszy.
No i nie chce wyjść inaczej: to pierwszy Putin z lewej. To kto całował się w takim razie z Cyrylem?! I kto to jest ten trzeci, po ewidentnej operacji plastycznej? Ten trzeci – D.O. ma wrażenie – pokazuje się najczęściej.
Który ma raka przewodu pokarmowego, tego też nie wiadomo, ale raczej nie pierwszy, bo nie piłby alkoholu. 

W poprzednich latach Putin poświęcił znaczną część wydarzenia odpowiadaniu na pytania dotyczące softballu, zadawane przez uwielbiających go lokalnych dziennikarzy, w tym niektórych przebranych w kostiumy, jednocześnie odrzucając wszelkie niezręczne pytania zagranicznych mediów, pozwalając swojej administracji pochwalić się przejrzystością.

No i z całej tej aktywności odwołał sylwestrową konferencję prasową. Może tylko ten chory ma prawo się wypowiadać na konferencjach, gdzie potrzebny jest refleks i zdolność dyplomatycznego lawirowania? https://www.theguardian.com/…/no-year-end-press… 

Znajdź kilka podobieństw z innym karzełkiem.

4.

Wyborcza: „Prokuratura Rejonowa w Tarnowie umorzyła śledztwo w sprawie molestowania dzieci przez ks. Stanisława P. Śledczy uznali, że jego czyny uległy przedawnieniu. Ksiądz pozostaje bezkarny, mieszka w domu emerytów i jest na utrzymaniu diecezji. …

W 2009 r. pan Andrzej opowiedział o swojej krzywdzie w liście do biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca. Pismo pozostało jednak bez odpowiedzi, choć przełożeni księdza Stanisława P., w tym ówczesny biskup diecezji tarnowskiej Wiktor Skworc.

5.

The Atlantic:

Odrodzenie Kościoła katolickiego

Skandale zebrały żniwo, a wiara słabnie w Europie i Stanach Zjednoczonych Ale katolicyzm nie słabnie — zmienia się w znaczący sposób.

Autor: Paul Elie

„W maju 2021 r., kiedy zgromadzenia publiczne w Anglii były ściśle ograniczone z powodu pandemii koronawirusa, brytyjskie tabloidy zostały zaskoczone tajnym ślubem celebrytów w Londynie. Katedra Westminsterska – „kościół macierzysty” katolików w Anglii i Walii – została nagle zamknięta w sobotnie popołudnie. Wkrótce przybyli pan młody i panna młoda: premier Boris Johnson i Carrie Symonds, katoliczka i była rzeczniczka prasowa Partii Konserwatywnej, z którą rok wcześniej spłodził dziecko. Ksiądz należycie przewodniczył małżeństwu, pomimo faktu, że Kościół katolicki sprzeciwia się rozwodom i seksowi pozamałżeńskiemu, a Johnson był wcześniej dwukrotnie żonaty i związał się z Symonds przed uzyskaniem rozwodu. Był to nieumyślnie żywy pokaz wysiłków Kościoła, aby dostosować swoje nauki do współczesnego świata.

W tym samym miesiącu stosunki między Kościołem a państwem w Stanach Zjednoczonych przybrały nowy obrót, kiedy Sąd Najwyższy postanowił rozpatrzyć sprawę z Mississippi, w której kwestionowano prawo do aborcji uznane w sprawie Roe vs Wade. Decyzja Trybunału odzwierciedlała siłę jego konserwatywnej większości, której sześciu członków obejmuje pięciu tradycjonalistycznych katolików. I zapowiada ostateczne zwycięstwo w 50-letniej kampanii przeciwko legalnej aborcji, ruchowi od początku zakotwiczonemu w nauczaniu Kościoła, że życie zaczyna się w momencie poczęcia – absolutnego stanowiska w kwestii, co do której zwykli katolicy, podobnie jak większość innych Amerykanów, się nie zgadzają. …

Wszystkie te epizody wskazują na dziwny rozwój: asertywną obecność Kościoła katolickiego w życiu publicznym, mimo że katolicka wiara i praktyki zanikają w rodzinach, szkołach i dzielnicach w Ameryce i całej Europie.

Jak zauważa John T. McGreevy w „Katolicyzm: historia globalna od rewolucji francuskiej do papieża Franciszka”, jest wiele znaków świadczących o tym, że Kościół utracił żywotność. W Europie dochodzi do zamykania parafii, zmniejsza się liczba księży, maleje udział w cotygodniowej Mszy św. i trwa odchodzenie od wiary. W Stanach Zjednoczonych ponad jedna trzecia osób wychowanych na katolików „nie identyfikuje się już jako katolicy”. Skandale związane z wykorzystywaniem seksualnym duchownych nadszarpnęły wiarygodność Kościoła, kosztowały go miliardy dolarów, a niektórych jego przywódców objęły dochodzenia karne.

Jednocześnie bogata różnorodność dowodów sugeruje, że katolicyzm nie zanika; po prostu się zmienia. W ostatnich dziesięcioleciach papież – najpierw Jan Paweł II, potem Benedykt, a teraz Franciszek – stał się wszechobecną postacią na całym świecie, dzięki podróżom odrzutowcami, środkom masowego przekazu i kultowi jednostki. Pogląd na „godność ludzką” ukształtowany w latach trzydziestych XX wieku przez katolickiego filozofa Jacquesa Maritaina – i zapisany w deklaracji Organizacji Narodów Zjednoczonych z 1948 roku – stał się punktem odniesienia dla wysiłków na rzecz prawa międzynarodowego i praw człowieka. Afryka, niegdyś postrzegana jako „pogańskie” terytorium misyjne, jest teraz domem dla jednej szóstej katolików na świecie — 230 milionów ludzi — a „wysoki wskaźnik urodzeń i wysoki wskaźnik konwersji dorosłych” — pisze McGreevy — „oznaczają, że afrykańskie wpływy w globalnym kościół będą się rozwijać”. …

Biorąc teraz za temat światową obecność Kościoła, McGreevy napisał przejrzystą opowieść o dwóch i pół stuleciach historii, przypominającą film dokumentalny. Rozdziały przebiegają w porządku chronologicznym, zorganizowanym wokół tematów: stłumienie katolicyzmu w XVIII wieku, a następnie jego odrodzenie w ciągu następnych stu lat; stosunki Kościoła z imperium, demokracją i nacjonalizmem na początku XX wieku; posoborowe zamieszanie wokół kontroli urodzeń, celibatu księży i „dechrystianizacji” Europy; i w końcu zastosowanie katolickiego nauczania przez papieża Franciszka do takich globalnych problemów, jak rosnące nierówności ekonomiczne i zmiany klimatyczne. Jest to książka zaprojektowana, aby zapewnić „przemyślany punkt odniesienia”, pisze McGreevy, ponieważ katolicyzm zostanie „wynaleziony na nowo” w nadchodzących latach.

Narracja Kościoła w ciągu ostatnich dwóch stuleci przedstawia instytucję, która jest całkowicie przeciwna współczesnemu światu i nagle zmienia się, by go objąć. Ta narracja jest uproszczona, a McGreevy ją komplikuje. Jego ideą roboczą jest to, że katolicyzm rozpoczął swoje spotkanie ze współczesnym światem na długo przed tym, jak papież Jan XXIII, otwierając II Sobór Watykański w 1962 roku, poprosił biskupów zgromadzonych w Rzymie, aby „ignorowali proroków zagłady”, którzy w „czasach nowożytnych widzieli tylko oszustwo i ruinę. Według McGreevy’ego zmiana rozpoczęła się w 1789 roku. Rewolucja Francuska doprowadziła do powstania rządu wrogiego katolicyzmowi i zapoczątkowała rewolucje 1848 roku, które z kolei ukształtowały nowoczesne państwo narodowe. Od tamtej pory Kościół jest zaangażowany w walkę o uwzględnienie zmian społecznych, moralnych i politycznych przy jednoczesnym zachowaniu spójnej tożsamości religijnej ….

Z czasem wrogość wobec nowoczesnych idei stała się domyślną postawą instytucji, która trzymała się wizerunku samej siebie jako przednowoczesnej i niezmiennej. Raz po raz pewność Kościoła co do tego, czemu jest przeciwny, zaciemniała jego poczucie tego, co powinien popierać, gdy dostosowywał się do okoliczności w sposób, który wydaje się dziś rażąco niespójny. Chociaż Kościół krytykował handel niewolnikami w Afryce, przywódcy katoliccy nie spieszyli się z poparciem zniesienia niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych — „tak bardzo sprzeciwiali się indywidualistycznej (czasami antykatolickiej) retoryce, którą kojarzyli z liberalnymi protestantami lub świeckimi abolicjonistami — pisze McGreevy. Zaciekle potępili antykatolicką dyskryminację w Wielkiej Brytanii, gdzie anglikanizm był religią państwową; W międzyczasie, zadbali o to, by nowe republiki w Ameryce Łacińskiej uznały katolicyzm za „religię narodową” i często tolerowały praktyki wykluczające Żydów i protestantów. Co dziwne, Kościół sprzymierzył się zarówno z kapitalizmem przemysłowym, jak i socjalizmem klasy robotniczej – wielu katolików wierzyło, że obie te rzeczywistości były kontrolowane przez Żydów.

Rewolucja rosyjska 1917 r. skłoniła Kościół do uznania demokracji za formę rządów korzystniejszą dla wiary niż ateistyczny komunizm. Ale odrzucenie przez Kościół bolszewizmu doprowadziło go – w stylu „wróg-mojego-wroga jest moim przyjacielem” – do poparcia niesprawiedliwych reżimów: faszystów Mussoliniego we Włoszech, falangistów Franco w Hiszpanii (gdzie lojaliści byli brutalnie antykatoliccy), oraz nazistowską partia Adolfa Hitlera, którą Watykan chwalił za antybolszewizm przed przyjęciem znanej „neutralności” podczas II wojny światowej. „W większości krajów katolickich, takich jak Brazylia, Portugalia i Austria”, zauważa McGreevy, politycy i przywódcy kościelni wspólnie wyartykułowali „odrębną katolicką autorytarną wizję”, składającą się z „zaciekłego antykomunizmu, ukrytego bębnienia antysemityzmu, i sceptycyzm wobec polityki demokratycznej”.

Po wojnie Kościół wspierał partie chadeckie we Włoszech, Francji i Niemczech; poparł ruch niepodległościowy kierowany przez katolika Léopolda Senghora w Senegalu; poparł reżim niepodległościowy katolickiego Ngô Ðình Diema w Wietnamie Południowym; i wspierał antydemokratyczne oligarchie w Ameryce Łacińskiej – wszystko to jako mury ogniowe przeciwko komunizmowi. Utrzymał swój sprzeciw wobec powojennych ruchów inkluzyjnych – katolików w szkołach publicznych, kobiet w miejscu pracy, seksu w filmach.

Jednak w katolickim życiu intelektualnym toczył się wielki ferment, gdy teologowie z wciąż prężnych seminariów w Europie połączyli tradycje Kościoła z filozofią kontynentu. Rozkwitły nowe podejścia do liturgii (przejście z łaciny na języki narodowe), interpretacji Biblii (podjęcie nowej analizy źródeł hebrajskich, greckich i aramejskich) oraz dialogu międzyreligijnego (kwestionowanie poglądu, że katolicy mają obowiązek sprzeciwiać się innym wyznaniom). W odpowiedzi Jan XXIII wezwał katolickich biskupów świata do Rzymu, aby zastanowili się nad stanem Kościoła na soborze ekumenicznym – Soborze Watykańskim II – i wyznaczył awangardowych teologów, aby im doradzali.

W miarę postępów soboru w latach 1962-1965 obraz katolicyzmu jako bastionu przeciwko nowoczesności został zastąpiony wizją „Kościoła pielgrzymującego” pełniącego skromną służbę światu, w którym wojna, migracja, rozprzestrzenianie się sponsorowanego przez państwo ateizmu i szybkie zmiany w technologii sprawiły, że ludzie desperacko potrzebowali perspektywy religijnej. Nadszedł czas, według słów McGreevy’ego, „aby katolicy i Kościół przyjęli problemy świata jako własne”, żyjąc swoją wiarą (jak proponował papież Jan) „w taki sposób, aby przyciągać innych mniej doktryną niż „dobrym przykładem”. …

Wkrótce … ta instytucja od dawna zdefiniowana przez to, czemu się przeciwstawia, musiała zadać sobie pytanie: po co jest Kościół — jaką wizję życia stara się realizować?

Wyzwanie udzielenia odpowiedzi spadło, przynajmniej publicznie i retorycznie, na papieży, którzy wykorzystali papiestwo do promowania odrębnych programów zaangażowania w świat. Jan Paweł II potwierdził, że Kościół opowiada się za „kulturą życia” przeciwko „kulturze śmierci” – przyjmując podejście do ludzkiego rozkwitu oparte na ustalonym poglądzie na role płciowe, małżeństwo i prokreację. Benedykt XVI widział w Kościele źródło prawdy obiektywnej, przeciwstawiając się „dyktaturze relatywizmu”. Franciszek proponuje, aby Kościół wspierał „kulturę spotkania”, w której ludzie wiary rozwijają się poprzez bezpośrednie kontakty z innymi ludźmi o różnym pochodzeniu i poglądach, tworząc solidarność silniejszą niż naród, klasa czy ideologia.

W sprawie aborcji biskupom nie udało się przekonać własnych wiernych: sondaże wskazują, że poglądy katolików są tak samo zróżnicowane, jak poglądy ogółu Amerykanów.

… Jan Paweł II był orędownikiem ruchu ludowego przeciwko opresyjnej władzy państwowej w Polsce, jednocześnie przeciwstawiając się ruchom ludowym przeciwko opresyjnej władzy państwowej w Ameryce Środkowej. Czasami wynikają one z rozłamu między doktryną a praktyką: chociaż kobiety prowadzą obecnie urzędy w wielu parafiach w Stanach Zjednoczonych, w Rzymie nadal panuje teologia sakramentalna, która zabrania kobietom kapłaństwa. Roe przeciwko Wade o pomoc w utworzeniu „sądu aktywistycznego” zakorzenionego w tradycjonalistycznych zasadach katolickich.

Przez cały czas Kościół nie był w stanie pozbyć się nawyku sprzeciwu wobec państwa narodowego, kiedy jest ono postrzegane jako pogrążone w amoku. W Stanach Zjednoczonych ten zwyczaj paradoksalnie umożliwił Kościołowi utrzymanie silnego wizerunku publicznego, nawet gdy traci on kontrolę nad zwykłymi wierzącymi. Katoliccy postępowi nigdy nie byli tak zagorzali ani tak wybitni, jak wtedy, gdy zebrali się razem w latach 70., by przeciwstawić się finansowanemu przez USA autorytaryzmowi w Ameryce Środkowej i Południowej. Katoliccy tradycjonaliści zyskali spójność dzięki niezachwianemu sprzeciwowi wobec aborcji, sprawie, która nabrała rozpędu po Roe, wspomagani przez niesłabnące wsparcie amerykańskich biskupów, którzy brali udział w zbieraniu funduszy i błogosławieniu zgromadzeń, takich jak coroczny Marsz dla Życia w Waszyngtonie. Nawet gdy życie parafialne w dzielnicach zanikało, a szkoły katolickie były zamykane, każdy ruch trafiał na pierwsze strony gazet. …

6.

„Turecki test rakiety balistycznej przestraszył Ateny”, powiedział w niedzielę prezydent Recep Tayyip Erdogan, dodając, że Ankara nie będzie siedzieć bezczynnie, jeśli Grecja będzie nadal uzbrajać swoje wyspy na Morzu Egejskim.

Turcja wystrzeliła lokalnie wyprodukowany pocisk balistyczny krótkiego zasięgu, nazwany Tayfun nad Morzem Czarnym w październiku. Według Turcji pocisk może razić cele w odległości 561 kilometrów.

Nie mija tydzień, by Erdogan nie podkręcał coraz bardziej wojennej retoryki wobec Grecji. A stoi na czele państwa, które ma drugą najpotężniejszą armię w NATO.

A ponadto…

No, jeśli to by się potwierdziło, to byłaby to prawdziwa rewolucja. I koniec Rosji, Arabii Saudyjskiej, Kataru i innych naftowych krezusów. Choć nie wiadomo, czy eksperymentów z fuzją nuklearną nie finansują jakieś wielkie koncerny energetyczne…
https://tvn24.pl/…/przelom-w-pracach-nad-fuzja-jadrowa…

Jacek Pałasiński

„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.