Zbigniew Szczypiński: Komu bije dzwon?5 min czytania

06.04.2023

Czy jeszcze pamiętamy kim był Piotr, „zwykły szary człowiek”, jak sam o sobie mówił?

Przeprowadziłem krótkie badanie. Dodam od razu, że na niereprezentatywnej próbie – wynik powala, ponad 70% pytanych nie wie kto to i nie kojarzy imienia, ani sprawy, kiedyś głośnej.

To „kiedyś” to 2017 rok; to tylko 5 lat. I to wystarczyło, aby rozpaczliwy czyn protestu – samospalenie się człowieka w centrum Warszawy – poszedł w zapomnienie.

Piotr Szczęsny podpalił się w akcie protestu na wszystko, co zaczynało się wtedy w Polsce pod rządami „dobrej zmiany”. Jego śmierć nie zmieniła kursu politycznego ani rządów premier Beaty Szydło, ani tym bardziej następnych rządów. Nastąpiła destrukcja rządów prawa, władza wykonawcza przejęła kontrolę nad władzą ustawodawczą i sądowniczą; nie mówiąc o pełnym podporządkowaniu mediów, kiedyś publicznych, obecnie partyjnych. Polska przestała być demokratycznym państwem prawa i stała się państwem autorytarnym, w którym realizowana jest wola polityczna jednego człowieka, który żyje w oderwaniu od realnych warunków życia polskich obywateli.

Wszystkie działania władz nakierowane są tylko na jeden cel – jest nim utrzymanie władzy. Dla tego celu rządzący zrobią wszystko, a nawet jeszcze więcej – zmienili ostatnio prawo wyborcze, zmienili liczbę i kształt okręgów wyborczych, zmienili zasady liczenia głosów – tak, aby głosy oddane na „Zjednoczoną” Prawicę nie przepadły – w przeciwieństwie do tych oddanych na opozycję. Nowe zasady liczenia głosów wyborców głosujących za granicą spowodują na przykład, że część tych głosów przepadnie i nie będzie się liczyć w ogólnych wynikach; a chodzi tu o kilkaset tysięcy głosów, z których zdecydowana większość to głosy na opozycję.

Mimo fatalnego stanu finansów publicznych (nad którym to stanem „czuwa” wspaniały prezes Narodowego Banku Polskiego) – daje to rządzącym całkowitą swobodę w wypłacaniu kolejnych „prezentów od Jarosława” – jak krzyczała kiedyś na wiecu do zgromadzonych premier Beata Szydło. Władza wypłaci kolejne pieniądze kierowane do swojego elektoratu – starszych ludzi, utrzymujących się z emerytury, mieszkających w małych miejscowościach, w których nadal liczy się autorytet księdza proboszcza. Władza da pieniądze i będzie liczyć na głos przy urnie.

Cała procedura wyborcza została tak zmieniona, aby gdy będzie trzeba – mnożyć protesty własne albo odrzucać protesty opozycji. Wyniki wyborów zweryfikuje Państwowa Komisja Wyborcza a zatwierdzi Izba Sądu Najwyższego, kontrolowana przez rządzących.

Porównanie sumy pieniędzy, jakie ma na kampanię władza z tym ile ma opozycja pokazuje jak wielka jest przewaga rządzących.

Trudnościom wynikającym z inflacji i drożyzny władza przeciwstawia wzmożenie moralne związane z obroną imienia papieża Polaka Jana Pawła II – licząc na to, że na fali tego wzmożenia przedstawi siebie jako obrońcę pamięci polskiego papieża przed całym tym lewactwem i zepsuciem płynącym z Zachodu.

Jak dotąd wizja utraty władzy i poniesienia odpowiedzialności za łamanie Konstytucji i łamanie prawa, odpowiedzialności o jakiej bez przerwy mówi opozycja, skutkuje zwiększeniem spójności … w obozie władzy. Proces wewnętrznego rozpadu i wojny wewnątrz obozu „Zjednoczonej” Prawicy nastąpi tylko wtedy, gdy zmienią się wyniki sondaży i pojawi się widmo przegranej. Jak dotąd to obóz rządzących partii jest zwarty a po stronie opozycji trwają nieustanne targi i spory, skutkujące spadkiem pewności wygranej. Obecnie odnotowujemy optymizm po stronie wyborców obozu rządzącego i narastający pesymizm po stronie wyborców opozycji. Jest to dziś obraz fatalny.

Do wyborów jeszcze kilka miesięcy. Wystarczająco dużo czasu, aby nastąpiła zmiana dotychczasowych trendów. Nie wiem, co musiałoby się stać, aby ona nastąpiła rzeczywiście. Przywołany na wstępie Piotr Szczęsny i jego daremna ofiara pokazuje, że to nie ta droga.

Nasza najnowsza historia dostarcza jednak przykładów takich zdarzeń, które wywołały skutki społeczne i polityczne jakie nie miały prawa się zdarzyć… a zdarzyły się. Procesy polityczne są nieprzewidywalne, świadomość ludzi poddawana jest tak wielu bodźcom, że prognozowanie ich zachowań, nawet w niedalekiej przyszłości, to zadanie trudne, prawie niewykonalne.

Polska po 45 roku pojawiła się na mapie politycznej Europy jako rezultat Jałty, w której zwycięzcy Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera ustanowili nowy porządek. Staliśmy się na ponad czterdzieści lat częścią obozu tak zwanych państw socjalistycznych pod przywództwem ZSRR. W 1989 tamten system upadł po blisko dziesięcioletnim okresie buntu poczynając od 1980 i powstania NSZZ „Solidarność”. Potem nastał czas naśladownictwa neoliberalnego kapitalizmu z planem Balcerowicza – a po 2015 roku instalacji kapitalizmu politycznego realizowanego pod hasłem „dobrej zmiany”.

Czy wybory w 2023 roku przyniosą nowy czas dla Polski i Polaków? Czy też pogłębią się procesy budowy autorytarnej satrapii z oderwanym od rzeczywistości satrapą?

Czy Polki i Polacy pozwolą na to, aby rządy objęli ludzie, których już poznaliśmy i wiemy, do czego są zdolni już i do czego będą zdolni po wygraniu trzeciej kadencji?

Historia naszego kraju pokazuje jasno – jesteśmy średnim krajem o średnim potencjale – jeszcze kolejne cztery lata rządów takiej ekipy i możemy przegrać wszystko, państwowość też!

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

4 komentarze

  1. wdrw 06.04.2023
  2. slawek 08.04.2023
  3. Zbigniew 08.04.2023
    • Jacek 08.04.2023