Poniedziałek, 4 września 2023
1.
Kiedy był w Grado poprzednim razem, D.O. Mieszkał w okropnym hotelu, który uprzykrzył mu pobyt.
Chodził, więc po miasteczku, szukając innych. Znalazł i obiecał sobie, że następnym razem, niech się pali i wali, w nim zamieszka.
Nie zamieszkał, bo tymczasem stał się ubogim emerytem i dlatego mieszka w wiosce turystycznej 3 kilometry o d centrum pośrodku niczego i praktycznie bez dostępu do morza. Bungalow jest dowodem na sukces poszukiwaczy minimalnej przestrzeni życiowej: 12 m2, z czego co najmniej 4 zabierają „schody” na „piętro”.
Cudzysłowy są uzasadnione, ponieważ „schody” są w rzeczywistości drabiną, a „piętro” niskim poddaszem z łóżkiem, w którym dorosły człowiek mieści się na leżąco.
Niestety, D.O. bierze na ciśnienie proszki sikające, więc musi w nocy biegać.
Bieganie po drabinie grozi śmiercią lub kalectwem. Zwłaszcza w nocy.
A zanim się pobiegnie, w chwili przebudzenia należy sobie powtarzać: „pamiętaj, belki sufitowe są tuż nad tobą, idź w pół zgięty”.

Materac ma 5 cm grubości, poduszka – jedna na lokatora – jest tak płaska, że praktycznie jej nie ma.
D.O. Zna życie, D.O. Wziął z domu wspaniałą poduszkę z pamiętającej pianki z Jyska, ale postanowił wspaniałomyślnie podarować ją pewnemu austriackiemu bauerowi, u którego nocował Nad Innsbruckiem. Do poduszki był mocno przywiązany i cały czas chodzi mu po głowie, żeby bauera ponownie odwiedzić i poduszkę z Jyska mu odebrać, ale chyba nie będzie nadrabiał setek kilometrów i taniej mu wyjdzie poduszkę ukochana sobie odkupić.
Ale czymże byłoby życie bez rozrywek, więc D.O. Akceptuje rozrywki takimi, jakie dobry świat mu zsyła i sobie nie krzywduje.
2.
A więc stało się: D.O. Wypożyczył w recepcji rower i pojechał o miasteczka.
Ostatni raz jeździł na rowerze w …Grado w r. 2019.
Ponieważ wcześniej miał w Warszawie rower otrzymany w prezencie o Synowej, która go nienawidziła, to uważał jazdę takim jednośladem za gehennę. Ból, zmęczenie, wysiłek nadludzki, a i tak wszyscy po drodze do pracy (kiedyś się ją miało!) D.O. wyprzedzali. Nawet matki z wózkami.
Pozbył się, więc roweru z dużą ulgą.
Ale ponieważ w Grado jest sporo miejsc z zakazem wjazdu i stref pieszych, więc się z rowerem przeprosił i wziął z recepcji okropnego hotelu, (ale z pięknym widokiem) starego rzęcha i bez przekonania, z westchnieniem pełnym rezygnacji, zakręcił pedałami.
Wow!
Okazało się, że starym rzęchem, bez przerzutki, jeździ się bardzo przyjemnie i bez wysiłku!
Wyszło na to, że nienawiść Synowej i D.O. skupiała się na tamtym szczególnym egzemplarzu z Decathlonu, a nie na rowerze, jako takim.
Od tego czasu chciał znów mieć rower, zwłaszcza elektryczny, ale…
No tak, j/w.
A wczoraj znów wsiadł na stalowego rumaka i miłość trochę mu przeszła. Bo to też był jakiś najtańszy szajs z dalekowschodniej republiki ludowej, a w pobliskim Monfalcone D.O. widział podobne za 59 euro.
Ale niech tam: dojechał do Grado, pojeździł po Grado i wrócił z Grado.
Prosto pod prysznic, oczywiście.
3.
Niestety, w niedzielę nie było blu dipinto di blu, tylko blu, dipinto di bianco, no, czasami di grigio.

Więc cukierkowe kolorki znikły.
Ale za to temperatura była bliska ideału: 27-28 stopni. Niestety parne.
Więc się oddał D.O. people watching z wysokości rowerowego siodełka.
Było niedzielnie, parki były pełne miłośników pikników, plaże były pełne miłośników byczenia się, a większość niemiecka nawet kąpała się w Adriatyku mimo odpływu, który pozostawia na plaży niemiłe glony.
Bary były pełne, właściciele wystawili telewizory, by goście męscy mogli przy lodach i piwie oglądać wyścig F1 o Grand Prix Italii (wieczorem oglądali mecze Serie A), damy zaś przechadzały się z wnukami w wózeczkach i bez po nadmorskich deptakach.
Niedziela w Grado.
Nb. wieczorem, po wyścigu, Sainz wyszedł z hotelu i został okradziony z superluksusowego zegarka. Ruszył w pogoń za złodziejami i przy pomocy przechodniów ich zatrzymał.
4.
Kiedy się jest w Grado i w brzuchu burczy, Czytelniku pamiętaj: miejscowi knajpiarze otwierają obiadową kuchnię o 12.30 i zamykają o 14.00. Potem nie ma zmiłuj się: trzeba polować na bar, w którym nie wyjedzono jeszcze wszystkich ciasteczek.
Państwo D.O.-stwo poszukiwało miejsca na samochód długo (Żona odmawia jeżdżenia na rowerze), potem było odstraszane przez ceny (spaghetti alle vongole po 24 euro), że stawiło się w miejscu, gdzie spaghetti alle vongole kosztowały euro 18 o godzinie 13.50. Zostało wpuszczone, ale patrzono nań bardzo nieprzyjaźnie i traktowano ze źle skrywaną złością.
Bo o ile w Rzymie Święta Pora Obiadu wypada o 13.00, o tyle na Północy o 12.30, czyli „alla mezza”, o połówce.
Trzeba szanować lokalne obyczaje!
5.
A co poza tym?
Zakaullah Saleem, imam meczetu Green Lane w Birmingham, drugim, co do wielkości mieście Wielkiej Brytanii, wygłosił wiernym lekcję na temat „Jak prawidłowo ukamienować kobietę”.
„Trzeba wykopać dół na tyle głęboki, aby ziemia zakryła dolną połowę ciała i części intymne, broniąc w ten sposób poczucie skromności cudzołożnicy, i wtedy można zacząć rzucać kamieniami”.
Film usunięto z kanału YouTube meczetu dopiero niedawno.
Telewizja Channel Four odkryła, że brytyjskie Ministerstwo Kultury zatwierdziło dotację w wysokości 2 milionów funtów dla tego właśnie meczetu na budowę centrum młodzieżowego.
Już miała być wypłacona pierwsza rata w wysokości 77.000 funtów, ale dzięki owej telewizji rząd Rishiego Sunaka anulował przelew.
Grecki biskup prawosławny Amvrosios Athanassios Lenis, metropolita Kalawrity, został skazany w swojej ojczyźnie na 5 miesięcy więzienia za retorykę homofobiczną.
Odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i przegrał: wyrok jest słuszny i grecki Jędraszewski pójdzie siedzieć.
Tak naprawdę, niestety, nie pójdzie siedzieć, ponieważ wyrok był w zawieszeniu.
Ale może znów się odezwie? D.O. odczułby żywą przyjemność, gdyby jednak posadzono go w celi z innymi kryminalistami.
Premier Nikol Paszynian powiedział w wywiadzie dla Republiki, że błędem było związanie się z Rosją i powierzenie jej gwarancji bezpieczeństwa dla Górskiego Karabachu.
Pan Paszynian to ten, który bezwstydnie agitując ulicę, doprowadził do upadku prawowity, demokratycznie wybrany rząd Armenii, zarzucając mu nadmierną wojowniczość w obronie ormiańskiej większości w Karabachu i obiecując pokój i dobrobyt w oparciu o Rosję.
Teraz, po dramatycznej i upokarzającej porażce z Azerbejdżanem, skarży się, że w Górskim Karabachu Azerowie bez przeszkód i bez jakiejkolwiek interwencji rosyjskich wojsk rozjemczych, dokonywana jest brutalna czystka etniczna. Ormianie stanowili ogromną większość mieszkańców Górskiego Karabachu, którą Stalin, w swej szatańskiej przebiegłości, przyłączył do sowieckiego Azerbejdżanu.

Jacek Pałasiński
„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.

DO> „bierze na ciśnienie proszki sikające, więc musi w nocy biegać”
Ohir też bierze ale zimą/wyjazdowo nie biega — używa nocnika namiotowego wykonanego z butelki „pet”.
Przy denku wycinamy właściwych rozmiarów owal tak, by pozostała nam klapka, pod nią w stronę dna wytapiamy (albo ostrożnie nożyczkami wiercimy) dwie dziurki obok siebie: przez nie przewlekamy żyłkę, sznurek albo drut, który posłuży do zawieszenia wypełnionego nocnika zakręconą nakrętką w dół. Przed spaniem kładziemy nocnik w zasięgu ręki albo odwieszamy. W razie pilnej nocnej potrzeby odciągamy klapkę i wypełniamy wnętrze siedząc na krawędzi łóżka (w namiocie się używało w kucki :). Po napełnieniu wciskamy klapkę na miejsce i odwieszamy naczynie poza zasięg śpiących kończyn. Przy częstszych potrzebach warto mieć przygotowanych kilka pustych.
Zdrowia i cierpliwości serdecznie D.O. życzę 🙂
Addenum:
Wersja damska ma klapkę dłuższą i szerszą, nie owalną tylko bardziej trójkątną (podstawa od strony korka, na 1/3 wysokości). Klapka damska wymaga obróbki termicznej krawędzi — płomień zapalniczki przesuwamy równomiernie i szybko wzdłuż krawędzi tak, by krawędź ta tylko stykała się z płomieniem. Trzeba trochę poćwiczyć na butelce pociętej w paski. Zbyt wolny przesuw lub zbytnie zanurzenie krawędzi w płomieniu pofaluje i pomarszczy tworzywo,
właściwe dadzą nam tylko łagodne wyoblenie krawędzi przy zachowaniu kształtu i zapachoszczelności. Damska wersja nocnika wymaga też zazwyczaj większej butelki — męska z 1.5 litra pozostawia użytecznie jeden litr, damska na litr użyteczny wymaga szerszej, dwulitrowej butelki.