04.11.2023
Prędzej czy później powstanie większościowy rząd koalicji
demokratycznej. Raczej najpóźniej jak tylko to Kaczyńskiemu się uda.
A kiedy to już nastąpi, większość społeczeństwa; ci co głosowali
na PiS i ci którzy PiS obalali, zaczną zgłaszać wszelkie pretensje i
żale do nowej władzy. I to szybciej niż się nam, wciąż w
powyborczej euforii, wydaje. Zaś sytuacja gospodarcza i w ślad za nią
społeczna mogą być jeszcze trudniejsze niż teraz. Przy czym
zwycięska opozycja, przejmując władzę, przejmuje odpowiedzialność
za sytuacje nie tylko bieżącą, lecz i zastaną.
Wyjaśnienie tego fatalnego stanu będzie prawdziwe i proste; to przede
wszystkim wina ośmiu lat władzy PiS. Ale to tłumaczenie będzie
działało coraz słabiej, aż zacznie być odbierane jak zrzucanie
przez PiS wszystkiego co złe na „naszych poprzedników”.
Nowa władza w pierwszym rzędzie będzie rozliczana ze swych
przedwyborczych obietnic. I choć nie ma przeskoku z głębi upadku do
krainy szczęśliwości, to wielu, jeśli nie większość, w to wierzy,
więc szybko się rozczaruje.
Już z grubsza wiadomo, które obietnice nowa władza zrealizuje od
razu, a z którymi będzie musiała poczekać aż gospodarka ruszy, lub
całkowicie z nich zrezygnować.
PiS nie zniknie i będzie ostro rozliczać nową władzę Jeśli do tego
dołączy się duża i rozczarowana część społeczeństwa, to
skończy się na jednej kadencji. Zjednoczona Prawica może się
rozpaść, lecz może się naprawdę zjednoczyć, nawet ze zramolałym
Kaczyńskim na czele. A jeśli odzyska władzę, to jej autorytaryzm
szybko stanie się dyktaturą. Już w pełnej krasie będziemy mieć w
Warszawie Budapeszt, Ankarę, a w dalszej perspektywie może i Moskwę.
Dlatego trzeba spróbować rozładowania choć części nieuniknionego
rozczarowania. Uprzedzając co może być i tłumacząc dlaczego.
W tym celu, w okresie oczekiwania na przejęcie władzy, warto już
teraz rozpocząć rozliczanie ośmiu lat PiS. Tak, żeby Tusk w expose
(nie mam pod ręką e z apostrofem) mógł rozłożyć ręce i
powiedzieć -zobaczyliście już, że przejmujemy Polskę w ruinie.
Na pewno nie zaszkodzi. Pomoże? Choćby w niewielkim stopniu. Jeśli
się jednak nie podejmie tej próby, nie pomoże na pewno.
Oczywiście, że to paliatyw. Liczy się Unia Europejska. Zadowolona z
upadku PiS, na pewno obawia się jego powrotu i wesprze. Pieniądze z
KPO zrobią nam bardzo dobrze, ale to zdecydowanie za mało. Środki z
funduszu spójności, którego będziemy największym beneficjentem,
jeszcze bardziej pomogą. Ale można też poprosić o dodatkowe
pożyczki. Umiarkowanie oprocentowane i z miłosiernie odroczoną
płatnością. A może z perspektywą choćby i częściowego umorzenia?
Pewna perspektywa przywrócenia praworządności, plus pierwsze kroki w
tym celu, to zachęta dla zagranicznych inwestorów.
I najważniejsze, żeby to wszystko było szybko. Bis dat qui cito dat.
Kto nam to wszystko w Brukseli załatwi jeśli nie Tusk?
Nawet największe i najszybsze pieniądze to nie czarodziejska
różdżka. Potrzeba czasu, żeby zapracowały i żeby coś z tego
wyszło. Jeśli jednak Tusk, stając jako premier przed Sejmem, będzie
miał pewność, że może przedstawić taki harmonogram na cztery lata,
to będziemy mogli wierzyć, żeśmy te wybory naprawdę wygrali.

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.
Szanowny Panie Erneście, proszę sobie przypomnieć co wywoływało największe oburzenie społeczeństwa w trakcie rządów PIS i czy miało to cokolwiek wspólnego z pieniędzmi.
Pieniądze są ważne ale nie najważniejsze. Dla obywateli najważniejsze były posunięcia społeczne. Sprawy związane z aborcją, praworządność, wolność jednostki itp. To w tych sprawach wstecznictwo PIS wywoływało największe protesty i to te sprawy (+ rozliczenie afer) ma największe znaczenie. Załatwienie tych spraw powinno być priorytetem. Niestety, znów, na przeszkodzie staje PSL, jak zwykle od 30 lat największy hamulcowy przemian społecznych.
Jeżeli Tusk w swoim expose a potem koalicja w swoim działaniu skupią się jedynie na pieniądzach a twarzą rządu stanie się minister finansów (jak poprzednio),, który będzie tłumaczył dlaczego czegoś nie da się zrobić, który w czasie dobrej koniunktury powie, że nie może dać podwyżek budżetówce bo trzeba odkładać na ciężkie czasy a w trakcie dekoniunktury stwierdzi, że nie może dać podwyżek bo przecież mamy ciężkie czasy to obawiam się, że ten rząd i koalicja może nawet pełnej kadencji nie przetrwać.
Bardzo popieram te realpolitik! Dodałby jeszcze kilka atutów nowej władzy, która może pomoc zjednoczonej prawicy się rozlecieć. To państwowe instytucje z sądami, TVP i IPN na czele, które przez 8 lat sluzyly niszczeniu ludzi i demokratycznych struktur wewnątrz kraju i MSZ, które wraz z pseudoambasadorami i równie pseudo administracja tychże ambasad kompromitowały nas w oczach świata. To wszystko trzeba wsprzadz asap do odnowy kraju. Mysle, ze się uda. W końcu i 4.06 i 1.10 i 15.10.2023 manifestowało i głosowało nas miliony wiec musi się udać. Nie możemy tylko liczyć na polityków bo oni prędzej czy później (raczej wcześnie) nas rozczarują. Im mniej polityki i im więcej społeczeństwa obywatelskiego tym lepiej dla nas wszystkich, dla polityków tez.
Zagrożenia i ryzyka, które wskazuje w artykule Pan Redaktor Skalski są rzeczywiste i trzeba je traktować poważnie. Również propozycje przeciwdziałania ryzykom i uporania się z zagrożeniami mają silne umocowanie w rzeczywistości.
*
Szybkie rozpoczęcie rozliczania szkód i krzywd okresu 2015-2023 jak i zwrócenie się o dodatkowe wsparcie do UE poza odblokowaniem środków z KPO i funduszu spójności to tylko pierwsze, choć bardzo ważne kroki w procesie wychodzenia Polski z kaczyzmu.
*
Znane mi z dzieciństwa powiedzenie – „kto szybko daje, dwa razy daje” Pan Redaktor adresuje do wspólnoty europejskiej, do której wracamy otrząsnąwszy się ze snu koszmarnego, który snem nie był. Pewność wsparcia UE zaznacza Redaktor Skalski jako punkt wyjścia dla harmonogramu rządu Donalda Tuska w trakcie całej kadencji, który skonsumuje to zwycięstwo wyborcze.
*
Warto na chwilę zatrzymać się przy głównym aktorze zawodowej sceny politycznej Donaldzie Tusku. Sukces opozycji w wyborach 15 października był dziełem prawie 11 milionów 600 tysięcy wyborców. Jednakże impuls do takiego obrotu spraw nastąpił ponad 2 lata temu, kiedy Tusk wrócił do kierowania PO/KO. To od jego podróży po Polsce i spotkań z dziesiątkami tysięcy ludzi zaczął się kurs niezgody na trwanie autorytaryzmu kaczystowsko-katolickiego. Bez tego impulsu, oraz wielu późniejszych implikacji ostatnie wybory mogły mieć inny rezultat. Także teraz, w procesie przejmowania władzy i realizacji zapowiedzi wyborczych, rola Donalda Tuska wydaje się zasadnicza.
*
Tusk jest najbardziej doświadczonym i w mojej opinii najwybitniejszym politykiem polskim ostatniego ćwierćwiecza. Od jego umiejętności i zręczności będzie zależało ułożenie się dość szerokiej koalicji sejmowo – rządowej, składającej się z 4 odrębnych ugrupowań politycznych. (Złośliwi komentatorzy pośród pisowców i symetrystów wskazują, że tych ugrupowań jest kilkanaście.) Od ułożenia się koalicji rządzącej, gdzie buławy marszałkowskie za pazuchą ma kilku innych liderów, będzie zależał zarówno program jak i kształt przyszłego rządu demokratycznego. Na razie głosy liderów koalicyjnych wskazują, że wszyscy lub niemal wszyscy czują ciężar odpowiedzialności przed wyborcami.
*
Przesłanek powodzenia całej operacji powracania Polski do wspólnoty państw liberalnej demokracji jest wiele. Pośród nich do najpilniejszych należą:
– likwidacja propagandy kłamstwa, nienawiści i szczucia w rozgłośniach telewizji i radia publicznego,
– przywracanie standardów praworządności począwszy od prokuratury, sądów, NeoKRS-u, Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego,
– rozpoczęcie procesu rozliczania naruszeń prawa przez pisowskich działaczy,
– szybki audyt i dokonanie porządków w finansach publicznych, wraz z impulsem do powrotu gospodarki na ścieżkę wzrostu gospodarczego, w tym wzrostu nakładów inwestycyjnych,
– podwyżki dla najbardziej zaniedbanych materialnie grup pracowniczych – nauczycieli i pracowników sektora budżetowego,
– uporządkowanie i uproszczenie systemu podatkowego, łącznie ze składką na ubezpieczenie zdrowotne.
*
Te i szereg innych działań będzie musiało być podjętych jednocześnie, i prowadzonych równolegle przez różne struktury rządowe. Oprócz zręczności i mądrości politycznej tworzącej się koalicji, w realizacji tych i wielu innych koniecznych zadań, najważniejsze wydaje się otwarcie na środowiska eksperckie i opiniotwórcze.
*
Rządy PO i PSL z okresu 2007-2015, a także rządy poprzednie popełniały jeden zasadniczy błąd. Kompletnie ignorowały wiedzę ekspertów, specjalistów i twórców opinii nie pochodzących z kręgów władzy. Wiele razy na łamach SO pisywali o tym autorzy w tym zwłaszcza Red. Stefan Bratkowski. Stąd ilość błędów i zaniedbań umożliwiła stosunkowo łatwe przejecie władzy przez PiS i przez osiem lat doprowadziło Polskę na skraj katastrofy politycznej.
*
Takiego błędu nie wolno powtórzyć i oprócz postulatu pod adresem rządzących, środowiska eksperckie i opiniotwórcze powinny organizować struktury i narzędzia nacisku na władze publiczne aby uwzględniały ich doświadczenie i wiedzę w procesach ponownego urządzania kraju po rządach wewnętrznych najeźdźców, którzy zniszczyli wiele rozwiązań instytucjonalnych i dokonali zawłaszczenia niemal wszystkich dziedzin życia. Społeczeństwo obywatelskie do którego rozwoju, wbrew własnej woli, przyczynił się reżim pisowski powinno nieustannie wywierać presję na władze państwowe, aby te nie odrywały się od rzeczywistości.
Jak wiadomo, warto być przyzwoitym. Tymczasem PSL, mimo powszechnie znanej wiedzy o Teofilu Bartoszewskim, którego szanowany przez nas Ojciec był zmuszony wydziedziczyć, zdecydował się na wystawienie go na liście do Sejmu. Dlaczego? Czyżby niewystarczająca była ochrona ziobrowej prokuratury nad nim roztoczona, aby ostrożnie spojrzeć na takiego członka? Otóż ważniejsze, choć obrzydliwe było wprowadzenie tysięcy nieświadomych wyborców w błąd, że ten syn, to nie Ojciec. Na plakatach Teofil przedstawiany jest jako Władysław, a w oficjalnym życiorysie ma wpis nauczyciel akademicki, choć Collegium Civitas nie chce mieć z nim nic wspólnego. Mało kto czytał „Poseł Teofil Bartoszewski i 17 milionów chrzestnego” – artykuł w Dużym Formacie, który opowiada o oszustwach tego peeselowskiego posła i tragedii ojca, który musiał go wydziedziczyć. Dziennikarze, którzy zapraszają go do rozmowy, powinni.
Jest jeszcze jedna, kluczowa sprawa.
To kwestia tego, JAK będą wydawane pieniądze unijne.
Czy pamięta Pan, Panie Erneście, mój artykuł, w SO, który Pan zechciał skomentować słowami „Ale granda?”
(To było jeszcze w starej wersji, archiwum nie wychwyci.)
W tym artykule pisałem o szkodliwości dotacji..
Teraz już wiem, że nie posłużyły one budowie innowacyjnej, przedsiębiorczej gospodarki,
ale rozbudowie wpływów biurokracji i klasy politycznej.
Niestety, ten proceder „do perfekcji” doprowadził PiS, ale jakoś nie widać rzetelnej dyskusji na ten temat…
Pozdrawiam serdecznie
Paweł