01.03.2024
Słabnący papież Franciszek nie przestaje być celem ataku przeciwników jego reformy Kościoła katolickiego. Dwa lata temu wiele dyskusji wzbudził paszkwil zatytułowany „Demos”, napisany przez anonimowego kardynała (później okazało się, ze był to jeden z najbliższych współpracowników Franciszka, zmarły przed rokiem kardynał George Pell), który nie tylko brutalnie atakował urzędującego papieża domagając się jego abdykacji, ale wskazywał jakie błędy przez niego popełnione powinien naprawić następca (Demos Memorandum). Dziś pojawił się Demos II, który nie tylko nawiązuje do tez poprzednika, ale je wzmacnia. Co więcej, ukazuje się jednocześnie w wielu językach, co świadczy o tym, że atak na Franciszka ma charakter globalny.
Moim zdaniem w grę wchodzi dwóch skonfliktowanych z Franciszkiem kardynałów. Obaj niezwykle „cenieni i szanowani” przez polskich biskupów i teologów. To Amerykanin Raymond Burke i Niemiec Gerhard Müller. Każdy z nich wielokrotnie zabierali głos w sprawach najbliższych Franciszkowi, czyli demokratyzacji struktur kościelnych przez uruchomienie procesu synodalnego, otwarcie na osoby LGBTQ+, udzielanie sakramentów osobom żyjącym w związkach niesakramentalnych, dopuszczenie dyskusji na temat kapłaństwa kobiet, nacisk położony na sprawy imigrantów i uchodźców oraz ekologia. Zdaniem tych dwóch prominentnych prałatów wszystko to prowadzi do chaosu i rozmywa doktrynę katolicką.
A oto najważniejsze tezy tego kolejnego donosu, czy paszkwilu, jakim „obdarzył” kolegów kardynałów kryjący się za pseudonimem Demos II sfrustrowany i zapewne marzący o zamianie czerwonej czapeczki na białą kardynał. Tym razem przybrał on charakter „podsumowania” jedenastu lat pontyfikatu Franciszka. Zaczyna od pochwał:
„Oczywiste jest, że siłą pontyfikatu Papieża Franciszka jest wyraźny nacisk, jaki położył na współczucie dla słabszych, pomoc ubogim i zmarginalizowanym, troskę o godność stworzenia i wynikające z niej kwestie środowiskowe, oraz wysiłki na rzecz towarzyszenia cierpiącym i wyobcowanym”.
By zaraz przejść do frontalnego ataku:
„Jego wady są równie oczywiste: autokratyczny styl rządzenia, czasami sprawiający wrażenie mściwego; niedbałość w kwestiach prawnych; nietolerowanie sprzeciwu, nawet wyrażanego z pełnym szacunkiem; i – co najpoważniejsze – niejednoznaczne traktowanie kwestii wiary i moralności powodujące zamieszanie wśród wiernych. Zamęt rodzi podziały i konflikty, podważa zaufanie do Słowa Bożego i osłabia ewangeliczne świadectwo. W rezultacie Kościół jest dziś bardziej podzielony niż kiedykolwiek w jego najnowszej historii”.
Następnie autor paszkwilu udziela wskazówek następcy i przypomina, na czym polega władza papieża. Jest to wywód dość techniczny i prymitywny i nie warto sobie nim głowy zawracać. Chętnym polecam lekturę tego donosu, który ukazał się jednocześnie w kilku językach w tym po polsku. Zapewne nasi domorośli „eksperci” wykorzystają go do snucia swoich fantazji na temat tego jak odejście od zdrowej nauki naszego polskiego papieża doprowadziło Kościół katolicki na skraj przepaści.
Jestem też przekonany, że będzie to lektura obowiązkowa dla polskich biskupów, zwłaszcza tych, którzy już przebierają nogami, by objąć w połowie tego miesiąca schedę po ustępujących z urzędu arcybiskupach Stanisławie Gądeckim i Marku Jędraszewskim. Być może zachęci też biskupi beton do postawienia na kurs konfrontacyjny z Papieżem Franciszkiem.


W istocie łagodne i ostrożne reformy Franciszka, dalekie od radykalizmu budzą silny opór. Bez tych a może i znacznie dalej idących, radykalnych reform KRK upadnie. Jednakże hierarchowie piszący przywołane paszkwile też nie sa pozbawieni racji. Może są tak światli albo tak świadomi, czy może tak konserwatywni, iz zakładają ze wszelkie reformy są dla KRK tym czym np. był Gorbaczow dla ZSRR. Kto wie ? W każdym razie wszelkie kłopoty tej instytucji łatwo przypisać urzędującemu szefowi !
Analogie z Gorbaczowem są trafne, ale tylko do pewnego stopnia. Franciszek nigdy nie zakwestionował doktryny poprzedników, a jego obsesja na punkcie gender i aborcji nie ustępuje JP2 i Bxvi. Myśle, ze tu chodzi tylko o władze.
„Ostrzał” (w tytule) lepszy niż „obstrzał”!
Kiedy hierarchia doszła do takiego dobrobytu i zabezpieczającej go formalnej i nieformalnej władzy w wielu krajach świata, naturalne jest, że będzie tej pozycji bronić przed jakimikolwiek reformami, nawet takimi, które choć odrobinkę mogą ten stan zmienić na gorsze. O jakiejkolwiek idei w tym wypadku mówić nawet nie warto. Patrząc na naszych przedstawicieli tej kasty człowiek ma wątpliwości, czy dekalog wciąż jeszcze zachowuje swą aktualność.
„wszelkie reformy są dla KRK tym czym np. był Gorbaczow dla ZSRR. Kto wie”
Właśnie. Satysfakcja, że udało się wykończyć mocarstwo może nie być satysfakcjonująca 🙂
Zgodnie z definicją słownika języka polskiego PWN paszkwil to «pismo, wypowiedź lub utwór szkalujące lub zniesławiające kogoś». Tymczasem zaprezentowany w drugim linku tekst jest owszem krytyczny, ale nie obelżywy i mieści się w ramach normalnej krytyki. Patrzę na niego chłodno, bo niespecjalnie się martwię dobrostanem tej chciwej i pełnej hipokryzji instytucji. Argumenty, które tam padają, też raczej nie są niczym nowym, tak jak niczym odkrywczym nie są utyskiwania, że Kościół katolicki jest w kryzysie. Ano jest i co z tego?
Powtórzę wiec jeszcze raz akapit z DemosII: „Jego wady są równie oczywiste: autokratyczny styl rządzenia, czasami sprawiający wrażenie mściwego; niedbałość w kwestiach prawnych; nietolerowanie niezgody, nawet tej wyrażanej z pełnym szacunkiem; i – co najpoważniejsze – niejednoznaczne traktowanie kwestii wiary i moralności powodujące zamieszanie wśród wiernych. Zamęt rodzi podziały i konflikty, podważa zaufanie do Słowa Bożego i osłabia ewangeliczne świadectwo. W rezultacie Kościół jest dziś bardziej podzielony niż kiedykolwiek w jego najnowszej historii”.
Jeśli to nie jest paszkwil to co? Mówienie, ze aktualny papież zniszczył kościół spełnia wymogi formy literackiej paszkwilu, przynajmniej moim zdaniem.
Franciszek nie jest w stanie zmienić kościoła skoro nawet reformacja nie pomogła. Kościół pominął główne zarzuty reformatorów i jeszcze bardziej popadł w wypaczenie egzaltując się barokiem i muzyką organową. Obecnie kasta hierarchów proponuje coś w rodzaju nacjonalizmu kościelnego -katolickość jako tożsamość i narzędzie wpływu na tych którzy jeszcze są bezkrytyczni