05.07.2024
To było rok temu. Bogdan odszedł od nas 1 lipca 2023 roku i nikogo z nas nie uprzedził, że zamierza to zrobić. Poczuliśmy się opuszczeni, a nawet osieroceni. Jakoś do nas nie chciało dostrzec, ze go już nie ma i nie ma do kogo wysyłać tekstów. To wszystko już raz wyraziliśmy, powspominaliśmy i … zapomnieliśmy. Ja sam bije się w piersi choć czułem, że łączyło nas coś więcej niż zwykła znajomość. Nazywałem to wspólnota myślenia, a w chwili lirycznego uniesienia, przyjaźnią.
To właśnie dlatego czuję wstyd, że pochłonięty egzaminami, pęczniejącą biurokracją, a może zwyczajną głupotą uczelnianych urzędników wymyślających coraz bardziej wyrafinowane tortury byśmy tylko nie myśleli i byli zawsze gotowi składać daninę z naszego czasu nienasyconemu Lewiatanowi biurokracji. Wstyd mi dlatego, że nie mam czasu na godne wspomnienie naszego Redaktora. Bogdan by się pewnie z tego wszystkiego serdecznie zaśmiewał. I miałby rację.
I to właśnie dlatego powinniśmy o Tobie częściej i cieplej myśleć. By zachować pogodę ducha i zdrowy dystans do świata i siebie. I do biurokracji też.


Dziękuję za przypomnienie o tej dacie, czas tak szybko biegnie, zwłaszcza gdy ma się swoje lata, że zapomniałem że to było 1 lipca a więc rok temu.
Redaktor, bo tak o nim myślałem, był dla mnie bliski w ocenie świata i ludzi, zwłaszcza niektórych ludzi. I takim go pamiętam.
Arcymistrz politycznej satyry i właściciel rubryki 'Więcej niż 1000 słów…’ przypomniał zapominalskim o rocznicy śmierci Nadredaktora, Mędrca, Patrona etc… naszego Mistrza i Przyjaciela, którego nikt nie zastąpi, albowiem są ludzie niezastąpieni, albo nie zastępowalni. Dziękujemy Panu AMW, prosząc, by (wraz z Jackiem Fedorowiczem) nadawał ton wymierającej orkiestrze SO, która wszak gra do końca, i może znajdzie następców…
Są ludzie, którzy odegrali w moim życiu rolę szczególną. Przy różnych okazjach wracam do nich myślami zastanawiając się jak w konkretnej sytuacji postąpiliby lub mogliby postąpić. Co w różnych okolicznościach myśleliby? Jak ocenialiby to co nas czasami zaskakuje, bulwersuje czy przeraża?
Wśród tych osób szczególne miejsce zajmuje Redaktor Bogdan Miś. Osoba Pana Redaktora nieodmiennie kojarzy mi się z profesjonalizmem i perfekcjonizmem, a zarazem z życzliwością dla ludzi. Z bezkompromisowym racjonalizmem a jednocześnie tolerancją ludzkich słabości. Ze wspaniałym, niepowtarzalnym poczuciem humoru i pogodą ducha.
W trakcie uroczystości pogrzebowej na Wojskowych Powązkach padło wiele słów, ale kilka z nich utkwiło mi w pamięci jako bliskich mojemu postrzeganiu Nadredaktora: „umysł ostry jak brzytwa” oraz „dobry człowiek”. To wszystko powoduje, że rok po odejściu Bogdana Misia nadal żyje on w mojej pamięci i pozostanie już tam do końca.
*
Pan Andrzej Markowski-Wedelstett przypominając osobę Nadredaktora wspaniałym obrazem włożył w Jego usta słowa które i mnie wydały się jakby wprost wypowiedziane przez BM. Wcale nie jestem pewien czy nie są to słowa przekazane przez samego wspominanego….
A mnie brakuje Redaktora, który każdy swój felieton kończył słowami: „Jarosław Kaczyński jest złym człowiekiem!” Teraz, kiedy stracił władzę, widać, jaki to szkodnik i destruktor państwa.
Bogdana zawsze będzie brakować 🙁
Ja o Panu Nad i PodGłównodowodzącym – jak żartobliwie tytułowałem Pana Bogdana w mailach do Niego, w ślad za innym wielkim autorem LJK – bardzo długo pamiętałem. Zdarzało się wielokrotnie, że otwierając stronę SO z ekscytacją stwierdzałem że są nowe upusty żółci i…… w sekundę później z żalem i smutkiem orientowałem się, iż uległem złudzeniu. Takiemu samemu, jakie staje się udziałem osób, którym umrze ktoś bliski. Jeszcze wiele miesięcy po ich śmierci – gdy nagle ktoś otwiera drzwi – są przez chwilę przekonani, że to Ona albo On. Całkowicie wbrew wiedzy, pamięci, faktom i czasowi …
Dołączam do podziękowań dla profesora Stanisława Obirka za przypomnienie tej smutnej rocznicy.
W odróżnieniu od wielu tu piszących, znałem Bogdana tylko telefonicznie. Tych rozmów było dużo od powstania SO i wokół wielu tematów. Czasem mieliśmy odmienne zdania i dłuższe dyskusje, a czasem tylko krótkie żarty. Bogdan miał zawsze celne uwagi merytoryczne i do tego zawsze świetne pointy. Nigdy nie pospieszał rozmów przypomnieniem, że ma długą codzienną kolejkę tych telefonów a przecież pracuje co najmniej na trzy etaty naraz. Brakuje mi tych rozmów poważnych i tych żartów, nie wykasowałem Jego numeru z telefonu…
Był dla mnie swoistym idolem. Pierwszym moim idolem od wczesnej mojej młodości byl Stefan Bratkowski, PO jego Odejściu idolem stał się Bogdan Miś. Napisałem Mu o tym. Podzielałem całkowicie ich sposób muślenia i ich ocene naszej współwczesności. Panu Stefanowi podsuwałem pomyśł odtworzenia w latach stanuw ojennego Polskej Partii Socjslistcznej. Bezskuteczie. Próbował tego prof. Jan JózeF Lipski. Nie zdązył. Ta partia miała szansę usadowić się w óeczesnej rzeczywistości. Historia poszybowała by w innym kieunku.