29.07.2024
Te dwa neologizmy zaczerpnąłem z artykułu Jana Woleńskiego „Ustawa wydana zgodnie z obowiązującymi regułami legislacji może być zbrodnicza”, opublikowanego w sobotnim magazynie GW 27.04.2024. Tekst zasługuje na uważną lekturę, bo stanowi klucz do zrozumienie obecnego bałaganu prawniczego w Polsce, po ośmiu latach demontażu systemu prawnego. Dla wielu obserwatorów wysiłków koalicji 15 października zmierzających do przywrócenia państwa prawa zastanawiający jest impas w jakim znalazło się samo państwo.
Oto jak rzeczone neologizmy tłumaczy Woleński: „W gruncie rzeczy polityka dobrozmieńców odbywa się pod hasłem „nas nie interesuje prawo, nas interesuje sprawiedliwość”, explicite sformułowanym przez pp. Morawieckich, seniora (notabene głosującego w Sejmie na cztery ręce) i juniora. A ponieważ ten slogan zakłada bardzo swoiste rozumienie sprawiedliwości (jej elementem jest np. handlowanie pokościelnym mieniem bezspadkowym przez Morawieckiego-juniora), mamy do czynienia nie z pozytywizmem prawniczym, ale pisytywizmem prawniczym”. Myślę, że autorowi, który jest filozofem prawa, udała się sztuka, o której marzył onegdaj wybitny poeta: „Chodzi mi o to aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.
Na pewno jednym z jego źródeł są warte lepszej sprawy poczynania niektórych prawników publicystycznie mącących ludziom w głowach, w czym przoduje prawnik – publicysta Marcin Matczak, regularnie biorący w obronę na łamach GW zabetonowane bezprawie stworzone przez PiS. Dzielnie wspomaga go kolega z UW Ryszard Piotrowski domagający się „przestrzegania prawa”. Na nic się zdają często pojawiające się również na łamach GW teksty Wojciecha Sadurskiego, który ostatnio wyliczył aż sześć powodów, dla których sędzina zwalniając z aresztu oskarżonego posła PiS Romanowskiego nie miała racji.
Dla wielu ciągle pozostaje ona „kierującą się sumieniem i prawem europejskim” wzorem sędziny.
Jan Woleński proponuje ćwiczenie z wyobraźni historycznej, prawniczej i językowej. W swoich rozważaniach nazywa dobrozmieńcami obrońców zmian dokonanych przez doktora prawa Jarosława Kaczyńskiego, przy walnym wsparciu desygnowanego przez siebie na prezydenta RP drugiego wybitnego prawnika z doktoratem – Andrzeja Dudę. Ten duet nie tylko dokonał dzieła zniszczenia rachitycznego systemu prawnego w Polsce, gwarantującego względną autonomię trzech obszarów władzy w latach 2013-2023, ale stara się te prawne zgliszcza nadal utrzymać po przegranych 15.X.2023 wyborach. Służyć ma temu swoiste rozumienie prawa nazwane przez Woleńskiego trafnie pisytywizmem. To wyższy stopień manipulowania prawem niż niesławnej pamięci „falandyzacja”.
Lech Falandysz jedynie wspomagał doraźne decyzje prezydenta Lecha Wałęsy, natomiast pisytywizm to „nowy system prawny”, który ma służyć Kaczyńskiemu w takim urządzeniu kraju, by wybory już nie były potrzebne. A, co to oznacza w praktyce wiemy z historii lat 1945-1989, kiedy panował peerelizm, który dla panów Kaczyńskiego i Dudy nadal chyba pozostaje niedościgłym wzorem.


Rzeczywiście obydwa neologizmy bardzo trafnie opisują słusznie miniony, choć nie do końca rozbrojony system bezprawia w Polsce. System którego celem było i jest zniszczenie państwa prawa i zastąpienie go potworem dowolnie sterowanym ręcznie przez polityków. Przywołanie przez Autora doktoratów w dziedzinie prawa zarówno samego „imperatora” jak i wykreowanego przez niego adriana jest ilustracją zjawiska wyjątkowo tragicznego w swojej groteskowości. Naczelny szkodnik i jego podnóżek wspólnie zniszczyli coś co było bardzo dalekie od doskonałości, ale zarazem stanowiło jakieś osiągnięcie systemu budowanego po 1989 r. Gwoli sprawiedliwości dziejowej (nie pisowskiej) nalezałoby wszystkich dobrozmieńców potraktować dogłębnie pisytywizmem prawniczym. Bez pardonu i do końca.
Bardzo trafne przypomnienie Falandysza !
Bo pomroczność ich działań jest jasna.
Wprowadzanie prawnie bezprawia robili już prawnicy za III Rzeszy, że wspomnę takich „tuzów” prawa jak Hans Frank, Roland Freisler, czy Otto Georg Thierack.
Przyjaciel prawnik zaproponował ważne uzupełnienie, ze mamy do czynienia ze stanem wyzszej konieczności i ze czekanie na koniec prezydentury p. Dudy to igranie z cierpliwością wyborców. Mysle, ze ma racje. Skoro PiS był tak kreatywny w niszczeniu prawa to należy oczekiwać podobnej kreatywności i determinacji w jego naprawianiu.
To jest nasz główny problem – czy można naprawić system prawny przestrzegając prawa wprowadzonego przez jego burzycieli świadomie i celowo tak, aby było to niemożliwe bez złamania tego „prawa” ?
Prezes chciał stworzyć zabetonowany system prawny gwarantujący mu władzę po wieczne czasy i bezkarność za to jak łamał prawo. Wyjście jest tylko jedno – rewolucja !!!
Pytam za Zbigniewem, choć inaczej: „czy można naprawić system prawny”, wymyślając neologizmy typu „pisytywizm prawniczy”? Czy to komuś rozjaśni w głowie? Lepiej było zostać przy 'kaczyzmie’, bo prostszy, rodzimy i nie naukowy, tylko 'naukawy’ – chyba ku zadowoleniu autora. Opisowi zjawiska nie służy, jego wartość ocenna też jest słaba, bo sztuczna…
Brakuje nam kozackiej tradycji naszych sąsiadów. Majdan rozłożony pod Pałacem Namiestnikowskim opuściłby go wraz z lokatorem.
Brakuje nam determinacji aby rozprawić się z pislandem ogólnym.Czekamy chyba na „oklaski” i jak zwykle ,że ktoś nas w tym wyręczy.Bo” jakoś to i tak bedzie” a jak ? to już nikogo nie obchodzi.