12.01.2025
Jest niedziela 12 stycznia, za tydzień Donald Trump zacznie swoje rządy i skończy się świat jaki znamy. To był zwariowany świat, w którym rozziew pomiędzy słowami a czynami, porządkiem zapisanym w traktatach, konstytucjach czy innych dokumentach a czynami polityków nie przekraczał granicy rozsądku. Zapisanym, co nie znaczy, że do końca przestrzeganym. Zawsze były jakieś odstępstwa, jakieś łamanie traktatów, jakieś szukanie dróg obejścia przyjętego i obowiązującego prawa. Ale świat był przewidywalny.
To się definitywnie skończy, zacznie obowiązywać doktryna Donalda Trumpa, która zawiera się w prostym stwierdzeniu – prawo jest wtedy dobre, gdy jest dobre dla Donalda Trumpa. Gdy tak nie jest, nie jest prawem, a lewackim wymysłem. Takie myślenie było prezentowane już wcześniej przez innych mniejszych satrapów, ale byli oni mniejsi, mniej mogli, mniej było to ważne dla świata. Teraz Donald Trump, który dobrał sobie jako pomocników ludzi sobie podobnych, wkracza na scenę jako prezydent Stanów Zjednoczonych, jeszcze nadal światowego mocarstwa, będzie prezydentem kraju, w którym panuje system prezydencki. Prezydent rządzi i może wszystko, a jeżeli sądy mu czegoś zabronią, to rozwiąże te sądy a sędziów wsadzi do więzienia. Mając w swojej ekipie najbogatszego człowieka na świecie, którego osobisty majątek przekracza 420 miliardów dolarów (dla porównania dodam, że skala strat spowodowanych tymi strasznymi pożarami na Florydzie to tylko 150 miliardów dolarów), człowieka, który rządzi umysłami milionów ludzi korzystających z jego platformy X, człowieka, który już teraz myśli o sobie, że jest bogiem (to nawet zrozumiałe patrząc na jego majątek i to jakie znaczenie ma pieniądz w kulturze amerykańskiego społeczeństwa). Wiem jedno – stary świat się skończył, a nowy przyniesie niewyobrażalne zmiany.
Zmiana jest czymś normalnym, zmiany są zawsze i wszędzie, chodzi o skalę zmian. Jeżeli skala przekracza próg wytrzymałości systemu, każdego systemu, to system ulega destrukcji. Destrukcja też jest zmianą, ale zmianą otwierającą nowy rozdział, nowy porządek świata.
Czy jesteśmy gotowi na taką zmianę?
Nie mam żadnych wątpliwości, że nie, nie jesteśmy gotowi, skala tej zmiany przekraczy próg adaptacji każdego systemu, a tym bardziej tak subtelnego i wrażliwego jak system społeczny.
To zacznie się daleko, gdzieś tam za oceanem, ale współczesny świat jest zglobalizowany, jak mówią niektórzy, ja nie, jest globalną wioską. Decyzje podejmowane przez kogoś, kto jest prezydentem takiego kraju jak USA, dotyczą wszystkich ludzi na świecie. Zwłaszcza tam, gdzie są ludzie widzący w Donaldzie Trumpie wzór do naśladowania. Mam na myśli naszych małych wzrostem, ale z wielkimi ambicjami prezesów wszystkich prezesów, którzy stracili władzę i zrobią wszystko, by ją odzyskać. Pamiętamy „spontaniczną reakcję” posłów PiS w polskim sejmie na zwycięstwo Trumpa, gdy na stojąco, wyrażali swoje zadowolenie licząc na to, że pozwoli im to na jeszcze więcej w walce o odzyskanie władzy.
Takich „wodzów” jest więcej, Europa w kryzysie, w wielu krajach trwa kryzys władzy, wkrótce odbędą się tam wybory, w których rosną szansę na przejęcie władzy przez siły skrajnie populistyczne, a nawet jawnie faszyzujące. Nadchodzi czas destabilizacji i chaosu, a co się z niego wyłoni nie wie nikt, a ktoś, kto mówi że wie – po prostu kłamie.
Destabilizacja może spowodować przekroczenie wydawałoby się nieprzekraczalnych granic i wejdziemy w wojnę, wojnę wszystkich przeciw wszystkim, tak jak opisywał to stary mędrzec w swoich traktatach. Trzecia wojna światowa przy tych możliwościach technicznych, tych zgromadzonych zasobach środków niszczących, może mieć tylko jeden skutek – koniec naszego świata. Nie będzie trzeba czekać na skutki katastrofy klimatycznej wywołującej falę niekontrolowanej wielkiej migracji setek milionów ludzi uciekających ze swoich siedzib, czy kolejnych światowych epidemii nowych wirusów, na które nie ma szczepionek – ludzie sami sobie zgotują ten los.
To fatalistyczna wizja, ale takie są jej przesłanki – za tydzień, w Stanach Zjednoczonych AP, Donald Trump, wybrany w ostatnich wyborach wielokrotny przestępca i oszust finansowy, wprowadzi się do Białego Domu jako prezydent wybrany miażdżącą większością głosów i nikt nie podejmie próby zakwestionowania tego wyboru tak, jak zrobił to Donald, inspirując swoich zwolenników do szturmu na Kapitol, szturmu w którym zginęli ludzie a Stany Zjednoczone znalazły się na skraju przepaści.
Donald Trump zapowiedział, że pierwsze co zrobi po objęciu urzędu, to ułaskawi skazanych za szturm na Kapitol. Zapowiada też, że ma przygotowane 100 dekretów, które wejdą w życie niezwłocznie po objęciu władzy. Zapowiada, że kupi lub zajmie Grenladię, Kanadę zmieni w 51 stan Stanów Zjednoczonych, a Kanał Panamski znów będzie we władaniu USA. To tylko na rozgrzewkę, co będzie później zobaczymy.
Naprawdę ciekawe czasy przed nami. Gdzie wtedy będą tradycyjne pojęcia demokracji, rządów prawa, praworządności?
Jak o tym będą mówić te uczone głowy domagające się działania w oparciu o prawo i w granicach prawa?
Co zrobią te międzynarodowe gremia wydające wyroki i ferujące sądy w oparciu o przyjęte normy i zasady?
Jak zachowają się ci mieszkańcy Grenlandii – a jest ich aż 57 tysięcy na obszarze 2,2 miliona kilometrów kwadratowych – gdy Trump z Muskiem zaproponują cenę kupna ich wyspy?
Czy Panama wystąpi zbrojnie przeciwko Stanom Zjednoczonym gdy te zajmą strefę Kanału Panamskiego, zbudowanego kiedyś przez Amerykanów a potem przekazanego we władanie rządowi Panamy?
Co zrobi Putin widząc takie działania Trumpa w polityce międzynarodowej?
Co zrobią inni watażkowie i mali ludzie z wielkim ego, jakich pełno w polityce?
Można tak bez końca ale może starczy.
Śmiejmy się, albowiem nie wiadomo, czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie! (to z tygodnika Cyrulik Warszawski z lat dwudziestych ubiegłego wieku)

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
W obliczu nieobliczalnego jakim jest prezydentura Trumpa niepokój jest czymś oczywistym. Myślę, że odczuwa go duża część uważnych obserwatorów sytuacji na świecie. Nie mam dobrego pomysłu jak można się zachować wobec tego co nas czeka. Zamierzam zachować spokój i uwagę, choć nie wiem na jak długo starczy. Wobec wielu zaskakujących czy bulwersujących zapowiedzi dezorientacja obserwatorów jest coraz bardziej widoczna. Rózni ludzie zapowiadają szaleństwa wszelakie. Amerykanie od początku istnienia USA mają dość uniwersalne lekarstwo na szaleństwa władzy. Zobaczymy czy je zastosują.
Trump gada różne rzeczy, może różnych rzeczy próbować, ale póki co nie warto upijać się z rozpaczy, lepiej poczekać dwa, trzy miesiące i zobaczyć, czy to już koniec świata.
Z tego co zapowiada pomarańczowy człowiek zza Wielkiej Wody większość budzi ewidentny niepokój. Często nawet przerażenie. Stany Zjednoczone powoli stają się oligarchią, gdzie prezydenta wybierają tacy ludzie jak pan Musk. Chociaż człowiek-orangutan wygrał niewielką (ok. 2 miliony) liczbą głosów z Kamalą Harris, to takie kuriozum jak kolegium elektorów sprawia, że ostatnie wybory były praktycznie niemożliwe do wygrania przez demokratę. Być może inny kandydat dostałby te 2 miliony głosów więcej, ale pamiętamy przecież Hillary Clinton, która w każdym innym kraju zostałaby prezydentem.
Biorąc pod uwagę dług wdzięczności, jaki wobec Rosji ma Trump i jaką sympatią darzy Putina najpewniej Ukraina zostanie zmuszona do kapitulacji przez, np. odcięcie dostaw broni. Nie zdziwię się, jeżeli USA porzucą Tajwan na pastwę ChRL, a trolle pana Muska zaprowadzą pana Nowogrodzkiego do Pałacu Prezydenckiego. Rząd Tuska wtedy upadnie, a władzę w Polsce obejmie rząd PiS-Konfederacja.
Pytanie jest jedno – czy Trump nie wykolei się po drodze? Prawdę powiedziawszy jestem w stanie postawić dużą ilość pieniędzy, że będzie to pierwszy prezydent USA odwołany ze stanowiska. Po jakiejś spektakularnej porażce, np. wysokiej inflacji na skutek nakładanych na oślep ceł lub przywróceniu przez Putina ZSRR (po ewentualnej klęsce Ukrainy). Z Muskiem najprawdopodobniej Trump również się skłóci. Obaj mają osobowość dominującą i prędzej czy później (raczej to pierwsze) pojawią się konflikty.
FN „Prawdę powiedziawszy jestem w stanie postawić dużą ilość pieniędzy, że będzie to pierwszy prezydent USA odwołany ze stanowiska.”
Nie radzę nawet orzechów. Impeachment nie przeszedł nawet w czasie, gdy D mieli przewagę głosu w Senacie. A w obecnej sytuacji, gdy wszelki opór w partii Republikańskiej jest skutecznie pacyfikowany bojówkami (dowodzonymi przez Mike’a Davies’a), pacyfikowany zarówno groźbami wystawienia z partii jak i perspektywą zawsze skutecznej przemocy fizycznej wobec niepokornego i jego rodziny – w obecnej sytuacji nie ma najmniejszych szans nawet na próbę pozbawienia DT władzy. Przejęte są Sądy (a będą jeszcze bardziej), na stanowisko szefa armii jest właśnie procedowany człowiek, którego doktryną jest likwidacja nie-ludzi, czyli wszystkich nie poddających się woli wodza a w szczególności polityków D. Nie będzie miał oporów z uzaniem za nieczłowieka także dysydenta Republikanina.
W ciągu najbliższych dwóch lat raczej Trumpa nie odwołają, tu się zgodzę. Ale w 2026 są wybory do Kongresu i możliwe, że demokraci przejmą obie izby. Wszystko zależy od tego co zrobi przyszły prezydent. Uważam jednak, że jeżeli zrealizuje swoje obietnice to jest duża szansa na katastrofę. Wprowadzenie wysokich ceł na towary z Europy, CHin, Meksyku czy Kanady spowoduje wystrzelenie inflacji w kosmos. A zakończenie wojen w Ukrainie czy Gazie „w jeden dzień” tylko przerwie na jakiś czas konflikt, ale go nie rozwiąże. Może wyraziłem się niejasno – kiedy Trump zrealizuje zapowiedzi to jest duża szansa, że wyborcy mu podziękują.
Co do rzekomych „inwektyw” – nawiązuję do słynnego dowcipu z koloru włosów i twarzy Trumpa do koloru pomarańczowego orangutana. Który był odpowiedzią amerykańskiego komika Billa Mahera na rasistowskie inwektywy Trumpa w stronę Obamy i zarzuty, jakoby pochodził on (Obama) z Kenii.
Bardzo to niskie, te inwektywy, nawet wobec osób których się nie lubi.
Szanowne polskie elity z portalu SO.
Wypada zejść na ziemię i zacząć realnie myśleć. Trump był 4 lata prezydentem. Nie wywołał żadnej wojny, nie napadł na żaden kraj i nie wsadził do więzienie ani jednego sędziego. W czasie jego kadencji Izrael zawierał porozumienia z arabskimi sąsiadami, a Putin siedział cicho. Wszystko to zdarzyło się pomimo kłamliwej, antytrumpowskiej i antyamerykańskiej propagandy prowadzonej przez 90% mediów w USA i lewackie elity w USA i w wielu innych krajach. To w czasie drugiej kadencji waszego ulubieńca Obamy Putin napadł na Krym (Obama obiecał ówczesnemu prezydentowi (Medvedev), że po wyborach na drugą kadencję będzie bardziej elatyczny-nie wiedział, że mikrofony były włączone i wiadomość poszła w świat). Po Trumpie prezydentem został następny „ulubieniec” polskich elit Biden. Po „wzorowo” przeprowadzonej ewakuacji z Afganistanu kilka miesięcy później Putin atakuje Ukrainę. Oczywiście wszyscy chwalą Bidena za pomoc Ukrainie, która jest ograniczona i uniemożliwia Ukrainie atakowanie celów na terenie Rosji. Wojna trwa więc nadal i nie wiadomo jak i kiedy się skończy. Polskie elity są przerażone wypowiedziami Trumpa na temat Grenlandii, Kanady i Panamy. Trump pozwolił sobie na żarty wobec kanadyjskiego fircyka Trudeau. Kanada napewno nie będzie 51 stanem USA i Trump nie zaatakuje Kanady. Inna sprawa to Kanał Panamski. Panama pozwoliła na zarządzanie stręfą Kanału Panamskiego firmom chińskim i to jest niebezpieczne nie tylko dla USA ale dla innych krajów Polskie elity powinny wiedzieć, że komunistyczne Chiny mają wpływy w wielu krajach Ameryki Łacińskiej. To panoszenie się Chin ciągle rośnie i napewno nie robią tego w celach pokojowych. Sprawa Grenlandii jest także związana z rosnącą potęgą Chin. Jeżeli USA w jakiś sposó nie uzyskają wpływu na Grenladię, to można się spodziewać, że w przyszłości kontrolę na tym obszarem przejmą Chiny, które mają także wpływy w wielu krajach afrykańskich. Dla Chin najważniejsze są surowce wykorzystywane do produkcji baterii stosowanych w samochodach elektrycznych i kraje afrykańskie posiadają te pierwiastki. Chiny chcą w ten sposób uzależnić od siebie cały świat z Europą włącznie. Ogłupiałe elity UE nie będą poważną przeszkodą dla komunistów chińskich. Można się zapytać jaki jest powód nienawiści do Trumpa światowych i lewackich elit? Myślę, że te elity chcą jakiegoś ogólnoświatowego rządu, którego zasady są omawiane podczas corocznych spotkań WEF w Davos. Jest to związane z nieograniczoną władzą tych elit i powszechnym światowym niewolnictwem dla normalnych obywateli. Dodam jeszcze, że wiele tych elit podziwia „skuteczność” rządzenia komunistów chińskich i pewnie marzy o zastosowaniu go w Ameryce i Europie.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. W czasie „szturmu” na Kapitol 6 stycznia 2021 roku zginęła tylko jedna osoba i była to weteranka Ashli Babbitt zastrzelona przez jednego ze strażników ochrony. Innych ofiar nie było i nie skonfiskowano ani jednej sztuki broni. Twierdzenia o ofiarach wśród policjantów to zwyczajne kłamstwa.
Naprawdę nie przeszkadzają Panu krętactwa podatkowe Trumpa, to, że w marny sposób próbował wymazać ślady swego łajdaczenia się z prostytutką?
Nie. Tym co uznają tylko są dwie plcie 😉 absolutnie nie przeszkadza żadne łajdactwo.
Mając w pamięci pański czerwcowy felieton o CPK, polecam:
https://wiadomosci.wp.pl/to-ma-byc-koniec-kontrowersji-wokol-cpk-13-sledztw-umorzonych-jednym-podpisem-7115221297658656a
Chciałbym się tylko odnieść do tej części felietonu o zagrożeniu przejęciem władzy przez prawicowe partie w Europie. Może proszę się zastanowić co jest tego przyczyną? Jakie „elity” pozapraszały imigrantów zarobkowych, wyprowadziły przemysł do Azji, zobrzydzają tradycyjne wartości, normalne rodziny? Może jednak ludzie nie są głupi i mają tego po prostu dość? To ta sama retoryka jak w przypadku wyborców PIS w Polsce- robi się z nich głupców, a mało kto pomyśli że to może przeciwna strona miała ich po prostu w nosie.
Masz trochę racji zasadniczo ale nie w szczegółach. Świat nie jest czarno biały jakby go xhcieli widzieć wg ciebie normalni ludzie.