Niektórzy się może żachną, ale proszę mi wierzyć: wiem, co mówię. W naszym kraju zaczęła się – być może – wojna domowa.
Nie jest to (jeszcze?) wojna w klasycznym rozumieniu tego słowa, ze strzałami, zamieszkami ulicznymi i innymi aktami gwałtu; jest to jednak niemal regularna cyberwojna. Głównie mająca jeszcze charakter psychologiczny – dezawuowania i kompromitowania przeciwnika, ale wykazująca już także cechy planowego niszczenia fizycznego.
Dobrym przykładem i dowodem na moją tezę jest to, co dzieje się w Internecie w związku z pojawieniem się Komitetu Obrony Demokracji.
Kilka przykładów:
Po powstaniu w Facebooku (jeśli kto jeszcze nie wie, wyjaśniam: to takie potężne narzędzie komunikowania społecznego, nie tylko nastawione – jak wielu sądzi – na głupawe wymienianie się zdjęciami kotków, piesków i panienek, ale także – wbrew zresztą początkowym intencjom twórców – na zbiorowe wymienianie się informacją wszelkiego rodzaju) grupy, która przyjęła nazwę Komitetu Obrony Demokracji, natychmiast pojawiły się dość liczne „podróbki”.
Chodziło o kilka celów: po pierwsze, o zdezorientowanie ludzi i rozproszenie inicjatywy (sam KOD ma sporo ponad 42 tys. członków, podróbki miewają po kilkanaście tysięcy zarejestrowanych, co dowodzi skuteczności działania); po drugie, o zamieszczenie na owych podróbkach treści kompromitujących oryginał.
Jedna z podróbek na przykład konsekwentnie używa w stosunku do zarejestrowanych ludzi zwrotu „towarzyszu” i w grafice nawiązuje do symboliki komunistycznej – co ma oczywiście wpoić niezorientowanym przekonanie, że cały ten KOD to wstrętni anarcho-bolszewicy. Inne – powiedzmy – wykorzystują opcję dzielenia zamieszczanego tekstu na dwie części i w tej widocznej – zamieszczają wpisy całkiem sensowne, by w drugiej, na pierwszy rzut oka niewidocznej, „bluzgnąć” wulgaryzmami i poglądami, od których włosy stają na głowie…
Na rachunek „wroga”, naturalnie.
Kolejną metodą działania – niestety, łatwą do zastosowania z uwagi na ogromną otwartość i swobodę wypowiedzi użytkowników Facebooka; na wszelki wypadek nie poinstruuję jak to zrobić, by działało – jest na przykład utworzenie tzw. profilu osoby o niemal tych samych personaliach, co jakiś ważny przeciwnik (pod takich najlepiej się podszywać, bo to „ciemny lud” najłatwiej zainteresuje…) i umieszczenie w Sieci – powiedzmy – ostrej pornografii. Następnie atakujący składa donos do administratorów systemu używając tych danych i powoduje bardzo szybkie usunięcie zaatakowanej osoby ze społeczności, uniemożliwiając jej w ten sposób łączność z grupą. Facebook jest narzędziem dość pruderyjnym i byle goła pierś czy pośladek może wywołać ostrą reakcję; cóż prostszego, jak to wykorzystać?
Można też pójść dalej. Konkretny przykład: na fałszywym „profilu” głównego animatora KOD-u, Mateusza Kijowskiego, umieszczono jego rzekome narzekania na dyskryminację, zakończone wezwaniem do… zastrzelenia Kaczyńskiego. Jest to oczywista groźba karalna, zupełnie bezsensowna, ale która natychmiast spowodowała złożenie przez prawicę zawiadomienia o przestępstwie do prokuratury i awanturę w Sejmie. Jest jednak znamienne, że w dwadzieścia minut po pojawieniu się fałszywki informacja o niej – ze stosownymi okrzykami zgrozy – była najpierw na portalu TV Republika, potem zaś na pozostałych szczujniach internetowych prawicy; jeśli nie dowodzi to skoordynowanego działania jakiegoś sztabu, to zmienię nazwisko na coś paskudnego, nawet na… mniejsza z tym.
Mogą mi państwo wierzyć: tego rodzaju ataków – i podobnych – są setki i tysiące. Wbrew pozorom, nie znaczy to wcale, że aż tylu mamy przeciwników. Nawet zgrubna analiza „profili” atakujących wykazuje wiele cech wspólnych: od użycia tych samych słów czy całych zwrotów (ktoś zatem przygotowuje „gotowce”), do używania tej samej symboliki (te orły, husaria, „Polska Walcząca”, rozmaite matkiboskie…).
A nawet – co już dowodzi zupełnego lekceważenia inteligencji atakowanych lub – jeśli kto woli – pełnego debilizmu atakujących, mamy wprawdzie rozmaite personalia autorów, ale ten sam… numer IP komputera.
Skupiłem się w tym niewielkim szkicu na Facebooku, ale powyższe uwagi dotyczą nie tylko tej społeczności. Jeszcze gorzej jest na Twitterze (znów, kto nie wie: to ta społeczność, w której publikuje się tylko króciuteńkie, hasłowe wręcz wpisy), która od dawna jest silnie prawicowo-pisowska; metody tam stosowane są analogiczne do tych z Facebooka. Stosunkowo najspokojniej jest na – niestety, najmniej popularnej – społeczności Google+; to jest jednak medium o wyraźnie inteligenckim charakterze i tam prymitywizm agresora jest najszybszy do zdemaskowania.
Wszystko się zresztą zaczęło od znanych haniebnych ataków na prezydenta Komorowskiego w toku kampanii wyborczej. Mieliśmy tam dokładnie te same metody – i, coś mi się wydaje, tego samego organizatora… I te same płatne trolle; nie przypadkiem jeden z pierwszych zarzutów pod adresem KOD-u był taki, że tu płacą za udział w demonstracjach. Skąd im to przyszło do głowy, jak nie z własnych praktyk?
Powiedziałem zatem – wojna, cyberwojna…
Proszę wybaczyć: wycofam się z tego określenia; postawiłem zresztą w tytule znak zapytania. W wojnie mamy do czynienia z przeciwnikami mniej więcej równorzędnymi, także w metodach walki. Tu jest inaczej: właściwszym określeniem sytuacji byłoby nazwanie jej zorganizowanym napadem bezwzględnych gangsterów na spokojne miasteczko.
Napadnięty ma niewielkie możliwości obrony, jeśli nie chce na kłamstwo odpowiadać kłamstwem i na wyzwisko – wyzwiskiem: może żmudnie blokować atakujących nazwisko po nazwisku (moja osobista lista zablokowanych sięga już tysiąca…), może wytaczać procesy o pomówienie albo zniesławienie – które oczywiście wygra, ale ponosząc spore koszty i marnując mnóstwo czasu, może wreszcie zwracać się o pomoc do organów ścigania, co też nie jest łatwą drogą.
Na prawdziwej wojnie – przyjmuje się, że obrona ma przewagę nad atakiem co najmniej trzykrotną; tu jest zupełnie inaczej: przewagę ma atakujący brutalny cham. Bo wali pierwszy i nie ogląda się na skutki.
Mnie się to zresztą kojarzy jeszcze bardziej niż z napadem gangsterów – z hitlerowską „Kristallnacht”. Tam też zorganizowane bojówki rozmaitych szachermacherjugend (jeśli ktoś to dziwne słowo kojarzy z jakimś nazwiskiem – to już jego sprawa…) napadały na spokojnych ludzi lejąc ich łomami i czym popadnie.
Zresztą tu mamy też dość wyraźny smrodek ksenofobiczny, a nawet wprost antysemicki. Niebawem zapłoną książki.
A potem… „Arbeit macht frei”. Chyba że otrzeźwiejemy.
Bogdan Miś
Juz o to pytalem i teraz powtorze pytanie: czy jest mozliwosc zbadania i udokumentowania, w jaki sposob jest zorganizowany atak pisowskich trolli? Czy to jest firma, czy grupa bojowkarzy podobna do tej, ktora nachodziła Latajacy Uniwersytet?
To nie jest takie łatwe, o ile się orientuję jedyna udana próba, to rosyjska dziennikarka, która zatrudniła się w takiej firmie putinowskich internetowych trolli i po kilku miesiącach opisała jej działanie. (I tak się wszystkiego wyparli.)
Niebawem zapłoną książki.
Najpierw teatry. Podobno pierwszy w kolejce jest krakowski Teatr Stary.
I co z tego, że pan udowodni, że to atak pisowskich trolli? Samopoczucie to panu poprawi? Bo jedynie taki skutek odniosą te starania. Są bezkarni. Dziś.
http://ruslan.pecado.pl/upload2/readfile.php?file=ruslan/smole.jpg
Na pocieszenie Bogdana powiem, że także wśród zwykłych obywateli przypomniano sobie o dawnych czasach. Dziś miałem w ręku rodzaj antykaczej ulotki zrobionej domowym sposobem i kolportowanej wśród znajomych.
Nie trzeba udowadniac kazdej oczywistosci. Jednak w dawnych dobrych i słusznie minionych czasach miało pewne znaczenie, ze aktywisci byli znani z imienia i nazwiska. Wracajac do mojej opowiesci o szkolnym koledze, jego nazwisko pojawiło sie na falach wrazej rozgłosni. Dlatego wiedziałem, z kim mam do czynienia zanim zaczałem go pytac w duchu jak najbardziej przyjacielskim. A co moze w tym wszystkim najciekawsze, to ze pod koniec lat ’80 ten sam osobnik zachowywał sie bardzo przyzwoicie. Jestem ostatni, zeby rzucac w niego kamieniem.
.
Sa bezkarni.
Tak, ale powinni byc znani. Nic tak nie osmiela do swinstwa, jak anonimowosc.
Są znani. Jeszcze o tym nie wiedzą, ale są. Jeszcze mają szansę zapisać się do ludzi przyzwoitych. Coraz mniejszą, ale mają. Naprawdę, nasi hakerzy są dużo lepsi.
“Przyzwoitość”. Używasz jakichś dziwnych słów. Dziś każde wymagałoby chyba biblioteki wyjaśnień.
I właśnie dlatego przestrzegałem przed Facebookiem. Po czym Pan Redaktor zaliczył mnie i tym podobnych do grona “myślących analogowo”. Cóż…
13. grudnia w Gdańsku odbędzie się manifestacja Komitetu Obrony Demokracji, warto przyjść: http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Trzy-manifestacje-pod-stocznia-w-rocznice-wprowadzenia-stanu-wojennego-n97026.html.
Tu dodaję ciekawostkę z portalu Strajk.eu: Strajk.eu dotarł do osoby, która prowadziła fałszywy profil. Okazało się, że za sprawą stoi troll z kilkuletnim doświadczeniem. – Pomysł ze stworzeniem fejkowego konta pana Kijowskiego narodził się w mojej głowie po 20 listopada. Dwa dni temu napisałem manifest, który miał na celu prowokację i „strollowanie” polityków. Chciałem w ten sposób również zaprotestować przeciwko hipokryzji „obrońców demokracji”. Pan Kijowski jest przecież typowym produktem establishmentu. W tym wszystkim żal mi jednego: nazywania mnie PiS-owcem. Cóż, jakoś to przeżyję. Nie spodziewałem się, że mój trolling (bo kto o zdrowych zmysłach pisałby w sieci na serio o zastrzeleniu kogokolwiek?) trafi na mównicę sejmową – mówi sprawca całego zamieszania, którego tożsamość próbują ustalić obecnie posłowie rządu i opozycji, a niebawem zapewne również prokuratura.
Cyber wojna to wirtualny surogat wojny fizycznej. Tej ostatniej wielu z nas nie nie zna i lepiej, żebyśmy nie doświadczyli. PiS m.in. wygrał wybory od kilku lat hejtując i trollując zasoby społeczne i polityczne internetu. Środowiska liberalne i lewicowe nie doceniły tej przestrzeni, co tylko częściowo tłumaczy porażki.
KOD wykorzystując Fb do “policzenia” się i popularyzacji ruchu musi się liczyć z atakami jednych i drugich. Jeżeli Redaktor BM stwierdza: :”nasi hakerzy są dużo lepsi.” to lepiej aby to była prawda. W razie czego zawsze można się zwrócić do najsłynniejszej społeczności hakerskiej świata. Oni chętnie pomogą i chyba są w tym nieźli.
A moda na przyzwoitość, pozornie staroświecką wraca w pewnej części młodego pokolenia, dzięki wielu światłym Polakom, pośród których najbardziej znanym był Prof. Bartoszewski.
BM – Ty żyjesz we własnych przemyśleniach…… od kiedy tarcza ma przewagę nad mieczem????????
Wprawdzie to było dość dawno, ale w komuszej podchorążówce uczono mnie, że w zasadzie nie wolno atakować bez trzykrotnej przewagi, a zalecana jest do pewności powodzenia – dziesięciokrotna. A poza tym, używanie pięknego tytułu Sir powinno zobowiązywać do zachowania form. “Ty” może pan mówić – bo ja wiem do kogo? Może do Prezesa, o ile się z panem spoufala, w co zresztą wątpię? Do mnie proszę pisać (dotyczy to tylko pana, innych nie) Wielce Szanowny Panie. Jasne dla was, Jarek? No.
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/1,34939,19330938,niemcy-beda-manifestowac-w-szczecinie-w-obronie-naszej-demokracji.html?utm_source=twitterfeed&utm_medium=twitter
Kto to ostatnio sprowadzał Niemców by nas Polaków bronili … czekaj no czekaj … W każdym bądź razie ciekawe co na to kibice Pogoni Szczecin. Fajny ten wasz KOD. Inteligencki taki i w ogóle …
Fejkowy profil Kijowskiego. Tłumaczył to posłom PiS Ryszard Petru.
https://www.youtube.com/watch?v=P-e9kTDtLHw