Pod tym hasłem 27 lutego KOD pójdzie w warszawskim marszu. Pod ty hasłem pójdzie tez mój przyjaciel Jarek Marciniak, co świadczy o tym, że jednak pojęcie Naród rozumiemy bardzo podobnie mimo polemiki.
Jest jakaś drzemiąca potęga w tych dwóch słowach. Było to czuć w chwili ciszy, jaka zapadła po pamiętnych słowach Lecha Wałęsy w amerykańskim Kongresie, po której zerwała się burza oklasków. Jest w tych dwóch słowach esencja demokracji i siły pojedynczych, rozproszonych ludzi, którzy przypominają sobie, że łączy ich coś ważniejszego niż wspólny język, problemy na rynku pracy czy miejsce na mapie.
„My, Naród” to gniewny pomruk Suwerena, to ziemia drgająca pod budzącym się Śpiącym Rycerzem, to pierwsze ledwie słyszalne odgłosy nadchodzącej z oddali burzy.
Po październikowych wyborach ocknęliśmy się w innej, przedziwnej rzeczywistości. Tak, jakbyśmy żyjąc w Matriksie sięgnęli po złą pastylkę. W tej rzeczywistości władcą marionetek jest sfrustrowany, nieprzystosowany do rzeczywistości XXI wieku podstarzały, schorowany kawaler o mentalności bolszewika. Człowiek próbujący cofnąć czas do czasów, w których jeszcze rozumiał otaczający świat. Człowiek próbujący cofnąć czas do 9 kwietnia, bo nie potrafi dać sobie rady z poczuciem odpowiedzialności za tragedię, jaka miała miejsce. Odpowiedzialności za sianie wiatru, odpowiedzialności politycznej – a być może również osobistej. Ten człowiek ze wszystkimi swoimi fobiami, nienawiściami, ze swoją małostkowością i chorobliwą podejrzliwością urządza Polskę, usiłując cofnąć ją do czasów PRL. Mając na ustach miłość do Boga wykorzystuje instrumentalnie zarówno śmierć i pamięć ofiar katastrofy jak i instytucje i organy Kościoła katolickiego, wciągając go w grę polityczną. Mając na ustach bezpieczeństwo Polski szarpie stosunki z silnymi sąsiadami i Unią Europejską wchodząc w zamian w sojusze z europejskimi outsiderami i rozłamowcami, wpychając nas po latach bezpieczeństwa na powrót w strefę wpływów Rosji.
Jak każdy szaleniec z brzytwą – otoczony jest postaciami dopełniającymi obraz tego szaleństwa. Jest koło niego człowiek o wyglądzie i mentalności Dzierżyńskiego działający jak rasowy rosyjski agent wpływu. Są ludzie odpowiedzialni za konkretne ludzkie tragedie spowodowane zaniechaniami i załamaniem się systemu transplantologii, za ludzkie tragedie związane z działaniem służb w sposób wzorowany na dobrych komunistycznych wzorcach. Są, wbrew deklaratywnej niechęci do komunistów, byli aparatczycy komunistyczni, prokuratorzy i sędziowie stanu wojennego, sekretarze PZPR, oficerowie polityczni i kłamcy lustracyjni.
To oni stoją teraz tam gdzie wtedy, my tam gdzie stało ZOMO, tylko już nikt nie wie gdzie do cholery w takim razie stało społeczeństwo. Uzupełnieniem tej biało-czerwonej drużyny są różnej maści i kalibru aferzyści finansowi. Od właścicieli wielkich szemranych interesów parabankowych, po drobnych wyłudzaczy kilometrówek. Wokół krążą, licząc na posadki i ochłapy małe pospolite gnidy, donosiciele i dziennikarze niepokorni, dziś już pokorni i wynagrodzeni za szukanie brudów, taplanie się w gównie i tą słynną niepokorną dyspozycyjność. Wokół krążą hierarchowie kościelni, którzy mimo wyższych studiów nie przeczytali żadnej książki historycznej. Gdyby przeczytali to wiedzieliby, że nie ma w historii przykładu, w którym sojusz partyjny w dłuższej perspektywie nie wróżyłby klęski kościołowi
To oni, to wy stoicie naprzeciwko narodu z pogardliwym uśmiechem, skutecznie demolując naszą demokrację. To wy nie zawahacie się przed sparaliżowaniem i likwidacją Trybunału jak faszyści w 1933 roku. To wy sięgniecie po haki i spreparowane „dowody” by zniszczyć opozycję. To wy napuścicie na swoich rodaków kiboli i narodowców obiecując im bezkarność i ochronę prokuratorów. Wreszcie to wy wymyślicie sobie swój Reichstag, by móc go podpalić i pod tym pretekstem wprowadzić stan wojenny.
Nie zawahacie się, bo jesteście tym najgorszym, co przytrafia się nam w historii od zarania do współczesności. Jesteście tymi, którzy mając Boga i Ojczyznę na ustach w środku, w sobie myślicie tylko o swoich małych celach. Ale wy to wiecie. Wbrew zaklęciom i ciągłemu odmienianiu słów Polska i Ojczyzna przez wszystkie przypadki wiecie to doskonale.
Dlatego My, Naród grzecznie prosimy, sformułujmy to najdelikatniej jak możemy : P* i S*.
Na razie prosimy.
Jacek Parol



Ale nie należy ich nie doceniać.Potrafili opanować umysły wielu wykształconych być może „mądrych” ludzi. Są w tym genialni. Nie rozumiem tego, że ci ludzie już zupełnie nie myślą, powtarzają w kółko te same hasła, dogmaty i schematy. To jest pandemia kaczej grypy, która zżera szare komórki, zostawiając tylko moduły do odbiorów poleceń namiestnika.
My? Naród?
Wg CBOS PiS ma 34%poparcia. Więcej niż PO i Nowoczesna razem wzięte!
Naród to przede wszystkim Tylawa (patrz „Dyktatura Tylawy”.
A przecież badane są tzw. próbki reprezentatywne społeczeństwa?
Nie ma jasnej diagnozy.
a może byłby czas spojrzec prawdzie w oczy ? The people brzmi dumnie- ale wybiera PIS.Dlaczego ? Churchill powiedział o Polakach „najdzielniejsi z dzielnych rzadzeni przez najpodlejszych z podłych”- niestety- najdzielniejsi zostali przetrzebieni -także rękami autora bon motu- pozostali najpodlejsi z podłych – .A ta resztka „najdzielniejszych ” nie zauwazyła że wszystkie „zrywy” od 1956 do 1989 – zaczynały sie od żądania „chleba” a nie wolności- ta wolnośc dopisywali idealisci – w postulatach gdanskich żądanie wolnosci słowa było na 15-stym miejscu .Taka jest prawda- i tą stronę duszy „prawdziwego ” Polaka doskonale wyczuwa PIS- tanio kupuje t.zw.ciemny lud- ktory juz drobi nogami do 5oo zł- drogo kupił Kosciół ale to była doskonała inwestycja – musieli tylko połączyc w pakiecie gender z forsa – niestety ,PO oferowała tylko forse- .MOżemy sobie pisać do siebie na SO- nie umiejąc pogodzic się z rzeczywistoscia. Dopiero kiedy PIS owi braknie na chleb a ludowi znudza sie igrzyska -the people poszuka nowych idoli z torbą obietnic.
Nie demonizujmy „ich”. Wygrali a teraz dają festiwal szowinizmu, ksenofobii, głupoty, nieudacznictwa i marnowania interesów Polski. Ale mimo im, a może trochę w ich cieniu, dokonuje się szereg rzeczy, których nosiciele „ciepłej wody…” albo nie widzieli albo uważali, że samo się zrobi. Nie zrobi się a my wszyscy jesteśmy winni sobie (Polsce) trochę wysiłku, aby nie być pośmiewiskiem pośród narodów cywilizowanych.