Jerzy Dzięciołowski: Wiedzą lepiej4 min czytania

dzieciol2013-10-22.

Wszedłem do windy z kijkami do nordic walking i zastałem tam dwie panie. Jedna spojrzała na mnie i wyjaśniła sąsiadce, że na takich kijkach to w ogóle się nie można podpierać. Grzecznie zapytałem, czy używała tego sportu.

– Nie, nigdy – odpowiedziała. Winda zjechała. Rozstaliśmy się w zgodzie. Idę z tymi kijkami i napatoczyłem się na osobnika spoczywającego na ławce nad kanałkiem. Jakieś 20 kg nadwagi. Właśnie go mijam, kiedy słyszę: – Panie, za szybko pan machasz tymi kijkami. Co za dzień?! Już mu miałem powiedzieć spier..laj, ale górę wzięło ogólne dobre wychowanie i zauważyłem tylko, żeby nie spadł z ławki. Po czym oddaliłem się z godnością i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Nie na tyle szybko, żeby nie usłyszeć, że jestem niedorozwój, czyli kretyn. Na tym pogawędka uległa zakończeniu. W trakcie dalszego machania kijkami zacząłem przemyśliwać, czy nie złożyć do prokuratury doniesienia o naruszenie dóbr osobistych, ale – powodowany egoizmem – odrzuciłem tę myśl. Nie po to całe życie oszczędzałem, żeby na starość finansować aparat nękania obywateli.

Tak się składa, że mieszkam w Warszawie na Żoliborzu, gdzie rezyduje ,,Jarosław Polskę zbaw’’. Siłą rzeczy, z uwagą śledzę dokonania kumpla z podwórka. Kiedyś zademonstrował obecność w sklepie, źle na tym wyszedł wizerunkowo i sobie zakupy odpuścił. Przeniósł swoje zainteresowania na komunikację miejską. Uznał, że komunikacja publiczna w Warszawie to dno. W demokracji każdy pieprzy ile wlezie i to jest dowód na jego przynależność do systemu. ,,Jarosław Polskę zbaw’’ nie używa komunikacji miejskiej od lat w trosce o bezpieczeństwo (własne), a poza tym wystarcza mu limuzyna z ochroniarzami. Ale co wie, to wie. Ma zresztą rozeznanie nie tylko na ziemi, ale i w przestworzach. Mieszkańcom dzielnicy Ursynów, skąd wziął się ruch referendalny, obiecał, że zatrzyma samoloty nad ich głowami, bo obywatel Ursynowa ma niezbywalne prawo do ciszy i ukojenia. Jakoś tak, mimo woli, przyszło mi do głowy, że skoro mój kumpel z dzielnicowego podwórka wszystko wie lepiej i ma nadzwyczajne możliwości, to mogę oczekiwać, że zatrzyma Ziemię i poruszy Słońce, żeby wrócić do korzeni, to jest do epoki Piastów.

Arystoteles kilka ładnych lat temu wymyślił – czapki z głów, jaki był przewidujący – że jak się władza nie dostosuje do świadomości społecznej, to będzie miała przechlapane. To się ostatnimi czasy uwidoczniło w Warszawie, ale ma szersze konotacje. Marnie komunikowany przez władzę obywatel wie, że jak się wyrzuci Tuska, to się od tego rozwinie gospodarka. Fakty nie mają tu nic do rzeczy. Przemysław Kwiecień, główny ekonomista x-Trade Brokers DM, podaje, że poziom PKB w Polsce, po odliczeniu inflacji, jest obecnie ok. 25 proc. wyższy w porównaniu z początkiem 2007 roku. Na Węgrzech, wzór nad wzorami dla partii, która nam wszystko niesłuszne obali, tak mierzony poziom zamożności społeczeństwa jest o 15 proc. niższy. W ostatnich pięciu latach w gospodarce zmniejszyły się tylko zapasy. Ja wiem, że jeśli ktoś wierzy, iż skrzydło tupolewa złamało się od wybuchu, a nie od walnięcia w brzozę, to nic go nie przekona. Nawet to, że Tusk ma ograniczony wpływ na to, czy farmer sprowadzi z Chin świnie z większą liczbą sutków niż mają rasy europejskie, co matce pozwoli wykarmić większą liczbę prosiąt, albo to, że popłuczyny po komunistycznej gospodarce nie przyłożą się do inwestowania, jeśli im się ebidta (amortyzacja + zysk) nie skalkuluje.

Aleksander Kwaśniewski, którego opinii słucha się z zainteresowaniem, bo zawierają treści – w odróżnieniu od koszmaru pustosłowia i obietnic – wie (co sformułował w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”), że formacja PO z jej przewodniczącym jeszcze się szarpie, ale już schodzi ze sceny. Wolę polegać na teorii, że rzeczywistość ma talent. Kto by pomyślał, że republikanie w USA gotowi będą rozwalić światową gospodarkę, bo im się nie podoba kolor skóry ich prezydenta? Czy kiedy Putin rozjeżdżał Czeczenię, a potem Gruzję, planował ktoś na Kremlu, żeby go zgłosić do Pokojowej Nagrody Nobla?

A na własnym podwórku: największy cynik nie wymyśliłby tęczowej koalicji, gdzie wszystkie skrajności (w tym siedmiu samców i obywatelka Jakubiak odmiennej płci, odzyskana z niebytu) zasiadły przy jednym stole, żeby pognębić jedną kobietę-prezydent, z całkowitym przekonaniem, że od poniedziałku znowu sobie skoczą do gardeł.

W tej skomplikowanej rzeczywistości cieszy barwność. Na przykład, że mamy formację pisuarówruchersów. I że się dogadują. Co jest logiczne.

Jerzy Dzięciołowski

 

 

źródła obrazu

  • dzieciol: BM

2 komentarze

  1. narciarz 23.10.2013
  2. Qstan 26.10.2013