2 lata temu, 24 kwietnia 2015 r. zmarł Władysław Bartoszewski.
Na pogrzebie Profesora, na Powązkach, gwizdano i bezczeszczono Jego imię.
Ale to On przeszedł do historii jako symbol polskości, mądrości i męstwa. Niby-Polacy już przegrali. Tyle, że o tym nawet nie wiedzą. Głupcy.
Pisał, że największym problemem Polski jest zły stosunek do samego siebie: podejrzliwość, kłótliwość, swarliwość, nienawiść, kompleksy, brak pewności siebie i negatywny stosunek do własnej historii.
Pisał rzeczy mądre i pouczające. I dlatego rzucali na niego kalumnie ludzie mali.
Marnym człowiekiem jest ten, który boi się prawdy, zapluwa mowę ojczystą potokiem kłamstw, oskarżeń, nienawiści, żre go żądza władzy.
Takich Mistrz Władysław zwyciężał. Sięgał po pióro, aby ścinać słowem puste głowy, jak to czynił w „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza Podbipięta z wrogami Rzeczpospolitej.
Jerzy Klechta
Nie ” gwizdano i bezczeszczono Jego imię”, tylko łajdacy gwizdali, zaś inni łajdacy na wysokich urzędach ich do tego zachęcali. Świństwa nie dzieją się bezosobowo. Każde świństwo ma swojego autora.