Ludwik Turko: Jak daleko, jak blisko – czy PiS to PRL-bis?2 min czytania

2017-06-18.

Analogia jest naturalną i zrozumiałą reakcją przy zmierzeniu się z czymś nieznanym, nieoczekiwanym, zaskakującym. Zanim dojdzie do poznania, przywyknięcia, oswojenia się – szukamy oparcia w dotychczasowych doświadczeniach – własnych lub społecznościowych – przebytych, zasłyszanych, wyobrażanych. 

Analogia z natury swojej jest przyrównywaniem rzeczy nietożsamych, a jej trafność zależy od osobistej wiedzy i wrażliwości obu stron – nadawcy i odbiorcy analogii. Osobiście nie czuję żadnego dyskomfortu wobec używania analogii typu czas PiS –  czas PRL. Kontrargumenty w rodzaju – ZOMO wtedy demonstrantów lało, a teraz policja demonstrantów nie leje tylko, z paralizatorem w odwodzie, w miarę grzecznie perswaduje, mandatuje i wynosi – jakoś do mnie nie trafiają i mieszczą się w granicach dopuszczalnych marginesów nieutożsamiania obu systemów.

Podobnie nieprzekonywający jest pozornie cięższy argument – TAMCI byli pachołkami wrażego systemu, natomiast CI TERAZ mają demokratyczny mandat wyborczy. Bez wielkiego trudu można  go równie demagogicznie (może zresztą nie aż tak bardzo demagogicznie) odwrócić – TAMTE pachołki, jak to pachołki, wykonywały polecenia tych wrażych, natomiast CI TERAZ wszystko co czynią, robią z własnego wyboru – aczkolwiek niektórych z nich nieżyczliwi określają też mianem pachołków, marionetek lub podobnie, równie zresztą niepochlebnie.

Podążając tym samym tropem można tu demagogicznie (ale może zresztą nie aż tak bardzo) wspomnieć o całkiem licznych dyktatorskich reżimach, które do władzy doszły w blasku demokratycznych procedur wyborczych. Za to z pewnością nie jest demagogią stwierdzenie, że demokratyczny mandat wyborczy upoważnia do rządzenia wyłącznie w ramach zakreślonych konstytucją, podczas gdy obecna ekipa traktuje konstytucję równie prawie beztrosko jak ekipa TAMTYCH z czasów PRL. O jeszcze dalej idące analogie, wykraczające nawet poza PRL-owski wzorzec, wręcz proszą się ostrzeżenia naczelnika, proroka, wieszcza i lidera rządzącej partii przed uchodźcami – będącymi rozsadnikami niebezpiecznych chorób. 

Ta ich, używając języka Zbigniewa Herberta, „retoryka aż nazbyt parciana”, te ich „pojęcia jak cepy”, ten toporny język rządowej propagandy, to promowanie dyspozycyjnych miernot i koniunkturalnych cyników, bezkarność aparatczyków, kwitnąca nomenklatura, nienawistny język późnego Gomułki – w pełni zasługują na przyrównanie do PRL.

Zasługują, mimo że nie działają zagłuszarki, nie ma radia Wolna Europa i nie trzeba drukować śmierdzących pastą Komfort ulotek. Mimo to – analogia z PRL jest usprawiedliwiona i udatna. Niestety usprawiedliwiona, dla nas wszystkich – niestety.

Ludwik Turko

 

11 komentarzy

  1. j.Luk 18.06.2017
  2. Magog 18.06.2017
    • jureg 19.06.2017
  3. Stary outsider 18.06.2017
    • Magog 18.06.2017
  4. LudwikTurko 18.06.2017
    • Magog 19.06.2017
  5. narciarz2 19.06.2017
  6. narciarz2 19.06.2017
  7. A. Goryński 19.06.2017
  8. Magog 19.06.2017