Marian Marzyński: Tu mówi Jarek Chołodecki4 min czytania

marzynski 32015-07-15.

Przyjaciel z lat jego po-solidarnościowej emigracji w Chicago, od czasu powrotu do Polski (15 lat temu? Więcej?), Jarek Chołodecki, zamienił zrujnowaną przez socjalizm luksusową kamienicę warszawską w rewelacyjny Chopin Boutique BB, dokąd wala cudzoziemcy  i gdzie codziennie w Saloniku, gra się Chopina. Wierny czytelnik moich blogów, tym razem podniósł swój imponujący głos i tak mi napisał:

Podobno zrozumienie tego, co się wokół dzieje, jest dziś niemożliwe i prawda tego czasu będzie znana kolejnemu pokoleniu.  Mimo to pozwalam sobie na arogancję próby zrozumienia. 600 lat temu spalono Jana Husa za jego próby naprawy kościoła. Dziś zastanawiam się, jak nie spalić sedna sprawy, która zatrzęsła Polską w trakcie kampanii prezydenckiej.

Po pierwsze, co w dyskusji pojawia się z rzadka, może za sprawą dobrze wyglądającego R. Petru, zakwestionowana została logika neoliberalnego porządku, z czym jeszcze przed pół rokiem nie można było się wychylić.

Po drugie – obalone zostały mity o profesjonalistach, którzy jak w zyskownej korporacji prowadzą ku lepszemu. Z polityki odeszli luminarze wczorajszego porządku: Sikorski, Rostowski, Sienkiewicz, Nowak. Nawet pani od ośmiorniczek, o której nie można było przez ostatnie 8 lat powiedzieć złego słowa, nie ma odwagi podnieść głowy.

Po trzecie – „nasza chata  z kraja” przestała imponować.  Solidarne NIE elit na przyjęcie do Polski uciekinierów z Afryki to obciach, podobnie jak reakcja tronu i ołtarza na przesłanie papieskie w sprawie środowiska.

A politycy mimo to pędzą od wsi do wsi z dobrą nowiną: o podatkach, które mają maleć, o emeryturach, na które przejdziemy wcześniej, o szkole, która będzie dobra jak przed wojną, więc i na przedwojenną modłę urządzona. Skąd wiedzą, że tego oczekuję? Kto im powiedział, że czekam na niższy podatek i likwidację gimnazjum? Więc może przejdę do rzeczy i powiem jakiej zmiany oczekuję.

Nowego stylu rządzenia. Mądrej służby, a nie dominacji i pychy, której sprzyjały tluste lata. Było czym dzielić i mógł w tym mieć udział spory procent półmilionowej rzeszy biurokratów. powiększając tym samym już głębokie podziały, które stoją wspak wszelkim zasadom zarządzania czy rządzenia,

Stosowania powszechnie zasady pomocniczości.  Z mego podwórka:  urzędnicy warszawscy sami z siebie postawili na placykach fortepiany i grali Chopina. Nie przeszło im nawet przez myśl, że od tego są ludzie,  którzy się tym zajmują od lat,  jak choćby Tow. im Fryderyka Chopina?  A pytani czy znają zasadę “pomocniczości”, odpowiadają  jak z nut – TAK.  A nie znają i nikt ich nie rozlicza z jej stosowania.

Ustalenia limitów wzrostu administracji i środków jakie pochłania.

Obalenia „centralizmu demokratycznego” w życiu  partii. Żywiące się z budżetu państwa oligarchiczne struktury funkcjonują w sprzeczności z interesem społecznym i najlepszą wiedzą o rozwoju społecznym.

Zweryfikowania sposobu korzystania ze środków unijnych. Milicz i Krośnice mają najnowocześniejsze parki wodne. Kosztowały dziesiątki milionów. Krośnice liczą sobie 500 mieszkańców, a Milicz kilkanaście tysięcy. Kto będzie za nie płacił? Kto odpowie za lotniska w Gdyni i Kielcach? Za tysiące aplikacji, które niczemu nie służą, a kosztują?  W tym wypadku lepiej było nie wziąć ,niż wziąć to, co będzie przyczyną rozterek kolejnych pokoleń samorządowców.

Zrównania szans wszystkich podmiotów gospodarczych. 

Opodatkowania korporacji, banków i zdemonopolizowania rynku w sferze usług i produkcji.

Zobowiązania korporacji do brania odpowiedzialności za swe działania: rozwiązania problemu rosnących gór opakowań, plastikowych toreb i skrzynek, trującej żywności, itd. 

Odstąpienia od uprzemysławiania rolnictwa.

Wprowadzenia niezwłocznie służby cywilnej.

Likwidacji senatu.

Uspołecznienia mediów publicznych.

Wspólnie z przedsiębiorcami, podjęcia działań prozatrudnieniowych.

Stworzenia programu mieszkaniowego na miarę kieszeni średniaka.

Stosowania przy zakupach publicznych zasady innowacyjności (autobusy elektryczne, tramwaje niskopodwoziowe itd.).

Pogodzenia się z trudną prawdą, że miasta nie są dla aut, a dla ludzi i rozpoczęcia  działań na rzecz eliminacji aut z ich centrów.

Sprawiedliwy % dla kultury, mądrze wydany procent dla uczelni wyższych.

Zrewidowania budżetu wydatków wojskowych.

Pozbycia się większości spółek skarbu państwa – źródła politycznej korupcji.

Wzmocnienia regulacyjnej funkcji państwa (ceny energii, internetu, i telefonu, opłat za usługi VISA czy monopolistów typu Booking czy Expedia, cen za przejazd autostradą itd.)

Etycznych postępowań Urzędów Skarbowych. 

Ta lista nie jest skończona, ale pora najwyższa ją tworzyć, bo w czasach  do których dorośliśmy króluje banał.  Obawiam się, że jeśli nie uda się stworzyć i uwspólnić w kręgu przedsiębiorców rodzinnych obszarów, na których nam zależy, politycy powiedzą i zrealizują swoje.  Nasz głos nie będzie brany pod uwagę.

Wakacyjnie pozdrawiam 

Jarek

Do druku podał

Marian Marzyński