zapowiedziany przez piotra glińskiego program gruntownych reform, mających na celu przezwyciężenie zaniedbań w dziedzinie kultury poprzez jej unarodowienie, obejmuje również repolonizację mediów.
kochany ministrze kultury, umiaru, elegancji i dobrych manier – bardzo słusznie wykoncypowałeś pan repolonizację mediów, bo nie idzie dłużej wytrzymać z tymi, co są jak lis (jeżeli komuś przychodzi tu do głowy jakieś imię, to proszę pamiętać, że nie wymieniłem żadnego).
jakie to zwierzę w istocie jest wytłumaczyło już przez laty pewne polskie dziecko, pisząc w wypracowaniu: lis jest z wierzchu rudy, a w środku chytry. to samo dzieje się z mediami, które z wierzchu są polskojęzyczne, a w środku szyderczo antypolskie. to one przyczyniły się do tego, że polska jest w ruinie. teraz nastał wreszcie czas, gdy z błogosławieństwem bożym możemy podźwignąć ją pod kierownictwem – tu zacytuję prezydenta dudę: genialnego stratega i wielkiego człowieka jarosława kaczyńskiego.
ten proces repolszczenia należy zacząć od mediów publicznych, a w nich od lisa b., bo zgodnie ze swą zwierzęcochytrą naturą systematycznie niszczy on zdrową tkankę narodu. gdyby mu na to dłużej pozwolić, to mało-wiele czasu upłynie nim naród zamieni się w społeczeństwo jakieś, w zbiorowisko obywateli, które za nic ma państwo, a tylko domaga się coraz to nowych swobód.
a jak już uporamy się z lisem i jemu podobnymi w mediach narodowych (dawniej publicznych), to weźmiemy pod lupę nadawców radiowych i telewizyjnych oraz wydawców prasy.
nie będzie michnik pluł nam w twarz – ani nikt inny. wyrwiemy płachty naszych gazet z rąk polonofobów, nawet gdyby miało to oznaczać uszczuplenie programu „mały polak -500 złotych”. ocalenie ducha narodowego jest ważniejsze.gdybyśmy jednak z powodu tej repatriotyzacji mediów popadli w ostry deficyt finansowy, to i na to jest rada. pozwiemy spółkę „axel springer polska” o zadojczuczynienie.
niech płacą i płaczą – płaczą, ale płacą
natan gurfinkiel



W tym zamęciu znikła gdzieś na auciu postać Marchołta, J. Urbana, co przecież najbardziej bać się powinien, jako ten głos wolny i z natury wredny. Ale tu jest coś dziwnego. Lata temu spostrzegłem, że najlepszym sposobem uzyskania 5-o-letniej karencji na dochodzenia sądowe w sprawie jest publikacja w „NIE”. Więc jak coś przeskrobaliśmy i mamy na karku prokuraturę – wystarczy autodonosik do NIE. I mamy na 5 lat spokój. A jak w końcu Wyborcza tryumfalnie ogłosi, że jej śledczy dziennikarze wpadli na trop, skitraliśmy zdobycz w majtki i uciekliśmy w krzaki. Ta kontraproduktywność oddziaływania NIE na naszą rzeczywistość powinna załamać grubasa, ale nie sądzę, aby skazano go na stos za posiadanie tej tylnej kiszki, którą urągliwie charczy. Bo sprawdził się przez tyle lat,jako niezawodny, w naszych warunkach, hamulec wymiaru S. Więc może ten drań robi to za pieniądz? A Liszka jest w środku chytra, ale pod spodem biała.