byłem w niedzielne popołudnie przed kopenhaską synagogą przy krystalgade w samym centrum miasta, wzdłuż całego ogrodzenia bukiety kwiatów i znicze. na jezdni gęsty tłum, u wejścia policjanci w bojowym rynsztunku. tłum, w którym spotkałem kilkoro znajomych, był skupiony i poważny – nic dziwnego po pełnym grozy sobotnim popołudniu, kiedy w ataku na kawiarnie „krudttønden”, gdzie odbywało się spotkanie dyskusyjne na temat wolności wypowiedzi rozległy się strzały i został śmiertelnie ugodzony ugodzony duński reżyser filmowy, a kilka osób odniosło rany. sprawca zamachu zdołał uciec, by po kilku godzinach zaatakować synagogę, gdzie późnym wieczorem odbywała się uroczystość, zdołał on zastrzelić mężczyznę, pełniącego straż porządkową. policja przybyła po czterech minutach. zamachowiec zginął po pościgu od strzałów policyjnych przed peryferyjną stacją kolejową nørrebro.
ogółem w epizodach zginęły trzy osoby, kilka innych odniosło rany. tutejsze media określają wydarzenia tego weekendu jako najgroźniejsze dotychczas ataki terrorystyczne, jakie przeżyła dotychczas duńska stolica.
byłem bardzo ciekaw reakcji środowisk muzułmańskich, bo to był w moim pojęciu najważniejszy test tego co się stało. duńska rada islamistyczna w bardzo stanowczym oświadczeniu napiętnowała ataki przeciwko – jak to określiła – duńskiemu społeczeństwu. organizacje chrześcijańskie i muzułmańskie wzywają obydwie społeczności do solidarnej akcji przeciwko nadużywaniu religii do celów, nie mających z nią nic wspólnego. w oświadczeniu gminy żydowskiej zawarty jest apel, by nie dać sparaliżować się przez strach.
w tłumie przed synagogą widziałem też kilkoro muzułmanów. dziewczyna w hidżabie na moich oczach składała bukiet kwiatów przed synagogą.
nie słyszałem żadnych histerycznych anty islamistycznych nawoływań, nie zaobserwowałem żadnych histerycznych apeli o wprowadzenie obostrzeń w związku z tym co się wydarzyło.
te reakcje są przebłyskiem nadziei, że kopenhaga powróci do normalności po wydarzeniach ostatniego weekendu.
dla mnie i mojej córki ta normalność odsunie się nieco w czasie. na początku marca idę na koncert znanej kapeli klezmerskiej braci nazarowych. odbywa się on w domu kultury na dziedzińcu synagogi. publiczność miała tańczyć w takt muzyki, ale trudno byłoby pląsać mając świeżo w pamięci to co się stało i słuchając koncertu w gęstej asyście policji.
natan gurfinkiel

