2015-12-22.
Czasy są niewątpliwie ciekawe, dzisiaj trudno się nudzić, ja jednak chciałbym zapytać, co Pani robiła w tych czasach nudnych? Mam na myśli te sprzed wygranej Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich?
Prowadziłam najnormalniejsze życie, jak każda Polka. Ale również udzielałam się na wielu forach internetowych. Wymieniałam myśli także z Mateuszem Kijowskim. Rozmawialiśmy o całej tej nagonce na prezydenta Komorowskiego, na PO, także na inne partie. To mnie poruszało. Bardzo aktywnie starałam się włączyć w kampanię wyborczą prezydenta Komorowskiego. Pan Andrzej Duda nie był moim kandydatem i nie jest moim prezydentem. Nie odpowiadała mi jego przynależność polityczna, jego poglądy, utożsamianie się z partią PiS. A później… wiemy dokładnie co się stało.
Powiedziała Pani, że Andrzej Duda nie jest pani prezydentem. Podobnie mówili jego zwolennicy za prezydentury Bronisława Komorowskiego. Jaka jest wobec tego różnica? Czy nie chodzi o rewanż? Jak to wytłumaczyć?
Można tak: Przed objęciem rządów przez PO w 2007 r, mieliśmy dwa lata rządów PiS-u. Ta partia pokazała, co ma do zaproponowania Polakom. Łatwo się zapomina, a przecież wtedy zaczęło się od przekrętów finansowych podczas wyborów, co oficjalnie wytknęła tej partii PKW, samobójstwo Barbary Blidy, powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, zarzuty wobec ministra Janusza Kaczmarka, agent Tomek, który urządzał prowokacje dla partykularnego celu politycznego. Wymieniać można jeszcze długo. Nie podobało mi się to. Dobrze się stało, że się skończyło po dwóch latach. Mieliśmy później 8. lat rządów PO. Może to i za dużo… Nie! Nie jest to partia, PO, którą ja kocham i lubię, ale nie było innej. Utożsamiałam się również z takim ich przesłaniem, wartościami. Poglądy mam określone. Mam znajomych, którzy je w mniejszym lub większym stopniu podzielają. Wiadomo z domu rodzinnego również coś wynosimy. Jako społecznik, jako obywatelka pisałam i udzielałam się. Nie raz na forum czytałam przykre komentarze pod moim adresem… Było to 8 lat… tak… propagandy, nie waham się tak właśnie powiedzieć, propagandy „gazet polskich” skierowanej przeciw rządowi Donalda Tuska, a później również przeciw prezydentowi Komorowskiemu. To budziło mój niesmak, sprzeciw i skłaniało do działania…
Gazety polskie?
No właśnie, robiły to „gazety polskie”. To prawda, że te „niepolskie” zostały sprzedane. Niemcom przed wszystkim. Ale to nie ma znaczenia. Ważne jest to, co piszą i jakie reprezentują wartości, a te wartości są dla mnie ważne i podzielam te poglądy.
Jednym z pierwszych działań prezydenta Andrzeja Dudy, po tym jak objął urząd, była próba połączenia wyborów parlamentarnych 25 października 2015 z referendum. Zarzucano mu wtedy, że usiłuje zmanipulować wynik wyborów. Andrzej Zoll, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, ostrzegał Dudę, że może zostać pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za łamanie Konstytucji. Później, w październiku, po wygranej PiS-u, nastąpiła cała seria wydarzeń, które doprowadziły do kryzysu politycznego i napięć społecznych. Kiedy uznała Pani, że dzieje się coś niedobrego, że należy działać i się przeciwstawić?
Nie było takiego wydarzenia. Ja wiedziałam i spodziewałam się, że jeżeli PiS dojdzie do władzy, albo inna partia prawicowa, co ma miejsce ostatnio w Europie, to nie będzie dobrze dla Polski. Taka wygrana Andrzeja Dudy, w glorii chwały, w stylu amerykańskim, absolutnie do mnie nie przemawiała. Uważam, że to było sztuczne, nakręcane i na pokaz. Taki pokaz dla Polaków. Tylko dla których Polaków? Dla tych prawdziwych Polaków, czy tych nieprawdziwych Polaków? Wiedziałam, że jeśli wybory wygra PiS obudzę się w innej Polsce. Na pewno! Ale się stało. Nie wiedziałam jednak, że aż w takiej! Przekonałam się, że miałam rację. Czytałam na ich stronach internetowych jakie mają zamierzania, ich programy. Po tych poprzednich dwóch latach rządów PiS-u wiedziałam, że ta partia nie jest w stanie z nikim współpracować. To ewidentnie pokazali…
Ale teraz mogą rządzić sami.
Tak mogą, ale ich rządy niczego dobrego nie przyniosą. Oni nigdy nie zrealizują swoich obietnic, tych, które tak łatwo składali w tym wyścigu do władzy, w czasie kampanii. Nigdy tego nie zrealizują! Na tym im nie zależy. Ja tej partii nie wierzę. Przekonałam się. Uważałam, że jak dojdą do władzy to zniszczą Polskę. Osoby, które się pokazują w Sejmie mi nie odpowiadają, te, które weszły do rządu, objęły resorty siłowe i nie tylko, również.. Ja im nie wierzę. Przed wyborami, to mieli plany, mieli program, organizowali konferencje, że będziemy żyć w bogactwie, wszyscy dostaną, co chcą. Ale ja, może nie jestem ekonomistką, wiem jednak, że nie ma nic za darmo. Żeby coś komuś dać, trzeba komuś innemu odebrać. Rozumiem, że państwo musi pomagać społeczeństwu, ale główny nacisk trzeba położyć na to, aby zrobić coś samemu. Mamy w sobie, my Polacy, po tych latach komunistycznych, nawyk, że ktoś nam coś da, gdzieś pójdziemy, dostaniemy. Jesteśmy roszczeniowi. A teraz trzeba jednak dać coś od siebie. Uczyć się, rozwijać umiejętności, starać się. Tego nam brak. I o tym również dyskutowaliśmy na forach. O tym rozmawiałam również z Mateuszem Kijowskim, dlatego chętnie przystąpiłam do KOD-u, gdy mi to zaproponował…
A właśnie! 18 listopada w „Studiu Opinii” ukazał się artykuł Krzysztofa Łozińskiego „Trzeba założyć KOD”. I rzeczywiście, dwa dni później, Mateusz Kijowski utworzył na Facebooku profil Komitetu Obrony Demokracji. To była odpowiedź na wezwanie Łozińskiego. Po czterech dniach było już 4 tys. fanów. A do tego artykułowano chęć podjęcia działań poza Facebookiem. 26 listopada w Toruniu z Pani inicjatywy odbyło się spotkanie założycielskie KOD-u Kujawsko-Pomorskiego. Jak się zostaje koordynatorem ruchu społecznego na poziomie wojewódzkim?
W czasach, gdy walczyła „Solidarność” miałam kilkanaście lat. Mieszkałam w Pile, gdzie były wojsko i milicja i myśmy nie odczuli momentu wprowadzenia stanu wojennego, tak jak w Warszawie, Gdańsku czy kopalni „Wujek”. Coś tam się paliło, było jednak spokojnie. Pamiętam taż późniejsze lata. Bidne lata. Pamiętam jak musiałam stać kila dni po paszport, aby pojechać do siostry. W tej chwili wsiadam do samochodu i wyjeżdżam. Pamiętam jak nas w maluchu, na granicy ustawiano do kolejki Polaków, do kontroli. Pamiętam tych Polaków, którzy nas kontrolowali. Nie chciałabym tego przeżywać ponownie. Te zmiany, które nastąpiły po ’89 roku, szły w dobrym kierunku. Cieszyliśmy się wolnością… Ja nawet nie wiedziałam, że Mateusz Kijowski chce zakładać stowarzyszenie, czy ruch społeczny. Ale to działo się bardzo szybko, bo nowy rząd działał bardzo szybko. Ja nie znałam Mateusza osobiście. Myśmy sobie korespondowali, wymieniali poglądy, może on nawet nie kojarzył mnie, teraz tak, ale wysłał zaproszenia. Do mnie też. Przeczytałam manifest KOD-u na Facebooku. Bardzo mi się podobał. Zobaczyłam ludzi. I jak każdy „zapisałam się”. Lajknęłam! Polub! I jestem! Czekałam dzień, od chwili, gdy pojawiło się pierwsze zaproszenie do współpracy. Kto chce coś zrobić? Kto chce być koordynatorem? Wiadomo już było, że będzie szesnastu koordynatorów, którzy będą organizować KOD-y na poziomie województw. No, niestety, z naszego województwa nikt się nie zgłosił.
Czy to znaczy, że przysłowiowa władza leżała na ulicy a Pani się po nią tylko schyliła?
Tak. Władza w cudzysłowie, bo to jest ruch społeczny. Tak. Odpisałam, że jeżeli tylko podołam, to mogę pomóc i coś takiego robić. Zostałam zaakceptowana. I wtedy potoczyło się bardzo szybko. Wzięłam na siebie odpowiedzialność. Ja jestem osobą, która nigdy nie unikała odpowiedzialności. Wiem, że za każde słowo, działanie trzeba wziąć odpowiedzialność, ponieść konsekwencje własnych decyzji. Wiem jakie ciężkie idą czasy, wiem jakie listy z wyliczeniami już chodzą, że wzięliśmy jakieś pieniądze. To nie jest miłe. Ale chcemy działać i chcemy się rozwijać. Wyjść do ludzi. Ja w to cały czas wierzę, że to nie będzie tylko kolejne stowarzyszenie. My nie chcemy obalać rządu. Nie ma takiej możliwości. Oni zostali wybrani i trzeba się z tym pogodzić. Zobaczymy co dalej zrobią? To, co w tej chwili to… to… Każdy prawnik stuknie się w głowę! To jest pogwałcenie jakichkolwiek zasad. Jak można nie przestrzegać prawa? Ja byłam zawsze uczona, że prawa się przestrzega. A w tej chwili, jeśli się dyskredytuje Trybunał Konstytucyjny i ignoruje jego wyroki, to dzieje się niedobrze. Trzeba powiedzieć stanowczo „nie”!
Na spotkaniach, w broszurach, ulotkach deklarujecie Państwo, że KOD jest apolityczny. Na czym polega ta apolityczność, jeśli działania tego ruchu ingerują w obszar rządzenia? W definicji polityki mówi się o zdobywaniu lub utrzymaniu władzy. Słowo „obrona” w nazwie, to nic innego jak deklaracja utrzymania status quo? Nic więc dziwnego, że przeciwnicy zarzucają Wam konotacje z PO, kierowanie przez Ryszarda Petru. Na czym polega ta apolityczność? Czy nie ma tu jakiejś sprzeczności?
W tym stowarzyszeniu nikt nie chce rozmawiać z politykami. Ludzie pytają czy przekształcimy się w partię? Nie! Nie chcemy być partią. Stawiamy sobie inne cele. Chcemy być apolityczni. Są z nami osoby, które zawiodły się na różnych opcjach politycznych. Chcą jednak być w tym ruchu. Nie podpinamy się pod żadną partię i staramy się unikać sytuacji, gdy jakaś partia chce się podpinać pod nas. Tworzymy własne struktury, teraz na poziomie powiatów. Działamy już w dwóch miastach, Bydgoszczy i Toruniu, wchodzimy do następnych. Nasza praca ma charakter edukacyjny. Tworzymy sekcje, chcemy docierać do młodzieży, która jest niezainteresowana polityką. Planujemy na wiosnę koncerty połączone z pogadankami o tym czym jest wolność. Proszę zobaczyć ile jest niedomówień, jak unikamy trudnych tematów lub negujemy pewne sprawy. Mnie nikt nie przeszkadza, czy jest z prawej czy z lewej strony. To są jego poglądy. Nie przeszkadza mi to czy jest ateistą czy wierzący, katolikiem czy muzułmaninem. Różnimy się i to jest piękne. Chodzi o to abyśmy znaleźli w sobie tyle tolerancji żeby móc rozmawiać z drugim człowiekiem. Tego nam brakuje. To nie jest przecież polityka, to praca u podstaw, edukacja, nauka, poznanie, postawa obywatelska. Myślę, że to jest praca na lata. Być może to jest utopia, ale warto do tego dążyć. Każdy, kto był na Zachodzie, kto tam bywa, widział, że nawet jeśli ktoś się nie zgadza z cudzymi poglądami to potrafi rozmawiać, tolerować i szanować cudze przekonania.
Osoby, które kierują KOD-ami płacą pewną cenę za firmowanie tego ruchu własnym nazwiskiem. Mateusz Kijowski ma za sobą ataki hakerskie na swój profil na Facebooku, atak na konto bankowe, podszywanie się. Wydaje się, że przyjmujecie na siebie niewybredne a wręcz brutalne ataki…
Tak, mogę pokazać sms-y, jakie otrzymuję…
Chciałbym zapytać jak Pani radzi sobie z tymi przejawami agresji i nietolerancji?
Jeżeli ja bym się przestraszyła… Ja się nie boję, jestem przygotowana. Nie dotykają mnie. Co mogą mi odebrać? Pracę? Jeśli ją stracę, to znajdę sobie inną. Zawsze sobie radziłam. Jakieś obraźliwe określenia mnie nie dotyczą, bo ja się tak nie czuję. Ja nie czuję się gorsza i mnie nikt nie jest w stanie obrazić. Wyciąganie brudów? Każdy ma swój rozum. Warto, aby każdy z nas pomyślał co sam zrobił, niech pomyśli, że nie można krzywdzić drugiego człowieka, bo to zawsze wraca.
Sytuacja polityczna i społeczna jest coraz bardziej napięta. Może się to skończyć różnie. Nie wygląda, że rząd się cofnie. Jego przedstawiciele jak mantra powtarzają, „działamy w imieniu Polaków”, że naród ich wybrał. Nie dostrzegają, że w ciągu miesiąca stracili większość poparcia i zaufanie. Premier Szydło kurczowo trzyma się „najważniejszego sondażu” czyli wyniku wyborów. Jeśli rząd się nie cofnie jednym z kolejnych kroków może być również rozprawa z opozycją i KOD-ami? Czy jest Pani na to gotowa?
Czy ja jestem gotowa siedzieć w więzieniu? Myślę, że nikt nie jest! Ja sobie nawet nie wyobrażam tego, że będą nas wyławiać i będą nas sadzać do więzienia! Za to, że myślimy inaczej? Mamy się przestraszyć? Nie, nie! To jeszcze do mnie nie dociera.
Co dalej z KOD-ami?
Działamy na Facebooku, zapraszamy każdego, jesteśmy gotowi przyjechać do każdej miejscowości i pomóc w organizacji struktur. Kilka osób może się zebrać i zawsze pomożemy tym, którzy będą chcieli coś zrobić, organizować się. Czekamy na inicjatywy, niczego nie narzucamy. W większych ośrodkach jak Toruń, Grudziądz, czy Bydgoszcz będziemy organizować koncerty. Jest zima, więc działalność tego rodzaju jest teraz ograniczona. To nam przeszkadza. Wiosną ruszymy nie tylko z koncertami. Mamy w grupie kujawsko-pomorskiej mnóstwo fajnych pomysłów.
To kosztuje. Kto za to zapłaci?
Myślę, że stowarzyszenie wreszcie powstanie. Jest już statut, czekamy na zarejestrowanie. To jeszcze potrwa. Dajmy sobie trochę czasu. Mamy dużo ludzi dobrej woli, chcemy jednak aby wszystko było legalne i przejrzyste. Teraz odbywa się to tak, że ktoś z nas opłaca z własnej kieszeni druk ulotek, ktoś inny wykłada pieniądze na autobus, a później te pieniądze są tym ludziom zwracane przez innych, którzy chcą wnieść swój wkład w tą działalność, przez uczestników wyjazdu. Jeszcze ktoś użycza swojego sprzętu nagłaśniającego, namiotu… Na tym to polega. Sami się finansujemy. Nikt nam nie daje, a już zupełnie nikt nas nie opłaca gdzieś po cichu, pod stołem. Na razie nie możemy założyć konta, aby gromadzić pieniądze na działalność, bo czekamy na zarejestrowanie stowarzyszenia. Jeszcze trochę.
Co jeszcze warto powiedzieć?
Warto powiedzieć, że dobrze, że ten ruch powstał. A powstał oddolnie. Jest już z nami kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nie wszyscy czynnie uczestniczą. Niektórzy przeglądają posty na Facebooku, są z boku. Istotne jest to, że ludzie sprzeciwiają się łamaniu Konstytucji, niszczeniu Polski. Te marsze sobotnie pokazały, że jest nas dużo więcej niż chciałby rząd. Aktywni są Polacy za granicą… Czy ja mam coś w genach? Czy jestem gorszym sortem Polki? Na pewno mam dużo pozytywnej energii, mam sporo dobrych rzeczy do zaproponowania i nie chcę aby moja praca, ta kiedyś i ta teraz, zostały zmarnowane i zaprzepaszczone. Pragnę aby wydarzyło się dużo dobrego, a może też i złego w moim życiu… Ale więcej dobrego niż złego. Głowa do góry i idziemy.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Piotr Sobieski
“W tym stowarzyszeniu nikt nie chce rozmawiać z politykami. ”
Jasne. Tylko na wiecu pan Kijowski był tłem dla polityków pchających się na pierwsze miejsca, a pan Schetyna wprost mówi ” – Musimy kontrolować takie ruchy” (mając na myśli KOD).
Sami politycy są już przekonani co do tego, że to “ich” ruch. Na szczęście na razie każdy widzi siebie na czele więc jest nadzieja, że się w tym zaplączą.
Kiedy mówiłem, ze nie wolno zapraszać polityków, odpowiedziano mi, że to dobrze, że wszyscy są razem.
No to teraz będziecie miesiącami harować, żeby się od ich “pocałunku” odżegnywać, a musicie jeśli KOD ma coś znaczyć, z politykami w tle już jest niewiarygodny dla wielu rodaków.
To są rzeczy tak podstawowe, że w głowę zachodzę, jak można się było nabierać na takie celebryckie zagrywki.
Jeśli komuś imponuje, że pan Petru poklepie go po ramieniu (w obecności kamer) to niech raczej idzie zbierać grzybki, bo taki ruch może tylko rozwalić.
Podobnie jak z zapraszaniem innych celebrytów do grania głównej roli na KODowskich wiecach. Dla obserwatora z boku KOD staje się coraz mniej autentyczny.
@ j.Luk W Toruniu nie było polityków na pierwszym planie, Petru nie klepał nikogo po ramieniu, Schetyna nie kontrolował. Być może tak kiedyś będzie, być może nie. Kto to wie? Może nie trzeba obserwować z boku, a pójść z ludźmi? A to, że KOD będą chcieli wykorzystać politycy, to nic dziwnego. Zresztą ruchowi temu też będą potrzebni politycy. Ja tu widzę pole do współpracy. Pozdrawiam Panią Aleksandrę Solecką i życzę powodzenia, a sądząc po tym, co mówi, nie zaimponuje jej poklepywanie po ramieniu przez polityków.
@wejszyc wiem, że w Toruniu nie było. Za to wiem kto był, bo akurat Toruń mam “na oku” 🙂
Tyle, że w ogólnopolskim obrazie KOD istotne jest to co dzieje się w Warszawie, bo tym się karmią media, później przeżują i podadzą do wierzenia widzom/czytelnikom.
A tych ludzi należy przekonać, że warto iść, nie mnie.
Kiedy widzą na trybunie polityków – nie pójdą. I ja się im nie dziwię.
Ruch obywatelski, który unika polityków i znanych z TV twarzy jest silny, bo przeciwnikowi trudno znaleźć na niego “haka”. To tak trudno zrozumieć?
A jak się nadstawia tyłek, to prędzej czy później ktoś w niego kopnie. Po co więc to robić? Przeciwnik nie musi się wysilać, sami mu podpowiadamy gdzie kopnąć, a on to znakomicie wykorzysta, sam pan się przekona.
Moje uwagi mają charakter czysto taktyczny, nikogo nie zmuszam, by były brane pod uwagę, ale pan Schetyna jest dowodem, że miałem rację ostrzegając od początku.
I nie, politycy temu ruchowi nie będą potrzebni. To on im będzie potrzebny i to oni mają zabiegać o swój wizerunek u niego, a nie odwrotnie. Wtedy obywatel ma szansę na życie w normalnym państwie.
Poszła odpowiedź, ale “wyparowała”. Nie chce mi się drugi raz pisać.
Czekałem, myślałem, że mod wsadzi odpowiedź.
Panie @wejszyc, wiem, że w Toruniu nie było. Akurat Toruń mam “na oku” 🙂
Tyle, że nie na Toruń zwrócone są oczy mediów ogólnopolskich i nie na podstawie tego co się w Toruniu dzieje opinia publiczna wyrabia sobie zdanie na jakiś temat.
Moje uwagi maja charakter czysto taktyczny, bo to goszcząc na ogólnopolskich antenach można wygrać lub przegrać niezależnie od tego co się dzieje na ulicy.
Odcięcie się od polityków byłoby kłopotem dla przeciwnika, bo musiałby się mocno wysilać, żeby uderzyć. A tak? Sami się nadstawiamy i wskazujemy gdzie najlepiej kopnąć. A ci politycy, którzy podobno “wspierają” KOD przecież grają dla siebie co widać, słychać i czuć. A przyjdzie czas, że i z nimi trzeba się będzie zmierzyć, zobaczy pan.
Sądzi pan, że gdyby na wiecu nie było pana Petru, pani Holland i takich tam, wiec byłby mniej ważny? Byłby ważniejszy, drogi panie. Trudniejszy dla PiSlamistów. Spontaniczna aktywność obywateli to ich najgorsza zmora, bo nie potrafią nad tym zapanować, niech pan uwierzy staremu partyzantowi 🙂
A tak podklejając cały ruch pod znane nazwiska oddajemy im pole.
To miałem na myśli.
Ma pan tu najświeższy “rodzynek”
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-andrzej-duda-dla-bbc-jestesmy-eurorealistami-nie-eurosceptykami/z73fpf
“…– Te demonstracje składają się przede wszystkim z tych, którzy ostatnio rządzili Polską i zostali odsunięci od władzy przez polskich wyborców w wyborach parlamentarnych – powiedział Andrzej Duda. Jak dodał, te osoby “nie chcą zaakceptować” tego faktu, więc – mówił prezydent – “podburzają” społeczeństwo i organizują demonstracje.”
I jak mu pan zaprzeczy, skoro na czele widać rzeczywiście te osoby? A gdyby ich nie było? Oj, namęczyłby się D**a, zanim by coś wymyślił, bo czym jak czym, ale bystrością to on nie grzeszy.
@j.Luk Jak nie są zwrócone na Toruń, te oczy? A tow. Tadeusz Rydzyk? Ważniejszy od papieża i świętych razem wziętych. A serio mówiąc, ja oczywiście zgadzam się, że obecność polityków ułatwia drugiej stronie działania propagandowe.Ale i tak nas uderzą, w myśl powiedzenia, nie kijem go, to pałką. Cała propaganda strony patriotyczno-niepodległościowo-katolickiej opiera się na kłamstwie. Manifestujący ludzie nie reprezentują interesów polityków. Wiemy o tym my dwaj, wie o tym prezydencka Duda i wie związkowa Duda. TK nie był związany z partiami politycznymi, wydawał orzeczenia często sprzeczne z intencjami rządu PO-PSL, działał zgodnie z Konstytucją, a i tak pojawiły się absurdalne zarzuty i został odstrzelony. Gdyby politycy nie maszerowali na czele, a byli wmieszani w tłum, KOD zostałby oskarżony, że jest kierowany z drugiego szeregu, a gdyby ich w ogóle nie było, to pojawiłby się, jak w słowach durnia i ćwoka Kukiza – Żyd. Chcesz uderzyć psa, kij się zawsze znajdzie. Poza tym sytuacja jest tak poważna, że współdziałanie uważam za konieczne. Oczywiście rzeczą straszną byłoby zawłaszczenie ruchu przez jakąkolwiek partię polityczną. Jest takie niebezpieczeństwo, mam nadzieję, że tak się nie stanie. Mam też nadzieję, że KOD wyłoni własnych liderów.
prosze o wiecej takich artykulow, o przyblizenie osob , ktorzy tworza KOD. Nie jestem na FB, a wiec trudno mi sledzic ewolucje ruchu.
bravo, trzymam kciuki!
@j.luk
Panie Jerzy.
“Dla obserwatora z boku KOD staje się coraz mniej autentyczny.”
Chwilowo.. potem przechwycą to pospolite ruszenie specjaliści, nabierze “mocy prawnej” i wyłoni swoich reprezentantów do rozmów na kontrowersyjne tematy, bo z tłumem nikt nie gada!
Tłum stanowi określoną siłę, jak jest nieliczny to ostrzeżenie i kilka pał wystarczy. Jak jest masowy i pod wpływem impulsu działa jednomyślnie, należy to skanalizować. Obojętne kto to zrobi i jak.
Potem gra się na osobistych ambicjach ściśle związanych z określonymi finansami. Potem wyłania się władze i reprezentantów do rozmów, legitymizuje się wszystko i po sprawie.
Jak to było z wodzem rewolucji październikowej?
“Lenin na wieść o rewolucji wsiadł do pociągu i pojechał do Petersburga aby dowodzić nią”
Moi nauczyciele historii mieli mały kłopot bo licealiści domagali się objaśnienia tej eskapady przez granice, fronty itd.
No i ten wódz co siedzi w Szwajcarii.. ciekawe czy robił na zmywaku.
j.Luk
.
Ma i nie ma Pan racji. Tak, obecność polityków “brudzi” KOD. M.in – jest to duża przeszkoda dla partii Razem, i równocześnie młyn na wodę teorii spiskowych PiS. Prowadziłam polemiki z jedną i drugą stroną. Myślą i mówią to samo, w taki sam sposób. Smutne.
.
Ruch ma taką dynamikę, że trudno pisać scenariusz, prowadzić rozmowy w kuluarach i wypracowywać skuteczną strategię.
.
“Zarząd” to społecznicy, a nie politycy, musieli/muszą mierzyć się z politykami: tymi u władzy, i tymi, którzy zamierzają coś ugrać na tym ruchu. Muszą (na własny koszt) zapanować nad hejtem, trollingiem i chaosem wynikającym z tempa rozwoju KOD.
.
I co najważniejsze, organizując protesty muszą zgromadzić uczestników. Ich ilość musi porażać. Tylko wtedy KOD będzie miał jakieś znaczenie.
.
To jest sytuacja kryzysowa i amatorzy muszą ją opanować. Uważam, że mimo popełnianych błędów, wywiązują się z tego zadania znakomicie. Trzymam kciuki 🙂
@Magog
Czy będzie tak jak Pan pisze? Bardzo możliwe. Ale ponieważ wielu członków zarządu ma biografie społecznikowskie, jest duża szansa, że powstanie prawdziwy społeczny ruch. Oczywiście część osób przejdzie do polityki, ale to naturalny rozwój wypadków. Właśnie po to są również takie ruchy, aby pomagały dostrzec osoby utalentowane politycznie. Kto przetrze się w KOD, będzie sprawnym politykiem, jeśli będzie chciał nim być.
Nie widzę w tym nic złego.
Z drugiej strony wydaje mi się że Mateusz Kijowski jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Jeśli mam rację, KOD się obroni przed zawłaszczeniem.
.
I jeszcze jedno. My nie dostrzegamy faktu, że dziś wszystko przebiega inaczej. To już nie jest zarządzanie projektem, lecz zarządzanie procesem (chaotycznym).
Druga strona od początku próbowała, próbuje i będzie próbowała zdezawuować KOD i ludzi KOD. Pierwsi hejterzy i “autorytety” dziennikarskie prawicy oskarżały o założenie KOD Adama Michnika, co w opinii tych środowisk jest zbrodnią porównywalną do najcięższych przestępstw. Kolejną serią oskarżeń jest przypisanie inicjatywy założenia KOD siłom, które “przegrały wybory”. Było to o tyle łatwe, że przyklejanie się polityków do KOD było i jest nieuchronne. Trudno politykom ale także ludziom znanym czy celebrytom zabronić udziału w protestach.
Ostatni atak na Mateusza Kijowskiego jest próbą odebrania mu mandatu moralnego ze względu na alimenty.
To wszystko wskazuje, że niezależnie od tego co zrobi KOD będzie postponowany i dezawuowany z zasady. PiS stosuje takie metody walki politycznej.
* * *
Moim zdaniem te wszystkie próby dyskredytowania ruchu będą mało istotne jeżeli działalność KOD będzie jak dotąd skuteczna i nośna społecznie. Trzeba na nie zwracać uwagę ku przestrodze i przeciwdziałaniu ale ze świadomością ograniczonych możliwości zwalczania. Najpoważniejszym zagrożeniem będzie próba przechwycenia KOD przez drugą stronę. I nad przeciwdziałaniem temu warto pracować przede wszystkim.
Tak na marginesie, w Medium Publicznym (http://mediumpubliczne.pl/2015/12/kod-jako-manifestacja-klasowa-lepsi/) taki passus z Agnieszki Romaszewskiej:
.
„Tekst został po raz pierwszy opublikowany na Facebooku autorki. Agnieszka Romaszewska jest założycielką kanału Bielsat, dziennikarką TVP, córką opozycjonistów z czasów PRL, Zofii i Zbigniewa Romaszewskich.
.
Otoż moj mąż Jarosław zrelacjonował mi właśnie, jak to wczoraj, na tradycyjnym corocznym śledziku u wieloletnich przyjaciół (jeszcze z NZS) został napadnięty i zglanowany przez wielbicieli KOD.
.
Jest w dyskusji bardzo groźnym zawodnikiem, ale było 4 na jednego…”
.
!!? Niezaangażowana politycznie(?) dziennikarka pisze powieść political-fiction?
Tak na marginesie, w Medium Publicznym (http://mediumpubliczne.pl/2015/12/kod-jako-manifestacja-klasowa-lepsi/) taki passus z Agnieszki Romaszewskiej:
.
„Tekst został po raz pierwszy opublikowany na Facebooku autorki. Agnieszka Romaszewska jest założycielką kanału Bielsat, dziennikarką TVP, córką opozycjonistów z czasów PRL, Zofii i Zbigniewa Romaszewskich.
.
Otoż moj mąż Jarosław zrelacjonował mi właśnie, jak to wczoraj, na tradycyjnym corocznym śledziku u wieloletnich przyjaciół (jeszcze z NZS) został napadnięty i zglanowany przez wielbicieli KOD.
.
Jest w dyskusji bardzo groźnym zawodnikiem, ale było 4 na jednego…”
.
!!? Niezaangażowana politycznie(?) dziennikarka pisze powieść political-fiction?