2015-08-01. Pomysł budzi kontrowersje, choć jest teoretycznie bezdyskusyjnie słuszny. Osobiście mam tylko jedną, ale za to zasadniczą wątpliwość: wobec niezbyt wysokiej kultury informatycznej i matematycznej wśród nauczycieli, specjalnie szkół podstawowych (przez grzeczność nie powiem: zerowej, ale tak własnie jest) wprowadzenie tej idei w życie będzie trudne. Z pewnością zadekretowanie czegoś takiego poczynając od jakiejś bliskiej daty, bez uprzednich szkoleń dla nauczycieli i bez zastosowania bardzo znaczących zachęt materialnych (nie mówimy o podwyżkach rzędu kilkudziesięciu złotych, tylko raczej minimum kilku setek miesięcznie…) – nie sądzę, aby to wyszło. Ale – powodzenia! Innpoland.pl:
MEN chce, by już w szkołach podstawowych uczono dzieci programowania
MEN chce, by już w szkołach podstawowych uczono dzieci programowania YouTube/ Samsung Polska
Rozpoczęły się otwarte konsultacje przygotowanego przez Radę ds. Informatyzacji Edukacji projektu zmian w podstawie programowej zajęć komputerowych prowadzonych w szkołach. Głównym celem zmian ma być wprowadzenie programowania jako powszechnego elementu nauczania.
Rada ds. Informatyzacji Edukacji jest organem pomocniczym Ministerstwa Edukacji Narodowej. W przygotowanym dokumencie zauważono, że programowanie staje się kluczową kompetencją XXI wieku i konieczne jest wprowadzenie go do edukacji formalnej już od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż do klasy maturalnej.
Konsultacje stanowią finalny etap prac w ramach Rady ds. Informatyzacji Edukacji przed przedłożeniem projektu zmian w podstawie programowej do decyzji ministra. Wszyscy zainteresowani zgłaszaniem uwag, wniosków, i propozycji zmian do projektu w podstawie programowej mogą je przesyłać na adres: podstawa.informatyka@men.gov.pl. Można je zgłaszać do 31 października 2015 r.
Po zakończeniu konsultacji Rada ds. Informatyzacji Edukacji przedstawi raport z ich przeprowadzenia oraz finalną wersję Projektu zmian w podstawie programowej zajęć komputerowych i informatyki.
Co ciekawe, kształcenie informatyczne ma pojawić się już w przedszkolu. Najmłodsze dzieci mają używać elektronicznych urządzeń cyfrowych do porozumiewania się z bliskimi i rówieśnikami oraz do zabawy. Z kolei w pierwszej klasie szkoły podstawowej uczniowie mają rozpocząć naukę wizualnego programowania prostych historyjek, zaś pierwsze algorytmy mają być nauczane od IV klasy szkoły podstawowej. Gimnazjaliści z kolei będą mierzyć się z zadaniem samodzielnego projektowania programów i stron internetowych.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, pieniądze na zakup sprzętu pochodzić będą z funduszy unijnych, a rozdzielaniem ich zajmą się samorządy. Jednak największym problemem w realizacji ambitnego przedsięwzięcia jest brak odpowiednio przeszkolonych i zmotywowanych nauczycieli.
Wprowadzenie programowania do szkół podstawowych ma być odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie na osoby z takimi umiejętnościami na rynku pracy. Na 10 najbardziej potrzebnych zawodów w 2013 r. bez wiedzy o kodowaniu nie ma co szukać pracy w aż czterech. Według szacunków Komisji Europejskiej liczba wakatów w branży IT osiągnie w tym roku 900 tys.
Dzieci już kodują
Dzięki Samsungowi polscy najmłodsi uczniowie już uczą się kodowania. Firma kieruje projektem edukacyjnym „Mistrzowie Kodowania”, który ma na celu upowszechnienie nauki programowania w polskich szkołach i obejmuje uczniów z podstawówek w całej Polsce.
Reportaż z realizacji pilotażowej edycji programu Mistrzowie Kodowania. W ramach zajęć 1500 uczniów z 34 szkół podstawowych z całej Polski poznało podstawy programowania w intuicyjnym języku Scratch. YouTube/ Samsung Polska
W ramach zajęć dzieci uczą się programowania w intuicyjnym języku Scratch. Nauczyciele biorący udział w programie zostali przeszkoleni przez ekspertów, by przez kolejnych 8 tygodni prowadzić zajęcia programowania w swoich szkołach. Udział w programie jest bezpłatny.
Projekt realizowany jest przez Samsung Electronics Polska we współpracy z Partnerami: Centrum Cyfrowym Projekt: Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Fundacją CoderDojo, Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego oraz Stowarzyszeniem „Rodzice w Edukacji” przy wsparciu grupy SuperBelfrzy RP.
Mimo wszelkich zastrzeżeń – jest to dobra wiadomość. Istotne jest to, że dostrzeżono problem. Wprawdzie wystarczyło rzucić okiem na kalendarz i zauważyć, że mamy już drugą dekadę XXI stulecia…
No, ale wymaganie od urzędników ministerialnych i polityków aż takiej spostrzegawczości, to być może znęcanie się nad inwalidami umysłowymi…
Programowanie obecnych komputerów przez dzieci może wprowadzić tylko złe nawyki. Za 20 lat świat cyfrowy będzie się opierał o zupełnie inne zasady. Dużo lepiej uczyć dzieci rozwiązywania zagadek matematycznych, fizyki kwantowej i neurobiologii.
andrzej Pokonos03.08.2015
Bardzo popieram takie pomysły. Polacy wykazują się smykałką do programowania a sam proces nie jest ani trudny, ani skomplikowany. I do tego zrozumiały tak dla umysłów humanistycznych, jak i tych „matematycznych”. Wymaga jedynie skupienia i skrupulatności, co w życiu bardzo się przydaje. I jak każde działanie twórcze, nagradza satysfakcją z udanego owocu własnej pracy.
Brentano04.08.2015
Jeżeli pomysł jest bezdyskusyjnie słuszny, tak jak Pan to ujął, to ja chciałbym się zapytać kto dzisiaj programuje w języku Basic ? Nikt. A w czasach, gdy komputery osobiste dopiero wchodziły na polski rynek Basic był standardem, a programowała większość użytkowników (a w każdym bądź razie spora ich część). Pamiętam te czasy bo wówczas sam programowałem. Nie nauczyła mnie tego szkoła – nauczyłem się tego sam. Wtedy oprócz komputerów pojawiały się na rynku również czasopisma komputerowe uczące tajników programowania w języku Basic. No i przy zakupie komputera dostawało się instrukcję obsługi, często w języku niemieckim, która również zawierała serię komend w Basic jak i przykładowe programy. Miałem wtedy mnóstwo wolnego czasu, kolegów którzy również otrzymywali na komunię C-64, Atari czy Amstrady. Wymienialiśmy się doświadczeniami, czytaliśmy te same pisma i graliśmy w te same gry.
Wie Pan na czym polega zasadnicza różnica między dniem dzisiejszym, a tym co było 25 lat temu ? Otóż zmienił się rynek komputerowy i kultura ich użytkowników. Proszę Pana, szkoła niczego nie nauczy – kultury programowania nie zakorzeni na pewno bowiem to się bierze z pasji. Nie pamiętam kiedy to ostatnio szkoła zaraziła mnie czymkolwiek pozytywnym. Podobnych historii o tym, że w kimś zakiełkowała pasja, gdy siedział w ławie szkolnej również nie słyszałem.
Problematyka tego zjawiska tkwi w dostępności i taniości. Gdy nam się nudziły gry, na dworze padało i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić to po prostu z nudów otwieraliśmy Bajtka i uczyliśmy się programować. Dochodził jeszcze inny aspekt sprawy bowiem wówczas moc obliczeniowa komputerów osobistych była bardzo słaba i bardzo często pojawiały się różne programy zachwycające bajeczną jak na tamte lata grafiką, która jednakże nie mogła być stosowana w grach (ze względu na moc obliczeniową). Powoli zaczęły również wchodzić na rynek różne części hardware wzmacniające możliwości komputerów osobistych.
To jest ważne bo rewolucja komputerowa działa się na naszych oczach. My to wszystko obserwowaliśmy bo fascynowały nas te zmiany. Proszę Pana, dzisiaj komputer można kupić za 300 PLN, a by odpalić najnowszą grę już nie trzeba kombinować w hardware czy grzebać w oprogramowaniu by ta gra lepiej chodziła lub by w ogóle działała. To już za nami.
Masowa dostępność produktów komputerowych dzisiaj obniżyła fascynację komputerami. Komputery stały się banalne, choć nie oczywiste. To widać również po stylu tworzenia pism komputerowych jakie się wydaje w Polsce dzisiaj – brakuje w nich tej ciekawości i pewnej obecności mitu, a zewsząd atakuje reklama i komercja najniższych lotów.
Dlaczego uważa Pan, że szkoła jest w stanie to zmienić skoro nawet wtedy tego nie uczyła ? Fascynacja światem komputerów wśród dzisiejszej młodzieży jest niższa i jeżeli istnieje sposób by na powrót tak wielce ich zaciekawić to zapewniam Pana, że szkoła takiej metody nie stworzy. I też zupełnie nie rozumiem dlaczego to w szkole mielibyśmy tego źródła pasji upatrywać.
Świat jest o wiele ciekawszy i dzisiaj mamy więcej możliwości aniżeli starożytni od których szkołę przejęliśmy. My żyjemy w globalnym świecie, a oni tego nie doświadczyli – oni nie mieli alternatywy jaką stworzył rozwój przemysłu i technologii. Nie tylko szkoła uczy (a dzisiaj uczy coraz mniej). I dlatego finansowanie takich projektów z publicznych pieniędzy uważam za zwykłe rozdawnictwo funduszy tym, którzy nie mają innego pomysłu na zarobek. Dzisiejsza szkoła przegrywa na wszystkich polach – nie tylko stricte na poziomie przekazywania wiedzy elementarnej, ale i wychowania. Szkoła nie nadąża za czasami i pakowanie w nią pieniędzy tej sytuacji nie uzdrowi bowiem problem nie tkwi w pieniądzach ani nawet szkoleniach dla nauczycieli.
Co robić ? A może na początek starać się zainteresować młodzież logicznym myśleniem wprowadzając do programu gry planszowe – szachy ? Uważam, że to rozwinie umiejętność logicznego myślenia o wiele bardziej aniżeli próba nauczania oprogramowania w języku z którego za lat 5-10 i tak nikt korzystać nie będzie.
BM04.08.2015
Wynika z tego co pan napisał, że najlepiej nic nie robić i zostawić problem żywiołowi. Jestem dokładnie innego zdania. Otóż zapewniam pana, że nie ma znaczenia, w jakim języku się rozwiązanie problemu koduje. Może być nawet ten Basic. Istota sprawy polega na dostrzeżeniu i sformułowaniu algorytmu; i tego trzeba uczyć, nie konkretnego języka (choć opanowanie jakiegoś nie jest niewskazane, ale i nie konieczne: wystawiaczy doprowadzić problem do flow-diagramu). Oczywiście, kółko szachowe w szkole niczemu nie zaszkodzi, trening brydża także nie – ale to są rozwiązania uzupełniające i nieco dziewiętnastowieczne. No i trzeba usunąć ze szkoły religię, a poświęcone jej godziny przeznaczyć na matematykę i fizykę.
Brentano04.08.2015
Ja po prostu nie wierzę w to, że społeczeństwami da się sterować i dlatego opowiadam się za wolnym rynkiem i pokładam większą wiarę w żywioł. Da się ludźmi poruszyć i zakorzenić pewne nauki, ale czasy się zmieniają. Dyskusja tego typu musiałby wyjść od dyskusji o naturze szkoły dzisiaj. Szkoła cały czas jest pojmowana starodawnie i dlatego wszelkie dyskusje o tym czy więcej religii czy więcej fizyki są po prostu nietrafione. Fizyki, chemii czy biologii szkoła niższa uczyć nie potrafi. Sam widziałem, swojego czasu, reakcję uczniów jak w ramach pewnego projektu odwiedzili szkołę wyższą (nawet nie jest zbyt wybitna) i zobaczyli po raz pierwszy na oczy laboratorium. Oni się po prostu bawili wówczas nauką choć niewiele z tego rozumieli. Nauka przestała być nudna, a dyskusje grupowe powstawały samoistnie bo nawet nauczyciel nie musiał uczniów do tego zachęcać by zebrali się w pary i zaczęli ze sobą rozmawiać. Po prostu wszystko działo się samo, oczywiście pod okiem nauczycieli.
Obecna szkoła niższa, tak jak ona dzisiaj wygląda, nie da sobie z tym rady – już abstrahując od samej idei czy słusznie czegoś takiego nauczać czy nie (i dlatego w moim pojęciu są to pieniądze wyrzucone w błoto).
Programowanie obecnych komputerów przez dzieci może wprowadzić tylko złe nawyki. Za 20 lat świat cyfrowy będzie się opierał o zupełnie inne zasady. Dużo lepiej uczyć dzieci rozwiązywania zagadek matematycznych, fizyki kwantowej i neurobiologii.
Bardzo popieram takie pomysły. Polacy wykazują się smykałką do programowania a sam proces nie jest ani trudny, ani skomplikowany. I do tego zrozumiały tak dla umysłów humanistycznych, jak i tych „matematycznych”. Wymaga jedynie skupienia i skrupulatności, co w życiu bardzo się przydaje. I jak każde działanie twórcze, nagradza satysfakcją z udanego owocu własnej pracy.
Jeżeli pomysł jest bezdyskusyjnie słuszny, tak jak Pan to ujął, to ja chciałbym się zapytać kto dzisiaj programuje w języku Basic ? Nikt. A w czasach, gdy komputery osobiste dopiero wchodziły na polski rynek Basic był standardem, a programowała większość użytkowników (a w każdym bądź razie spora ich część). Pamiętam te czasy bo wówczas sam programowałem. Nie nauczyła mnie tego szkoła – nauczyłem się tego sam. Wtedy oprócz komputerów pojawiały się na rynku również czasopisma komputerowe uczące tajników programowania w języku Basic. No i przy zakupie komputera dostawało się instrukcję obsługi, często w języku niemieckim, która również zawierała serię komend w Basic jak i przykładowe programy. Miałem wtedy mnóstwo wolnego czasu, kolegów którzy również otrzymywali na komunię C-64, Atari czy Amstrady. Wymienialiśmy się doświadczeniami, czytaliśmy te same pisma i graliśmy w te same gry.
Wie Pan na czym polega zasadnicza różnica między dniem dzisiejszym, a tym co było 25 lat temu ? Otóż zmienił się rynek komputerowy i kultura ich użytkowników. Proszę Pana, szkoła niczego nie nauczy – kultury programowania nie zakorzeni na pewno bowiem to się bierze z pasji. Nie pamiętam kiedy to ostatnio szkoła zaraziła mnie czymkolwiek pozytywnym. Podobnych historii o tym, że w kimś zakiełkowała pasja, gdy siedział w ławie szkolnej również nie słyszałem.
Problematyka tego zjawiska tkwi w dostępności i taniości. Gdy nam się nudziły gry, na dworze padało i nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić to po prostu z nudów otwieraliśmy Bajtka i uczyliśmy się programować. Dochodził jeszcze inny aspekt sprawy bowiem wówczas moc obliczeniowa komputerów osobistych była bardzo słaba i bardzo często pojawiały się różne programy zachwycające bajeczną jak na tamte lata grafiką, która jednakże nie mogła być stosowana w grach (ze względu na moc obliczeniową). Powoli zaczęły również wchodzić na rynek różne części hardware wzmacniające możliwości komputerów osobistych.
To jest ważne bo rewolucja komputerowa działa się na naszych oczach. My to wszystko obserwowaliśmy bo fascynowały nas te zmiany. Proszę Pana, dzisiaj komputer można kupić za 300 PLN, a by odpalić najnowszą grę już nie trzeba kombinować w hardware czy grzebać w oprogramowaniu by ta gra lepiej chodziła lub by w ogóle działała. To już za nami.
Masowa dostępność produktów komputerowych dzisiaj obniżyła fascynację komputerami. Komputery stały się banalne, choć nie oczywiste. To widać również po stylu tworzenia pism komputerowych jakie się wydaje w Polsce dzisiaj – brakuje w nich tej ciekawości i pewnej obecności mitu, a zewsząd atakuje reklama i komercja najniższych lotów.
Dlaczego uważa Pan, że szkoła jest w stanie to zmienić skoro nawet wtedy tego nie uczyła ? Fascynacja światem komputerów wśród dzisiejszej młodzieży jest niższa i jeżeli istnieje sposób by na powrót tak wielce ich zaciekawić to zapewniam Pana, że szkoła takiej metody nie stworzy. I też zupełnie nie rozumiem dlaczego to w szkole mielibyśmy tego źródła pasji upatrywać.
Świat jest o wiele ciekawszy i dzisiaj mamy więcej możliwości aniżeli starożytni od których szkołę przejęliśmy. My żyjemy w globalnym świecie, a oni tego nie doświadczyli – oni nie mieli alternatywy jaką stworzył rozwój przemysłu i technologii. Nie tylko szkoła uczy (a dzisiaj uczy coraz mniej). I dlatego finansowanie takich projektów z publicznych pieniędzy uważam za zwykłe rozdawnictwo funduszy tym, którzy nie mają innego pomysłu na zarobek. Dzisiejsza szkoła przegrywa na wszystkich polach – nie tylko stricte na poziomie przekazywania wiedzy elementarnej, ale i wychowania. Szkoła nie nadąża za czasami i pakowanie w nią pieniędzy tej sytuacji nie uzdrowi bowiem problem nie tkwi w pieniądzach ani nawet szkoleniach dla nauczycieli.
Co robić ? A może na początek starać się zainteresować młodzież logicznym myśleniem wprowadzając do programu gry planszowe – szachy ? Uważam, że to rozwinie umiejętność logicznego myślenia o wiele bardziej aniżeli próba nauczania oprogramowania w języku z którego za lat 5-10 i tak nikt korzystać nie będzie.
Wynika z tego co pan napisał, że najlepiej nic nie robić i zostawić problem żywiołowi. Jestem dokładnie innego zdania. Otóż zapewniam pana, że nie ma znaczenia, w jakim języku się rozwiązanie problemu koduje. Może być nawet ten Basic. Istota sprawy polega na dostrzeżeniu i sformułowaniu algorytmu; i tego trzeba uczyć, nie konkretnego języka (choć opanowanie jakiegoś nie jest niewskazane, ale i nie konieczne: wystawiaczy doprowadzić problem do flow-diagramu). Oczywiście, kółko szachowe w szkole niczemu nie zaszkodzi, trening brydża także nie – ale to są rozwiązania uzupełniające i nieco dziewiętnastowieczne. No i trzeba usunąć ze szkoły religię, a poświęcone jej godziny przeznaczyć na matematykę i fizykę.
Ja po prostu nie wierzę w to, że społeczeństwami da się sterować i dlatego opowiadam się za wolnym rynkiem i pokładam większą wiarę w żywioł. Da się ludźmi poruszyć i zakorzenić pewne nauki, ale czasy się zmieniają. Dyskusja tego typu musiałby wyjść od dyskusji o naturze szkoły dzisiaj. Szkoła cały czas jest pojmowana starodawnie i dlatego wszelkie dyskusje o tym czy więcej religii czy więcej fizyki są po prostu nietrafione. Fizyki, chemii czy biologii szkoła niższa uczyć nie potrafi. Sam widziałem, swojego czasu, reakcję uczniów jak w ramach pewnego projektu odwiedzili szkołę wyższą (nawet nie jest zbyt wybitna) i zobaczyli po raz pierwszy na oczy laboratorium. Oni się po prostu bawili wówczas nauką choć niewiele z tego rozumieli. Nauka przestała być nudna, a dyskusje grupowe powstawały samoistnie bo nawet nauczyciel nie musiał uczniów do tego zachęcać by zebrali się w pary i zaczęli ze sobą rozmawiać. Po prostu wszystko działo się samo, oczywiście pod okiem nauczycieli.
Obecna szkoła niższa, tak jak ona dzisiaj wygląda, nie da sobie z tym rady – już abstrahując od samej idei czy słusznie czegoś takiego nauczać czy nie (i dlatego w moim pojęciu są to pieniądze wyrzucone w błoto).