Stanisław Obirek: Cicho o Franciszku na Bałkanach4 min czytania

franciszek2016-10-06.

Czytam sobie na stronie watykańskiej kolejne przemówienia (niektóre nawet są po polsku!) papieża Franciszka wygłoszone w ramach jego drugiej wyprawy na Kaukaz (przypominam, że po raz pierwszy był w czerwcu tego roku w kraju, który jako pierwszy przyjął chrześcijaństwo czyli w Armenii). Tym razem odwiedził prawosławną Gruzję i muzułmański Azerbejdżan.

Ciekawe te przemówienia, a zwłaszcza spotkania w Tbilisi i Mcchecie. Warto je porównać z tymi w Polsce. Równie zastanawiający jest zgiełk i wrzawa mediów polskich przed w czasie i po wizycie Franciszka w Polsce i dość znaczące milczenie zarówno w czasie jak i po wizycie w krajach Kaukazu. Trochę to rozumiem, bo i problemy inne i tematy odległe od polskich swarów.  Pewnie i skutek słów i gestów papieskich będzie jeszcze mniej znaczący niż w  – nominalnie przynajmniej – katolickiej, Polsce.

Niemniej jednak nie bez przyjemności czytam sobie z jakim uznaniem mówi głowa Kościoła rzymsko-katolickiego o prawosławiu i o islamie. Może przynajmniej tego nauczą się polscy katolicy, którzy zarówno o siostrzanym Kościele prawosławnym nie maja najlepszego zdania a o wyznawcach islamu nie są w stanie myśleć inaczej niż jako o zagrożeniu.

Przynajmniej jezuicki portal deon odnotował jak zwykle ciekawą rozmowę Franciszka w samolocie w drodze powrotnej do Rzymu. No pewnie – można powiedzieć, że to grzecznościowe i niezobowiązujące słowa. Ale przecież warto wiedzieć, co papież myśli o prawosławiu i czego się od Gruzinów nauczył. No więc powiada w odpowiedzi na pytanie dziennikarki gruzińskiej:

Miałem w Gruzji dwie niespodzianki. Jedną była Gruzja. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że jest tam tyle kultury, tyle wiary, tyle chrześcijaństwa. Naród wierzący o starożytnej kulturze chrześcijańskiej, naród tak wielu męczenników. I odkryłem coś, czego nie znałem: głębokie korzenie tej gruzińskiej wiary. Drugą niespodzianką był patriarcha: to Boży człowiek. Ten człowiek mnie wzruszył. Za każdym razem, kiedy go spotkałem wychodziłem z poruszonym sercem, z poczuciem, że spotkałem Bożego człowieka. Naprawdę, Bożego człowieka. Co do rzeczy, które nas łączą i dzielą powiem: nie angażujmy się w dyskusje w kwestiach doktrynalnych. To trzeba zostawić teologom. Oni potrafią to czynić lepiej od nas. Dyskutują i są świetni, są dobrzy, mają dobrą wolę, teologowie jednej i drugiej strony. Co powinniśmy zrobić my, lud? Modlić się za siebie nawzajem. Jest to niezwykle ważne: modlitwa. A po drugie, pracować razem: są ludzie biedni, możemy pracować razem z ubogimi. Istnieje taki, czy innym problem, możemy wspólnie się z nim zmierzyć. Istnieje kwestia migrantów? Uczyńmy coś razem … Zróbmy razem coś dobrego dla innych, to możemy zrobić. I to jest droga ekumenizmu

Prawda, że ciekawe?

I jeszcze jeden cytat, tym razem o kryteriach wyboru celu podróży, dlaczego Franciszek decyduje się odwiedzać akurat te kraje a nie inne:

Po pierwszej podróży, która była do Albanii, powiedziano mi: „Dlaczego postanowiłeś pojechać do Albanii w pierwszej podróży do Europy? Kraju, który nie jest w Unii Europejskiej?”. Potem udałem się do Sarajewa, w Bośni i Hercegowinie, która nie jest w Unii Europejskiej. Pierwszym krajem Unii Europejskiej, do którego się przybyłem była Grecja, wyspa Lesbos: pierwsza. Dlaczego podróżować do tych krajów? Te trzy są krajami kaukaskimi. Trzej prezydenci przybyli do Watykanu, żeby mnie zaprosić. I to stanowczo. A wszyscy trzej mają inną postawę religijną: Ormianie są dumni – i to nikogo nie obrażając – są dumni ze swojej „armeńskości”, mają historię i są chrześcijanami, zdecydowana większość, niemal wszyscy należą do Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, następnie katolicy i mała grupa ewangelików. Gruzja jest krajem chrześcijańskim, całkowicie chrześcijańskim, lecz prawosławnym. Natomiast Azerbejdżan jest krajem, jak sądzę w 96-98 procentach muzułmańskim.

Ciekawy jest dodatek wyjaśniający dlaczego wybrał właśnie Azerbejdżan:

A ja, dlaczego tam jadę? Dla katolików, aby udać się na obrzeża wspólnoty katolickiej, która jest właśnie na obrzeżach, jest bardzo mała. A dziś na Mszy św. powiedziałem, że przypomina mi ona peryferyjną wspólnotę jerozolimską, zamkniętą w Wieczerniku w oczekiwaniu na Ducha Świętego, czekającą na możliwość rozwoju, wyjścia… Jest mała. Nie jest prześladowana, nie, ponieważ w Azerbejdżanie jest wielki szacunek religijny, wielka wolność religijna. To prawda, mówiłem o tym dzisiaj w swoim wystąpieniu. I nawet te trzy kraje są krajami peryferyjnymi, jak Albania, Bośnia i Hercegowina … A powiedziałem wam: rzeczywistość lepiej rozumie się i lepiej się widzi z obrzeży niż z centrum. Dlatego postanawiam tam wyjeżdżać.

Myślę, że to warto zapamiętać: „lepiej się widzi z obrzeży niż z centrum” bo polskim katolikom (zwłaszcza klerowi) wydaje się, że jest w centrum, pewnie dlatego tak słabo widzi. Szczególnie niektórzy biskupi.

Stanisław Obirek

 

3 komentarze

  1. Konteksty 07.10.2016
  2. Ernest Skalski 07.10.2016
  3. Obirek 07.10.2016