No to zaczynamy od początku. Przyjdzie tu prawdopodobnie Orban, tylko bez putinowskiej elektrowni atomowej. Miejmy nadzieję, ze zwycięski kandydat na prezydenta, tak jak inteligentnie mijał się z prawdą w swojej kampanii wyborczej, będzie tak samo inteligentnie mijał się ze swoimi obietnicami. Pełnić ma urząd o władzy na tyle ograniczonej, że nawet sztab minionego prezydenta nie mógł napsuć za wiele poza tą kampanią.
Ale wszystko przed nami, głupstwo nie przebiera, jest bardziej demokratycznie rozdawane niż mądrość i kompetencje. Teraz obie strony mogą jeszcze przegrać, rządzącej koalicji nie trzeba nawet w tym pomagać. I będziemy tęsknić za tak śmiesznym do tej pory profesorem, ale bez złudzeń, proszę – może okazać się za mądry nawet na posadę premiera technicznego. Platforma zaś nie będzie potrzebowała pomocy fachowców, żeby przegrać, jak nie potrzebowała ich, będąc u władzy.
Przykład, wcale nie poniewczasie, bo tym zawsze można się zająć, a ja nawet znam pierwszego fachowca, z którym jako jedyny polityk rozmawiał Jacek Kuroń. Wierzyłem, i nadal wierzę w to, że jeśli coś innym się udało, to i nam też może. Przykładowo: lata całe starałem się przyswoić swoim Czytelnikom, jak się organizować, jak to robili inni – poczynając od prostych robotników angielskich XVIII wieku, którzy wynaleźli ubezpieczenia wzajemne. Nasi współcześni ekonomiści nie wiedzieli, że to dopiero z nich wyrosły ubezpieczenia komercyjne, i do dziś nie umieją ich rozróżnić. Ani szkoły PRL, ani jej wyższe uczelnie tego nie uczyły, a tam prości robotnicy odkryli, że pieniądze włożone w ubezpieczenia można zatrzymać dla siebie. Przedwojenna Polska była niemal światowym centrum ubezpieczeń wzajemnych, które zatrzymywały w kraju miliardy solidnych złotych z reform Grabskiego. PRL to zniszczyła. Dzisiaj zaś byle szanowny dureń może kwestionować odzyskany dzięki reformie Balcerowicza pieniądz. Nie wie, co nawet ludzie ubodzy mogą z pieniądzem zrobić. I użala się nad nimi – filantrop na koszt skarbu państwa. Nowy prezydent już zapowiedział się jako taki. Może zapomni.
Nie widzimy powodu, by traktować wyrozumiale ruch deklarujący program rozbicia państwa, państwa, o które zabiegały całe pokolenia. My też należymy do tych pokoleń. Rozbicie państwa było programem faszystów Mussoliniego. W normalnym też kraju nikt nie „naprawia” żadnych „zgliszcz”. Państwo się reformuje, zebrawszy trochę wiedzy, niezbędnej dla programu reform.
Jeden z naszego grona studioopinii.pl, Sławomir Popowski, powiada, że uruchomił się nasz narodowy gen autodestrukcji. Może się Sławek myli? Bardzo wiele nam się w naszym państwie nie podobało, ale nadal postępuje ono krok za krokiem do przodu i jest to nasze państwo.
Nie rezygnujemy z oczekiwanych zmian, o których pisaliśmy. Nie potrzeba nam władzy i posad, jak zwolennikom Dudy, czy schowanym dzisiaj za nim Kaczyńskim i Macierewiczom. Wszelako i oni mogą nauczyć się normalnej cywilizacji, bez kłamstwa co drugie zdanie. Kukiz, dziś wrzaskliwy awanturnik, też może oduczyć się hałaśliwości demagoga. Razem z wyżej wymienionymi I oni, i on destabilizują państwo ku zadowoleniu naszych wschodnich sąsiadów.
Nowy prezydent, nawet z tym stanowiskiem, ma pełne szanse podwójnego sukcesu – nawet z tymi ograniczonymi kompetencjami prezydenta może wiele popsuć i w gospodarce polskiej, i polskiej polityce zagranicznej. Skreślić nas z mapy intelektualnej Europy. Ale Włosi po Mussolinim odbudowali jednak swoje państwo; jest, jakie jest, ale nie faszystowskie. Zachodni alianci weszli do Niemiec z programem reedukacji narodu i od lat działa w Niemczech wzorowa demokracja. Niemcy własnymi ręcami ją zdziałali. Udało się. Może i nam się uda.
Możliwy jest i przeciwny wariant, który sam opisałem w szkicu „Kto na to przyzwolił” – tolerancji wobec rosnącego zła, co skończyło się katastrofą ludzkości. Tu grozi jedynie katastrofa kraju średniej wielkości. Na początek – perspektywa „rozliczania” przeciwników, wymiany ludzi administracji, degradowania co ważniejszych ludzi kraju, rozkładania gospodarki rozdawnictwem pieniędzy, wszystko pokrywane frazesami o dialogu, co zapowiada powtórkę z historii, którą już braliśmy.
Nie narzekam. Byłem siedem lat i potem osiem lat bezrobotny; dzięki uprzejmości ZUS-u, który tego nie musiał, uznano mi te lata jako bezskładkowe, mam więc emeryturę, tyle, że poniżej średniej krajowej. I tak dobrze. Inni siedzieli po więzieniach, czasami lata. Kiedy mnie zapytano, czy chcę skorzystać z pozycji „pokrzywdzonego”, odpowiedziałem, że to ja z kolegami krzywdziliśmy były reżim, pokazując, jakie i jak robić można rzeczy sensowne, oraz jak to robią inni. To się okazało nie do wytrzymania.
Teraz może być tak samo. I my będziemy robić to samo. Jeśli to będzie możliwe. Ale to trzeba robić możliwym. Dzięki Internetowi.
Nikt nie musi nas czytać. Nikt nie musi nas lubić. Nikt nie musi nas cenić. Nikt nie musi też do nas pisać. Ta internetowa gazeta powstaje za darmo, dla przyjemności i satysfakcji grona autorów – z jedyną normą: przyzwoitości. I my nie mamy obowiązku nikogo lubić. Nie mamy obowiązku niczyich tekstów publikować. Publikujemy teksty nam wrogie, byle dobrze napisane, nie przekraczające granic przyzwoitości i dobrego wychowania. Choć byłoby nam miło, gdyby nasi korespondenci trochę więcej objawiali sympatii. Nie nam. Sobie wzajem.
Mamy w naszym kraju dzisiaj ludzi programowej antypatii nawet u władzy, antypatii zgoła Kaczyńskiej. Wystarczy.
Co do nas, nie lubimy internetowego chamowa. Chamowo obrzuca nas obelgami, ale tylko samo sobie wystawia świadectwo. Nie trafia ani nas, ani nasze Czytelniczki i naszych Czytelników. Samo spada jako spamy. Nikt ich nie czyta, bo szkoda czasu.
Polska wyzwoli się kiedyś z mentalności i obyczajowości dudyzmu i kukizerii (używam takiej nomenklatury, skoro pisano o „michnikowszczyźnie”). Wtedy może uda się nam przekonać kilka resortów, że warto spotykać się z fachowcami. Przynajmniej z tymi, których my znamy, a znamy paru światowej klasy. Fachowcy nie wrzeszczą po ulicach, nie biegają z banerami pełnymi plugawych wyzwisk, ale i ludzie, uważający się za inteligentów, nie wymyślają od „kombatantów” tym, których nie nudzi nudna Polska.
Ci znudzeni, a łaskawi dla wyszczekanych zawadiaków, nie muszą tracić czasu, mądrząc się na próżno. Zawsze mogą wyjechać. Doradzam Rosję. Zachodnie demokracje są znacznie nudniejsze od naszej.
Stefan Bratkowski
Ciekawe, że ludzie najczęściej wyjeżdżają tam, gdzie jest normalna demokracja, gdzie są JOW-y, gdzie każdy obywatel ma pełne bierne i prawo prawo wyborcze i czuje, że ma lub może mieć realny wpływ na swoje państwo.
Natomiast tam gdzie demokracja jest fasadowa jak w Rosji, na Białorusi, w Polsce, gdzie obywatel jest obywatelem tylko teoretycznie mając nikły wpływ na politykę i własne państwo, a cała władza jest w kręgach wąskich nomenklatur lub oligarchii, tam ludzie dziczeją, dziczeją stosunki społeczne, partie są tylko teoretyczne, państwo działa tylko teoretycznie, ludzie są bezradni, wściekli, źli, wspólnota narodowa się rozpada, gnije.
.
Komu państwo? Ja ciągle mówię, że państwo powinno należeć do ogółu polskich obywateli, którzy w sposób swobodny mogą wybierać swoich obywateli.
.
Ale dzisiaj państwo polskie do obywateli nie należy. Obywatele słyszą, że mają się wynosić z własnego kraju, albo słusznie się słuchać rządzących karteli i wybierać tylko tych, których kartele do wyboru wyznaczą. Z takiej “demokracji” się ludzie wypisują zamieniając się w tłumy kiboli albo zgorzkniałych emigrantów zamykających się we własnych światkach albo szukający szczęścia w krajach głównie z JOW-ami.
.
I tak długo jak się w Polsce nie wprowadzi normalnej demokracji, dla obywateli i dla ludzi a nie dla karteli nomenklatur partyjnych tak długo Polska będzie wciągana w mentalną czarną dziurę, a wspólnota będzie się sypała i dziczała.
.
Zwykły chłop rozumie takie procesy w 5 minut. Ciekawe kiedy zrozumieją to w Polsce intelektualiści.
Dziękuję, Stefanie. We własnym imieniu. Choć mam wrażenie, że nie jestem jedyna.
Po pierwsze, jezeli znacie tych fachowcow, dlaczego nie propagujecie ich na swojej stronie. Prosze o jeden przykad pracy takiego fachowca, ktorego SO przedstawilo czytelnikom. Dajcie mi go poznac, a ja bede kierowal sie jego wskazaniami, i popieral rozwiazania przez niego polecane. Po drugie – kim jest pan Andrzej Duda. Dzisiaj jest nikim. Pokonal w wyborach pana Bronislawa Komorowskiego jak ten Dawid, co jest dobrym znakiem na przyszlosc. Pan Bratkowski wie juz jednak wszystko na jego temat. A moze wiecej zyczliwosci i pohamowania w osadach. Sa dwie kategorie ludzi. Jedni sa w stanie zmienic swiat. Drudzy przewidziec w jakim kierunku zmierza. Pozostali lepiej jakby powstrzymali sie od mowienia zbyt duzo.
P.S. Jestem szarym czytelnikiem SO. Czytanie tej strony dostarcza mi wiele przyjemnosci, ale mialem nadzieje ze tez uczy wiele. Faszyzm to wszystko w panstwie, nic przeciwko panstwu, niz bez panstwa. I Mussolini, ktory zniszczyl panstwo. Jezeli moja tempota nie pozwala mi tego zrozumiec, prosze o wybaczenie.
Życzliwość okazujemy zazwyczaj człowiekowi, który wzbudza w nas pozytywne odczucia. Trudno żywić takie uczucia w stosunku do wykształconego człowieka, który najpierw wmawia Polakom, że kraj jest w ruinie, a potem obiecuje wszystko wszystkim, byle tylko wygrać wybory. Gdzie tu odpowiedzialność za słowa? Gdzie przyzwoitość w stosunku do prostych ludzi, którzy nie znają się na ekonomii i gospodarce, a widząc przed sobą elokwentnego człowieka po prostu mu wierzą. Nikt nie twierdzi, że w Polsce jest idealnie. Każdy rosądnie myślący człowiek zdaje sobie sprawę jak wiele jest jeszcze do zrobienia i poprawienia. Czego uczymy młodych ludzi tolerując kłamstwo?
Mnie niespełnienie obietnic wyborczych pana Dudy nie rozczaruje, bo mam pełną świadomość, co jest możliwe, a na co musimy jeszcze jako społeczeństwo poczekać. Życzliwość okażę nowemu prezydentowi jak czynem nie słowem, udowodni, że jest godny urzędu, na którym reprezentuje Polaków niezależnie od wyznania, światopoglądu, przynależności partyjnej.
A tak nota bene… dziś dowiedziałam się właśnie od pana Macieja Mieziana: “Andrzej Duda wygrał z postkomunistą Bronisławem Komorowskim” – doprawdy wstydu nie ma
@ Bujak. O tempot(r)a, o mores!
@ bisnetus
Wybór prezydenta jest w JOW, pełna demokracja, dwa podejścia. Lepiej już nie można. JOW działają u Brytyjczyków po angielsku, a w Polsce będą działać po polsku.
Wszystko zależy od ludzi, a nie od systemu wyborczego.
Powtarza Pan bezkrytycznie slogany bez treści, bez argumentów, bez przykładów. Czy ta teza ma znaczyć, że Polacy są podludźmi dużo gorszymi od Brytyjczyków? Moje doświadczenia są zupełnie inne. Moim zdaniem nie jesteśmy ani trochę gorsi intelektualnie, kulturalnie i mentalnie od Amerykanów, Niemców i Brytyjczyków. Ja nie mam żadnych kompleksów. Ale państwo mamy sowieckie, które nasze zdolności niszczy. Więc te państwo na modelu postcarskim i postsowieckim musimy zmienić, by stać się narodem ludzi wolnych a nie niewolników.
@bisnetus.
“Ale państwo mamy sowieckie, które nasze zdolności niszczy. Więc te państwo na modelu postcarskim i postsowieckim musimy zmienić, by stać się narodem ludzi wolnych a nie niewolników.”
O czym Pan pisze? Kto to jest to “państwo”, które chce Pan niszczyć? Bo niszczyć jest łatwo, a budować trudno.
–
Ja też nie piszę, że Polacy są od kogokolwiek gorsi, tylko jeżeli chodzi o rządzenie i demokrację, to mają bardzo małą wiedzę i doświadczenie. Mają dużo romantyzmu a mało pragmatyzmu. Do tego aby zdobyć wiedzę i doświadczenie trzeba pokoleń. Senat jest wybierany w JOW i nikt nie próbuje nawet analizować co i jakie zmiany z powodu systemu wyborczego nastąpiły.
Dla mnie kraj postsowiecki to taki, w którym obywatel jest niczym, w którym obywatel nie ma wpływu na własne państwo. W którym obywatel jest wsadzony w kaftan bezpieczeństwa, bo jest … i tutaj lista … głupi, niedoświadczony, niedoszkolony, romantyczny, nieodpowiedzialny …
Pan myli skutki z przyczynami. Jak pan ludzi nie wpuści do wody to nigdy nie nauczą się oni pływać. Nawet w 100 pokoleń. Jak Pan nie wprowadzi normalnej demokracji i wsadzi obywateli w kaftan bezpieczeństwa stawiając nad nim strażnika i namiestnika to nigdy nie zobaczy Pan normalnego obywatela z bagażem wiedzy i doświadczeń. Może Pan czekać i 1000 pokoleń.
.
A państwo bez obywateli lub z obywatelami w kaftanie bezpieczeństwa obala i sypie się samo, co akurat w Polsce widać jak na dłoni. To w tym waszym państwie bez obywateli największymi mężami stanu i autorytetami są Kaczyński, Brudziński i Macierewicz. Nie potraficie wylansować lepszych i ich wynosicie do władzy. Widocznie nie macie w tych swoich “mądrych, doświadczonych i niezwykle wykształconych elitach” lepszych.
.
Więc skoro uważacie, że macie monopol na lasowanie elit, to głosujcie sobie na te elity sami. Ja się z takiej “demokracji” i “państwa” wypisuję. Podobnie jak miliony innych polskich “obywateli”.
@bisnetus
A kto obywatela trzyma w kaftanie bezpieczeństwa? Kto obywatelowi broni czegokolwiek? Kto zabrania obwatelowi mieć własne, słuszne poglądy, je głosic i działać?
Tylko obywatelowi się nie chce, obywatel czeka, że ktoś to za niego zrobi, że pojawi się ktoś i spełni wszystkie oczekiwania. Narzekać łatwo, działać trudniej.
–
Oto Kukiz wypłynął, dostał 20%! A czemu nie 100%? Przecież może konkurować z Kaczyńskim, Macierewiczem i Brudzińskim. Trzeba pójść w Polskę, zbudować struktury, poszukać tych co chcą “rozwalić państwo” i zacząć budować nowe. To samo się nie zrobi. Niech obywatele porzucą te swoje “kaftany bezpieczeństwa” i zadziałają!
–
Dzisiaj internet jest potęgą! Co rozwalamy? Co budujemy?
Jaki postulat, oprócz narzekania, chce Pan tu propagować?
–
Senat jest wybrany w JOW. Obywatele zdjęli kaftany bezpieczeństwa i zadziałali. Domyślam się, że działa idealnie. Tak samo władze na najniższych szczeblach. To w końcu już połowa roboty.
Co zdanie to produkuje pan brednie. To państwo trzyma w kaftanie bezpieczeństwa.
Anglik, człowiek, potrzebuje 10 podpisów poparcia i 500 funtów kaucji by stanąć do wyborów i się próbować sprawdzić. Anglik może, więc mu się czasem i zechce. A dobry to nawet coś osiągnie.
Polak, podczłowiek, w żaden sposób tego nie może. Może zebrać milion podpisów, może zebrać lub ukraść 10 miliardów złotych, może zebrać 100.000 wolontariuszy, może zyskać poparcie 120% obywateli w swoim okręgu wyborczym, a i tak go w wyborach do Sejmu nie zarejestrują jeśli jest bezpartyjny, a nawet jak założy swoją partyjkę to mu tych 120% głosów wyborców przemielą i wyrzucą do śmieci.
Więc Polak nie może, więc i logicznie mu się nie chce, bo nic nie może. Więc nienawidzi tego państwa, które jest mu obce a nieprawe i obce władze miłuje jak Gubernatora Franka. A gdy słysz demokracja, to mu się zbiera na wymioty. I słusznie.
W takim kraju i Macierewicz jest wybitnym mężem stanu. I jest przez podludzi wybierany. Jako mniejsze zło.
“Nie widzimy powodu, by traktować wyrozumiale ruch deklarujący program rozbicia państwa, państwa, o które zabiegały całe pokolenia. My też należymy do tych pokoleń. Rozbicie państwa było programem faszystów Mussoliniego. W normalnym też kraju nikt nie „naprawia” żadnych „zgliszcz”.”
.
I ja tak to widzę.
Jak pamiętam, w jednej z książek pisał Pan, Panie Stefanie, o stowarzyszeniu żupników z Wieliczki, które trwało (czy dobrze pamiętam?) aż sześć wieków..
Ubezpieczali oni siebie nawzajem, zapewniając swym kamratom opiekę zdrowotną i spokojną starość, a dzieciom kształcenie w krakowskiej Alma Mater..
Przypadek wart wspominania..
(w której to książce było? niestety, wszystkie zostały w Melbourne)..
Z tezami artykułu Pana Redaktora trudno się nie zgodzić. Mnie się jednak zdaje, że nie zaczynamy od początku. Wracamy do przerwanej kadencji PiS w 2007 r. Tamten epizod był jak widać mało koszmarny skoro PO (a ściślej mówiąc jedyny decydent) nie zdecydowali się na pociągnięcie do odpowiedzialności konstruktorów bezprawnej opresji. Zamiast tego sami osadzili się na stołkach i niewiele robiąc dowieźli się aż do dzisiaj. Recydywa IV RP była wpisana w tę strategię, a raczej brak wszelkiej strategii. Nie potrzebowali fachowców. Otoczyli się swoimi i “nie mieli z kim przegrać”. Nieuchronnie zmierzają do porażki. Jakże trafnie brzmi Pańskie: “Platforma zaś nie będzie potrzebowała pomocy fachowców, żeby przegrać, jak nie potrzebowała ich, będąc u władzy.” Właśnie wysłuchałem komunikatu w TOK FM, że Zarząd PO ocenił że winę za porażkę obecnego prezydenta ponosi jego sztab, wobec czego nic się nie stało i dalej, bez zmian od jutra zaczynają kampanie do wyborów parlamentarnych. Zamiast burzy mózgów i kadrowego trzęsienia ziemi burza w nocniku i orkiestra jak na Titanicu. Struktura została do tego stopnia spetryfikowana, że jak stado baranów dobrowolnie idą na rzeź. Ale czemu się dziwić, jeśli jedynowładca wyciął wszystkich posiadaczy szarych komórek a u steru pozostawił dwie ciotki rewolucji – jedną zajmującą się państwem a drugą rządzeniem stolicą. Ciotki będą trzymać się posad jak pijany płota, bo to apogeum ich możliwości i najwyższy szczebel niekompetencji na jaki udało im się wspiąć.
Już wiemy, że ta partia nie uchroni nas i siebie od recydywy Hunów. Nie uchroni bo najpierw nie chciała a teraz nie ma zdolności do działania. To dość typowy, klasyczny przykład lenistwa gatunku ludzkiego, który roboczo nazywam prawem łatwych rynków. Organizacja nie działa na trudniejszych rynkach jeśli ma w zasięgu łatwe rynki. PO mając PiS na łopatkach, nie dokończyła dzieła i wygrała dwie kadencje. Wolała słabych oszołomów niż merytoryczną opozycję. W tym czasie kompletnie straciła słuch społeczny oraz zdolność
do dialogu. Gorzej, bo zlekceważyła PiS. A PiS, bez szaleństw, na swój osobliwy sposób odrobił lekcję i wygrał prezydenturę. Teraz już krok do zwycięstwa sejmowego.
Tak więc wracamy do paranoi PiSowskich Hunów i nowych Hunów, Kukizowych. Można spodziewać się, że ruch oburzonych, których dość przypadkowym a zarazem niefortunnym symbolem jest Kukiz, będzie mniej destrukcyjny od samego Kukiza. Już dziś widać jednak, że nie będzie tolerował ani platformeskich tłustych misiów, ani abnegatów pisowskich. Jesteśmy świadkami zmiany i swoistej rewolty. Zmiany zwykle powodują zamęt i niepewność a na to nakłada się dość szerokie (48% populacji) rozgoryczenie utraconą stabilizacją. Ale warto pamiętać, że jesteśmy bardzo młodą demokracją i ostatnie 8 lat było cudownym, lecz jednak tylko złudzeniem stabilizacji. Na trwałą stabilizację musimy kilka lat pracować. Damy radę.
“A PiS, bez szaleństw, na swój osobliwy sposób odrobił lekcję i wygrał prezydenturę.”
Wybory wygrał kandydat forsowany przez największą siłę polityczną W Polsce.
Formalnie nie partię, siłę W Polsce, a nie polską – Krk. Realizującą rację stanu obcego imperium/kkorporacji – Watykanu.
dobrze, że nie ma wojny..
i mam nadzieję, że nie ma, chyba, że tu się już komuś wszystko myli, a przecież wszystkim powinno chodzić o lepszą Polskę.
To jest pierwszy przypadek,kiedy prezes nie może zwolnić z urzędu członka swojej partii.
Czy on to przeżyje?
Którego z “onych” masz na myśli?
Wczoraj zadeklarowałem, że w II turze wyborów prezydenckich głosowałem na Kukiza, a nie na poddanych mi na karcie kandydatów – w szczególności nie na PBK.
A oto dlaczego tak postąpiłem:
Przypomnijmy sobie: sprawa B. Blidy 2007 r. W cywilizowanym państwie, a chociażby w państwie, które aspiruje do bycia państwem cywilizowanym, takie najście na dom prywatnego obywatela, a przy tym polityka (polityczki) nie powinno się zdarzyć bez „żelaznych”, niepodważalnych dowodów winy – tymczasem tzw. „IV RP” chciała dopiero w jej domu takich dowodów szukać.
Po przejęciu rządu przez PO w 2007 t. wdrożono w tej sprawie jakieś śledztwo, ale tylko wobec funkcjonariuszy, którzy pełnili w tej sprawie rolę wykonawczą.
W 2010 r. prezydenturę RP objął BK – i to m.in. dzięki mojemu głosowi.
Uważam, że powinien był – korzystając ze swoich prerogatyw prezydenckich – natychmiast skierować polityków odpowiedzialnych za stworzenie „IV RP” (J. Kaczyński, Z. Ziobro, itd.), a więc pośrednio za śmierć B. Blidy, do Trybunału Stanu – nie było wtedy dla niego ważniejszego zadania. Tak postąpiłby każdy normalny człowiek z zasadami wyniesionymi z domu rodzinnego. PBK nie zrobił w tej sprawie NIC.
Sądzę, że orzeczenie TK spowodowałoby natychmiastowy koniec politycznego życia wymienionych polityków i całej formacji PiS.
Ja rozumiem, że politycy z natury nie są normalnymi ludźmi – tym niemniej zachowanie w tej konkretnie sprawie PBK wobec monokratyczności urzędu, który sprawuje jako tzw. „ojciec narodu” na tyle odbiega od tego, co uważam za normalne, że nie można przejść obok tego obojętnie i powiedzieć „nic się nie stało”.
Uważam, że dla ludzi nienormalnych właściwy jest szpital psychiatryczny, a nie najwyższy urząd w państwie.
Zwycięzca ostatniej elekcji stanął przed nie lada wyzwaniem. W trakcie kampanii głosił tak piramidalne bzdury jak to, że Polska znajduje się w ruinach i trzeba ją odbudować, trzeba odbudować przemysł i gospodarkę, oraz szybko spowodować aby Polska płynęła mlekiem i miodem a w kraju żyli sami aniołowie. Ilość czczych obietnic, pośród których dominuje zmniejszenie wieku emerytalnego, szybkie i łatwe usprawnienie służby zdrowia, wspomożenie demografii zasiłkami na dzieci, przewalutowanie kredytów w CHF, renacjonalizacja banków, uzdrowienie górnictwa, odbudowa przemysłu stoczniowego, i wiele, wiele innych była zaiste imponująca. W obietnicach polityki zagranicznej rola Polski ma wzrosnąć przez m.in. wymuszenie na UE odstąpienia od wymagań emisji CO2, stawanie okoniem w UE w celu poprawy naszego znaczenia, tupanie nóżką na USA i NATO aby nam zapewniły bezpieczeństwo militarne oraz potrząsanie szabelką na Putina.
To wszystko dotyczyło kandydata z góry skazanego na porażkę przez swojego prezesa. Tymczasem sprawa się rypła i kandydat wygrał wybory. Znalazł się w sytuacji Indianina z dowcipu o Manitou: “…teraz to masz dopiero przegwizdane”. Już nie kandydat a, za przeproszeniem, “prezydent-elekt” musi się poważnie zastanowić co robić. Próba realizacji obietnic oznacza katastrofę a próba nic nie robienia to i tak katastrofa. Ściągnięcie do współpracy tuzów intelektu jak Szczerski czy Brudziński oznacza katastrofę. Stawanie prezesowi okoniem oznacza katastrofę ale wypełnianie jego dyrektyw to jeszcze szybsza katastrofa.
Gdyby jeszcze w jesiennych wyborach wygrała PO to byłoby na kogo zwalić winę za niepowodzenia własne, czyli niemożliwość spełniania obietnic. Ale wszystko wskazuje na to, że PO przegra z kretesem i zwalanie winy na PiS nie bardzo będzie możliwe.
Cóż, zwycięstwa czasami mają zupełnie inne oblicza niż się pierwotnie wydaje.
…ja to jeszcze liczę, że teraz się dziennikarze obudzą – i komentować zaczną, co robi nasz przemiły, ugłaskany prezydent-elekt dzień po dniu i godzina po godzinie, i jakie to ma konsekwencje dla Polski i dla jej obywateli!
quote;
Książka, która w krótkim czasie stała się bestsellerem w sposób bardzo szczegółowy i z przykładami opisuje sformułowaną przez autora zasadę,(Zasada Petera) nazwaną od jego nazwiska. Mówi ona, „że w organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji, a organizacje funkcjonują tylko dlatego, że nie wszyscy urzędnicy (pracownicy) osiągnęli swój poziom niekompetencji”. Poszczególne osoby awansują tak długo póki staną się niekompetentni. Mówiąc prościej osoba będąca sołtysem doskonale będzie organizowała życie wsi, bo jest kompetentna na tym stanowisku, ale awansując na wójta rozłoży gminę w tym również tę wieś, bo przekroczy swój próg kompetencji. Zasada dotyczy zarówno zakładów pracy, urzędów jak i partii politycznych.
Już osiągnęli – http://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosci/Kraj/List-mlodych-wyborcow-do-PO.-Jest-odpowiedz-premier-00005929
A ja jak to czytałam, to słyszałam głos Kobuszewskiego – “W odpowiedzi na skargę/protest Obywatela, kierownictwo naszej placówki ……… ” = szkoda 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=TG-6iobBUqI
🙁 🙁 🙁
Żałuję, że nie potrafię przekonać moich rówieśników – najedzonych, modnie ubranych, spędzających urlopy na egzotycznych wycieczkach – do demokracji, której to wszystko zawdzięczają. Ale będę próbował, Panie Stefanie, obiecuję.
Adam Michnik w najnowszym komentarzu uważa, że wygrana Dudy to aksamitna droga do dyktatury. Ilość młodzieży na forach internetowych zachwyconych obietnicami prezydenta-elekta wskazuje, że na złość babci odmrozić chcą coś więcej niż uszy. Ta wygrana przyszła dla PiS za wcześnie i będzie działała jak surowica lub szczepionka.
Adam Michnik w najnowszym komentarzu uważa, że wygrana Dudy to aksamitna droga do dyktatury. Ilość młodzieży na forach internetowych zachwyconych obietnicami prezydenta-elekta
……………………………………………..
Mieli kiedyś te marzenia i dalej mają a rewolucyjne drogi znają z autopsji..
http://ekurjerwarszawski.pl/miasto/historia/648/warszawscy-trockisci.html
Czas już przestać opłakiwać przegraną prezydenturę i zaczać mysleć o wyborach do Sejmu. PO rozłazi się w gadulstwie, brak koncepcji na nowy program, jest wewnętrzna szarpanina i co najgorsze, brak dynamicznego lidera, który byłby siłą napędową dla wyborów.
–
Schetyna odpada, zbyt gadatliwy. Milczał inteligentnie, ale jak zaczął mówić, to nie wiedział kiedy skończyć. Ewa Kopacz, też na lidera się nie nadaje, może być dobrą kobietą przy liderze, ale nie wygra wyborów. A potrzebny ktoś kto wygra i poprowadzi. Nowy dynamiczny lider.
–
Więc kto? Oto jest pytanie na dzisiaj i na jutro. Tym trzeba się zająć, bo wspominki tego co było są tylko dla tych, którzy na przyszłość nie liczą.
Może Romario jest do kupienia z listy transferowej. Lewandowski ma jeszcze kontrakt Bayern Monachium to do PO raczej nie przejdzie. Drużyna najwyraźniej wymaga wzmocnienia.
No i mamy już początek IV RP. Jeszcze nie zaczął urzędowania, a już dudyzm jątrzy. Pomnik na Krakowskim Przedmieściu i pogroził w Wilanowie rządowi i większości parlamentarnej. Czarno widzę co
nas czeka.
Mnie się zdaje, że to nawet jeszcze nie początek. To lekkie chrząknięcie. Początek będzie za kilka dni jak Duda wypali z jakąś “rewelacją” i wtedy nie będzie wiadomo śmiać się czy płakać. Dzisiaj mówił o powadze urzędu prezydenta a w debacie z obecnym prezydentem nie umiał zachować się wobec głowy państwa w stopniu minimalnie oddającym to o co sam nawołuje. Podwójne standardy? Nie, wielostopniowe.