Zdolną mamy młodzież vol. 25 min czytania

2015-04-05. “Zdolną mamy młodzież” zacząłem przedwczorajszą notatkę w tym miejscu. Dziś potwierdzenie; powinienem więc paschalnie powtórzyć “zaiste, zdolną ją mamy”. Oto dowód, jak ostatnio często zaczerpnięty ze świetnego portalu innpoland.pl:

17-latek z Polski buduje swoją rakietę. Chce nią wynieść mini-satelitę na wysokość 15 kilometrów

Damian Mayer, który odpowiedzialny jest za konstrukcję rakiety i napędu hybrydowego. Fot. DogonicKosmos / YouTube.com

Damian Mayer ma dopiero 17 lat, ale już jest bliżej spełnienia marzenia o wystrzeleniu własnej rakiety niż niejeden dorosły inżynier. Jego dzieło ma lecieć dwa razy szybciej niż wynosi prędkość dźwięku, a do tego wyniesie na wysokość 15 km miniaturowego satelitę. Do tej pory amatorskie rakiety latały w naszym kraju na wysokość maksymalnie 5 kilometrów. CanSat to satelita o wielkości puszki napoju – stąd też nazwa. W małym ciele znajduje się jednak pełno elektroniki, między innymi: czujniki rejestrujące wpływ szkodliwego promieniowania jonizującego, GPS, wysokościomierz, akcelerometr. – Chcemy zbadać też poziom dwutlenku węgla na poszczególnych wysokościach i sprawdzić jaki wpływ mają na to samoloty – mówi Damian Mayer, który w projekcie zajmuje się konstrukcją rakiety oraz napędu hybrydowego. Wraz z Mayerem nad projektem pracuje grupa licealistów – wszyscy w wieku od 17 do 19 lat.

Zbadać powietrze między sferamiSatelita, opadając na spadochronie, będzie zbierał dane i zapisywał je nawet do 100 razy na sekundę na dwóch kartach pamięci microSD, a także wysyłał je radiowo do naziemnej stacji odbiorczej. Zespół chce wyposażyć swojego CanSata również w kamerę, która pozwoli na żywo strumieniować obraz z satelity. 17-letni inżynierFascynacja rakietami u Damiana Mayera zaczęła się, gdy był jeszcze małym dzieckiem. – Zawsze najbardziej lubiłem modele i zabawki latających pojazdów. W szkole podstawowej budowałem już modele rakiet – mówi.W czasach gimnazjum trafił na stronę Polskiego Towarzystwa Rakietowego. – Zajmowałem się coraz poważniejszymi konstrukcjami – wspomina.

Pomysł stworzenia pomorskiej pracowni rakietowej podsunął mu sam ówczesny prezes Towarzystwa. – Działamy od dwóch lat. Spotykamy się co dwa tygodnie i każdy wtedy pracuje nad projektami swoich rakiet – mówi Mayer. Stwierdza przy okazji, że starają się położyć nacisk na bardziej naukowy aspekt rakiet. – Budowanie i wystrzeliwanie rakiet to oczywiście również frajda, ale skupiamy się na ich eksperymentalnym aspekcie: wynoszeniu różnych sond do atmosfery, badania stężenia gazów, itd. – dodaje.Pomeranian Space Team powstał w listopadzie 2014 wraz z pomysłem wystrzelenia w rakiecie mini-satelity CanSat. – Na początku chcieliśmy wystrzelić ją na niższą wysokość, ale z czasem pomyśleliśmy, że warto wysłać ją wyżej – mówi Mayer. W rozmowie stwierdza, że do tej pory polskie, amatorskie rakiety wznosiły się na wysokość około 5 kilometrów. Podobno za miesiąc planowane jest wystrzelenie rakiety na wysokość 10 kilometrów. – My chcemy wystrzelić naszą rakietę z mini-satelitą na wysokość 15 kilometrów – zapowiada Mayer.

Budowa rakiety
Rakieta będzie miała sześć metrów wysokości i ma ważyć 90 kilogramów. Za napęd odpowiedzialny jest silnik hybrydowy wykorzystujący podtlenek azotu, a także mieszankę parafiny, sorbitolu i węgla. Sama rakieta wykonana zostanie z aluminium i kompozytów szklanych oraz węglowych. – Będzie to największa, amatorska rakieta zbudowana w Polsce – czytamy w opisie projektu.

Mayer zaznacza, że chcą zbierać między innymi dane meteorologiczne, ale przede wszystkim zależy im na zbadaniu zachowania konstrukcji w locie. – W końcu żadna amatorska rakieta nie doleciała na taką wysokość – stwierdza. Zespół testować będzie między innymi system aktywnej stabilizacji lotu.Rakiety, a przynajmniej ich elementy, są obecnie wielokrotnego użytku i wracają na Ziemię na spadochronach, ale zespół musi czasami przejechać przez cały poligon, by zebrać z powrotem swój sprzęt. Rakiety pomorskiej pracowni rakietowej startują właśnie z wojskowych poligonów, które udostępnia im Polskie Towarzystwo Rakietowe (ono ma z kolei podpisaną umowę z wojskiem). Każdy start musi być też zgłoszony Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.Kosmos – droga sprawa
Jak podkreśla licealista, on i jego grupa starają się amatorsko odnowić zainteresowanie budowaniem rakiet w Polsce – mówi Mayer.  Jednak żeby doszło do samego startu w kwietniu przyszłego roku, młodzi pasjonaci muszą najpierw pozyskać potrzebne im środki. Na zbudowanie rakiety, satelity, przeprowadzenie testów i odbycie już samego lotu potrzebują 65 tysięcy złotych. Wystarczy to na kupno sprzętu, m.in. spadochronów, a także 100 kilogramów podtlenku azotu, potrzebnego do startu i wcześniejszych testów.

– Niezbędne jest przetestowanie systemu refowania spadochronów. Do tego celu musimy zrzucić balast o masie rakiety z samolotu Cessna i wykonać przynajmniej 3 udane testy systemu lądowania – czytamy w opisie projektu na platformie Polak Potrafi.

Wypada więc zadać – ale tym razem władzy, ale może jakiemuś prywatnemu sponsorowi – historyczne pytanie: pomożecie?

Print Friendly, PDF & Email