Powstaje pytanie: co po planowanym ośmioletnim, pierwszym (ale powszechnym) etapie edukacji, młodzi Polacy będą wiedzieli o swoich prawach ale i obowiązkach wynikających z tego faktu – i czy zdobędą choćby zarys elementarnego rozumienia sensu i znaczeniu 60-letniego projektu, w którym chcąc – nie chcąc, od 13 lat uczestniczą?
Te moje niepokoje spowodowały nawiązanie licznych i bardzo owocnych kontaktów zarówno z nauczycielami wspomnianych przedmiotów jak i z realizatorami projektów historycznych podejmowanych w takich miejscach jak Centrum Edukacji Obywatelskiej, Dom Spotkań z Historią, czy Warszawskie Centrum Inicjatyw Edukacyjno-Społecznych. Dzięki uprzejmości ostatniego ze wskazanych środowisk,miałam okazję uczestniczenia w spotkaniu nauczycieli, poświęconemu podstawie programowej przedmiotu historia dla planowanej 8-klasowej szkoły podstawowej. Wszyscy zebrani znali opublikowane 14 lutego założenia do tego programu, i zapewne były one wielokrotnie w tym gronie dyskutowane, to też tym razem czekano głównie na opinię niezależnego eksperta środowiska naukowego.
Gościem spotkania była pani Zofia Kozłowska, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, od lat pełniąca odpowiedzialną funkcję opiekuna olimpiad historycznych. We wstępnych uwagach pani Kozłowska zastrzegła, że jej wypowiedź ma jedynie charakter informacyjny i nie będzie zawierała ocen dotyczących zasadności samej reformy. W niezwykle rzeczowej, spokojnej wypowiedzi zasada merytorycznego opisu podstaw programowych przedmiotu historia była starannie przestrzegana.
We wprowadzeniu, poprzedzającym omówienie części analitycznej podstaw programowych, zwrócono generalną uwagę na nieuzasadnione tempo prac nad reformą systemu edukacyjnego, co musiało wpłynąć, i istotnie wpłynęło na liczne niedociągnięcia merytoryczne w przedstawionym do oceny materiale.
Ten pośpiech bardzo ograniczył możliwość przeprowadzenia dostatecznie licznych i pogłębionych merytorycznie konsultacji, zarówno w środowisku nauczycielskim jak i naukowym. Recenzentka zwróciła uwagę, że odstąpienie od oczywistej i utrwalonej tradycją praktyki konsultacyjnej powoduje, że przedstawiony do oceny materiał ma charakter propozycji jednego autora, gdy zespoły formalnie powołane do współpracy nad podstawą programową dla przedmiotu historia nie były dostatecznie w tę prace włączane.
Odrębny problem recenzentka upatrywała w zbyt pospiesznej wymianie podręczników, mających odpowiadać nowym programom w reformowanej szkole. W dotychczasowej praktyce wprowadzania nowego podręcznika obowiązywała zasada, w której każdy nowy projekt był poddawany trzykrotnej recenzji: merytorycznej (przedmiotowej) dokonywanej przez dwóch specjalistów danej dziedziny, i językowej, w której bada się ów projekt pod katem poprawności języka. Po takich trzech recenzjach projektowany podręcznik powracał do autora, który uwagi recenzji mógł uwzględnić i wprowadzić do tekstu, bądź uznać, że propozycje są zbyt daleko idące i niezgodne z jego autorskimi założeniami, i tym samym je odrzucić. O ostatecznym przyjęciu bądź odrzuceniu podręcznika decydowała komisja ministerialna, ważąca opinie recenzentów i argumenty autora.
Obecnie, kiedy do rozpoczęcia roku szkolnego 2017/2018 pozostały cztery miesiące, zachowanie takiej procedury jest mało prawdopodobne a więc i zawartość merytoryczna i poprawność językowa trudna do przewidzenia. Pozostaje jeszcze problem czasu poprzedzającego rozpoczęcie pracy nauczycieli z uwzględnieniem owego programu i dołączonych nowych podręczników, kiedy nauczyciele będą mieli do nich dostęp w przeddzień rozpoczęcia zajęć szkolnych.
Zwrócono uwagę, że w założeniach materiałów przedstawionych do oceny nie uwzględniono dominującej współcześnie ( również w Polsce) zasady interdyscyplinarności i integracji między programami poszczególnych przedmiotów – a powrócono do od dawna zaniechanej zasady korelacji, trudnej do zrealizowania .
W części uwag merytorycznych recenzji zdecydowanie skrytykowano rozdzielenie przedmiotów WOS i Historia. Dotychczasowe połączenie wielu wspólnych wątków obecnych w programach obu tych przedmiotów pełniło ważną funkcję wzajemnych uzupełnień i inspiracji. Program historii wzmocniony analizami społecznych procesów, charakteryzujących etapy dokonujących się społecznych przemian, dodatkowo humanizował programy historii, zawsze nadmiernie zdominowane przez wydarzenia polityczne, rozgrywające się na polach bitew. Toteż w przedstawionej ocenie programu historii zwrócono uwagę na nadmierne eksponowanie wydarzeń militarnych, wojennych, przy równoczesnym braku wystarczająco równoważących informacji o życiu codziennym, warunkach życia, kulturze mieszkania, pracy, odpoczynku, jedzeniu czy ubiorze. Zwrócono uwagę, że w dobie nadmiernie strywializowanych przekazów internetowych powinna wzrastać rola szkoły w poszerzaniu faktograficznego kontekstu omawianych wydarzeń, co nie znalazło odbicia w zaprezentowanej podstawie programowej.
Zauważono ograniczenie informacji odnoszących uczniów do historii sztuki tak polskiej jak związków sztuki polskiej z artystycznymi trendami sztuki całego obszaru Europy. Dotyczy to również braków odniesień regionalnych tak w Polsce jak i pozostałych krajach czy to kontynentu czy świata.
Po wystąpieniu pani Zofii Kozłowskiej pozostało nieco czasu na dyskusję. Niewiele osób zabrało głos i wypowiedzi ich głównie dotyczyły problemów technicznych, związanych z brakiem czasu na przyswojenie nowych programów i dostosowania (nieznanych dotąd ) podręczników do konspektów poszczególnych programów lekcyjnych. Nie liczono już na powstrzymanie tej reformy. Zabrzmiał jedynie piękny apel dyrektora WCIES-u o zachowanie przez nauczycieli poczucia odpowiedzialności za kształtowanie wyobrażeń o własnym kraju i o świecie swoich uczniów.
Zapytałam, jak zgromadzeni na sali nauczyciele i recenzująca podstawy programowe przedstawicielka środowiska naukowego widzą usytuowanie problematyki związanej z Unia Europejską i polskim członkostwem w ośmioletnim programie historii. Zapadła cisza. Zwrócono uwagę, że ostatnie dwie godziny tego programu maja być poświęcone Europie (nie wiem: Europie, czy Unii?) do 2004 roku; a więc o polskim członkostwie – sza. Dodano, (odbierając mi resztki nadziei) że na ogół na ostatnich godzinach realizuje się to, czego nie zdążono przerobić wcześniej.
Tak więc nadzieja „na Europę” niewielka. Może chociaż w programie szkoły średniej da się coś uratować. Przez minione 27 lat podejmowaliśmy wysiłki odblokowania naszej obronnej, zamkniętej na świat tożsamości – i tworzenia tożsamości nowej, sprzyjającej budowie państwa demokracji obywatelskiej. Zadanie to było niezbędnym warunkiem w dążeniu do członkostwa w ramach Unii Europejskiej. Udawało się – również dzięki sprzyjającej temu celowi szkole i wspaniałej pracy nauczycieli.
W rysującej się perspektywie odradzającej się militaryzacji programów historii będziemy ponownie przywoływać wizje świata budowane na polach bitew i ponownie rozpamiętywać krzywdy wyrządzone nam przez europejskich sąsiadów. Wysiłki budowania przyjaznego świata i rezultaty tych wysiłków zostaną zaprzepaszczone, a na ulice wypełzną bezkarnie „Nowi Polacy” wymachujący sztandarami z napisem TU jest Polska.
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Team Europa
Fundacja Centrum Prasowe E Ś-W
Stowarzyszanie Genius Loci

