Ernest Skalski: Luźne uwagi (12)4 min czytania

07.04.2022

Siedząca osoba przy drewnianym stole, trzymająca ołówek i pisząca na stronie papieru z linią w otwartym notesie

– Szeregowy Kowalski, z zachodu nacierają Niemcy, ze wschodu Ruskie. Do kogo w pierwszej kolejności otwieracie ogień?

Do Niemców, obywatelu sierżancie.

Dlaczego, Kowalski?

Wpierw obowiązek, potem przyjemność.

Ten witz nie był już pierwszej świeżości, gdy go w roku 1958 usłyszałem podczas pierwszej bytności w wojsku, konkretnie w 55 Elbląskim Pułku Zmechanizowanym (JW. 3737) w Braniewie. Jest jednak aktualny, a rebours, w odniesieniu do niemiłościwie nam panującej władzy.

Z obowiązku jest teraz antyputinowska i antyrosyjska. Ale jej prawdziwy wróg, wiadomo…ci z Zachodu i Tusk.

Zaś jej prawdziwa miłość to – Budapeszt w Warszawie – czyli Węgry Orbana.

Nasza władza przyznaje, że ma kłopot z Orbanem, ale zły człowiek K. i Olgierd Terlecki ze sforą pismaków zastrzegają się, że nie zrywają współpracy z Madziarami i nie rezygnują z oddania im, a pośrednio Putinowi, dużej części Orlenu i z instalowania w Polsce licznych stacji benzynowych węgierskiego MOL. Kompromitują tym Polskę w Europie, ale prawdziwej miłości skryć nie potrafią.

– Pariasem w UE stają się Węgry i z unijnymi miliardami euro mogą się już na dobre pożegnać. Lecz Orban się wyżywi, a władza bardziej się mu kalkuluje. Putin już mu pogratulował, podobnie jak liderzy putinowskiej prawicy w Europie. Orban już „musi zbadać” co takiego stało się w Buczy i liczy, że Putin mu to wynagrodzi ropą i gazem. Ciekawe jak się poczują bratankowie, kiedy staną się znowu lennem pomagierów z roku 1956.

Unia zmarginalizuje Węgry bardziej niż Polskę ze względu na nasze umiejscowienie i wielkość. Czy NATO je usunie, trudno powiedzieć. Zapewne pozbawi Orbana łączności z centralą, odetnie go od wszelkiej informacji i może przerobi kody czy inne sposoby dostępu. Węgry stają się Koniem Trojańskim Putina, bo putinowscy hakerzy dotarli do danych, którymi dysponuje rząd węgierski, co temu rządowi już nie przeszkadza.

– Konstanty Gebert na stronie Wyborcza.pl stwierdził, że Rosjanie w Buczy celowo zastawili na widoku ciała zamordowanych cywili, żeby zastraszyć Ukraińców. To możliwe, lecz przecież w zajętych przez siebie dzielnicach Mariumpola uruchomili krematoria na kółkach i spalili setki zamordowanych. Kostek nie wziął pod uwagę tego, że trupy w Buczy i innych miastach mogły zostać pozostawione z powodu pośpiesznego odwrotu. A jeszcze bardziej prawdopodobne wyjaśnienie, to odwieczny ruski bardak, we wszystkim, co robią.

Przykład. Sowiecki czołg T34 był uznany za najlepszy w czasie II WŚ. Tygrys był nowocześniejszy, ale sprawdzał się gorzej. Natomiast T34 często paliły się, bo załodze nie chciało się codziennie czyścić pancerza z kopcia, który się na nim osadzał.

– Dawno, dawno temu, Norodom Sihanouk, kambodżański król, prezydent i co tam jeszcze, był pytany, czy się nie boi, że skomunizują mu się studenci, których posyła do Moskwy. Odpowiadał, że nic się takiego nie dzieje. Komunizują się ci, których posyła do Paryża. Faktycznie, Pol Pot, Ieng Sary…

Ta wypowiedź była kiedyś dość popularna w świecie, ale do władzy PiS jakoś nie doszła. Postanowiła właśnie, by się wykazać patriotyczną aktywnością, że ABW przeprowadzi lustrację tej niewielkiej grupy absolwentów MGIMO (Moskowskij Gosudarstwiennyj Institut Mieżdunarodnych Otnoszenii), która jeszcze została w służbie zagranicznej. Trochę to zaskakujące, bo w służbach zagranicznych i nie tylko – wielu państw stosuje się tzw. clearing, czyli wszechstronną lustrację, ale dyskretną.

Nikt nie miał wątpliwości, że ta uczelnia kształciła również profesjonalnych agentów. Zresztą, każdy sowiecki a teraz rosyjski dyplomata jest zobowiązany do współpracy z wywiadem. Pewnie dotyczy to również części i polskich absolwentów. Czyżby nasz kontrwywiad nie wiedział, dla którego wywiadu oni pracują? Przy obecnym poziomie naszych służb to całkiem możliwe…

Bezsporne jest tylko to, że MGIMO kształciła/kształci (?) doskonałych fachowców ze świetną znajomością języków. A w naszej obecnej służbie dyplomatycznej psuliby tylko nastrój tych z nowego zaciągu, co to ani be, ani me.

Mnie ten błahy incydent interesuje o tyle, że skończyłem w roku 1957 MGU (Moskowskij Gosudarstwiennyj Uniwiersytiet), lecz skromność, może fałszywa, nie pozwala mi rozwinąć tego tematu.

Ernest Kajetan Skalski

Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.