Aneta Wybieralska: Z listów do przyjaciela5 min czytania

11.11.2022


coetzee

„[…] im mniej istotnych różnic dzieli dwa obozy, tym zajadlej się one nienawidzą”.

— (John Maxwell Coetzee – Zapiski ze złego roku)

Wiesz, ten cytat znowu znalazłam w kalendarzu. Tym kuchennym, z wyrywanymi kartkami. Przytaczam go, ponieważ przypomina mi jedną z naszych rozmów. Jej kontekst był wyborczy. Tak mi się wydaje. Aktualność tamtego zdarzenia wraca do nas niczym bumerang. Rozpoczęła się bowiem kolejna kampania wyborcza, podczas której głównymi graczami są nadal dwa ugrupowania zwane przez Ciebie „popisem”. Wtedy, ponad dwa lata temu, na placu drugiej tury boju o urząd prezydenta RP został obecny narodowy wódz, asygnowany przez PiS i jego kontrkandydat z PO. Podobne były argumenty obu partii, podobne obietnice wyborcze. Wzajemne oskarżenia, hejty, pomówienia, obelgi. Program oparty na negacji, nie na konkretnych pomysłach. Liderzy obu partii wywodzą się z tego samego pnia politycznego.

Oboje ubolewaliśmy, że kandydat lewicy nie miał w tej batalii najmniejszych szans. Albowiem prawie całą (określiłeś ją jako nudną, monotematyczną, skierowaną głównie do młodych) oraz mało wyrazistą kampanię oparł o środowisko LGBT. Zapomniał o elektoracie najstarszym i najuboższym. O istocie lewicowości, o robotnikach, polskiej nauce, kulturze i służbie zdrowia. O emerytach mundurowych i formacjach, w których służyli. To był duży błąd, za który polska lewica słono zapłaciła.

Dzień zaczynałeś od kawy i od prasówki. Przeglądałeś prasę internetową, FB, wyszukiwałeś interesujące Ciebie strony, na nich komentarze, artykuły. Przesyłałeś mi linki, przeklejałeś fragmenty godne skonstatowania. Ukierunkowywałeś mnie, ponieważ niektórych niuansów politycznych ja po prostu nie rozumiałam. Nadal ich nie rozumiem tak jak Ty – człowiek okrzepły w historii politycznej i społecznej, tkwiący w ruchach lewicowych, piszący dla lewicowej prasy.

Powyższy cytat potraktowałeś euforycznie, ucieszyłeś się, że wygrzebałam i przytoczyłam, uznałeś za bardzo trafny.

– Tak! Anuś, Tak! To jest właśnie to! O to chodzi!

Zaraz potem odniosłeś się do autora. Dobrze wiedziałeś, kto to jest, jak czyta się jego nazwisko po angielsku, a jak w afrikaans. Przyznałeś, że Coetzee jest bardzo dobrym pisarzem, Noblistą z 2003 roku, że udało Ci się przeczytać jedną z jego książek, nawet być na jego warszawskim wykładzie.

(A może to nie było w Polsce? Przecież w tym czasie piastowałeś funkcję Ambasadora RP w Nigerii). Poleciłeś mi tę literaturę.

– Powinienem mieć jeszcze jakąś jego książkę. Tylko nie bardzo wiem, gdzie. W czyjej piwnicy leży? Na pewno nie u mojej Ex. Kiedyś, gdy będę mieć miejsce na książki, będę musiał odzyskać mój stary księgozbiór.

Od razu po naszej rozmowie zajrzałam do Wikipedii. Poczytałam o Coetzee najważniejsze informacje, ale najbardziej utkwił mi w pamięci fragment uzasadnienia komisji noblowskiej, który brzmi: „proza cechująca się analityczną błyskotliwością i wymownymi dialogami”.

Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że każda Twoja wypowiedź, pisane przez Ciebie artykuły i felietony, zwłaszcza na tematy społeczne i polityczne, nacechowana była analityczną błyskotliwością.

Przyznam, że w tym dziele jesteś moim niedoścignionym wzorem. Chciałabym mieć choćby cząstkę Twojej ogromnej wiedzy, móc tworzyć podobnie pięknie. W pewnym sensie przejęłam po Tobie pałeczkę. Jako uczennica. Paru Twoich znajomych zaprosiło mnie do dziennikarskiej współpracy. Podjęłam się (desperacko) pisania o kulturze, recenzowania oglądanych filmów, sztuk teatralnych, przeczytanych książek. Staram się patrzeć na te zjawiska z podobną Tobie wrażliwością oraz empatią. Nadal jednak zbyt mało wiem, niewiele czytam, a upłynie dużo wody, zanim ktoś uzna mnie za dobrą pisarkę i dziennikarkę. Zaś po napisaniu czegokolwiek zastanawiam się, czy to by spodobało się Tobie.

Bardzo brakuje mi tych naszych rozmów. Moich licznych pytań, Twoich cierpliwych, wyczerpujących odpowiedzi na nie. Odniesień do faktów i dzieł literackich.

Jeszcze tytuł powieści, z którego pochodzi cytat. Tak cynicznie aktualny! Jak i temat przewodni, czyli bliska Ci polemika między staroświeckim umiłowaniem szczerości a bezlitosnym pragmatyzmem wolnego rynku. 

Dzisiaj obchodzimy kolejne Narodowe Święto Niepodległości. Pozwoliłam sobie na komentarz do tego wydarzenia. Mam nadzieję, że ukaże się i będzie czytany. Przywołałam oraz zinterpretowałam po mojemu słowa Jędrzeja Moraczewskiego:

Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „Ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. […] Cztery pokolenia nadaremno na te chwilę czekały, piąte doczekało.”

Może tamte kordony niewoli prysły, ale niczym Feniks z popiołu powstały następne. Odrodził się faszyzm, zradykalizowało życie społeczne i polityczne. Polska pogrążona jest w ekonomicznym chaosie.

Grzesiu, nie będzie dobrze. Wątpię w poprawę sytuacji niemal tak samo, jak Ty wątpiłeś. I nie będzie już dobrze także dlatego, że nie ma Ciebie. Już dwadzieścia jeden miesięcy.

Oby wkrótce, najpóźniej po wyborach parlamentarnych 2023 r. zrobiło się normalnie. Bezpiecznie i stabilnie.

Aneta Wybieralska

Aneta Wybieralska

 

źródła obrazu

  • image-73: wikipedia