2015-05-17.
Ten słynny, rozegrany dwadzieścia lat temu mecz wyborczy Kwaśniewski-Wałęsa prezydent Wałęsa przegrał z tysiąca powodów, a jednym z nich było zaangażowanie przez sztab wyborczy Wałęsy Jana Nowaka-Jeziorańskiego do zadania kilku pytań Kwaśniewskiemu. Nowak-Jeziorański – trochę już wówczas zmęczony i ciągle mocno związany emocjonalnie z klimatem Radia Wolna Europa – formułował wobec Kwaśniewskiego tezy dobre w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, zakorzenione w realiach zimnowojennych. Ten doskonały dziennikarz okazał się człowiekiem starej daty, nie nadążającym za dynamiką przemian, nie rozumiejącym układów politycznych i interesów światowych w przededniu XXI wieku.
Jeziorański atakował Kwaśniewskiego sugestiami, że pezetpeerowska tożsamość ciągle mu ciąży, osłabia jego demokratyczną wiarygodność i stanie na przeszkodzie integracji Polski z Zachodem. Zachód, zdaniem Jeziorańskiego, będzie nieufny wobec komunisty Kwaśniewskiego, nie potraktuje go po partnersku, nie uwierzy w jego ewolucję ideową. Fakt, że Kwaśniewski był ministrem w peerelowskich rządach, miał oddziaływać na zachodnią opinię publiczną jak zaraza, ludzie mieli się bać Kwaśniewskiego i jego rzekomych komunistycznych sentymentów.
Stało się inaczej. Polska, z Kwaśniewskim jako prezydentem, zintegrowała się z NATO i Unią Europejską, i żaden liczący się światowy polityk nie wypominał Kwaśniewskiemu, że rekrutuje się z obozu dawnej władzy, że był kiedyś funkcjonariuszem komunistycznego aparatu. Nie miało to dla Zachodu znaczenia, liczyły się bieżące deklaracje i bieżące decyzje polskiego rządu i polskiego prezydenta. Zachód patrzył wyłącznie na aktualną wolę Polaków i na demokratyczne wybory Polaków, a nie w miejsce, które Kwaśniewski zajmował przed 1990 rokiem.
I Kwaśniewski doskonale o tym wszystkim wiedział w trakcie kampanii wyborczej, czuł, że Zachód go nie oceni według takiego klucza, jak zrobił to Jeziorański, ale potraktuje jako nowoczesnego, samodzielnego polityka, który jest głową reformującej się, suwerennej Polski i prezentuje prozachodnie nastawienie, niezależnie od tego, jakie nastawienie prezentował w PRL-u. Kwaśniewski był doskonale zorientowany, że skoro żelaznej kurtyny już nie ma, to nie można się na nią powoływać i straszyć ludzi jej kategoriami.
Jeziorański nie miał o tym wszystkim zielonego pojęcia, zaspał i przegapił nadejście nowej epoki. Mentalnie ciągle był zakorzeniony w starych walkach, w starych lękach. Podobne zakorzenienie prezentował zresztą Kościół w Polsce, który straszył Polaków Kwaśniewskim – ateistą, który będzie Polskę laicyzował siłą i odbierze Kościołowi wolność działania. Oczywiście nic z tych rzeczy się nie stało, Kwaśniewski nie tylko nie uwięził biskupów, ale i podpisał konstytucję, w której wspomniane są wartości chrześcijańskie, przyjmował Jana Pawła II, nieźle też współpracował z rządem AWS-u. Straszaki z kampanii wyborczej roku 1995 okazały się niewiele warte.
Jak to wszystko się ma do dzisiejszej walki o prezydenturę, do pojedynku między Dudą a Komorowskim? Myślę, że nasuwa się istotne podobieństwo między tą, wyżej opisaną, postawą Jana Nowaka-Jeziorańskiego a postawą wielu współczesnych publicystów, komentatorów i intelektualistów sprzyjających prawicy. Absolutnie nie chcę porównywać wielkiego Jeziorańskiego do różnych prawicowych chłopców w krótkich spodenkach, piszących w tych wszystkich prawicowych gazetach, których się namnożyło po Smoleńsku jak grzybów po deszczu. Ale jedną zbieżność można zarejestrować: tak jak Jeziorański dwie dekady temu, tak samo autorzy prawicowi dzisiaj posługują się kategoriami z poprzednich epok, modelami archaicznymi, dawno już nieaktualnymi, nie zdającymi egzaminu. Tyczy się to może zwłaszcza polityki zagranicznej.
Różne prawicowe pióra zasypują więc kandydatów pytaniami, które sensowne były może w XIX wieku, może w dwudziestoleciu międzywojennej, ale na pewno nie są sensowne obecnie. Duda na te pytania odpowiada z pasją, bo one są w jego stylu, odpowiadają jego smakowi i światopoglądowi. Komorowski natomiast powinien z tymi pytaniami, które nie trafiają w epokę, rozprawiać się ostro i zdecydowanie, wprost demaskując ich anachroniczność.
Chodzi tu przede wszystkim o pytania dotyczące bezpieczeństwa międzynarodowego i pozycji Polski w Europie. Prawica ma skłonność do mówienia o godności, o walce z upodleniem, o samowystarczalności i o zbrojeniu się. Wspomina też o zagrożeniu dla polskiej suwerenności, o potrzebie walki o zachowanie niepodległości. Podlewa to hasłami o poświęceniu i ofierze. Prezydent Komorowski powinien te hasła zdecydowanie zdemontować, przypominać nieustannie, że nie żyjemy w czasie powstań narodowowyzwoleńczych, że inne są wyzwania, inne możliwości Polski i inny stosunek do niej obcych państw.
W odpowiedzi na to prawicowe poczucie zagrożenia, rozbuchaną dumę i różne romantyczne protesty Komorowski musi koniecznie przypominać o mocnej pozycji negocjacyjnej Polski w Unii Europejskiej, ale także w stosunkach dwustronnych z rozmaitymi państwami. Musi mówić, że naród polski jest w innym miejscu niż osiemdziesiąt lat temu i w innym niż sto pięćdziesiąt lat temu, tym razem ma w ręku kilka niezłych kart i może z nimi śmiało siadać do stołu. Ma potencjał do prowadzenia dyplomatycznych polemik i różnorodną walutę, którą w razie dużego zagrożenia międzynarodowego może handlować o polskie przetrwanie. Tą walutą są choćby wytworzone przez dwadzieścia pięć lat sieci gospodarcze.
Warto też, by prezydent Komorowski przypominał, że układ sił w Europie jest w tej chwili zupełnie niepowtarzalny, wyjątkowo korzystny dla Polski, nigdy takiego układu nie było. Możemy sobie choćby pozwolić na polityczne targi z Niemcami, na zacieśnianie z nimi rozmaitych więzi, na zakulisowe umowy, a nawet ewentualne ustępstwa. Tym razem – w nowych czasach – taki polityczny walc z Niemcami nie musi oznaczać katastrofy. Prezydent Komorowski koniecznie powinien eksponować tę zupełnie nową w historii naszej polityki zagranicznej pozycję Niemiec. Niemcy po raz pierwszy od wieków są naszym politycznym partnerem w szeregu dziedzin i warto to partnerstwo coraz bardziej poszerzać, korzystając z rządów niechętnej Rosji chadecji.
Prezydent Komorowski ma zatem na ostatnie dni kampanii zadanie bardzo proste: pokazywać, że prawica jest za bardzo konserwatywna i za bardzo na przeszłości skupiona, zbyt wsteczna, by umieć dostrzec i zrozumieć, o co w Europie w tej chwili chodzi. Komorowski musi pojęcia i kategorie prawicy, wszystkie jej wysiłki zaprezentować jako nieadekwatne do wyzwań i trącące myszką. Wtedy wygra, jeśli przekona ludzi, że dzisiejszych stosunków politycznych w Europie i miejsca Polski w Europie najnormalniej w świecie nie sposób opisywać narodowo-katolickimi hasłami.
Jarosław Dudycz
Moze to i racja, ale czy prezydent czytał ten artykuł? Słowo „musi” tez takie jakies nazbyt mocne i obcesowe pod adresem wciaz jeszcze aktualnej głowy panstwa.
@narciarz2, ja się zastanawiam czy p. Skalski go czytał? Bo jak czytam o Nowaku Jeziorańskim to ….
Polska, z Kwaśniewskim jako prezydentem, zintegrowała się z NATO i Unią Europejską, i żaden liczący się światowy polityk nie wypominał Kwaśniewskiemu, że rekrutuje się z obozu dawnej władzy, że był kiedyś funkcjonariuszem komunistycznego aparatu. Nie miało to dla Zachodu znaczenia, liczyły się bieżące deklaracje i bieżące decyzje polskiego rządu i polskiego prezydenta.
……………………………………
Polityka to polityka.. chłopek roztropek albo lisek chytrusek, wybór oczywisty.
Był Aleksander wielce przydatny, robił wszystko co kazali robić koledzy z klubów prezydenckich.
Lista jest interesująca, jakieś poparcie wojskowe do Iraku, jakiś kawałek eksterytorialnego lotniska dla nowych przyjaciół z USA i okolic, no i pomarańczowa rewolucyjka z piękną Julią w tle. Przydatny pod każdym względem pachołek z przeszłością komuchowatą. Obecna Ukraina to jego zasługa.
Jeziorański na starość klepał już tylko swoją mantrę powtarzaną przez pół wieku, nie potrafił inaczej co jest przywilejem ludzi mających swoje lata
Ja mam tylko jedno pytanie, komu z zagranicznych przyjaciół zależy na zwycięstwie Jasia Fasoli? Obecny prezydent odmówił wysłania polskich hamburgerów na jakąś tam misję demokratyczną.
Odmówił więc.. może Jaś Fasola będzie jak Aleksander? bezproblemowy w pomocy?
Tak zmasowanej reklamy Jasia jaką serwuje TVN 24 nigdy nie widziałem.. Rydzyk to przedszkolak..
Kto jest obecnie właścicielem tej szczekowni?
Nie tym oficjalnym ale rzeczywistym?
Taaak…
Zastanawia ta nawała pisiorów i dudów w TVN.
Praktycznie prawie tylko oni są pokazywani…