piątkową uroczystość w pałacu wilanowskim z okazji wręczenia andrzejowi dudzie aktu wyborczego odebrałem jako dość kuriozalne wydarzenie. z jednej strony bardziej kurtuazyjna niż dawniej atmosfera usposabiała do optymizmu, bo w zgromadzeniu wzięły udział obydwie strony dopiero co zakończonego pojedynku wyborczego. w demokratycznie rządzonych krajach jest to standard, że pokonany składa gratulacje zwycięzcy wyborów i deklaruje współpracę dla dobra kraju.
w polsce tego typu zachowania nadal są jednak czymś niezwykłym. mogło się więc wydawać, że byliśmy świadkami pozytywnego zwrotu w obyczajach politycznych. coś takiego byłoby to bardzo stosowne, jako że wynik wyborów nie był żadną spektakularną klęska urzędującego prezydenta. różnica wynosiła niewiele ponad 3 procent oddanych głosów, korpus wyborczy jest więc nadal podzielony na pół i w takiej sytuacji przybieranie pozy triumfatora byłoby, najłagodniej mówiąc, nierozsądne. prezydent elekt musiał zdawać sobie z tego sprawę, usiłował więc ukazać licznie zgromadzonym politykom pojednawczą stronę swej osobowości. musiało to kosztować go sporo wysiłku, bo był wyraźnie spięty i złożył ceremonialny pocałunek ma dłoni pani premier kopacz. sztubacki bez mała gest przyszłego prezydenta robił groteskowe wrażenie.
ta operetkowa nadętość nie była jednak najgorszym uchybieniem w porównaniu z następną wpadką. nie upłynęło bowiem wiele chwil nim prezydent elekt przybrał pozę belfra i przeszedł do pouczania pani premier, członków jej gabinetu i posłów parlamentarne stanowiących zaplecze rządu jak mają się zachowywać w ciągu najbliższych miesięcy poprzedzających wybory parlamentarne. powiedział, że prosi o powstrzymanie się od uchwalania ustaw mających istotne znaczenie, a zwłaszcza takich, które pociągałyby za sobą zmiany ustrojowe (sic!). bo wyborcy zasygnalizowali, że nie życzą sobie takich zmian, więc ich przeforsowanie mogłoby doprowadzić do napięć społecznych.
jako posiadacz doktoratu z prawa administracyjnego prezydent elekt winien wiedzieć, że konstytucja nie przewiduje żadnych ograniczeń pracy parlametu w okresie przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta, całe to przemówienie było co najmniej nie na miejscu.


W rządach prezydenta Dudy zapewne nie powtórzy się chciejstwo byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale nie znaczy to po pierwszych wypowiedziach nominata, że obędzie się bez błędów i konfrontacji… Czeka nas stałe ścieranie się tym razem z bardziej wymagającym dla PO przeciwnikiem. Tyle że na lepszym poziomie, co już widać. Problemy zaczną się dopiero, jeśli wybory jesienne wygra PiS. Czego Polsce nie życzę.
Nie zgadam się z Autorem co do kwestii: „zachowanie prezydenta elekta nie było rezultatem złych intencji. przypisywałbym je brakowi obycia politycznego…”
Człowiek który powołuje się na doktorat z prawa administracyjnego, który był wiceministrem sprawiedliwości u Ziobry, potem sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego, członkiem TK, posłem na Sejm RP i deputowanym do Europarlamentu, brawurowo wygrał elekcje prezydencka w 2015 r. a który jest w polityce z górą 8 lat nie może być pozbawiony obycia politycznego. Sądzę, że wypowiedział to celowo i świadomie licząc na to, że zyska punkty u swoich wyborców, markę niezłomnego w PiS a rządząca koalicja + urzędujący prezydent się wystraszą. To, że nawoływał konstytucyjne organy państwa do nie wykonywania swoich elementarnych obowiązków jest symptomatyczne. Jego patronowi i jemu samemu wydaje się, że ma tak silny mandat społeczny, że może swobodnie wydawać zalecenia każdemu bo jest najmocniejszy. Ta sama postawa szeryfa co u Ziobry. Oj zdaje się, że będziemy świadkami gorszących scen „twórczej” interpretacji roli prezydenta Dudy stojącego ponad rządem, ponad parlamentem, ponad wymiarem sprawiedliwości, na kolanach przed Kaczyńskim oraz episkopatem. Tak wygląda „dobra zmiana”. – trzeba dodać uczciwie – w zachowaniach żarliwego katolika.
Przestalem sie juz spodziewac od pana obiektywnych komentarzy. Troche mi to zajelo, bo czlowiek chce wierzyc.
A mnie ciekawi to, czego niestety nie sprawdzę. Czy PiS by przyszedł, pod jakąkolwiek postacią, na zaprzysiężenie Komorowskiego? Myślę, że wątpię (Wiech?).
Całowanie po rękach premiera rządu żenujące.
@sławek – dobry obyczaj nakazuje zaczynać w takiej sytuacji, kiedy nowowybrany prezydent nie objął jeszcze funkcji, od pewnego kredytu zaufania. jak zapewne zauważyłeś, to zaufanie na wstępie nie było zbyt stanowcze. na krytykę przyjdzie czas, kiedy twoje przewidywaia zaczną się spełniać, sądzę wszelako, że trzeba najpierw mieć w ręku dowody.
Kredyt zaufania dotyczy sytuacji przypadkowych. Duda powtarzając plotki oraz, że nie miał nic konkretnego na myśli nie tylko się nie wycofał ale w pełni poświadczył, że wypowiedź była świadoma i celowa. Jakich trzeba jeszcze dowodów oprócz słów samego zainteresowanego?