Roman Mrozek: Od demokracji do dyktatury, czyli co wydarzyło się w Krainie Beau Paysage6 min czytania

rewolucja2016-03-28,

Rzecz o tym, co zawdzięczam Jarosławowi Kaczyńskiemu

Zacznijmy od końca.

Do liceum Hanki Sawickiej (brrrrrr…) uczęszczałem jeszcze w latach osiemdziesiątych ub. wieku. W czteroklasowym liceum ogólnokształcącym uczyłem się w klasie matematyczno-fizycznej i (wybaczcie czytelnicy nauczyciele przedmiotów humanistycznych) historia była moją zmorą, której nie rozumiałem i nie cierpiałem.

Wymienionemu wyżej  JK wolałbym nie zawdzięczać nic, ale to dzięki niemu przeczytałem po raz pierwszy Konstytucję RP, dzięki niemu zacząłem interesować się prawem i on sprawił, że zrozumiałem po co potrzebna jest nam historia.

A teraz opowiem wam historię Państwa Beau Paysage.

Pomimo pięknej przyrody i uroczej nazwy w roku 2046 wydarzyły się na tej wyspie rzeczy straszne.

W kraju tym, będącym republiką demokratyczną wybrano na prezydenta Mr Aubine Lazare’a, mocno skłóconego z parlamentem. Narastający konflikt doprowadził w efekcie do kryzysu konstytucyjnego.

Prezydent Lazare postanowił rozwiązać konflikt poprzez rozpisanie referendum w sprawie zmiany konstytucji. Nowa konstytucja miała całkowicie zmienić ustrój państwa z republiki prezydencko-parlamentarnej w republikę prezydencką. Sąd Konstytucyjny (la Cour Constitutionnelle) zapowiedział jednakże, że wyniki referendum będą miały jedynie charakter konsultacyjny.

Jeszcze nim doszło do referendum, parlament (Rada Najwyższa – Conseil Général) oskarżając prezydenta Lazare’a o uzurpację władzy polegającą na wydaniu szeregu dekretów łamiących zapisy konstytucji rozpoczęła procedurę odsunięcia prezydenta od władzy (impeachment). Sąd Konstytucyjny państwa Beau Paysage uznał aż 18 dekretów prezydenckich jako niezgodnych z konstytucją.

Wniosek parlamentu do Sądu Konstytucyjnego uzyskał wymaganą większość głosów (73 wobec wymaganej 70) i został złożony. Jednakże zawdzięczający Lazare’owi posadę prezesa Sądu Valéry Thibaut zwlekał z przekazaniem sędziom sprawy do rozpatrzenia.

Parlamentarzystów, którzy poparli wniosek zaczęto szykanować, zastraszać i szantażować.

Tuż przed samym referendum konflikt pomiędzy prezydentem Lazarem a parlamentem uległ pogłębieniu i w dn. 14.11.2046 doszło do sytuacji niespotykanej; mianowicie siłą usunięto z urzędu przewodniczącego komisji wyborczej (la Commission Électorale), zastępując go urzędującą przez następnych 20 lat Madame Louise Jérôme.

Wymykająca się spod kontroli sytuacja w państwie zaniepokoiła mocno sprzyjającą obecnemu prezydentowi, byłą potęgę kolonialną Francję, która wysłała na wyspę delegację rozjemczą.

Zaopatrzeni w pełnomocnictwa wysokiej rangi urzędnicy francuscy przybyli na wyspę na 3 dni przed referendum.

Strony konfliktu zasiadły do stołu rokowań i – wydawało się – osiągnęły porozumienie, na mocy którego prezydent Lazare zadeklarował, że wyniki referendum nie będą miały mocy wiążącej, a jedynie przyczynek do dalszych konsultacji. Strona parlamentarna zgodziła się odstąpić od dalszych kroków zmierzających do impeachmentu prezydenta.

Porozumienie o którym mowa miało nabrać mocy po zatwierdzeniu przez parlament, jednakże stało się to niemożliwe, gdyż na głosowaniu, które odbyło się 22 listopada zbrakło posłów reprezentujących stronę prezydencką.

W tej sytuacji de facto brak porozumienia skutkował tym, że jego ustalenia przestały być dla Lazare’a wiążące.

Dwa dni później, 24 listopada w Beau Paysage odbyło się referendum, które zmieniło historię tej wyspy.

Prezydent doprowadził do zmiany konstytucji. Mandaty w izbie niższej parlamentu zachowali jedynie lojalni wobec prezydenta parlamentarzyści.

Zdymisjonowano wszystkich sędziów Sądu Konstytucyjnego, w tym jego przewodniczącego Valéry Thibauta.

Jakie skutki pociągnęło za sobą to, co się stało?

Lazare uniknął niebezpieczeństwa odsunięcia od urzędu, gdyż uzyskał pełną kontrolę nad wszystkimi urzędnikami, którzy w takim przedsięwzięciu mogliby wziąć udział.

Nowe kompetencje prezydenta republiki obejmują: mianowanie przewodniczącego i połowy członków komisji wyborczej, mianowanie prezesa i połowę sędziów Sądu Konstytucyjnego,  powoływanie i odwoływanie premiera, wicepremierów, szefów resortów siłowych, ministra finansów i ministra spraw zagranicznych, a nawet możliwość rozwiązania parlamentu.

Lazare ma także zwierzchność nad prokuraturą.

Resztę sędziów wybiera powstała w wyniku zmiany konstytucji Rada Republiki, czyli izba wyższa parlamentu, której członkowie z kolei są mianowani przez podległe Lazare’owi służby, a nie w wyborach powszechnych.

Prezydent dekretem zwołuje sesje obu izb dwa razy w roku.

Zmianie uległ status Sądu Konstytucyjnego.

Można teraz zawiesić sędziego w sprawowaniu jego funkcji, a nawet za zgodą prezydenta go aresztować. Ponadto zgodnie z przepisami nowej ustawy „O Sądzie Konstytucyjnym”, prezydent może w dowolnej chwili usunąć ze stanowiska prezesa Sądu Konstytucyjnego.

Zmieniona Konstytucja zabiera Sądowi Konstytucyjnemu kompetencje orzekania w sprawie łamania Konstytucji przez prezydenta.

W rezultacie i w praktyce prawnej państwa Sąd Konstytucyjny utracił całkowicie możliwości skutecznego orzekania.

W podsumowaniu w wyniku „reformy konstytucyjnej (czyt. Ustawa naprawcza) Beau Paysage utraciło ustrój Republiki parlamentarnej. Dominująca rolę w państwie uzyskał prezydent, który zmienił konstytucję w taki sposób, że sam stał się nieusuwalny jednocześnie podporządkowując sobie całkowicie Sąd Konstytucyjny i Centralną Komisję Wyborczą.

W takim marazmie piękna wyspa pozostała przez następnych 20 lat…

Political fiction? Nie drodzy czytelnicy. To wszystko się działo, tyle, że nie na wyspie Beau Paysage, lecz na Białorusi, nie  roku 2046 tylko 50 lat wcześniej, a prezydentem wtedy był nie Mr Aubine Lazare, a Aleksander Łukaszenka. Przewodniczący Sądu Konstytucyjnego nie nazywał się Valéry Thibaut lecz Walerij Tihinia, a Madame Louise Jérôme tak naprawdę nazywała się (a w zasadzie nazywa, bo funkcję swoją pełni do dziś) Lidia Jermoszyna. No a potęgą kolonialną była nie Francja, tylko bratnia Rosja. Poza tym wszystko się zgadza.

Wszelkie podobieństwo nazwisk i faktów jest przypadkowe? Otóż nie. Te francuskobrzmiące starałem się dobrać tak, by w jakiś sposób przypominały białoruskie, a białoruski zamach konstytucyjny bez najmniejszego manipulowania faktami i wydarzeniami dość łatwo dopasować do tego co się obecnie w Polsce dzieje. Pozostaje pytanie: w którym miejscu historii państwa Beau Paysage, oops, sorry, Białorusi jesteśmy, i w jakim kierunku, albo jak daleko zajdziemy. Komisja rozjemcza już u nas była, co prawda emisariuszy było więcej niż trzech, ale może było ich za dużo, i dlatego żadnego kompromisu nie osiągnięto.

Centralną postacią naszej historii nie jest też skonfliktowany z parlamentem prezydent (nawiasem mówiąc Łukaszence było trudniej, bo miał parlament przeciwko sobie), ale podstawową przeszkodą w realizacji dobrej zmiany także jest konstytucja i Sąd Konstytucyjny. Oops, sorry, Trybunał Konstytucyjny .

Ale i z tym, a raczej obydwoma też już sobie poradziliśmy; pierwszy paraliżując, och znowu przepraszam, naprawiając oczywiście (ustawa naprawcza), a drugą ignorując. Co ja piszę, wszak parlament uchwala ustawy o domniemaniu konstytucyjności, a podpisane przez prezydenta z konstytucją niezgodne przecież być nie mogą.

I tak podążamy w nieznanym kierunku.

Ktoś, za jakiś czas, być może, napisze inny artykuł, o dobrej zmianie jaka wydarzyła się w Polsce w roku 2016. Ja, jako niespecjalista od political fiction nie potrafię dopisać Państwu ciągu dalszego.

Roman Mrozek

  • Artykuł oparty o blog Waldemara Sadowskiego oraz informacje dostępne powszechnie o kryzysie konstytucyjnym na Białorusi.
Print Friendly, PDF & Email