Otóż to nie było tak.
KOD powstał deus ex machina, wprost na polu walki. Jednocześnie organizował ludzi przeciwko opresji władzy i zarazem organizował się i budował swoje struktury. Już drugiego czy trzeciego dnia istnienia grupy KOD na Fb konieczne stało się utworzenie kilkunastu grup regionalnych, inaczej nikt by się w tym chaosie 30 tysięcy ludzi nie połapał. W naturalny sposób (czytaj: kto pierwszy zgłosił się do Mateusza jako chętny, otrzymywał komunikat: to bierz i rób), ludzie zostawali koordynatorami regionalnymi, dostawali uprawnienia tzw. admina i błogosławieństwo na drogę.
W poniedziałek, 23 listopada 2015 roku, dziesięcioro ludzi zebrało się w udostępnionym przez życzliwych lokalu przy Nowym Świecie w Warszawie, aby zobaczyć się w realu. Wśród nich było już kilku koordynatorów (A. Miszk, J. Marciniak, R. Szumełda). I ja też tam byłam (piszę to, aby dać świadectwo, a nie aby się chwalić). Parę dni później spotkaliśmy się znów, w trochę innym składzie, był tam już Jacek Parol, aby omówić ramy organizacyjne dla tego, co się działo.
Z dostępnych naszemu wyobrażeniu form organizacyjnych jako naturalna narzuciła się nam forma stowarzyszenia (przecież nie fundacja, nie związek zawodowy ani partia). Uradziliśmy, że szybko założymy stowarzyszenie z prostym statutem, a potem – jak najszybciej się da – dostosujemy go do organizacji masowej, aby umożliwić przeprowadzenie zjazdu wyborczego. Wtedy wszyscy tkwili niemal 24 godziny na dobę na Fb i przy telefonach. Ja z Piotrem Cykowskim rzuciliśmy się do pisania pierwszego statutu.
Zebranie założycielskie zwołano na środę, 2 grudnia (a więc tydzień i 2 dni po pierwszym spotkaniu w realu i 2 tygodnie po publikacji w SO artykułu przez K. Łozińskiego). Na zebraniu mieli stawić się chętni. Przyjechało 21 osób. Pełni entuzjazmu, świadomi wagi chwili, przeprowadziliśmy zebranie założycielskie, uchwaliliśmy statut, spośród grona założycielskiego wybraliśmy przyszłe władze (zarząd i komisję rewizyjną) oraz komitet założycielski, którego ustawowym zadaniem było zgłoszenie stowarzyszenia do rejestracji. Narzeczona Jarka Marciniaka, stojąc na biurku, zrobiła nam z góry pamiątkową fotkę.
Tyle tytułem faktów.
Założyciele stowarzyszenia to ludzie, którzy przyjechali z całej Polski na zebranie założycielskie; całkowicie przypadkowi, pełni dobrej woli, połączeni celem. Jednak, nie zauważyłam ani wówczas ani później kolejki doradców strategicznych co do form organizacji oraz samego zarządzania, ani chętnych do wzięcia za to odpowiedzialności. Ex post oceniać – zwłaszcza błędy – to łatwy sport. Sama je widzę. O nieadekwatności i wręcz szkodliwości formuły stowarzyszenia w sytuacji KOD-u przekonałam się już wiele miesięcy temu.
Jeszcze na etapie tworzenia nowego statutu (zima-wiosna 2016) w niewielkim gronie dyskutowaliśmy o koncepcji federacji lokalnych stowarzyszeń. Większe grono, a następnie zjazd koordynatorów, tej koncepcji nie podzielił. Było parcie na jedność. Proszę pamiętać, że były realne próby rozbicia ruchu.
Nie było więc przekształcenia ruchu w stowarzyszenie, jak pisze D. Pałeczka. Na etapie wyboru formy prawnej była mgławica i chaos, który trzeba było jakoś opanować; nadać temu kierunek. Proszę pamiętać, że KOD urodził się z powodu ataków PiS-u na Trybunał i od razu organizował manifestacje; już 3 grudnia KOD stał pod TK podczas pamiętnej rozprawy.
Owszem, nam, założycielom, zabrakło wyobraźni i wiedzy. Nie odniosłam jednak wrażenia, aby na tym etapie ktoś manipulował. Dziś, zniechęceni małością i rozczarowani, skłonni jesteśmy przypisywać złe intencje od początku. Nie wiadomo komu.
Słowo o finansach
Stowarzyszenie zostało zarejestrowane równo w ustawowym czasie 3 miesięcy, 1 marca 2016 r. Aby uzyskać w tym czasie jakieś środki na kolejne manifestacje, region Mazowsze już w grudniu wymyślił zbiórkę publiczną; lecz środków ze zbiórki nie można przeznaczać na pensje.
Z chwilą rejestracji KOD-u pieniądze też nie pojawiły się; było jedynie 21 członków, z ich składek nie da się utrzymać stowarzyszenia.
(Na marginesie warto odnotować, dlaczego od razu nie przyjmowano członków. Pierwszy statut, jak pisałam, był prosty, bo po pierwsze nie było czasu na pisanie skomplikowanego dokumentu ze strukturami i zasadami wyborów pośrednich. Dwa, nikt nie wiedział jak sprawy się potoczą. Po 1 marca, kiedy teoretycznie można było przyjmować członków, statut nie był gotowy, nie zdołano uzyskać konsensu; jak dziś to widzę, już wtedy zaczęło się politykierstwo). Tak długo zatem, jak nie było nowego statutu i zasad wyborów pośrednich, nie można było przyjmować członków, bo nikt nie ogarnąłby organizacyjnie zjazdu tysięcy członków w celu uchwalenia nowego statutu. Statut musiał być więc przyjęty przez to początkowe grono założycielskie. To, co dalej działo się z rejestracją nowego, uchwalonego ostatecznie 9 czerwca statutu, jest odrębną sprawą.
Dziś mówi się, że trzeba było ustalić wysoką pensję dla przewodniczącego i zarządu. Pewnie tak, lecz do dziś nie wiem, jak i z czego. Obowiązujące w chwili zawiązywania stowarzyszenia prawo o stowarzyszeniach zakazywało pobierania przez członków wynagrodzeń za pracę na rzecz stowarzyszenia. Owszem, stowarzyszenie mogło zatrudniać pracowników lub firmy, lecz za pracę należy płacić. Z czego?
Od 20 maja 2016 roku prawo o stowarzyszeniach pozwala już na wynagradzanie członków zarządu. Na zebraniu członków 9 czerwca wpisano do statutu taką możliwość (także dla członków zarządów regionalnych) oraz zasadę, że wynagrodzenie dla zarządu ustala komisja rewizyjna. W lipcu na 2 zebraniach zarządu dyskutowano kwestię wynagrodzeń dla zarządu, lecz rozmowa ta została zawieszona z dwóch przyczyn: 1) członkowie zarządu uznali, że ustalenie pensji dla zarządu głównego, bez jednoczesnego ustalenia wynagrodzeń dla tymczasowych koordynatorów regionalnych, którzy wkładali przez te miesiące równie wiele pracy, byłoby nie fair i że trzeba do tego wrócić po wyborach (które, jak pamiętamy, miały się odbyć jesienią, a nie odbyły z powodu niezłożenia dokumentów do KRS-u); 2) skarbik stowarzyszenia na jednym z zebrań poprosił, aby się nie rozpędzać, bo w kasie KOD-u jest 30 tys. zł. Temat umarł.
Dziś, kiedy dowiaduję się, że w tamtym czasie, kiedy rozmawialiśmy, jak dać członkom zarządu cokolwiek, nawet 2,5 tys. zł na pokrycie kosztów, kiedy deliberowaliśmy, jak to przyjmą koderzy, koordynatorzy itd., Mateusz Kijowski zdążył wystawić co najmniej 4 faktury na ok. 60 tys. zł, czuję się jak idiotka. To nie ja miałam dostać pieniądze; to ja wraz innymi członkami komisji mieliśmy te pieniądze przyznać zarządowi. Jednak, ani od osoby, która regularnie co miesiąc wystawiała faktury na 15 tys. zł, ani od osoby, wówczas już członka zarządu, która te faktury regularnie opłacała ze środków komitetu zbiórkowego – ani komisja ani pozostali członkowie zarządu nie usłyszeli o tym słowa.
Owszem, zarządowi in corpore zabrakło wiedzy i kompetencji zarządczych; dziś pisze się z przekąsem, że trzeba było zatrudnić profesjonalistów, wynająć firmę księgową… Sądzą Państwo, że firmy księgowe chciały mieć w portfolio obsługę KOD-u ? I sądzą Państwo, że chciałyby robić to za darmo? Otóż, oświadczam, że nie stała kolejka profesjonalistów do stałej, nieodpłatnej pracy dla KOD-u. Poza wszystkim, dla biznesu KOD szybko stał się politycznym gorącym kartoflem.
Przez długie miesiące KOD nie miał biura; tułaliśmy się to tu, to tam, a biurem była walizka skarbnika. Nie było dostępu do dokumentów. Biuro pojawiło się bodaj w sierpniu 2016.
Nikt z nas, założycieli stowarzyszenia, nigdy nie zajmował się prowadzeniem żadnej organizacji społecznej o takim zasięgu; jedyną osobą, która ma doświadczenie NGO-sowe jest Piotr Cykowski i to on stale nalegał na zasady i procedury, lecz opór „materii” był już wtedy zbyt silny.
To, co z czasem (kiedy?) wyrodziło się z KOD-u, jest materiałem na całkowicie inną opowieść.
Co z KOD-em ?
Odmiennie niż Dobiesław Pałeczka nie widzę sensu w dawaniu KOD-owi czasu. Istniejąca struktura jest źródłem patologii; widać, Polacy nie potrafią inaczej. Uważam, że Krajowy Zjazd Delegatów, przewidywany na początek marca 2017, powinien podjąć decyzję o zmianie struktury stowarzyszenia — tak, aby każdy region (lub mniejsza struktura) organizował się wedle własnych zasad, a następnie wszystkie lokalne struktury przystępowały do stowarzyszenia centralnego, które pełnić będzie rolę organizatora zaplecza eksperckiego, kontraktów, pomocy itd. Zarząd tego centralnego stowarzyszenia powinni tworzyć wszyscy przewodniczący struktur lokalnych.
Jednocześnie wiem, że to nie ma szansy się stać.
Z tego KOD-u, który jest, odeszłam definitywnie. Nie jestem już członkiem stowarzyszenia.
Magdalena Ostrowska
Albo ja czegoś nie rozumiem, albo Pani wyjaśniła to trochę zawile. Z tego co Pani napisała nie widzę żadnego grzechu pierworodnego, a jedynie to, że jeden człowiek okazał się oszustem. Ani struktura, ani początkowe kłopoty organizacyjne nie skłoniły go do tego. Postąpiłby tak samo niezależnie od tego co byście nie zrobili.
Ciekawe to o “gorącym kartoflu”, fajnie świadczy o naszym narodzie, prawda? Są firmy pracujące za całkiem skromne pieniądze (mi narajono taka dosłownie za grosze), ale jeśli jest tak jak Pani pisze, to rzeczywiście może być kłopot.
@j.LUK. Co do grzechu, odwołałam się do opinii D.Pałeczki, którą zacytowałam na początku swego artykułu; D. Pałeczka uważa, że grzechem pierworodnym było przekształcenie spontanicznego ruchu w stowarzyszenie. Starałam się wyjaśnić, że żadnego przekształcenia nie było, gdyż w chwili zakładania stowarzyszenia, o istnieniu ruchu mówić w zasadzie nie można; była tylko masa ludzi zalogowanych na fejsbuku.
Struktura stowarzyszenia w połączeniu z uwiedzeniem medialnym okazały się patogenne i zgubne – tak dla lidera, jak i dla całego ruchu. KOD jest uczestnikiem sceny politycznej, żadnym tam klasycznym NGO-sem; tu nie ma szans na cichą i systematyczną pracę, jaką wykonują liczne stowarzyszenia i inne organizacje pozarządowe. Sprawy finansowe lidera nie mają tu nic do rzeczy.
@ J.Luk
Conajmniej dwoje.
Ten, co wystawiał faktury i ten, co je rozliczał w imieniu nic nie wiedzącego o tym zarządu:
.
“Jednak, ani od osoby, która regularnie co miesiąc wystawiała faktury na 15 tys. zł, ani od osoby, wówczas już członka zarządu, która te faktury regularnie opłacała ze środków komitetu zbiórkowego – ani komisja ani pozostali członkowie zarządu nie usłyszeli o tym słowa.”
To co Autorka napisała było i jest dla mnie oczywiste od chwili powstania KOD. Tak to sobie wyobrażałem. Nie ma w tym nic szczególnego. Takie są początki każdej, spontanicznej organizacji społecznej. To co mnie dziwiło i dziwi, że Państwo nie mając żadnych doświadczeń w organizacji stowarzyszenia i zarządzania strukturami regionalnego, od początku nie spróbowaliście poszukać wśród sympatyków KOD specjalistów od zarządzania, organizacji, finansów, marketingu, etc. którzy mogli społecznie pomóc w organizacji i zarządzaniu stowarzyszeniem. Na pewno znalazłoby się sporo osób.
*
Rozumiem, że Pani już nie było w KOD w tym czasie o którym piszę niżej, tj. w grudniu 2016 r.
Nie rozumiem zachowania Zarządu Głównego od początku grudnia 2016 r. Kiedy ZG powziął informację o fakturach MK przez miesiąc nic się nie działo. Co więcej ZG na początku grudnia zakwestionował 3-cią fakturę MK wystawioną za listopad już nie SK KOD, ale stowarzyszeniu KOD. Przecież ludzie, którzy zatwierdzili do wypłaty pierwsze 6 a potem 2 kolejne faktury, powinni być z klucza usunięci z Zarządu i KOD dyscyplinarnie. To jawne oszustwo i defraudacja pieniędzy ze zbiórek społecznych. Podobnie z MK – na co czekano? W takich razach wzywa się delikwentów i oznajmia – albo bratku od razu piszesz rezygnację z Zarządu i z członkostwa SKOD albo relegujemy cię dyscyplinarnie z zawiadomieniem prokuratury. To dochowanie należytej staranności prawnej członków ZG nawet jeśli Statut tego nie przewiduje! A tak członkowie ZG przyjęli na siebie część odpowiedzialności za oszustwo MK i defraudację pieniędzy przez członka/członków zarządu, który/ którzy zatwierdzał to do wypłaty. A tak Mateusz Kijowski chodzi po mediach i opowiada, że członkowie ZG od początku wiedzieli o fakturach i teraz hipokryci robią o to raban!. Co więcej tenże MK oskarża członków zarządu, że raban robią z przyczyn politycznych jako ukryci agenci PiS, lub co najmniej osobistych a nie organizacyjnych. Duża część “murarzy” święcie w to wierzy.
Podobnie ZG z dnia 17 stycznia 2017 zamiast wezwać MK do rezygnacji z zamianą na dyscyplinarkę apeluje do niego o to aby się odsunął lub zawiesił z powodu utraty zaufania ZG … po czym ten stratuje na szefa Mazowsza! Czy to ma sens? Brać na siebie odium działania oszusta, to tak jak uczestniczyć i do pewnego stopnia kryć oszustwo!
*
Podzielam Pani pogląd o nie dawaniu czasu KOD – ale minimum miesiąc poczekamy na wyniki wyborów i ten czas jest wymuszony organizacyjnie. Co zrobi Walne czy ZG sobie poradzi czy MK wygra z ludźmi przyzwoitymi, w tym z Panem Krzysztofem Łozińskim, pokaże czas. Trzeba mieć nadzieję, nawet jeśli nie jest ona wielka.
Do @Sławka: owszem, w grudniu 2016 mnie w KOD nie było, jednak spróbuję wyjaśnić mechanizm. Po pierwsze, z otoczenia MK odeszło bardzo wielu ludzi. Siedzieli jednak cicho “dla dobra KOD-u”. Mogę sobie wyobrazić więc, że ZG nie chciał upubliczniać spraw dotyczących MK, gdyż – jak pokazuje obecny rozłam w KOD – MK ma silny, sekciarski wręcz, elektorat.
Co do odwołania lidera. Członka ZG nie może odwołać ani zarząd ani komisja rewizyjna, a jedynie ciało, które go powołało. W tej chwili jest to krajowy zjazd członków lub delegatów. KOD w sensie prawno-proceduralnym jest w okresie przejściowym; aktualny statut przewiduje główny i regionalne sądy koleżeńskie, które mają prawo zawiesić lub wykluczyć członka ze stowarzyszenia. Lecz sądy koleżeńskie dopiero się tworzą w regionach, w których już odbyły się zjazdy członków, gdyż w pierwszym statucie nie były przewidziane. O ironio, parę dni temu został wybrany sąd koleżeński w regionie mazowieckim, i to on, ten sąd, może – ha ha ha – zawiesić lub wykluczyć z KOD-u Mateusza Kijowskiego.
Już tylko to pokazuje, jak patogenną strukturą jest stowarzyszenie w przypadku KODu.
Głównego sądu koleżeńskiego oczywiście jeszcze nie ma; zostanie wyłoniony na marcowym zjeździe krajowym.
Tak więc, członka ZG wyrzucić nie da się, jeśli sam zainteresowany nie złoży rezygnacji, nie usunie się, a walczy, jak obecny lider; co mu można zrobić ? przełożyć przez kolano ?
Pan, zdaje się, wierzy, że ZG cokolwiek może w tej sprawie. Otóż, nie może nic. Wiem, że to dziwnie brzmi. I dlatego to, co można najlepszego sobie wyobrazić dla KOD-u, to rozwiązanie tej struktury i na jej gruzach zbudowanie organizacji od nowa, krok po kroku, pamiętając o popełnionych błędach. To tak jak z TK; prof. Łętowska w jednym z wywiadów mówi, że naprawić tego, co się stało z TK nie da się; sprawy za daleko zaszły. Trzeba wszystko wygasić, rozwiązać, uchwalić nową Konstytucję i powołać nowy TK.
Przyjmuję Pani wyjaśnienia, choć gdybym był na miejscu członków ZG, to po ujawnieniu faktur (jeżeli faktycznie zostały ujawnione w grudniu) wezwałbym MK i tych członków ZG, którzy akceptowali wypłaty i poprosiłbym o natychmiastowe złożenie pisemnych rezygnacji, informując uprzejmie, że alternatywa jest dyscyplinarne usunięcie z ZG i członkostwa w ST.KOD z jednoczesnym powiadomieniem organów ścigania o defraudacji i oszustwie. Każdy przy zdrowych zmysłach wolałby wyjść dobrowolnie niż mieć na głowie prokuratora. Gdyby jednak wyrzuceni podali sprawę do sądu to nawet przy braku zapisów w statucie decyzja dyscyplinarne byłyby do obrony jako działanie w imię wyższej konieczności. Pani wybaczy facet Państwa robił w trąbę co najmniej od marca a wszyscy siedzieli cicho i odchodzili z KOD? Nic dziwnego, że teraz murarze go popierają. Taki KOD koncesjonowany przez PiS ze skompromitowanym MK jest na rękę władzy i oni teraz będą popierać kadłubowy KOD. Obym był złym prorokiem, ale obawiam się, że zarzuty prokuratorskie i skarbowe będą mieli członkowie ZG i Komisji Rewizyjnej, a MK będzie chodził w glorii (do czasu oczywiście)!
Ja jako sierota po PRL-u kocham samokrytykę.
Brawo dla Pani Autorki za ten tekst.
Ale mam takie malutenienieńkie pytaneczko.
Dlaczego tym z KOR wyszło a tym z KOD nie wychodzi?
A może to wina dinozaurów co nie uwzględniają w swoich spekulacjach Internetu?
Ciężkie czasy dla rewolucjonistów co nie mają sponsorów z dużą kasą a tłuszcza wi coraz więcy i rozliczać grosz publiczny coraz częściej potrafi…
No to z Bogiem Internetem… towarzysze z kolejnego pokolenia!
Zwykłemu sympatykowi wspierającemu KOD od jego powstania poprzez uczestnictwo w manifestacjach i datki pieniężne tak do puszek, jak i na konto – takiemu jak ja – pozostaje usiadłszy nad brzegiem strumienia oczekiwać na przypłynięcie trupa. Czyj to będzie trup?
Chwilowo MK prezentuje kolejne zestawy gustownych marynarek i kombinezonów motocyklowych z motocyklem w tle.
Smutno, straszno i po prostu wstyd.
A można się było spytać choćby Jurka Owsiaka; JAK ON TO ROBI? od samego początku.
“Kiedy patrzę w zadowolone z siebie oblicze pana Kijowskiego po mazowieckim wyborze, widzę też bolesną przegraną tego ruchu, a wraz z nim kolejnej wielkiej nadziei.”
http://www.newsweek.pl/opinie/kijowski-szefem-mazowieckiego-kod-u-tosmy-sobie-pokodowali,artykuly,404389,1.html
Dla mnie amatorszczyzna stała się jasna w lecie 2016 po rozmowie z KODerami pod namiotem naprzeciw TK. Pisałem o tym na SO. Ten ruch wzoruje się na etosie KOR oraz na jego formach organizacyjnych. Ale czasy są zupełnie inne. Teraz nie ma (jeszcze) konspiry i ścigania się z SB w dol schodami na Trasie Łazienkowskiej. Kuroń tak gubił “ogona”, co pokazano w jakimś filmie dokumentalnym. To nie te czasy. Popatrzmy, co się dzieje w USA: pozwy, petycje, interpelacje, adwokaci, organizacje praw człowieka, itp. To wszystko robią fachowcy. ACLU od razu podała sprawę do sądu. Ale ACLU nie wzięła się znikąd w zeszły piątek. Oni to robią bez przerwy. Uliczne protesty też są, ale na protestach się nie kończy. Protesty nie są największym problemem Trumpa. Problemem dla niego jest raczej to, ze natychmiast znalazło się mnóstwo urzędów, organizacji, prasy, i prawników, którzy wbijają mu wszelkie możliwe gwoździe w opony. Jego wóz pancerny został mocno przyhamowany przez te gwoździe, gdy tylko próbował się rozpędzić. A to dopiero początek. Można z cala pewnością spodziewać się więcej gwoździ po każdej jego akcji. Co dekret, to gwóźdź.
.
Tego w Polsce nie ma. KOD od początku postawił na marsze i pikiety, które są najmniej skuteczną formą wpływania na bieg wydarzeń. Ruch Occupy Wall Street udowodnił, ze to donikąd nie prowadzi. Pikietujących można zignorować. O wiele skuteczniejsi są prawnicy i wytrwały, mozolny ostrzał przy każdej możliwej okazji. Wbijać co się da, gdzie się da. Tego w Polsce nie ma, bo u nas jest tradycja z szablami na wroga, a nie z piórem do sądu. W obecnym konflikcie prawno-ustrojowym szable nie działają. Zwłaszcza, ze nie ma szabel.
Do @Narciarza. “O wiele skuteczniejsi są prawnicy i wytrwały, mozolny ostrzał przy każdej możliwej okazji. Wbijać co się da, gdzie się da. Tego w Polsce nie ma, bo u nas jest tradycja z szablami na wroga, a nie z piórem do sądu.” – częściowo tak, a częściowo nie. Nie, bo w Polsce sądy są inne niż w USA. Kiedy Kukiz jakiś rok temu oskarżył KOD o to, że jest sponsorowany przez Sorosa, zamierzaliśmy sprawę oddać do sądu (wtedy miałby to robić komitet założycielski, czyli 4 fizyczne osoby; pozew już był gotowy, przygotowała go zaprzyjaźniony prawnik). Po namyśle i w ogniu innych spraw zrezygnowaliśmy. Sprawy sądowe o ochronę dóbr osobistych, o ile nie odbywają się w trybie wyborczym, trwają po kilka lat. Widzę to z bliska, gdyż od 20 lat “włóczę się” zawodowo po sądach. Poza tym, przed polskim sądem jedynie rozstrzygnięcie w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku po rodzicach, z ustawy, jest przewidywalne. Rozstrzygnięcie w każdej innej sprawie to jest loteria. Owszem, KOD i jego członkowie podejmowali akcje pisania do rozmaitych organów, instytucji i organizacji, także międzynarodowych. I co z tego? W tym co Pan pisze, dźwięczy nietutejsza wiara w instytucje i prawo. Polskie instytucje w czasach partyjnej pożogi nie mogą nic, bo na każdej łapę trzyma PIS.
Niestety, to prawda. Sama Pani pisała o “gorącym kartoflu”, a ja znam już co najmniej trzy przypadki zwolnienia ludzi z pracy “na wszelki wypadek”, bo mogą być niemile widziani przez władze.
To inny kraj, panie Wojtku, niestety.
j.Luk: Wraca nowe i to było wiadomo od samego początku dobrej zmiany. Oczywiście współczuję zwolnionym. Dobrze pamiętam czystkę w Świerku w styczniu 1982. A poza tym “inny kraj”… Jak Pan myśli, ile czasu będziemy czekali na podobne zachowania w USA? Przecież to ojczyzna McCarthy’ego.
Oczywiście ma Pani racje. Ale to jest racja muchy, która czeka na zbliżającego się pająka.
.
Odsyłam do dyskusji na FB:
https://www.facebook.com/groups/KomitetObronyDemokracji/permalink/630155910512973/?notif_t=group_post_approved¬if_id=1486056304295569
W pewnym sensie tak jest; z perspektywy muchy nie widzę innego wyjścia.
Pisanie listów przez obywateli, koderów, co Pan postuluje, jest łatwe i niełatwe zarazem. Pod listem trzeba się podpisać.
W PRL każdy miał niewiele, prawie równo. Utrata pracy nie była dramatem takim jak dziś, zawsze można było się gdzie przytulić “na lewo”, utrzymanie nie było tak kosztowne. Dziś kapitalizm wszystkich zniewolił. Każdy lub prawie każdy ma kredyty, jak to w kapitalizmie, na wszytko: dom, samochód, dzieci w prywatnych szkołach. Na to wszystko trzeba zarobić. Niewielu stać na ryzyko utraty pracy, kontrolę skarbową i inne wątpliwe przyjemności, jaka np. spotkała wczoraj pewne stowarzyszenie, gdzie policja i któraś z licznych służb specjalnych wyniosła wszystkie komputery i dokumenty w ramach “zabezpieczenia”.
Że to tchórzostwo? Tak. I co z tego? Ilu z nas, Polaków, jest skłonnych położyć na szali dobra Polski jakość swego prywatnego życia i życia swojej rodziny ?
Pani Magdaleno – tak po ludzku to nic a nic mi Pani nie szkoda. Mój Ojciec często mi kładł do głowy – jak nie potrafisz nie pchaj się na afisz. Nie mam pojęcia o czym debatowaliście przez nieomal półtora roku, ale skutek tego Waszego debatowania jest tak opłakany, że człowieka może szlag trafić. Nikt się nie pchał wam doradzać????. Czytam opinie Sławka na ten temat od początku – nigdy nie wpadliście na pomysł, żeby zaprosić Go na kawę i pogadać? Chce Pani nam wmówić, że wśród dziesiątków tysięcy sympatyków KODu nikt nie prowadził biura rachunkowego???? Rzewnie opowiada Pani o tułaczce bezdomnego Zarządu z biurem w walizce. Ma nas Pani za idiotów? Jeśli przez ponad pół roku nie potrafiliście wyjść z bezdomności – to przepraszam – jak chcieliście prowadzić wielosettysięczny protest ludzi nie potrafiąc rozwiązać tak prozaicznej sprawy? Pani wybaczy – ale Wam (Zarządowi) żadne wynagrodzenie się nie należało i nie należy. Bo spieprzyliście koncertowo tak wspaniały pomysł Pana Łozińskiego. Ja bym sie spalił ze wstydu. Brutalnie napiszę cytując…”Z tego KOD-u, który jest, odeszłam definitywnie. Nie jestem już członkiem stowarzyszenia.”…… – szkoda, że Pani tam w ogóle wstępowała. Bo to zarząd doprowadził do tego co mamy. Kim jest Kijowski wiadomo było od początku (a przynajmniej od czasu enuncjacji o alimentach) I nie wpadliście na pomysł aby mu patrzeć uważnie na ręce? Przecież Pan Parol wyraźnie stwierdził, że miał świadomość, że po zbiórce datków na KOD “Panu” Kijowskiemu raptownie wzrosła stopa życiowa. Nie było to dla zarządu sygnałem alarmowym? Suma Waszych rocznych działań jest jednoznacznie ujemna – brak statutu…brak wyborów…….cyrk przy kasie……jaja formalno-prawne. Tyle osiągnęliście. Nooooo – i prawie uśmierciliście wspaniałą ideę. Jak na rok usilnych starań – wynik zaiste imponujący. Nie pozdrawiam.
Jeśli zbiera się pieniądze do puszek i na konto od członków i sympatyków, to pierwszym obowiązkiem powinno być oddanie sprawy rozliczeń sprawnej księgowej i to jej w pierwszym rzędzie płacić niewielką ale stałą pensje. Jak wiadomo; księgowa to nie zawód a charakter. A tak, to wygląda na to, że kto chciał, to sobie puszki otwierał i kontem rozporządzał. Czy szanowny Zarząd w ogóle wiedział ile konkretnie zebrano do puszek i wytransferowano z wpłat na konto? Nie ma się co dziwić, że wyszło, jak wyszło. Święta naiwności! mawiała moja babcia.
Sir Jarku, obiecuję nie odezwać się już słowem.
Tymczasem, zawiadamiam, że nigdy nie byłam członkiem zarządu KODu i nie biorę odpowiedzialności za zarządzanie organizacją, szukanie biura, biura rachunkowego, pracowników, finansowania działalności, program, etc etc.
A teraz pędzę spalić się ze wstydu.
Może Panu choć ulży.
Mili Dyskutanci! Ja bardzo chętnie pokryłbym wszelkie koszta działania KOD! Ale mnie na to nie stać, więc się nie wychylam.
Mam wspaniałą wizję KOD-u omnipotentnego, ale mi zdrowie nie pozwala wziąć się za konsekwentną realizację tej wizji. Wreszcie, jako człek doświadczony i niemałej wiedzy, mógłbym wspomóc KOD w uniknięciu wszelkich błędów, ale z różnych powodów tego nie zrobiłem! Więc podziwiam ludzi, którym się chce i nie dziwię się tym, którzy własnej pracy nie ofiarują za darmo, bo to oni zrobili więcej, niż ja!
Kiedy sam zrobię więcej, będę bezlitosny w krytyce.
Nie zrobiłem więcej i lepiej, więc dzioba nie otwieram i dla przyzwoitości doradzałbym podobny model postępowania
Niech pan doradza, to najpopularniejsze zajęcie w tym kraju.
Tylko widzi pan rzecz ma się nieco inaczej, niż jak pan ją widzi.
Pomysł KOD został rzucony tutaj i rozpoczęła się dyskusja. Pan MK nie czekał na nic tylko galopem poleciał na FB i zrobił dym, co tak bardzo podoba się p. Skalskiemu. Zgłaszałem zastrzeżenia od samego początku, bo ten pospiech wyglądał tak, jakby facet bał się, że go ktoś ubiegnie, a zwęszył okazję.
Oberwało mi się wtedy za te zastrzeżenia. I wcale się nie cieszę, że miałem rację, wie pan?
Co zaś do zaangażowania, to najwyraźniej w ogóle pan nie zna tej historii, bo wiedziałby pan, że pan MK wycinał wszystkich, którzy usiłowali mu pomagać. A więc to nie tak, że nikt się nie angażował. Ojcowie założyciele (a to także ludzie bywający tutaj i śledzący dyskusję nad pomysłem p. Łozińskiego od początku) niemal w komplecie zostali usunięci/odeszli bo nie dało się z panem MK współpracować. Sądzi pan, że to przypadek?
Tak, proszę pana, czasem ludzie wiedzą lepiej, wystarczy ich posłuchać, a kiedy chcą pracować wystarczy im na to pozwolić. Ale zawodowi aktywiści jak MK maja inną “wizję” i nie pozwolą na to, bo to nie leży w ich interesie. Dosłownie.
Jeśli tak się rzeczy mają, przyznaję, że trudno to zrozumieć i usprawiedliwić. Szkoda.
tia..
Piotruś Pan ma coraz więcej wcieleń w polityce.
Ostatecznie życie ma się jedno, warto o siebie zadbać, naprawdę warto.
@Sir Jarek:
Ja bym Autorki nie traktował z buta. To niegodne. Ona rozumie i my rozumiemy. Pytanie nie powinno brzmieć “kogo kopać i jak”, tylko “co dalej”?
Pani Magdaleno – rozumiem Pani rozżalenie i poczucie niemocy. Nie rozumiem tych głosów, które uważają Panią za główną sprawczynię klęski KOD. Proszę nie brać tych “mądrych teraz” za najmądrzejszych, zwłaszcza, że jak sądzę prawie żaden nie był członkiem zaczynu, grupy inicjatywnej rodzącego się spontanicznego ruchu protestu. Ja byłem tylko szeregowym członkiem KOD i widziałem jak patologiczne procesy oligarchizacji postępują wewnątrz struktur. Przywoływałem Erica Hoffera i jego trzy etapy występujące w ruchach spontanicznych – spontaniczność – biznes – mafia wyrażając nadzieje, ze to co prawdziwe dla Stanów Zjednoczonych AP nie musi być prawdą dla nas, w Polsce. Nadzieja się nie spełniła, potrzebne będą nowe inicjatywy.
Nie trzeba socjologicznej wyobraźni aby przewidzieć, że MK zostanie przewodniczącym, że będzie cieszył się poparciem wielu zacnych ludzi piszących i na tej stronie, że trzeba mu dać szanse, że wielu polityków tak ma… Polityków, to prawda a nawet gorzej ale MK nie był politykiem, był twarzą ruchu a tam są inne kryteria. Powiem brutalnie – on nie miał kwalifikacji osobistych oraz warunków materialnych aby robić to co robił a to co się stało jest klęską ruchu i sukcesem władzy.
Potrzebna będzie nowa forma, władza dostarczy powodów aż nadto a KOD z MK zejdzie ze sceny.
Pani Magdaleno – proszę potraktować to wszystko co się stało jako cenne doświadczenie, przyda się…
Napiszę w kilku zdaniach. Łatwo teraz post factum różnym obserwatorom krytykować, potępiać i wymądrzać się. A może tak zlinczować, przynajmniej Magdę Ostrowską? Jakie to polskie. Pani Magdo szacunek.
Szanowny Ostjanie – na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, że na tym forum darłem mordę od samego początku. Nie było moim zamiarem nawoływanie do linczu na Pani Ostrowskiej. To co napisałem to tylko przyczynek do tego co powinno być brane pod uwagę na pierwszym miejscu w takich przypadkach. “Cokolwiek czynisz – czyń roztropnie i patrz końca”. Otóż – takiej roztropności zarządowi zabrakło. I koniec znamy. Jakoś nikomu z zarządu nie przyszło do głowy zrobić tego co ja – sprawdzić kto zacz ten Kijowski. Ja sprawdziłem. Efekt tego sprawdzania zapalił mi w głowie już nie dzwonki a syrenę alarmową. Daleki jestem od przekreślania ludzi i twierdzeniu, że są niezmienni – ale przesłanki do szczególnej kontroli działań Kijowskiego (Pan nie chce mi przejść przez klawiaturę) istniały od samego początku. Zaniechanie tej kontroli obciąża zarząd i tylko o tym pisałem. Tutaj należałoby przywołać przypowieść o żabie i skorpionie : http://www.bajkowyzakatek.eu/2012/05/legendy-swiata-przypowiesc-afrykanska.html ( dla pięknoduchów wyjaśnienie morału pod bajką.)
Moje pretensje do Pani Ostrowskiej wynikają z faktu, że nie potrafiła w porę tupnąć nogą i wystąpiła z KODu kiedy już wszystko się waliło. Gdyby zarząd zrobił to samo, a nie wątpię w szlachetność intencji Pana Parola, Pana Szumełdy oraz Pani Ostrowskiej – to dzisiaj nie musiałbym się czuć jakby mi Kijowski napluł do zupy. Zwyciężyła natomiast typowa obrona oblężonej twierdzy. I zwykłe kunktatorstwo. Stanowczo zgadzam się ze Sławkiem w opinii, że Kijowski dzisiaj powinien rozmawiać z prokuratorem a nie brylować na salonach w aureoli skrzywdzonej niewinności. Pan Parol jasno stwierdził, że wie, iż za pracę za którą Kijowski wziął pieniądze wykonali wolontariusze. I co?….i nic.
Żeby się nie rozpisywać – każde słowo, które możemy przeczytać w tekście Pani Ostrowskiej to tak na prawdę jest samooskarżanie się. A jednocześni Autorka zupełnie nie widzi własnej roli w tym co się stało. Ma całe mnóstwo argumentów na stwierdzenie – to nie moja ręka. To się działo poza mną. A wystarczyłoby zwykłe słowo – Przepraszam Was moi mili. Za kilometry które przeszliście na deszczu i mrozie. Za datki, które posłużyły na zakup Kijowskiemu laptopa. Ale nie – Pani Ostrowska z urażoną miną zabrała zabawki i poszła do domu. W poczuciu dobrze spełnionego obowiazku.
Narciarzu – ja zupełnie nie chciałem potraktować Pani Ostrowskiej z buta. Tylko niestety jest tak, że dorosły człowiek musi brać na siebie odpowiedzialność za swoje działania. Tylko tyle …i aż tyle.
Pozdrawiam.
@ostjan: Nikt nie odmawia Autorce szacunku. Lincz to Pan sobie wymyślił. Pytanie brzmi “co dalej”? Czego żeśmy się nauczyli? Co zmienić, żeby było lepiej? Gdzie były błędy i jak ich unikać? Autorka uczciwie próbuje odpowiedzieć i chwała jej za to.
Przecież nie chodziło o lincz dosłowny, lecz mentalny, to co Pan nazwał traktowaniem z buta.
Teochę to wszystko brzmi beznadziejnie. Być może ma Pani rację @Magdaleno, że trzeba KOD rozwiązać i budować nowe struktury. Szkoda tego całego zapału jakie dało z siebie społeczeństwo podczas masowych protestów, jak się okazuje “o nic”. Myślę, że w tym momecnie zarówno pan Kijowski jak część zarządu powinna porozmawiać z prokuratorem. Pytanie co dalej z KOD. Machina wyborcza ruszyła. Warto czekać na wyniki za miesiąc, jak radzi @Sławek? Czy jak to radził Jacek Kuroń: udować już te nowe komitety.
.
Po upadku demokracji w Polsce, Brexicie i wejściu Trumpa być może jest szansa na zmianę nasteojów w społeczeństwach. Zły orzykład być może zaczyna odwracać trend sprzyjający polulistom. Właśnie z Francji powiało nadzieją, polecam czwartkowy artykół dotyczący szybko wschodzącej gwiazdy na francuskiej centro-lewicy. Może warto zapamiętać to nazwisko: Emmanuel Macron. Ma spore szanse aby wygrać wybory prezydenckie. Co uderza w tej osobie, to nie opieranie się na ideologii z lewa czy prawa, ale na zajęciu się rozwiązywaniu istornych problemów. Myślę, że takich młodych (40 lat) kandydatów dla polskiej polityki można też znaleźć.
http://natemat.pl/200519,alez-zwrot-we-francji-stare-elity-jednak-moga-stracic-wladze-po-wyborach-prezydenckich
Nie płakać nad rozlanym mlekiem, “zakładać nowe” mleczarnie 🙂
Psuje i krętacze kiedyś za to zapłacą. Osądzać ich, to nie nasza sprawa. Nasz jest inna.
Nie jest nią Mateusz (ani jego alimenty, faktury czy inne winy), jego winy nie mogą przesłonić celu.
Polecam artykuł w Polityce – Operacja “opozycja w ruinie” M. Janicki, W. Władyka.
Biedroń. Szkoda, ze tylko jeden.
Dziękuję tym z Państwa, którzy się za mną “w ciemno” wstawili. Napisałam ten artykuł po namyśle, spodziewając się, że w braku innych obiektów, które nie ujawniają się, na mnie spadnie odium zniszczenia KODu. Niech i tak będzie.
Sir Jarku. Ja też chodziłam, mokłam i wrzucałam do puszki. Także ja w grupie zarządowej, którą zarząd, komisja i pełnomocnicy trzymali na Fb dla bieżącej komunikacji, oraz na zebraniach, stawiałam głośno podłe pytania i wytykałam to, co było moim zdaniem niewłaściwe, złe, nie do przyjęcia. Jak Karton Starszy, upominałam się od początku systematycznie o rozmowę o programie i strategii, aż gdzieś maju, może czerwcu MK patrząc na mnie zimnym wzrokiem, powiedział wprost, że żadnego programu nie będzie, bo jest manifest. W tym czasie MK wyrzucił też z projektu programowego (Przestrzeń Wolności) kilka ważnych osób, uznając, że zagrażają jego pozycji. Za nieprawomyślne wpisy aktywistka MK wyrzuciła mnie z grupy Polonia, wyrzucono mnie również z mojej grupy lokalnej biorąc za “pisowskiego trolla”; wierni żołnierze MK usuwali mnie systematycznie z fejsbukowej piaskownicy za to samo. W pewnym momencie lider nie wytrzymał i w grupie zarządczej publicznie oskarżył mnie o zdradę i knucie w KODzie przeciwko niemu. Następnie, dowiedziałam się, że w lipcu “mojej” sprawie poświęcono specjalne posiedzenie w domu lidera, gdzie przydzielono role w polowaniu z nagonką.
W takich okolicznościach powiedziałam pass. Koledzy z komisji przekonali mnie jednak, abym jeszcze chwilę została, gdyż już wówczas MK i sekta grała na zwołanie w Warszawie nadzwyczajnego walnego zebrania tysięcy członków, licząc, że do Warszawy zjedzie głównie Mazowsze, a tu już życzliwi akolici organizowali zaplecze, które miało wybrać MK na wodza KODu na pełną kadencję. Szukano usilnie pretekstu, aby to zrobić. Jednym z nich byłby niestatutowy skład komisji rewizyjnej; gdybym odeszła, skład spadłby poniżej statutowej liczby i zarząd miałaby święte prawo zwołać nadzwyczajne walne. Takim samym pretekstem byłoby zmniejszenie się składu zarządu poniżej statutowej liczby, dlatego trwała otwarta wojna MK i jego zaplecza z częścią zarządu, dziś zwaną “świętą trójca”, której celem było zmuszenie ich do złożenia rezygnacji.
Odeszłam formalnie, kiedy koledzy z komisji znaleźli na moje miejsce następcę.
Podobnie jak inni, odeszłam nie z powodu afer finansowych, o których nikt z nas pojęcia nie miał, lecz z powodu niemożliwości współpracy z MK i zapanowania nad jego solową karierą medialną, w ramach której plótł co mu ślina na język przyniosła, robił, co chciał mimo i często wbrew uprzednim uchwałom zarządu, i w wyniku której to kariery uwierzył we własną wielkość. Wszystko to przy pomocy mediów, które z nikim innym z KODu nie chciały gadać, tylko z MK.
Zresztą, o czym tu gadać.
Pani Magdaleno. Kapeluszem do ziemi. Rozumiem, że Pani rozumie stan wk*****nia jaki udało mi się osiągnąć. Szkoda tylko, że podzielenie się tą wiedzą przyszło tak późno. Rozumiem Pani wątpliwości – bo sam czasami staję z wytrzeszczonymi oczami w obliczu chamstwa i muszę policzyć do dziesięciu. Moje posty (prawdę mówiąc) nie były skierowane do Pani. To było takie trochę wołanie na puszczy – o przyzwoitość. Do wszystkich. Choć sądzę, że gdybyśmy mieli wcześniej świadomość zakulisowych działań tej wywłoki to miałby szansę dużo wcześniej zobaczyć co to jest “donnern und blitzen” w praktyce. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za cierpkie słowa.
taaak, Karton Starszy brzmi jak jakiś Styropian. chodziło mi o Katona.
Pani Magdaleno, rozumiem Pani rozgoryczenie i nie mam absolutnie pretensji do Pani ani do pozostałych członków założycieli KOD. Ale nasze pretensje do MK skupiają się na Pani i na nich bo nikogo innego nie ma pod ręką. To jest taki syndrom wagarów w szkole. Kiedy 90% uczniów idzie na wagary cierpi tych pozostałych 10% bogu ducha winnych. Nasze rozumowanie opiera się o założenie, iż gdybyście Państw podzielili się tym publicznie wcześniej, np. kiedy wyrzucano Andrzeja Miszka czy Ankę Grzybowską lub w momencie kiedy odchodził Jacek Parol to może można było czemuś zapobiec lub przeciwdziałać, a w listopadzie 2016 już było późno. Być może gdybyście dużo wcześniej spróbowali się zjednoczyć i zasięgnąć opinii na zewnątrz, lub upublicznić to wcześniej też może by to coś dało. Być może należałoby wcześniej opisać całość bezpardonowej walki o władzę MK z niekorzyścią dla celów, programu, zasadom i członkostwu w ruchu KOD ? Zwłaszcza, że musieliście mieć świadomość, że MK ma w nosie ideę KOD a uwłaszczył się na stowarzyszeniu i z zimna krwią, cynicznie eliminuje wszelkie przeszkody.
Te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Z drugiej strony rozumiem Państwa dylematy – nie chcieliście szkodzić idei i ruchowi KOD. Stało się tak jak się stało. Nic nie zmienimy już wstecz. Teraz Pani postulat żeby rozwiązać KOD i powołać nowe struktury od zera zablokują “murarze” i scenariusz rozbicia KOD na dwa odrębne ruchy jest wielce prawdopodobny. Obawiam się, że spoza KOD nie będziemy mieli na to wpływu.
Podzielenie się KODu na kilka mniejszych grup nie powinno być straszne. Dzięki temu razem będą działać osoby, które dobrze się rozumieją i maja podobne poglądy oraz metody. O wiele ważniejsze jest zapewnienie dobrej komunikacji pomiędzy takimi grupami.
Paradoksalnie ten “strach przed rozpadem” stoi na drodze do naszego dalszego rozwoju.
Na wstępie przyznam się, że debiutuję na tym portalu, a zaczynam od spraw KOD, bo od grudnia 2015 roku mimo woli zaczęłam śledzić, co dzieje się w naszej polskiej polityce, oczywiście za sprawą “dobrej zmiany”. Do tej pory jestem (a może byłam) sympatykiem KOD i tak jak wielu innych sympatyków brałam udział prawie we wszystkich demonstracjach na terenie Warszawy, jak również od roku płacę stałą kwotę darowizny na potrzeby KOD, nie mówiąc o datkach do puszek. Tego co się działo wewnątrz KOD nie znałam, złożyłam co prawda deklarację i przesłałam na adres skrytki na Chałubińskiego, ale żadnej odpowiedzi, ani telefonu nie dostałam (pomyślałam, że pewno jestem za stara, co spotyka mnie nie po raz pierwszy przy różnych okazjach, dobrze że na manifestacjach w dowód nie zaglądają), więc do czasu ujawnienia afery z MK uczestniczyłam nadal. A teraz się zastanawiam: iść 11-go lutego, czy dać sobie spokój.
A teraz do rzeczy, Pani Magdaleno w zasadzie Panią rozumiem, chaos organizacyjny, początek jakiejś organizacji (przecież na początku nie wiadomo było co to ma być), spontaniczność, wszystko szło na żywioł, więc nic dziwnego, że popełniono wiele błędów, nawet jestem w stanie zrozumieć motywację (choć jej nie pochwalam) MK, ale moim zdaniem niesłusznie przypisuje sobie Pani dalsze winy, kiedy to, nie było reakcji na Pani słuszne uwagi. Pewno też bym odeszła. Niemniej jednej rzeczy nie mogę zrozumieć i w powyższej dyskusji jakoś nikt o tym nie wspomina, a moim zdaniem największe zło jakie się stało, to, to, że upubliczniono cały ten rozgardiasz organizacyjny i nieprawidłowości z fakturami MK. Z tego wnioskuję, że komuś tak bardzo zależało żeby zniszczyć MK, że nie zawahał się zniszczyć całego KOD. Nie wiem czy dobrą metodą jest ciągle coś burzyć a za chwilę budować coś nowego. KOD powstał spontanicznie wywołany powszechnym oburzeniem na to co robi PiS. Czy nowa organizacja zdoła przyciągnąć znów tysiące ludzi? Wątpię. Załóżmy, że powstanie jakiś nowy twór, który będzie miał wszystkie struktury prawidłowo zorganizowane, ale czy uda mu się pozyskać tak masowe poparcie w społeczeństwie jakie miał KOD? A tym czasem Kaczyński do reszty zdemoluje nam ustrój, nie tylko na poziomie centralnym ale i w samorządach. No, ale przecież nowy twór (zamiast KOD) będzie miał prawidłowe struktury!!!!
Kiedyś rzucenie legitymacji nobilitowało. Jak widać, wróciło nowe. Gratuluje Pani Magdalenie, ze to zrobiła. Widze, ze było to trudne.
.
Kiedy mnie wyrzucili z pracy (tu w USA) pod pretekstem, ze moja praca jest nieefektywna, po czym wyrzucający siebie wstawił na pierwsze miejsce, to mi znajomi powiedzieli tak. Nie możesz ugryźć, nie możesz obszczekać, to podnieś nogę, olej, i idź swoją drogą.
Pani Magdaleno,
.
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Również dziękuje bardzo za opowiedzenie historii od początku. Jest to bardzo wartościowy kontekst.
.
Jednak, po przeczytaniu, utwierdziłem się jedynie w moich przekonaniach. Rozbieżność zdań pomiędzy nami wynika raczej z różnic w terminologii oraz koncentracji na innej warstwie. Zgadzamy się, że na początku była „mgławica i chaos”, a Zarząd starał się przede wszystkim jakoś nad nimi zapanować.
.
Z relacji wynika, że pomysł na Stowarzyszenie powstał automatycznie i nie widać, aby miały miejsce jakiekolwiek dyskusje nad innymi formami organizowania się. To jest właśnie ten kluczowy błąd, który miałem na myśli.
.
Przez Ruch rozumiem ten naturalny zryw, który miał miejsce w pierwszych dniach. (Zresztą większość nie wstąpiła do Stowarzyszenia, więc Ruch w pewnym sensie nadal trwa.) Wiem, że wiele osób nie jest w stanie sobie wyobrazić, że można by się zorganizować inaczej. Temat jest warty oddzielnego artykułu.
.
Zgadzam się, że łatwo po czasie krytykować. Tak naprawdę, ja i wielu innych pisaliśmy do Zarządu, lecz wszystko to trafiało w próżnię. Co więcej, nie było żadnej widoczności tego, co się dzieje wewnątrz.
.
Uderza mnie, że największą cnotą i kwalifikacją do pełnienia kluczowych funkcji w KOD było działanie od pierwszego dnia. Pamiętam, że na osoby, które pojawiły się później, patrzono podejrzliwie, jak na karierowiczów, którzy próbują załapać się na sukces KODu. Pewnie i tacy też byli, ale mam uczucie, że była to projekcja osób, które już załapały się na ten pociąg. Nie ma w tym nic zdrożnego. Mogliście być dumni z siebie, że zainicjowaliście wspaniałą oddolną i spontaniczną organizację. Powiedzenie „Zrobiłem swoje. Teraz tylko muszę znaleźć kogoś bardziej doświadczonego i przygotowanego do bycia organizatorem masowego ruchu” musiało być strasznie trudne. Sam nie wiem czy potrafiłbym. Na to też musieliby się zgodzić wszyscy założyciele. Inaczej pozostali, użyliby swojej pozycji, aby nie dopuścić świeżej krwi.
.
Nie chcę być źle zrozumiany. Nie chodzi o szukanie winnych, ani o odreagowywanie frustracji. Ważne jest rozmawianie o tym, aby:
– zrozumieć gdzie właściwie się znajdujemy,
– uniknąć podobnych błędów w przyszłości.
.
Koniecznie trzeba dodać, że stworzyliście coś wspaniałego. Moim zdaniem KOD był najpiękniejszą organizacją jaka powstała w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce. Pomimo błędów i rozczarowań należy się Wam za to olbrzymi szacunek. Swego czasu KOD odniósł wiele sukcesów i przywrócił nadzieję.
.
Czas jednak iśc dalej. Zgadzamy się, ze najodpowiedzialniej byłoby rozwiązać KOD. Dałbym jednak czas nie dlatego, ze wierzę, iz KOD można naprawić, ale dlatego, że wiele innych osób jeszcze w to wierzy i potrzebują tego czasu, aby dojrzeć do decyzji. Umówienie się, że jeżeli określone warunki nie zostaną spełnione wydaje mi się też fair. Taka próba. Może się też zdarzyć, ze to my się mylimy ;).
.
Prognozuję że KOD raczej się podzieli, co uruchomi kolejną lawinę podziałów. Uwolnią się regiony i zaczną działać inne mniejsze organizacje. Zabierze to kolejne miesiące. Będą kolejne awantury itd. Samorozwiązanie przyspieszyłoby i ułatwiło ten proces.