Magdalena Ostrowska: W sprawie pierwotnego grzechu KOD-u.8 min czytania

2017-02-02.

Dobiesław Pałeczka w swoim artykule „Rozwiązanie (dla) KOD-u” twierdzi, że pierwotnym „grzechem” zarówno jednych i drugich (to jest murarzyinkwizytorów – przyp. mój) była nieudana i niepotrzebna próba przekształcenia oddolnego, rozproszonego, spontanicznego i nieformalnego ruchu społecznego w scentralizowaną, formalną i odgórnie zarządzaną organizację.

Otóż to nie było tak.

KOD powstał deus ex machina, wprost na polu walki. Jednocześnie organizował ludzi przeciwko opresji władzy i zarazem organizował się i budował swoje struktury. Już drugiego czy trzeciego dnia istnienia grupy KOD na Fb konieczne stało się utworzenie kilkunastu grup regionalnych, inaczej nikt by się w tym chaosie 30 tysięcy ludzi nie połapał. W naturalny sposób (czytaj: kto pierwszy zgłosił się do Mateusza jako chętny, otrzymywał komunikat: to bierz i rób), ludzie zostawali koordynatorami regionalnymi, dostawali uprawnienia tzw. admina i błogosławieństwo na drogę.

W poniedziałek, 23 listopada 2015 roku, dziesięcioro ludzi zebrało się w udostępnionym przez życzliwych lokalu przy Nowym Świecie w Warszawie, aby zobaczyć się w realu. Wśród nich było już kilku koordynatorów (A. Miszk, J. Marciniak, R. Szumełda). I ja też tam byłam (piszę to, aby dać świadectwo, a nie aby się chwalić). Parę dni później spotkaliśmy się znów, w trochę innym składzie, był tam już Jacek Parol, aby omówić ramy organizacyjne dla tego, co się działo.

Z dostępnych naszemu wyobrażeniu form organizacyjnych jako naturalna narzuciła się nam forma stowarzyszenia (przecież nie fundacja, nie związek zawodowy ani partia). Uradziliśmy, że szybko założymy stowarzyszenie z prostym statutem, a potem – jak najszybciej się da – dostosujemy go do organizacji masowej, aby umożliwić przeprowadzenie zjazdu wyborczego. Wtedy wszyscy tkwili niemal 24 godziny na dobę na Fb i przy telefonach. Ja z Piotrem Cykowskim rzuciliśmy się do pisania pierwszego statutu.

Zebranie założycielskie zwołano na środę, 2 grudnia (a więc tydzień i 2 dni po pierwszym spotkaniu w realu i 2 tygodnie po publikacji w SO artykułu przez K. Łozińskiego). Na zebraniu mieli stawić się chętni. Przyjechało 21 osób. Pełni entuzjazmu, świadomi wagi chwili, przeprowadziliśmy zebranie założycielskie, uchwaliliśmy statut, spośród grona założycielskiego wybraliśmy przyszłe władze (zarząd i komisję rewizyjną) oraz komitet założycielski, którego ustawowym zadaniem było zgłoszenie stowarzyszenia do rejestracji. Narzeczona Jarka Marciniaka, stojąc na biurku, zrobiła nam z góry pamiątkową fotkę.

Tyle tytułem faktów.

Założyciele stowarzyszenia to ludzie, którzy przyjechali z całej Polski na zebranie założycielskie; całkowicie przypadkowi, pełni dobrej woli, połączeni celem. Jednak, nie zauważyłam ani wówczas ani później kolejki doradców strategicznych co do form organizacji oraz samego zarządzania, ani chętnych do wzięcia za to odpowiedzialności.  Ex post oceniać –  zwłaszcza błędy –  to łatwy sport. Sama je widzę. O nieadekwatności i wręcz szkodliwości formuły stowarzyszenia w sytuacji KOD-u przekonałam się już wiele miesięcy temu.

Jeszcze na etapie tworzenia nowego statutu (zima-wiosna 2016) w niewielkim gronie dyskutowaliśmy o koncepcji federacji lokalnych stowarzyszeń. Większe grono, a następnie zjazd koordynatorów, tej koncepcji nie podzielił. Było parcie na jedność. Proszę pamiętać, że były realne próby rozbicia ruchu.

Nie było więc przekształcenia ruchu w stowarzyszenie, jak pisze D. Pałeczka. Na etapie wyboru formy prawnej była mgławica i chaos, który trzeba było jakoś opanować; nadać temu kierunek. Proszę pamiętać, że KOD urodził się z powodu ataków PiS-u na Trybunał i od razu organizował manifestacje; już 3 grudnia KOD stał pod TK podczas pamiętnej rozprawy.

Owszem, nam, założycielom, zabrakło wyobraźni i wiedzy. Nie odniosłam jednak wrażenia, aby na tym etapie ktoś manipulował. Dziś, zniechęceni małością i rozczarowani, skłonni jesteśmy przypisywać złe intencje od początku. Nie wiadomo komu.

Słowo o finansach

Stowarzyszenie zostało zarejestrowane równo w ustawowym czasie 3 miesięcy, 1 marca 2016 r. Aby uzyskać w tym czasie jakieś środki na kolejne manifestacje, region Mazowsze już w grudniu wymyślił zbiórkę publiczną; lecz środków ze zbiórki nie można przeznaczać na pensje.

Z chwilą rejestracji KOD-u pieniądze też nie pojawiły się; było jedynie 21 członków, z ich składek nie da się utrzymać stowarzyszenia.

(Na marginesie warto odnotować, dlaczego od razu nie przyjmowano członków. Pierwszy statut, jak pisałam, był prosty, bo po pierwsze nie było czasu na pisanie skomplikowanego dokumentu ze strukturami i zasadami wyborów pośrednich. Dwa, nikt nie wiedział jak sprawy się potoczą. Po 1 marca, kiedy teoretycznie można było przyjmować członków, statut nie był gotowy, nie zdołano uzyskać konsensu; jak dziś to widzę, już wtedy zaczęło się politykierstwo). Tak długo zatem, jak nie było nowego statutu i zasad wyborów pośrednich, nie można było przyjmować członków, bo nikt nie ogarnąłby organizacyjnie zjazdu tysięcy członków w celu uchwalenia nowego statutu. Statut musiał być więc przyjęty przez to początkowe grono założycielskie. To, co dalej działo się z rejestracją nowego, uchwalonego ostatecznie 9 czerwca statutu, jest odrębną sprawą.

Dziś mówi się, że trzeba było ustalić wysoką pensję dla przewodniczącego i zarządu. Pewnie tak, lecz do dziś nie wiem, jak i z czego. Obowiązujące w chwili zawiązywania stowarzyszenia prawo o stowarzyszeniach zakazywało pobierania przez członków wynagrodzeń za pracę na rzecz stowarzyszenia. Owszem, stowarzyszenie mogło zatrudniać pracowników lub firmy, lecz za pracę należy płacić. Z czego?

Od 20 maja 2016 roku prawo o stowarzyszeniach pozwala już na wynagradzanie członków zarządu. Na zebraniu członków 9 czerwca wpisano do statutu taką możliwość (także dla członków zarządów regionalnych) oraz zasadę, że wynagrodzenie dla zarządu ustala komisja rewizyjna. W lipcu na 2 zebraniach zarządu dyskutowano kwestię wynagrodzeń dla zarządu, lecz rozmowa ta została zawieszona z dwóch przyczyn: 1) członkowie zarządu uznali, że ustalenie pensji dla zarządu głównego, bez jednoczesnego ustalenia wynagrodzeń dla tymczasowych koordynatorów regionalnych, którzy wkładali przez te miesiące równie wiele pracy, byłoby nie fair i że trzeba do tego wrócić po wyborach (które, jak pamiętamy, miały się odbyć jesienią, a nie odbyły z powodu niezłożenia dokumentów do KRS-u); 2) skarbik stowarzyszenia na jednym z zebrań poprosił, aby się nie rozpędzać, bo w kasie KOD-u jest 30 tys. zł. Temat umarł.

Dziś, kiedy dowiaduję się, że w tamtym czasie, kiedy rozmawialiśmy, jak dać członkom zarządu cokolwiek, nawet 2,5 tys. zł na pokrycie kosztów, kiedy deliberowaliśmy, jak to przyjmą koderzy, koordynatorzy itd., Mateusz Kijowski zdążył wystawić co najmniej 4 faktury na ok. 60 tys. zł, czuję się jak idiotka. To nie ja miałam dostać pieniądze; to ja wraz  innymi członkami komisji mieliśmy te pieniądze przyznać zarządowi. Jednak, ani od osoby, która regularnie co miesiąc wystawiała faktury na 15 tys. zł, ani od osoby, wówczas już członka zarządu, która te faktury regularnie opłacała ze środków komitetu zbiórkowego – ani komisja ani pozostali członkowie zarządu nie usłyszeli o tym słowa.

Owszem, zarządowi in corpore zabrakło wiedzy i kompetencji zarządczych; dziś pisze się z przekąsem, że trzeba było zatrudnić profesjonalistów, wynająć firmę księgową… Sądzą Państwo, że firmy księgowe chciały mieć w portfolio obsługę KOD-u ? I sądzą Państwo, że chciałyby robić to za darmo? Otóż, oświadczam, że nie stała kolejka profesjonalistów do stałej, nieodpłatnej pracy dla KOD-u. Poza wszystkim, dla biznesu KOD szybko stał się politycznym gorącym kartoflem.

Przez długie miesiące KOD nie miał biura; tułaliśmy się to tu, to tam, a biurem była walizka skarbnika. Nie było dostępu do dokumentów. Biuro pojawiło się bodaj w sierpniu 2016.

Nikt z nas, założycieli stowarzyszenia, nigdy nie zajmował się prowadzeniem żadnej organizacji społecznej o takim zasięgu; jedyną osobą, która ma doświadczenie NGO-sowe jest Piotr Cykowski i to on stale nalegał na zasady i procedury, lecz opór „materii” był już wtedy zbyt silny.

To, co z czasem (kiedy?) wyrodziło się z KOD-u, jest materiałem na całkowicie inną opowieść.

Co z KOD-em ?

Odmiennie niż Dobiesław Pałeczka nie widzę sensu w dawaniu KOD-owi czasu. Istniejąca struktura jest źródłem patologii; widać, Polacy nie potrafią inaczej. Uważam, że Krajowy Zjazd Delegatów, przewidywany na początek marca 2017, powinien podjąć decyzję o zmianie struktury stowarzyszenia — tak, aby każdy region (lub mniejsza struktura) organizował się wedle własnych zasad, a następnie wszystkie lokalne struktury przystępowały do stowarzyszenia centralnego, które pełnić będzie rolę organizatora zaplecza eksperckiego, kontraktów, pomocy itd. Zarząd tego centralnego stowarzyszenia powinni tworzyć wszyscy przewodniczący struktur lokalnych.

Jednocześnie wiem, że to nie ma szansy się stać.

Z tego KOD-u, który jest, odeszłam definitywnie. Nie jestem już członkiem stowarzyszenia.

Magdalena Ostrowska

Print Friendly, PDF & Email
 

40 komentarzy

  1. j.Luk 02.02.2017
    • Magdalena 02.02.2017
  2. Mr E 02.02.2017
  3. slawek 02.02.2017
    • Magdalena 02.02.2017
      • slawek 03.02.2017
  4. Magog 02.02.2017
  5. Nela 02.02.2017
  6. Nela 02.02.2017
  7. narciarz2 02.02.2017
  8. narciarz2 02.02.2017
    • Magdalena 02.02.2017
      • j.Luk 02.02.2017
        • narciarz2 02.02.2017
      • narciarz2 02.02.2017
        • Magdalena 03.02.2017
  9. Sir Jarek 02.02.2017
    • Nela 02.02.2017
    • Magdalena 03.02.2017
  10. jerzy.n19 02.02.2017
    • j.Luk 02.02.2017
      • jerzy.n19 03.02.2017
  11. Magog 02.02.2017
  12. narciarz2 02.02.2017
  13. Zbyszek123 02.02.2017
  14. ostjan 03.02.2017
    • Sir Jarek 03.02.2017
  15. narciarz2 03.02.2017
    • ostjan 03.02.2017
  16. andrzej Pokonos 03.02.2017
    • Pat 03.02.2017
  17. narciarz2 03.02.2017
  18. Magdalena 03.02.2017
    • Sir Jarek 04.02.2017
    • Magdalena 04.02.2017
  19. slawek 03.02.2017
  20. JaWa 04.02.2017
  21. narciarz2 04.02.2017