Andrzej Lewandowski: Pytania4 min czytania

 

2018-05-11.

ECHA WYDARZEŃ: Czas jest pełen spięć, napięć i wydarzeń. Atakują nasze mózgi z każdej strony. Politycznej, polityczno – obyczajowej; marsze; rakiety i mundury, w parlamencie – kapral zamiast marszałka (podkradam recenzję panu Cimoszewiczowi), goście niemile widziani; ze Stanami spór o pomnik – prawie w nastroju boju spotkaniowego – marszałka z burmistrzem; kolano Prezesa jako coś, co nie tylko dokucza, ale jest tak publiczne, jak racja stanu – włącznie ze śledzeniem, co na śniadanie, co na obiad…

Robienie w takim nastroju pępka świata z futbolu więc nie uchodzi, A jednak „pępek” coraz mocniej zaczyna konkurować nawet z „kolanem”. Bo piłka, bo wkrótce mistrzostwa świata, bo mamy jakąś w nich rolę do odegrania; bo Nawałka wybrał kadrę, bo pan Robert….

Właśnie – pan Robert L., jako ostatnio temat główny. I to teraz rzadziej z pytaniem, w jakim klubie będzie grał, ale jak zagra nam w mistrzostwach świata?

Kapitan reprezentacji, jej dyrygent i jeszcze ten, który ma zdobyć najwięcej bramek. Jak kiedyś Lato, Szarmach, Boniek, który w jednym mistrzowskim meczu (Hiszpania) zafundował Belgom trzy gole… Pan Robert – dziś nasz Pele… Nie chciały go kiedyś rodzime kluby, talent wywiózł za granicę – tam zdobył sławę z fortuną, ale potem, co tam osiągnął – chętnie oddaje reprezentacji.

Jest dyskusja i są obawy. Czy Pan Robert podczas mistrzostw będzie u szczytu dyspozycji, czy mecze Ligi Mistrzów – z Realem, kiedy harował, ale błyszczał nie on, lecz inni – to jaskółki nisko latające i sobą wróżące pogorszenie pogody?

Z daleka łatwo może o uproszczoną ocenę, ale trudno o dogłębną. Może podmęczony; grają przecież tak często, że zachowanie pełni świeżości w każdym meczu graniczy z cudem. Może jako ten, który zdobywa tyle goli – poddany takiej „opiece”, że… I skopany, jak kiedyś np. tego doświadczał pan Włodek Lubański; wtedy może boleć okrutnie, a błysk nie przychodzi… Nawet jeśli „gryziesz trawę”…

Mnie się wydaje, że odpoczynek oraz czas BPS (bezpośrednie przygotowanie startowe) przywrócą świeżość i kapitan świetnie odegra swoje tradycyjne role. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale w nagannym zachowaniu ligowym (wściekły na trenera nie podał mu ręki, po „odwołaniu” z boiska) widzę nie tylko uchybienie obyczajowi (bywa, że za taki gest płaci się dużą karę), lecz także nastrój ochoty, by dalej grać, bronić, strzelać… Czyli – – ten głód jakby wciąż nie był zaspokojony… Zmęczenie, znużenie go nie wytłumiły…

Koniec tego podrozdziału. – Ale piłkę nadal trzymam w grze. Legia pokonała Arkę i znów ma Puchar Polski. Pełna widownia, ranga jak należy… Ale… Znów widownia – no, jej gorsza część – zamiast radować się, zachęcać dopingiem własnoręcznie zepsuła spektakl. Race, dym, wymuszone przerwy – bo piłki nie widać; niebezpiecznie i po chamsku…

Ekspiłkarz Hajto, teraz jeden z komentatorów telewizyjnych poczuł się w obowiązku powiedzieć, że „w ogóle, wprawdzie pirotechnikę lubi, ale co widzi, to już gruba przesada”. Sam prezes Boniek, który niejedno na świecie widział i zawsze raczej cenił żarliwe kibicowanie – rzekł zrozpaczony, że teraz to musi wywiesić białą flagę. Współczuję mu, bo wiele zrobił, by Puchar był najpiękniej oprawiony…

Bo rzeczywiście – jak to zdiagnozować? Po prostu – draka dla draki; mecz ledwie sceną, okazją. Ani sposób wyrażania radości, ani zawodu – awantura; jesteśmy i robimy, co oraz jak chcemy. Do tego kontrole do luftu – możesz wnieść, co chcesz; represja widać też taka, że nie zniechęca; a że „przy okazji” spokojnej większości nie broni…

No, a jakiegoż to awanturnika obchodzi, że klub zapłaci karę, zaś PZPN będzie musiał wziąć na siebie koszty napraw. „Oszacowano straty – wstępne wyliczenia wskazują, że straty wyniosą około 300 tysięcy złotych. 140 tysięcy wyniesie naprawa dachu, 5-6 tysięcy naprawa telebimów, a reszta to koszty, związane z wymianą krzesełek, ich czyszczeniem, wymianą urządzeń sanitarnych w toaletach itp.”.

Nie rozwijam tematu. Po prostu – boli. Jeszcze, jeśli się np. czyta, że w Lipsku siły porządkowe raz dwa zrobiły porządek z grupą, która podczas meczu popisywała się gestami faszystowskimi, a gdy okazało się, że na zamówienie, dla kamery filmowej – winowajcy zostali ujawnieni i dotkliwie ukarani. Jeszcze, gdy się czyta, że na meczu w Szczecinie zatrzymano panią, nie bardzo wiadomo, czym zawiniła.

Cytaty:

„Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak wygląda typowanie pseudokibiców podczas meczu. – Za to odpowiadają operacyjni, którzy robią zdjęcia kibicom, którzy zachowują się podejrzanie. Te następnie wysyłane są do dowódcy i to on wydaje rozkaz, kto ma zostać zatrzymany – tłumaczy nam jeden z policjantów. – Nie wiem, co strzeliło im do głowy z tą kobietą, że kazali ją zatrzymać… Według nieoficjalnych informacji, uwagę funkcjonariuszy, którzy zajmowali się typowaniem pseudokibiców, zwrócił nietypowy strój kobiety…”.

Wiem, sprawa trudna, zjawisko złożone, ale JEST! A pytanie: czy potrafimy i szczerze chcemy wziąć się z nim za bary – zostawiam otwarte. Sport zostawiając na boku, jako scenę. Jedną ze scen…

Andrzej Lewandowski

Print Friendly, PDF & Email