2018-07-24.
Podziwiałem i podziwiam demokrację Francuzów. Mają oni niezawodny sposób, który stosują od stulecie w sprawach własnego kraju. Taki tester demokracji. Boulangerie au coin de la rue! Tak! chodzi o piekarnię na rogu ulicy. Jeśli nie ma w niej chleba Francuzi odkurzają gilotynę. Zwykle wystarczy ta drobna czynność aby sprowadzić władze na właściwe tory
Gilotyna to oczywiście alegoria, zwłaszcza współcześnie, choć, z tego co wiem, bracia Francuzi trzymają kilka egzemplarz w swoich muzeach. Czy tak na wszelki wypadek?
Trudno sobie dziś wyobrazić ścinanie głów na Placu Republiki w Paryżu ale w przeszłości ta szczególna metoda wymiany uprzejmości między władzą i obywatelami uczyła jednak pokory. Ci, którzy rządzili musieli liczyć się z tym, że w razie pustki na półkach w pobliskiej bulanżeri mogą być w śmiertelnym niebezpieczeństwie. To im weszło w krew. Aby nie zapomnieć, często powtarzają sobie “liberte, egalite, fraternite ou mort” (“wolność równość, braterstwo albo śmierć”). I tak od 1789 r.
Nie wgłębiając się zanadto w historię francuskiej demokracji bracia znad Sekwany i Loary praktykują ją z powodzeniem od niemal 230. lat, a od 1958 r. piątą odsłonę Republiki z półprezydenckim ustrojem politycznym. Co więcej, tu i ówdzie mówi się o VI Republice Francuskiej, na razie tylko ze znakiem zapytania. To, być może kwestia przyszłości.
W przeciwieństwie do Francuzów, Polacy szczycą się 550-letnią historią demokracji. Niestety jedyne co mogą, to tylko szczycić się, a i to nie za bardzo. Jaka to bowiem demokracja, którą celebruje się w namiocie? Śmieszno i straszno, i byle jak to wyszło. Мир смеется (świat się śmieje).
Przekonanie, że to Polacy “pierwsi posługiwali się widelcem” a na dodatek na długo przed innymi nacjami “wynaleźli demokrację” nie daje nam żadnej przewagi w zderzeniu z praktyką i doświadczeniem “zaledwie” dwustutrzydziestoletniej demokracji francuskiej. Polskie doświadczenia w tej mierze są raczej mizerne. I RP nie miała nawet szans zadziałać, II RP po dwudziestu latach niemowlęctwa i wszelkich możliwych wypaczeń, upadła jak ta pierwsza przy pomocy sąsiadów, III RP, równie niedojrzała jak ta II, przechodzi, po niespełna trzydziestu latach, coś na kształt chorób wieku niemowlęcego, z dżumą i cholerą na dokładkę. Taki dopust Boży za pychę!
Przyczyn niepowodzenia polskiego projektu demokratycznego jest zapewne kilka. Od stuleci jednak decydująca jest ta sama, niezmienna dęta mentalność rodaków. Doprowadziła ona do upadku I RP. Upadek II RP przypadkowo zawdzięczamy Niemcom i Rosjanom, ale nie łudźmy się, jeszcze pięć lat i sami byśmy się pozagryzali. Jeśli zaś chodzi o III RP to ciągle możemy jeszcze próbować…
Być może warto zapytać Francuzów, czy by nie pożyczyli nam, na jakiś czas tylko, kilku swoich najcenniejszych muzealnych artefaktów? Oddamy całkowicie sprawne i naostrzone!
Piotr Sobieski
Oby tylko nie pożyczyli temu, co już kazał postawić szafot na pl. Piłsudskiego.
Demokracja w II RP upadła po 8 latach, w 1926. Trudno nazwać Polskę po 1926 roku demokracją.
Najważniejsze , o czym autor nie wspomniał…. Francuzi już w 1905 wprowadzili ustawę o realnym rozdziale KRK od państwa…Mamy 2018 polski KRK zamienił PL w 100% państwo wyznaniowe , taki katolicki Iran Europy…
Warto pamiętać, że Wielka Rewolucja Francuska stanowczo, zdecydowanie rozprawiła się z klerem KRK, który już nigdy potem nie uzyskał takich wpływów jak przed Rewolucją. To pokazuje jakie zadania przed nami.
To pokazuje jakie zadania przed nami…..Pokazuje również ogrom skali zacofania …Wielka szkoda , że po 1989 nie mieliśmy polskiego Mustafy Kemala Atatürka…..
Zamiast mamy swojego Erdoganka…
Przy okazji (zanim Luk mnie nie uprzedzi!!!) podaję ciekawostkę, że ostatni raz gilotyny użyto w 1977 roku, czyli raptem 41 lat temu.
Nadal trzeba sobie powtarzać, jakie społeczeństwo, tacy politycy. Demokracje rodzą się w bólach. Francja miała rewolucję z gilotynami. My mamy cofkę mentalno-ustrojową, zafundowaną, jak autor słusznie zauważył przez arogancję (dodam poprzedniej władzy) i „wystarczy być” obecnej…