17.12.2019

Jeszcze tak niedawno przestrzegałem przed tym, do czego prowadzi niszczenie elit:
Elity i autorytety w każdym społeczeństwie są elementem niezbędnym dla funkcjonowania zbiorowości. O ile prawo jest systemem operacyjnym państwa, o tyle wzorce i normy zachowań tworzone przez autorytety są systemem operacyjnym społeczeństwa. Normy tworzone przez autorytety istniały już na etapie plemiennym, wcześniej niż powstały państwa. Grupa ludzi, w której nie funkcjonują normy zachowań, staje się bezładnym zbiorem jednostek, nie tworzy społeczności.
Tymczasem, co się dzieje w naszym kraju? Elity są złe. Elity trzeba zniszczyć. Bo to są „łże-elity”, „lumpeninteligenci”, „wykształciuchy”. Przypomina mi się incydent z historii, gdy w Związku Radzieckim nie uznawano fizyki kwantowej i teorii względności, bo były „niemarksistowskie”, a później wyciągano fizyków z łagrów, bo trzeba było zrobić bombę atomową.
Podobnie myślą politycy PiS-u. Trzeba zgnoić wszystkich twórczych i wykształconych ludzi, bo przeszkadzają. A skutki? Już widać, gdzie nie spojrzeć.
Państwo i społeczeństwo, tak jak przyroda, nie znają pustki. Gdy nie działa prawo i nie działają normy, coś musi je zastąpić. Tym czymś jest przemoc. Wszędzie tam, gdzie nie rządzi się za pomocą prawa, rządzi się za pomocą przemocy. Tak samo między ludźmi. Rację zaczyna mieć silniejszy.
No właśnie to mamy. Każdemu można naubliżać, każdego słowa można zakwestionować. Każda miernota wyniesiona na posadę uważa, że wie lepiej. Michał Wójcik, czy Patryk Jaki wiedzą lepiej niż profesor Marek Safian. Symptomatyczne są słowa Wójcika w odpowiedzi na uwagę reporterki, że Marek Safian to sędzia TSUE i profesor prawa. Miernota Wójcik z zadowoloną miną pyszałka mówi: „A jakież to ma znaczenie?”. Inna prawicowa dziennikarska miernota mówi: „nikt nie ma obowiązku czytać Olgi Tokarczuk”.
Chłop z pochodzenia, wyniesiony do władzy dzięki wyjątkowej brutalności i cynizmowi (z niedrobną pomocą Józefa Stalina), niejaki Mao Zedong mówił „Cesarz Shi Huangdi zakopał żywcem w ziemi 450 uczonych. My zakopaliśmy 45 tysięcy. Czyż nie jesteśmy sto razy lepsi?”. Polscy komuniści głosili wyższość „ludu pracującego” nad inteligencją. W Chinach długo obowiązywał podział ludzi na kategorie, a inteligencja była „dziewiątą śmierdzącą kategorią”. Inteligencję i autorytety zwalczały wszystkie dyktatury. Zastąpić ja miała „mądrość ludowa”. Joseph Goebbels głosił: „koncepcja nieusuwalności sędziów zrodziła się w obcym świecie intelektualistów, świecie wrogim narodowi”. Naziści nazywali inteligencję „wrzodem na zdrowym ciele narodu” i palili książki. Bolszewicy zabijali za posiadanie chusteczki do nosa, bo lud, z definicji słuszny, wycierał nos w rękaw. To są skrajne skutki niszczenia autorytetów.

Do czego zmierzamy? Powtórzę jeszcze raz: „Gdy nie działa prawo i nie działają normy, coś musi je zastąpić. Tym czymś jest przemoc”. Gdy wzorcem nie jest: uczony, artysta, inteligent, jego miejsce zajmuje brutalny prymityw. I ten brutalny prymityw, z miną młodego (SS-mana, czelisty, hunwejbina – wybrać wedle uważania) mówi o profesorze: „A jakież to ma znaczenie?”.
Jarosław Kaczyński stawiał nam za wzór Budapeszt, a później Turcję. Dziś widzimy na zdjęciu zmasakrowaną twarz kobiety, sędzi tureckiego Sądu Najwyższego. U nas widzieliśmy już wykształconą, kulturalną kobietę ciągniętą po asfalcie za włosy przez faszystowskiego (do dziś bezkarnego) żula.
Żyjemy już w państwie, w którym normą na szczytach władzy stało się kłamstwo, a chamstwo dozwolonym obyczajem, a może nawet zalecanym. Jak daleko stąd do palenia książek i zabijania uczonych? A może jak blisko?

Krzysztof Łoziński
Emeryt
Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68., uczestnik strajków sierpnia 80., działacz Solidarności lat 80-81 i Solidarności w podziemiu, były więzień polityczny, inicjator powołania KOD
Tak trzeba ostrzegać, bić na alarm! Bo zle się dzieje w państwie polskim, które zresztą na życzenie wielu wyborców, stało się państwem pisowskim. Ale to można odwrócić, skoro sa tacy ludzie jak Krzysztof Łoziński, który nie tylko nazywa rzecz po imieniu, ale robi to w znakomitym stylu.
Wszystko to wiadomo, bijemy na alarm od lat. I nic z tego nie wynika. Zaangażowanie ludzi w protesty jest nadzwyczajne, nigdy tak w PRL-u nie było, bo z wyjątkiem roku 1968 sprzeciw budził jedynie wzrost cen kiełbasy. I nic te protesty nie dają. Może coś dadzą, ale na razie skutków nie widzimy. Większości, niestety, podoba się chamstwo PiS. „Brutalne prymitywy” są większością. Taki jest naród.
Żyjemy już w państwie, w którym normą na szczytach władzy stało się kłamstwo, a chamstwo dozwolonym obyczajem, a może nawet zalecanym…..A to wszystko z błogosławienstwem polskiego Kościoła….!!!
Przecież książki już są palone, a wybitni aktywiści zabijani. Uczonym dzisiaj wystarczy zabrać miskę ryżu na co dowodem są okoliczności tzw. reformy Gowina. Tak, wiem, chodzi o masowość. Ale tu wystarczy, że władza rzuci odpowiednie hasło. Ostatnie wyczyny legislacyjne dowodzą, że nie mają oni żadnych skrupułów. Trudno, żeby było bliżej… Proszę popatrzeć jak dobrze sprawdza się praktyka otaczania się biernymi ale wiernymi. Państwo za pysk trzymają posłusznie karierowicze nie będący tytanami intelektu podczas, gdy do pracy intelektualnej wykorzystane zostają kreatywne osoby, które są skazane na łaskę Kaczyńskiego. Cały układ „wisi” na Kaczyńskim z poparciem i ku uciesze gawiedzi, więc czekamy wszyscy na wiadomo co. Na spełnienie się scenariusza „O dwóch takich co ukradli księżyc ” ;):) Jakie społeczeństwo taka demokracja.
Powiem brutalnie. Społeczeństwo ma takie państwo na jakie zasługuje.
A jeżeli w porę nie zmądrzeje, to nie będzie mieć swojego państwa przez kolejne 123 lata.