Marek Jastrząb: Językowi kibole2 min czytania

13.08.2024

Dostało mi się za używanie słów nieprzystojnych, niestosownych, zarezerwowanych dla knajackiego środowiska PiS-u. Mam wątpliwości; tych, którzy są delikatni, jest mrowie, tych, co się oburzają na chamstwo – garstka; zastraszeni, wolą być odważni w piwnicy i międlić w sobie przekleństwa – szeptem.

Czy słusznie przywołano mnie do porządku? Czy rzeczywiście takt, subtelność i stateczne dysputy powinny charakteryzować pisanie w SO? Czy ludziom posługującym się rozsądkiem, pozostawić należy wykwintne pieprzenie bułki przez bibułkę? Czy moja reakcja jest „za ostra” i z tego powodu niezgodna z przyzwoitością? Z jaką? Tą wymarzoną i oczekiwaną, czy tą namacalną i nie dającą się naprawić?

Co wzbudziło zniechęcający aplauz komentatorów moich tekstów? Poszło o „jebanie” (felieton ”Śpiewające glace”). Też nie znoszę tego słowa i też wolałbym, aby nie istniało. Ale istnieje i nie widzę powodu, by go unikać. W innym felietonie, o wybaczaniu, pozwoliłem sobie przeciwstawić sposób PiS-owskiego dialogu z przeciwnikami. Przytoczyłem opowiastkę o chlebie i kamienieniu: „Naprzeciw siebie stoją diabeł i anioł. Diabeł ma w ręku kamień, anioł – chleb. Z tym że kamień jest wielkości niepozornej, a chleb ma rozmiary młyńskiego koła. Jak się takim bochenkiem gwizdnie w opozycyjne ucho, to od razu widać, po czyjej stronie jest racja.”

Z czego wynika, że gdy leją mnie po pysku, to mam być za to wdzięczny, ukłonić się i ewentualnie pogrozić filuternym palcem? Z Uprzejmą chęcią donoszę, że mam gdzieś proponowaną metodę rozmowy z chamem; polityka jednostronnych ustępstw prowadzi do zwycięstwa tego, co nie liczy się z kulturą osobistą.

*

Jakkolwiek zdajemy sobie sprawę, że agresja i niechęć do dyskusji, zataczają coraz szersze kręgi, choć z każdym dniem obserwujemy nasilenie się skali tego zjawiska, to przecież wciąż i nadal pokutuje w nas kindersztubowe przekonanie o tym, co wypada, a co nie uchodzi.

*

Czy możliwy jest dialog, w którym rozmówcom zależy na porozumieniu? Mam nadzieję, że tak. Podobno i wśród PiS-owskich oszołomów zdarzają się ludzie czujący bluesa. Prywatnie są elokwentni nad podziw, a tępa gadka sejmowego trybuna – półanalfabety, to partyjna poza. Podobno tak bywa i z niektórymi dałoby się pogwarzyć, ale cóż, kiedy zabrania główny patrycjat kretynów.

Marek Jastrząb

Pisarz, publicysta

Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii

 

źródła obrazu

  • jastrzab: BM

2 komentarze

  1. WaszeR Londyński 14.08.2024
  2. AnGor 23.08.2024