13.07.2025
Próżno by szukać odpowiedzi, dlaczego z taką łatwością przechodzimy od zachwytu do potępienia. Pierwszy z brzegu przykład: Robert Lewandowski. Dokąd grał jak Paganini, chwalono go na cały regulator, a teksty o nim ociekały uwielbieniem. Rozpisywano się o Złotych Butach, Bayernie, Barcelonie i golach strzelonych w kadrze. Ale gdy pomiędzy piłkarzem i trenerem zaiskrzyło, przedstawiciele prasowi raczyli sobie przypomnieć, że idol jest niedoskonały i zaczęli wywlekać kompromitujące go sensacyjki.
Podobnie z niekwestionowaną damą naszego tenisa. Dokąd szło jej jak z nut, zachwytom nie było końca i kto żyw, rozpływał się nad jej umiejętnościami. Ale wystarczyło że nastąpił kryzys formy i oszałamiające zwycięstwa omsknęły się w przeszłość, by pojawili się malkontenci, spece od przewidywania marnego finału jej kariery. Lecz kryzys roztrzaskał się o jej determinację i do łask powrócił entuzjazm.
Analogicznie w polityce. Początkowo, gdy po wielu opóźniających sztuczkach PiS-u i Dudy A. został wreszcie utworzony rząd, wydawało się, że już nie ma przeszkód w tym, by wziąć się za spełnianie wyborczych obietnic. Oczywiście, przeszkód żadnych nie było: poza dwoma. Pierwsza, to Prezydent. Bidna Duda robiła wszystko, by się nie powiodło. Na tym polu mogła poszczycić się wieloma sukcesami. Druga, to KO. Koalicja stawała na uszach, by udawać, że leżą na tym samym katafalku. A w środku tego pomieszania z poplątaniem, niezdecydowany Tusk (pod artykułem Eugeniusza Nuworyty z SO „Jeremiada” https://studioopinii.pl/archiwa/246288 znalazł się komentarz Sławka: „… nieudacznikom z PO/KO nie chciało się obsadzić wszystkich komisji wyborczych aby zapobiec ryzyku fałszowania wyników. A teraz my mamy zakasać rękawy, żeby Tusk znów mógł nie dotrzymać kolejnych obietnic, hojnie składanych na prawo i lewo ? I w kółko słuchać o rekonstrukcji rządu ?„)
Jeszcze przed wybraniem na męża opatrznościowego, noszony na rękach przez zwolenników demokracji, teraz, gdy jedna część narodu straciła cierpliwość, a druga jęła sposobić się do przejęcia władzy, jest odsądzany od czci i wiary. Wiesza się na nim psy i stał się uniwersalnym chłopcem do bicia.

Marek Jastrząb
Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.
źródła obrazu
- jastrzab: BM

Między opiniami rozegzaltatorów a psówwieszaczy jest miech harmonii rozciągnięty do oporu. A tam już kłębią się w zapasach wyznawcy mniejszej i większej połowy oraz szklanki napełnionej od połowy do góry i od dołu do połowy pustej. Dopinguję ich szyderstwem trzymając oba kciuki w zwisie dodolnym. I aż tyle!
Donald Tusk od lat jest na mojej liście wiarołomnych mężów opacznościowych, którym przy każdej nadarzającej się okazji wręczam honorowe łatki niezadowolenia. To i tak nieźle, bo posiadam jeszcze w szafie spore zapasy łatek pogardy, które to się wiercą niecierpliwie znudzone małoużywalnością. I afisz, na który nie dałoby się wepchnąć. I odrobinę honoru, z którym dałoby się odejść. Opcjonalnie do wręczenia.
Nie dziwi mnie łatwość przechodzenia od zachwytu do potępienia, to taka boska cecha, no ale skoro Bóg stworzył człowieka na swój wzór i podobieństwo… to i dał mu zdolność mieszania sprawiedliwości z niesprawiedliwością w dowolnie uznanych proporcjach. I człowiek z tego korzysta.
Na marginesie: Przez ostatni rok tak mi było Igi szkoda, że wczoraj, zazdroszcząc Sławoszowi, chętnie dałbym się wystrzelić z Przylądka Canaveral, żeby Jej sukces oglądać z Kosmosu.
Mam podobnie – Iga wystrzeliła mnie wczoraj w kosmos i dołączyłem do Sławosza Uznańskiego. Niesłychana frajda i satysfakcja, kiedy młoda dziewczyna prezentuje mistrzostwo niedostepne wielu naszym „wybitnym” rodakom ! Umiała się podnieść po porażkach, a to trudniejsze niż kontynuacja pasma sukcesów.
„Bidna Duda robiła wszystko, by się nie powiodło. Na tym polu mogła poszczycić się wieloma sukcesami”.
.
Premier obiecywał comiesięczne „spowiedzi” ministrów. 100 konkretów. Tydzień przed 1szą turą: „pakiet ustaw deregulacyjnych”, który miał być gotowy w maju. Nic z tego nie wyszło.
Duda zawetował raptem kilka ustaw.
.
Naprawdę byłoby lepiej, gdyby rząd zrobił to co zrobił, ale bez tych wszystkich obietnic. Efekt byłby znacznie lepszy.
KUBA
Wart Pac pałaca
Marku – serdecznie dziękuję za cytat z mojego tekstu. Śpieszę z szerszym kontekstem mojej wypowiedzi na tle historycznym. Przepraszam, że wklejam długi komentarz, ale nie mam umiejętności tak syntetycznego pisania jak Ty, co z pokorą przyznaję !
Masz rację pisząc: „Jeszcze przed wybraniem na męża opatrznościowego, noszony na rękach przez zwolenników demokracji, teraz, gdy jedna część narodu straciła cierpliwość, a druga jęła sposobić się do przejęcia władzy, jest odsądzany od czci i wiary. Wiesza się na nim psy i stał się uniwersalnym chłopcem do bicia.”
Rzeczywiście, krytykuję Donalda Tuska i jego współpracowników z rządu oraz PO/KO, a także z koalicji rządzącej, ale daleki jestem od przypisywaniu Donaldowi Tuskowi roli uniwersalnego chłopca do bicia. Jestem jak najdalszy od osądzania Donalda Tuska od czci i wiary. To robią skutecznie nienawistnicy spod znaku PiS, Konfederacji, Brauna a nawet Zandberga. Gwoli ścisłości warto przywołać racjonalne przesłanki, które wskazują na ewidentne przyczyny porażek samego Tuska, a nas wszystkich i całej Polski razem z nim.
Właśnie do tego ostatniego zdania odnosi się mój punkt widzenia na postać i działalność Przewodniczącego Platformy Obywatelskiej i premiera Donalda Tuska. W punkcie wyjścia zaznaczę, że od 2001 roku popierałem i popieram nadal Donalda Tuska jako polityka i szefa PO, a mój pogląd na tę postać polityczną, zawiera się w następujących stwierdzeniach.
Donald Tusk jest najbardziej doświadczonym i najwyżej wykwalifikowanym politykiem polskim, czynnym politycznie, o obliczu zdecydowanie demokratycznym. Co więcej jest najbardziej rozpoznawalnym i uznanym politykiem polskim na arenie międzynarodowej, cieszącym się niekwestionowanym autorytetem w szerokich kręgach politycznych struktur Unii Europejskiej i wielu innych krajach wspólnoty demokratycznej. Podobnie cieszy się uznaniem i szacunkiem w kręgach demokratycznej opinii publicznej w Polsce.
Niemniej cała historia jego drogi politycznej pokazuje, że jak każdy człowiek jest omylny, oraz nie posiada, bądź nie zademonstrował do tej pory istotnych kwalifikacji politycznych i zarządczych. Słabości, błędy oraz braki kwalifikacji są o tyle istotne, że decydują i mogą zdecydować o losach Polski na wiele lat następnych.
Jestem wychowany na krytyce naukowej, która sprzyja refleksji i zmianom, dzięki którym możemy korygować słabości i błędy uzyskując lepsze rezultaty naszych działań. Taki i tylko taki sens ma krytyka człowieka, któremu nie odbieram wielkości, któremu sprzyjam i za którego sukcesy trzymam kciuki.
Od 2007 roku, kiedy Donald Tusk był spiritus movens odsunięcia od władzy PiSu po latach 2005 – 2007, opinia publiczna wiązała z jego premierostwem spore nadzieje. Niestety te nadzieje w dużym stopniu zostały zawiedzione przez Tuska. Polityka „ciepłej wody w kranie” przyniosła co prawda poważny rozwój cywilizacyjny, ale kosztem stagnacji systemowej – zaniechania koniecznych reform (w tym służby zdrowia, sądownictwa, edukacji czy systemu podatkowego, wzmocnienia państwa).
Jedyna reforma jaką przeprowadzono w tym okresie, to wydłużenie wieku emerytalnego. Zmiana bardzo słuszna z merytorycznego punktu widzenia została przeprowadzona w sposób arbitralny, bez koniecznych konsultacji społecznych, w rezultacie wykoślawiona w swoim znaczeniu i sensie przez PiS i odrzucona przez społeczeństwo.
Wszystkim, którzy w tym okresie 2007-2014, byli niezadowoleni z braku reform systemowych, Platforma Obywatelska w imieniu swojego szefa suflowała odpowiedź – nie podobają się wam na rządy Tuska, to wróci PiS !
W okresie prawie 2 kadencji na fotelu premiera Donald Tusk, jak wiele wskazuje, nie dopełnił co najmniej dwóch zasadniczych powinności na rzecz państwa polskiego, które miały się później okazać i okazały się katastrofalne. Po pierwsze osobiście zablokował odpowiedzialność prawną Ziobry i Kaczyńskiego, oraz ich ludzi za dewastację instytucji państwowych w okresie 2005-2007 roku. Po drugie nie zrobił nic, aby w obliczu swojego odejścia do RE wzmocnić bezpieczniki systemowe państwa przed najazdem PiS, co w debacie sejmowej w czerwcu 2014 wprost komunikowano jako konieczność. Per saldo wiele jego rzeczy w tym również te działania i zaniechania sprzyjały procesowi polaryzacji opinii publicznej na dwa plemiona polityczne, co dla PO i samego Donalda Tuska być może było korzystne, ale dla Polski szkodliwe i destrukcyjne.
Przy odejściu do Rady Europejskiej Donald Tusk na swojego następcę na fotelu premiera i szefa PO namaścił panią Ewę Kopacz, lekarkę z Radomia. Panią, nic nie ujmując jej przyzwoitości i zaangażowaniu, o bardzo przeciętnych kwalifikacjach na obydwu stanowiskach, co tylko przypieczętowało klęskę PO w podwójnych wyborach – prezydenckich i parlamentarnych 2015 r.. W rezultacie czego, pośrednio, zafundował Polakom podwójne nieszczęście Dudę jako prezydenta i PiS u steru rządów. To spowodowało potężne uderzenie w i tak niezbyt silną, fasadową konstrukcję demokracji liberalnej w Polsce, niszcząc na lata bezpieczniki ustrojowe.
Pominę milczeniem szereg wyborów w Polsce w okresie 2018-2020, ponieważ Donalda Tuska nie było w krajowej polityce. Co prawda wielu badaczy wskazuje, zakulisowe destrukcyjne działania samego Tuska dla wyników tych wyborów, ale nie mając twardych dowodów ani danych, nie mogę się wypowiedzieć miarodajnie w tym zakresie.
W 2021 roku Donald Tusk powrócił do PO obejmując ponownie jej przewodniczenie w intencji odsunięcia PiS od władzy. Trzeba mu oddać, że w okresie 2021 -2023 Donald Tusk wykonał tytaniczną pracę objeżdżając całą Polskę, prowadząc kampanię wyborczą na rzecz odsunięcia PiS od władzy. W tym czasie najzagorzalsi sceptycy wcześniejszej polityki Donalda Tuska, w tym niżej podpisany, musieli uznać ten gargantuiczny wysiłek na rzecz wygrania wyborów. Zakończył się on sukcesem 15 października 2023 r. Sukces osiągnięty został, oprócz wspomnianego wysiłku osobistego, także złożeniem szeregu obietnic wyborczych, których dotrzymanie jest przedmiotem poważnych zastrzeżeń do koalicji rządzącej, w tym do samego Donalda Tuska.
Część obietnic, głównie z obszaru praw człowieka, jak kwestie aborcji czy praw osób LGBTQ+ była i jest przedmiotem kontrowersji w samej koalicji rządzącej, inna część obietnic, głównie dotycząca spraw materialnych związana jest z sytuacją budżetową państwa.
Opieszałość czy brak realizacji obietnic dotyczących rozliczeń, czyli naprawy zdewastowanych instytucji państwa, oraz odpowiedzialności prawnej prominentnych polityków PiS dla dużych grup wyborców PO/KO związana jest wprost z osobistą odpowiedzialnością Donalda Tuska. Można utyskiwać na opieszałość pracy Adama Bodnara, czy prokuratora krajowego Korneluka, ale odpowiedzialność ponosi ich szef Donald Tusk. Podobnie minister Siemoniak działa tak, jakby jego zadaniem było nie panowanie nad służbami specjalnymi i brak reform w ich obrębie. Znowu nie on ponosi odpowiedzialność w oczach opinii publicznej ale osobiście jego szef – Prezes Rady Ministrów.
W okresie od grudnia 2023 do dzisiaj wyraźnie widoczne są braki i zaniechania Donalda Tuska, o których trzeba głośno mówić. Nie chodzi o potępianie w czambuł działań premiera, ale o wskazanie braków, słabości czy zaniechań, bez wyeliminowania których sytuacja polityczna w Polsce potoczyć się może w stronę katastrofy systemu demokratycznego, a zatem i losu geopolitycznego Polski.
Należą do nich cechy obserwowane u tego polityka od wielu lat:
• Brak skłonności i zdolności do rozwiązań radykalnych, czy choćby tylko stanowczych, ta cecha odróżnia polityków demokratycznych, ceniących ucieranie poglądów i kompromisy, od mężów stanu zdolnych w chwilach krytycznych do wywrócenia stolika politycznego dla dobra kraju czy narodu.
• Niechęć lub nieumiejętność współpracy z jednostkami wybitnymi – od samego początku przywództwa w PO Donald Tusk doprowadzał do odejścia lub odsunięcia ludzi ponadprzeciętnych otaczając się ludźmi posłusznymi o kwalifikacjach przeciętnych; wystarczy wymienić choćby Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego, Jana Rokitę, Pawła Piskorskiego, Bogdana Zdrojewskiego, Grzegorza Schetynę czy nawet Bartłomieja Sienkiewicza. To dotyczy wyłącznie osobowości politycznych, ale warto wspomnieć, że zarządzanie państwem i partią wymaga zatrudnienia co najmniej 20 – 30 wybitnych menedżerów, zupełnie spoza świata polityki – nie potrafię wskazać w otoczeniu premiera choćby jednej takiej osoby. Warto powiedzieć, że sukcesy w rządzeniu i zarządzaniu odnosi ten szef, który potrafi wspiąć się powyżej własnego ego i zatrudniać jednostki dużo lepiej wykwalifikowane od siebie. Promowanie i wykorzystanie takich ludzi jest miarą wielkości każdego szefa, a premiera w szczególności.
• Niechęć albo brak skłonności do korzystania z doradztwa najwybitniejszych mózgów w państwie jest ostatnią z tych cech, których moim zdaniem brakuje Donaldowi Tuskowi. Każdy wybitny polityk, zwyciężając wybory w 2023 roku, mając na uwadze skalę i stopień trudności problemów państwa błyskawicznie powołałby w swoim otoczeniu np. radę naukową, radę legislacyjną, radę ekspertów, itp. czy choćby tylko radę premierów demokratycznych, a więc ludzi gotowych nie tylko podzielić się wiedzą i doświadczeniem, ale gotowych przygotować wariantowo szereg praktycznych rozwiązań, z których premier i jego ludzie mogliby korzystać na bieżąco. Czy ktoś z Państwa słyszał o czymś takim, czy może to ja jestem niedoinformowany ?
Nie chodzi o podzielenie się odpowiedzialnością ale o fakt, iż we współczesnym świecie nawet najwybitniejszy człowiek (zakładając, że Donald Tusk jest taką jednostką) nie jest wstanie widzieć, wiedzieć, rozumieć, czy choćby tylko mieć świadomość wielu rzeczy jakie należy ogarnąć. Nie mając takich ludzi i wsparcia z ich strony jest się uboższym co najmniej o 99% potencjału jaki byłby możliwy z ich udziałem.
Trzeba było półtora roku marazmu, niespełniania obietnic zwłaszcza w naprawie państwa i rozliczaniu PiSu, przegranych wyborów prezydenckich, aby pod wpływem nacisku opinii publicznej i własnych koalicjantów premier zgodził się na powołanie rzecznika rządu, bo wcześniej sam uważał się za najlepszego speca od komunikacji z elektoratem. Jest w tej materii mistrzem, ale nie ma ani czasu ani fizycznych możliwości aby ogarnąć więcej niż 1 % koniecznych działań. Nie pomagały nawoływania i alarmy wybitnych specjalistów od wizerunku publicznego, marketingu politycznego, socjologów, znakomitych dziennikarzy – upór premiera był niezrozumiały.
Kiedy wreszcie Donald Tusk zdecydował się na powołanie rzecznika rządu wskazał ministra Adama Szłapkę, człowieka niezwykle sympatycznego i ujmującego w sposobie bycia, ale czy na pewno wystarczająco kompetentnego aby sprostać zadaniu zbudowania całego systemu komunikacji społecznej osiągnięć rządu? Zapytałem o to mojego asystenta AI (perpelxity.pro) i otrzymałem odpowiedź – Adam Szłapka jest przykładem przeciętności kadrowej, podobnie jak wielu czołowych polityków PO/KO. Czy AI się myli – być może. Proszę jednak zważyć, że skorzystała w tej mierze z informacji dostarczonej z ponad 1 tysiąca źródeł ? Mało prawdopodobne aby ten wniosek był pochopny bądź „nieprzemyślany” !
Dochodzimy do sedna sprawy – wyborów prezydenckich 2025 roku. To, że zostały sfałszowane jest oczywistością poza dyskusją, bowiem to stwierdziły nawet badania zlecone przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, które wykryły co najmniej 2600 przypadków fałszerstw wyborczych. (Izby która nie składa się z sędziów tylko nominatów wadliwie powołanej KRS, nie jest zatem ani sądem, ani tym bardziej częścią Sądu Najwyższego.) Izba ta w obawie o wynik poniechała poważniejszych badań, arbitralnie stwierdzając, że dowolne nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów (ciekawe na jakiej podstawie można tak twierdzić, skoro nie rozpatrzono większości protestów wyborczych, a najbardziej udokumentowany protest dr Krzysztofa Kontka pozostawiono bez dalszego biegu).
Zlekceważone bądź odrzucone protesty wyborcze miała prawo, ba – wręcz obowiązek sprawdzić (przeliczając głosy w komisjach) prokuratura, ale minister Adam Bodnar nie wiedzieć czemu odrzucił profesjonalny protest dr Kontka i do przeliczenia głosów zamówił ekspertyzy wybitnych uczonych tyle, że nie wyspecjalizowanych w fałszerstwach wyborczych. W wyniku tego prokuratura sprawdza głosowania w tych komisjach, w których fałszerstw może być jak na lekarstwo, lub nie być ich wcale.
Opracowań naukowych podtrzymujących wnioski dr Kontka pojawiło się już kilka innych, tymczasem eksperci i specjaliści wyborczy, najczęściej socjologowie badający przepływy elektoratów i statystycy badający zjawiska masowe związane z wyborami upierają się, że żadnych fałszerstw nie było, lub jeżeli były to ich skala nie zmieni wyniku wyborów. Ten wspólny upór wraz z wieloma przedstawicielami mediów mainstreamowych jest zrozumiały i poniekąd zasadny chęcią zachowania pozycji opiniotwórczej ich głosicieli, ekspertów i dziennikarzy, ale nieakceptowalny dla opinii publicznej, domagającej się dowodów w postaci przeliczenia głosów, a nie przyjmowania prawd objawionych „na wiarę”. Wyborcy nie uwierzą w zapewnienia „gadających głów” – tylko praktyka, jaką jest jawne, publiczne przeliczenie głosów może wyjaśnić wątpliwości i podejrzenia ! Autorytetów nie ma na co m.in. same autorytety zapracowały solidnie !
Podstawowy dylemat przed jakim stoi dzisiaj Donald Tusk oraz cała koalicja rządząca jest następujący:
• Zaprzysiężenie prezydenta-elekta na podstawie orzeczenia wadliwej Izby KNiSP, oraz czekająca nas prawdopodobna sekwencja zdarzeń – zmiana koalicji rządzącej w ciągu kilku miesięcy; tyle potrzeba PiSowi aby przeciągnąć na stronę prawą 15 posłów z koalicji rządzącej – Hołownia już to przyjął, powołać „rząd techniczny” który doprowadzi do wyborów 2027 roku tak, aby PiS + Konfederacja + Braun zdobyli większość konstytucyjną, co dla Polski oznacza – koniec demokracji, koniec UE, wpadnięcie w rosyjską strefę wpływów.
• Zawieszenie Zgromadzenia Narodowego, tymczasowe objęcie urzędu prezydenta przez Marszałka Sejmu, uchwalenie ustawy incydentalnej i powierzenie prawidłowo wybranym sędziom SN dokonanie oceny ważności wyborów, wraz ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu.
Wobec coraz większej liczby opracowań naukowych, które wprost wskazują anomalie wyborcze, a także wobec faktu, że IZBA KNiSP, której orzeczenie o ważności wyborów jest prawnie nie istniejące, jako że nie jest sądem, ani tym bardziej Sądem Najwyższym, jedynym legalnym krokiem konstytucyjnym jest zawieszenie zaprzysiężenia prezydenta-elekta i uchwalenie ustawy incydentalnej, oraz powierzenie Sądowi Najwyższemu podjęcie prawomocnej decyzji o ważności wyborów. To nie będzie żadna katastrofa, a jedynie dopuszczalna procedura konstytucyjna. Inaczej prezydent będzie nielegalnie zaprzysiężony, a Polskę czeka czarno-brunatna noc PiSowsko-Konfederacko-Braunowska w objęciach Rosjan. To wszystko można dzisiaj zrobić l e g a l n i e bez wywracania stolika politycznego. O tym szeroko pisałem i jeszcze będę pisał w wielu komentarzach.
Nie przedłużając i tak już nadmiernie długiej wypowiedzi podkreślę raz jeszcze – słabości i błędy Donalda Tuska, o których napisałem, powinny zostać wyeliminowane niezależnie od tego jakie rozwiązanie dylematu ostatecznie przyjmie. Bez ich eliminacji, nawet najlepszy scenariusz – powiedzmy zawieszenie Zgromadzenia Narodowego – nie gwarantuje długoterminowego sukcesu demokracji.
Czy eliminacja błędów i słabości gwarantuje sukcesy ? Nie, nie gwarantuje – jednakże wielokrotnie podnosi prawdopodobieństwo sukcesów. I to najważniejsze stwierdzenie całego komentarza !
Najpierw wystraszyłem się długością komentarza. Ale zacięcie wzroku na jakimś jego fragmencie spowodowało uruchomienie lawiny i w konsekwencji przeczytanie z zainteresowaniem całości. Jest to rzecz bardzo dobra, nie tylko dlatego, że mądrze i rzeczowo (to właśnie dzięki tej długości między innymi) ujmuje tuskowy problem, ale wyraża też moje poglądy na sprawę, poglądy, które niejednokrotnie tu na SO przedstawiałem, ale których nie byłbym w stanie w tak obszerny i dokładny sposób wyłuszczyć. Ale to już sprawa stylu myślenia i pisania.
Dzięki Autorowi za to.
I mało kto przeczyta ten jakże sensowny i ważny komentarz p. Sławka. (Mnie się to zdarzyło tylko dzięki irracjonalnej i przypadkowej chęci zajrzenia pod już nie nowy artykuł.)
Komentarz zasługuje na zrobienie z niego oddzielnego artykułu.
A Redakcja powinna wrócić do dawnego wynalazku – jakiegoś sygnalizowania na głównej stronie, pod którymi artykułami są nowe komentarze.
Sławek
Po Twoim komentarzu nie pozostaje mi wiele do dodania. Właściwie nic, a szczególnie nic odkrywczego. Wynika z niego, że zgadzasz się ze mną i jednocześnie przyznajesz, że nie mam racji. Twierdzisz, że DT jest najlepszym przywódcą PO, jaki się tej partii przydarzył, a zaraz potem wyliczasz mu popełnione błędy. Z katalogu przytoczonych przez Ciebie, podkreślam:
brak zdecydowania,
konsekwentną eliminację wybitnych,
otaczanie się przeciętniakami, na których tle może błyszczeć,
gorliwe niedotrzymywanie rozliczeniowych obietnic,
brak rzecznika rządu.
W tym kontekście jakże blado wypada gloryfikacja faceta dopuszczającego do bezczelnych istnień ludzi typu Bąkiewicz.
Pozdrawiam serdecznie
Marku – na tym polega ta przeklęta kwadratura koła czyli garbatość naszego świata, niestety. Wszystkie wyjścia są znane – prawie same złe !