2015-10-07.
Czy żyjemy w państwie prawa? Odpowiedź na to pytanie otrzymaliśmy właśnie z ust piątki sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Piosenkarka powiedziała publicznie, że wierzy w dinozaury bardziej niż w Biblię oraz że „ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. Nie została skazana na grzywnę za użycie słowa „ciężko” zamiast „trudno”, a za frustrację osób, którym ciężko było znieść to, co powiedziała.
Od czasu kiedy piosenkarka publicznie wyraziła swoją opinię, tysiące osób ją publicznie powtórzyło (niektóre, jak ja, wielokrotnie) ale prawo reaguje nie na rzekome przestępstwo, a na psychiczne dolegliwości osób, które to usłyszały.
Piątka kiepsko wspaniałych orzekła, że nie ma powodu, abyśmy byli państwem prawa, prawo nie musi być równe dla wszystkich, przestępstwo nie musi być wyraźnie określone. Nie chodzi o czyn, a o reakcje osób postronnych. Dwie osoby poczuły się (religijnie) obrażone, a zatem słowa piosenkarki były czynem przestępczym. Te same słowa powtórzone przez milion innych osób, ponieważ nie wywołały analogicznej reakcji u innych (religijnych) osób, przestępstwem nie są.
Wszystko wskazuje na to, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego byli w stanie wskazującym na nieznajomość elementarnych zasad prawa.
Karalność obrazy uczuć religijnych jest zgodna z konstytucją – orzekł Trybunał i pewnie możemy powiedzieć, że Trybunał był w kropce, gdyż faktycznie złe prawo zakodowane w Kodeksie Karnym mogło skłaniać (ale nie zmuszać) do interpretacji konkretnego wyroku rażąco sprzecznej z zasadą praworządności.
Zaskarżenie tego wyroku przez adwokata piosenkarki opierało się na twierdzeniu, że prawo odmiennie traktuje osoby wierzące i niewierzące, mówiąc wyraźnie tylko o obrazie uczuć religijnych, a nie o wszelkiej obrazie niezależnie od poziomu religijności jaśnie obrażonego. Istotnie, jest to poważny zarzut, który na etapie wstępnym został odrzucony przez zastępcę prokuratora generalnego, Robert Hernanda, w sposób obrażający (świecką) logikę:
„Prawo nie faworyzuje ani też nie dyskryminuje żadnej grupy światopoglądowej – napisał zastępca Andrzeja Seremeta w opinii dla TK. Opowiadając się za konstytucyjnością zaskarżonego przepisu, wniósł o umorzenie części zarzutów jako „niespełniających warunków formalnych.”
Stosowny artykuł KK głosi:
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Jak motywował Robert Hernand: do przestępstwa z art. 196 dochodzi tylko wtedy, gdy sprawca umyślnie i demonstracyjnie okazuje pogardę dla przedmiotu czci oraz uczuć z nim związanych.
Mogłoby się zdawać, że jeśli „umyślnie i demonstracyjnie okazuje pogardę” to możliwe jest tak dokładne zdefiniowanie czynu, by ścigać taki czyn z urzędu, wówczas jednak niczyja obraza nie byłaby potrzebna, tymczasem ostateczną próbą i dowodem intencjonalności i pogardy jest czyjaś obraza i jej zgłoszenie nie do psychologa czy psychiatry, a do organów sprawiedliwości.
Uczony zastępca prokuratora generalnego (prawdopodobnie robiąc dobrą minę do złej gry) wyjaśniał Trybunałowi Konstytucyjnemu, że przestępstwa obrażenia uczuć religijnych może dopuścić się tak ateista, jak i wierzący, bo są różne religie. Nadmienił również uprzejmie, że ustawodawca nie przewidział ochrony prawnej uczuć o świeckim światopoglądzie, „bo celem była ochrona uczuć religijnych osób wierzących”. Ja tego nie zmyśliłem, jeśli źródło niczego nie przekręciło, ten zastępca prokuratora generalnego RP naprawdę to powiedział.
Pojawia się pytanie, czy można napisać pracę doktorską z prawa karnego o „obrazie uczuć religijnych jako dowodzie popełnienia przestępstwa”? Czy sąd powinien brać pod uwagę siłę czci, dzieciństwo i okres dorastania osoby obrażonej, stan psychiczny w chwili obrażenia i siłę obrażenia określającą powagę przestępstwa? Są to sprawy, które zdecydowanie powinny być przedmiotem poważnej dysertacji. Nie wiemy, czy mało czczącemu wolno być mocno religijnie obrażonym, czy też w takiej sytuacji sąd powinien uznać, że obraza religijna ma charakter instrumentalny? Czy jest możliwe, że instrumentalna obraza religijna ma faktycznie w intencji zmianę ustroju państwa i jako taka powinna być ścigana z urzędu?
Zastępca generalnego prokuratora twierdzi m. in.: „Intencją sprawcy nie jest zatem zaprezentowanie własnego poglądu na temat religii”. (Z czego wynika, że stwierdzenie „wierzę bardziej w dinozaury niż w opowieści biblijne” jest podłą, oszczerczą insynuacją, chyba, że mówi to profesor filozofii, a nie piosenkarka.)
Z doniesień prasowych nie dało się wywnioskować, czy Trybunał Konstytucyjny analizował zastosowaną przez sąd metodologię ustalania intencji sprawczyni.
Odnosi się wrażenie, że od trzech lat nieco ignorowane jest pogardliwe powiedzenie piosenkarki, że bardziej wierzy w dinozaury niż w opowieści biblijne. Trudno o wątpliwości, że za tą częścią jej opinii kryje się pogardliwy stosunek do obiektu czci i lekceważący stosunek do kwalifikacji intelektualnych czczącego. Ta część zdania, jako że wyraża stosunek do treści czczonych pism, zawiera silniejszą intencję okazania pogardy, niż jego druga część traktująca o naprutych winem i palących zioła. Mamy tu bowiem do czynienia z pogardliwym stosunkiem do czczonych treści, podczas gdy druga część zdania jest zaledwie luźnym domysłem o domniemanym stanie anonimowego autora lub autorów w chwili spisywania czczonych później treści. Autorzy poszczególnych fragmentów Biblii nie są przedmiotem czci, przedmiotem czci religijnej jest jej treść.
Podczas gdy zastępca prokuratora generalnego pisał swoją opinię dla Trybunału jeszcze wiosną 2015 roku, obecnie trybunał ów dotarł do orzeczenia, że zarzut niedookreśloności art. 196b Kk nie osiąga takiego stopnia, który naruszałby konstytucję. Dinozaury okazały się przestępstwem intencjonalnego okazania pogardy pozwalającym na ukaranie zgodnie z naszą konstytucją.
Innymi słowy, niech bóg ma nas w swojej opiece, bo prawo chronić nas nie będzie. Tako rzecze nasz Trybunał stanowiąc, że prawo mętne i nie stosujące się równo do każdego, jest w naszym kraju absolutnie konstytucyjne.
Andrzej Koraszewski
P.S. Istnienie dinozaurów jest udowodnione poza wszelką wątpliwością, natomiast rozmówki Mojżesza z krzakiem mogły być pisane pod wpływem środków odurzających.
A ja się cieszę z tego wyroku. Doda zapowiedziała (ustami swych przedstawicieli prawnych), że odwołuje się do Strasburga. Wyrok Trybunału Epikurejskiego jest łatwy do przewidzenia; i o to chodzi, by zapadł. Wówczas nie tylko durne polskie orzeczenie będzie ostatecznie ośmieszone, ale i państwo zostanie zmuszone do zmiany średniowiecznych przepisów. Nie ma tego złego…
@BM a zadałeś sobie pytanie po co w ogóle kogoś obrażać?
A tymczasem mamy orzeczenie TK w sprawie klauzuli sumienia.
@ wejszyc
a tutaj jeszcze ciekawszy kliniczny przypadek:
http://www.deklaracja-wiary.pl/
@jotbe_x. Dziękuję za przypomnienie. Jest tyle tych katolickich inicjatyw, że łatwo można zapomnieć o poprzednich. Najpiękniejsze jest to zdanie:
„UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim”.
Nie trzeba islamistów, by popaść w przerażenie.
Gdy sie zniewaza prezydenta Polski, to obraza sie uczucia obywateli. Znaczy obrazalo sie, gdy nim byl PBK. Gdy sie zniewaza Chrystusa, nikogo sie nie obraza. O Chrystusie nie wiele wiemy, nie jest pewne nawet czy istnial. Istnieje jednak przynajmniej przypuszczenie ze istnial, i obrazanie go rani czyjes uczucia.
Gdy patrzę na dzisiejszych patronów walki o idee „wolności”, którzy znani są z tego, że nie mają w swoim życiu niczego co nie nadawało by się na sprzedaż lub pod publiczny spektakl to przypomina mi się Alexis de Tocqueville, który zauważył takie oto zjawisko:
„Napoleon, któremu udało się pokonać ducha wolności rewolucji francuskiej, daremnie starał się poskromić jej ducha antychrześcijańskiego i nawet za naszych czasów widuje się ludzi, którzy sądzą, że służalczość wobec najniższych wykonawców władzy politycznej okupują zuchwałością wobec Boga; ludzi, którzy, zaparłszy się wszystkiego, co było najbardziej wolne, szlachetne i dumne w doktrynach rewolucji, nadal łudzą się, że są wierni jej duchowi, bo są niewierzący.”
Bardzo mnie cieszy, że polska lewica idzie tą samą ścieżką z Diodami, Lodami czy jak jej tam. Trudno o bardziej trafny obraz tego czym jest dzisiaj polska lewica. Jeszcze raz dziękuję.
Kiedy wprowadzono zakaz wchodzenia do kościoła z bronią (a było to dawno temu) nie zarządziła tego lewica, ani ateiści, tylko bardziej cywilizowani chrześcijanie chcący okiełznać mniej cywilizowanych i skłonnych do obrazy mniej rozgarniętych współwiernych. Kiedy wprowadzono zakaz pojedynków, nie uczyniła tego lewica, zgoła przeciwnie, a cel był taki iżby urażony honor oficera nie uszczuplał siły kraju, bo kretyn jeden z drugim był potrzebny do innych celów. Stowarzyszenie Obrażonych Bez Granic poszukuje wolontariuszy. Czasem trudno jest pojąć, że okrzyk „ta zniewaga krwi wymaga” nie jest szczytowym osiągnięciem cywilizacji. (Byle pawian tak reaguje.)
Pawiany może, ale polecam raczej uwadze szympanse bonobo.
Amerykański profesor prawa Lawrence Friedman w swojej książce „A History of American Law” pisze, że jeszcze do 1818 roku była z formalnego punktu widzenia taka możliwość, aby przed angielskim sądem dowodzić swoich racji, starodawnym zwyczajem, poprzez pojedynek. Oczywiście było to prawo martwe bowiem nowoczesnemu jak na XIX wiek człowiekowi do głowy by nie przyszło, aby tym sposobem rozwiązać spór w obliczu wymiaru sprawiedliwości. Niemniej jednak taki zapis jeszcze wtedy istniał aż zupełnie przypadkowo zorientowano się, że przez zwyczajne ludzkie przeoczenie nie obalono tego prawa co też w 1819 roku naprawiono. Jaki z tego wniosek ? Społeczeństwo cywilizowane w kwestiach moralnych jest w stanie się bez prawa obyć. Tam gdzie prawo jest powoływane by strzegło moralności tam mamy problem społeczny, a nie prawny tak jak Pan to przedstawia.
Kontekst stworzony przez celebrytkę jest właśnie groteskowym przykładem na to, że nie ma tutaj pola do wygrania czegokolwiek wartościowego. Bez względu na wyrok TK (jaki by on nie był) istnieje pewien problem wewnątrz społeczeństwa, który nie jest problemem prawnym. Warto się zastanowić tak jak zasugerował j. Luk, że może lepiej byłoby w ogóle nie obrażać. Po prostu powstrzymać się od tej prymitywnej lecz nadal siedzącej w łepetynie „współczesnego” homo sapiens chęci udowadniania całej reszcie, że akurat plemię do którego „współczesny” należy jest lepsze od innych plemion.
@ W.Bujak,
Nie wiem, jakie były Pana intencje. Osobiście uznaje Pan, że znieważenie Bronisława Komorwskiego obrażało wszystkich Polaków, a obrażanie innych nie? Czy insynuuje Pan, że czytelnikom/twórcom SO tak się właśnie wydaje?
Czy naprawdę wydaje się Panu, że znieważanie Chrystusa nikogo nie dotyka?
Wreszcie chciałbym się dowiedzieć, jaki związek mają te porównania z tematem, jakim jest skazanie Dody za to, że ktoś nie rozumie, co ona powiedziała.
Znieważyła Chrystusa albo PBK? Czy to tylko taka uwaga generalna w sparwie obrażania?
@ MR E
„Nie wiem, jakie były Pana intencje. Osobiście uznaje Pan, że znieważenie Bronisława Komorwskiego obrażało wszystkich Polaków, a obrażanie innych nie? Czy insynuuje Pan, że czytelnikom/twórcom SO tak się właśnie wydaje?”
Dostalem piec gwiazdek, i +2 co jest moim nowym rekordem aprobaty na tym forum. Ma wiec pan odpowiedz na swoje pytanie.
Nie do końca rozumiem, dlaczego TK nie ściga KK z paragrafu 286, który brzmi:
§ 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
hazelhard pisze:
2015/10/08 o 12:33
Nie do końca rozumiem, dlaczego TK nie ściga KK z paragrafu 286,
Hazelhard – wiadomo z jakiego… – bo nie chce podpaść pod paragraf 196….:-)
……a całość tego idiotyzmu określa „Paragraf 22″……..:-)