i znów nieubłagany kalendarz oznajmił po raz dziewięćdziesiąty drugi znaną nam do obrzydzenia liczbę 10. mamy wiec ostatnią już w tym roku miesiączknicę smoleńską. to skojarzenie z dziedziny ginekologii i położnictwa nasuwa się nieodparcie. by je wywołać, wystarczy uważnie wsłuchiwać się w cykliczną orację głównego żałobnika (czy nawet żałobnikimussa) RP. od dłuższego czasu zapowiada on, że coraz wkrótcej jest do narodzin dziewczynki imieniem prawda.
wydarzenie to trzeba będzie godnie uczcić, bo ministrissimus obrony terytorialnej powołał międzynarodowe subkonsylium. w celu przyspieszenia porodu malutkiej prawdzinki. niewiele, póki co, z tego wyszło, ale ministrissimius nie składa broni. z okazji rządowej rekonstrukcji (czyli jak mówią rosjanie – pierestrojki) popisał się odwagą, mówiąc na spędzie swoich w terenie: możecie mnie odwoływać, ile razy chcecie (czyli w tłumaczeniu na język potoczny: gówno mi zrobicie).
nie jest zresztą jasne, czy naczelny żałobnik jest tak do końca zainteresowany rozwiązaniem, bo malutka prawdzinka może okazać się całkiem nieładna. niech więc najlepiej pozostanie w stanie embrionalnym.
comiesięczna celebracja smoleńska utraciła już blask i mało w kim wzbudza jeszcze emocje.
jeżeli zapowiadana od dawna prawda przyprawia jeszcze kogoś o ekscytację, mogę już dziś zdradzić moim czytelnikom rozwiązanie: myślę, że język polski wzbogaci się w przewidywalnej przyszłości o termin zamachstrofa smoleńska i każdy będzie mógł trzymać się miłego swemu sercu członu nazwy.
appendix:
w czasach istnienia zesru (ZSRR) wielką popularnością cieszyły się odpowiedzi radia erywan. jeden ze słuchaczy zapytał, ile trzeba by bomb, żeby obrócić erywan w perzynę.
– tbilisi tez piękne miasto, brzmiała odpowiedź.
w uwspółcześnionej rodzimej wersji takim pięknogrodem winna chyba być bruksela.
natan gurfinkiel
wprawdzie inteligentnie lecz tym razem paskudnie, wielu bowiem co najwyżej tak inteligentnych jak ja pozostanie z domysłem, że waszeci judzisz i wykpiwasz ludzkie emocje z racji konstrukcji niedoskonałe, doskonałości waszeci pozazdrościć.
Sprawdziłem w Wikipedii: to była katastrofa i zginęło w niej 96 osób, wśród nich było dwóch prezydentów, był to samolot polskich sił zbrojnych, no i na tym przestałem czytać. Jednoznaczna odpowiedź na ewentualne wątpliwości najprawdopodobniej pozostanie niemożliwa. Jak tam w Czechach, sielanka ?
@PK
taka reakcja była do przewidzenia, bo wynika ona z głęboko ludzkiego odruchu empatii. obawiałem się, że mogę zadrasnąć czyjeś uczucia.
doradzałbym wszelako chwilę zastanowienia nad podłożem szyderczego tonu. moze ono brać się z mej emcjonalnej oschłości, brzydoty charakteru, podlości i cynizmu.
nie można jednak wykluczyć innych motywów mego oglądu sytuacji.
na przykład takiego, że protagonista polskiej sceny politycznej, którego usiłowałem tutaj sportretować, zbija kapitał na ludzkim nieszczęściu (nie wyłączając swego własnego) i jest zimnym graczem politycznym, lansującym teorię zamachu w którą sam nie wierzy?
traktując sprawę w kategoriach winy, kto tu bardziej zawinił – manipulator, czy opisywacz manipulacji?
autor każdego opisu, przeznaczonego do publikacji, ponosi ryzyko, choćby takie, że zostaniie niewłaściwie zrozumiany i zbyt pochopnie oceniony.
bohater mojego opisu boi się jakiegokolwiek ryzyka.chce rządzić wszystkim i wszystkimi, starannie ukryty za kulisami.
co niektórzy rozumieją jako cynizm inni zrozumieją jako komentarz polityczny itp. itd. – naturalne, czy jednak mamy tak wąskie grono czytelników ? czyli wzbudzamy różne emocje z czym zawsze wiązało mi się poczucie odpowiedzialności, na szczęście cóż ja, przydeptany chrząszczyk pastewny, mogę w takich sprawach; pobieżna analiza psychologii witryny SO przyniosła mi jednak taki oto wniosek ogólny w moim chrząszczykowym oglądzie spraw tego sadu: wielu czuje się tu bezpiecznie, wielu jest inteligentnych, ale też wielu ulega pokusie nazbyt szybkiego wyciągania wniosków, najprawdopodobniej więc jest w tym rola predefiniowanych wzorców i jedynie oczekujących na potwierdzenie założeń, a pamiętajmy przecież, że definiując inteligencję w palcach obracamy słówko skuteczność.. nadzieja w tym i smutek zawarty jest chyba już jakiś; chyba, że świat jest skonstruowany jeszcze nieco inaczej, i nie widziałbym powodu żeby nie brać tego także pod uwagę;
istota mojej uwagi dotyczyła jednak pytania „jak tam w Czechach ?” – społeczeństwo bez tak traumatycznych przeżyć o wartości polaryzującej, lecz oddychające przecież najprawdopodobniej takim samym powietrzem, może zachowywać lepsze możliwości analizy, a więc być może dlatego, sielanka ?