2018-03-06.
Jaki był stosunek Marszałka Józefa Piłsudskiego do Żydów?
W okresie swej politycznej i państwowej działalności Piłsudski nie wypowiadał się publicznie w kwestii żydowskiej. Nie znajdziemy w jego „Pismach” zbiorowych krytycznej opinii nt. Żydów. Natomiast koła nacjonalistyczno-prawicowe atakowały go za sympatie prożydowskie.
Obszerną relację o stosunku Piłsudskiego do Żydów podała Teresa Lipkowska, córka Jadwigi Żukowskiej-Lipkowskiej, kuzynki Piłsudskiego. W jej notatkach, wspomnieniach, przekazanych Kazimierzowi Zamorskiemu, wieloletniemu szefowi polskiej sekcji amerykańskiego Research and Analysis Department oraz pracownikowi Radia Wolna Europa znajdujemy opinie Naczelnika Piłsudskiego nt. Żydów. Teresa Lipowska często gościła w Sulejówku.
„Kiedyś zapytałam Komendanta, dlaczego lubi Żydów?” Piłsudski uśmiechnął się. ‘Użyłaś dobrego czasownika — lubię’. Siadł przy swoim skromnym biurku: ‘Dobrze, odpowiem ci na to pytanie, a ty powinnaś zrozumieć, bo pochodzisz z tej samej szlachty kresowej, co ja. Istotnie wszyscy wiedzą, że nie jestem antysemitą, ale nie jestem też i filosemitą. Ja ich po prostu LUBIĘ. Czuję się dobrze w ich towarzystwie’.
W miarę jak mówił, zrozumiałam, że nie chodzi mu o całą kresową szlachtę, ale tylko o tych, których herby pochodzą od czasów Jagiellonów, bogatych właścicieli ziemskich, ten odłam właśnie, z którego pochodzi moja matka i on sam. „Wiele z tych posiadłości — kontynuował swoją opowieść — zostało skonfiskowanych za udział w powstaniu styczniowym, a właściciele zesłani na Sybir wraz z rodziną. Ale w latach popowstańczych pozostawali nadal już nie wysoką, ale najwyższą arystokracją polską”.
Wykład, który rozpoczął, był szukaniem podobieństw i różnic między arystokracją polską i żydowską.
„Pierwszą cechą – mówił Piłsudski – jest pochodzenie, znajomość genealogicznego drzewa. To wpaja się od dziecka, zarówno w polskich, a jeszcze bardziej w żydowskich rodzinach. W całej Europie przyjęło się angielskie określenie gentlemana wedle jego stosunku do pieniędzy, stosownie do jego zachowania się, gdy wypija szklankę alkoholu i po jego umiejętności opanowania gniewu. To określenie znane już było Żydom, wyrażało się po hebrajsku w trzech krótkich słowach: wedle kieszeni, szklanki i gniewu. W genealogii żydowskiej pochodzenie po kądzieli jest ważniejsze od pochodzenia po mieczu. To samo występowało i w moim otoczeniu. U schyłku XIX wieku nie zawierało się małżeństwa bez wyraźnej zgody rodziców, gdyż chcieli być pewni, że w żyłach ich przyszłej synowej płynie — jak to mówił Zagłoba — krew senatorska. Polskie rody zawierały małżeństwa z arystokracją innej narodowości, byleby należeli do któregoś z wyznań chrześcijańskich. Drugą cechą wspólną była religijność, mocno podkreślana na zewnątrz, choćby dany osobnik był w głębi duszy niewierzącym”.
„Za trzecią cechę wspólną arystokratów polskich i żydowskich uważam — ciągnął Komendant — skrajny patriotyzm, przywiązanie do kraju pochodzenia, cecha, która nawet w diasporze istniała u Żydów. W święto Nowego Roku żydowskiego Żydzi życzą sobie, aby następny rok spędzić w Jerozolimie, i to mimo że opuścili Ziemię Obiecaną 2000 lat temu.
Pojęcie patriotyzmu łączy się z odwagą w walce zbrojnej o ojczyznę. Cechę tę od wieków okazywali Polacy, a u starożytnych Izraelitów znane są z historii bohaterskie wojny ich królów, Machabeuszy itd. Tego rodzaju odwaga nie miała szans istnienia w diasporze, ale dzisiaj (1925) ruch syjonistyczny organizuje przysposobienie do walki zbrojnej.
Czwartą wspólną cechą tych grup jest wykształcenie. Przecież już od wieków nie istniał analfabetyzm u Żydów, a od kilku stuleci znane są imiona wielkich filozofów i naukowców Żydów, z tym największym w całej historii ludzkości Einsteinem. Polskie arystokratyczne rody od dawna również wymagały, by dzieci uczyły się pisać i czytać, nawet w obcych językach, gdy reszta społeczeństwa jeszcze w XIX wieku to analfabeci”.
Moja matka — pisze autorka tych relacji Piłsudskiego — przekazała mi treść jej rozmowy z Komendantem w ostatnich miesiącach jego życia. Powiedział jej, że „Żydzi są najbardziej arystokratycznym narodem świata. Antysemityzm ma podłoże w zazdrości o bogactwo i uzdolnienia tej mniejszości narodowej dużego państwa. To nie jest prawda. Tak, zazdrość jest podłożem antysemityzmu, ale o co innego mi chodzi. To jest podświadoma zazdrość chrześcijan o wyrok boski, którego znieść nie mogą. Bóg bowiem wybrał naród żydowski jako jedynego swojego przedstawiciela na ziemi. I tak w średniowieczu, podczas wojen religijnych zrodził się antysemityzm. I będzie trwał w nieskończoność. Bo pycha ludzka i pragnienie rządzenia nad całym światem jest tym pierwszym i głównym grzechem ludzkim”.
Jerzy Klechta
PS. Z bogatego zapisu Teresy Lipkowskiej, po drobnych retuszach językowych, wybrałem niewielki fragment. JK
Bardzo piekny, a takze bardzo madry i pouczajacy artykul. Wielkie dzieki autorowi i tym wszystkim, ktorzy przyczynili sie do jego ukazania. Najserdeczniejsze pozdrowienia i zyczenia wszystkiego najlepszego dla wszystkich.
@Razem – dzięki za komentarz, jakbyś miał nadal problem z ogonkami, służymy pomocą. Natomiast jeśli chodzi o tę arystokrację, to już za czasów Piłsudskiego ktoś (kurwa, Alz hei nie przypomnę sobie) napisał, że oni są jak kura z odciętym łebkiem. Nie zdają sobie sprawy, że są martwi, bo jeszcze przebierają nóżkami. Marszałek (może też zdegradujemy?) nie używał słowa elity, tylko “arystokracja”, choć w tym samym znaczeniu. Bo też, u niego, to nie była klasa rządząca, lecz tylko “przodująca”. Wybaczcie ten neologizm z czasów Peerelki. On tu pasuje.
tak i teraz tylko zazdrość panuje